Zrobiłam duże pranie, jedno zdjęłam, drugie powiesiłam, zmywanie, zakupy, zamiatanie podłóg, pojechałam z mężem i córeczką na pizzę (ja prowadziłam, bo mąż wypił piwo), załatwiliśmy z mężem dwie sprawy na mieście, oprócz tego zwykła codzienna opieka nad dzieckiem i drobne prace przy remoncie przedpokoju. A do tego znalazłam jeszcze godzinkę na bieganie, co mi bardzo poprawiło humor.