Ja z natury jestem uległa, nieasertywna. Dlatego teraz jestem dumna z siebie po tym, jak wdałam się w dyskusję z moją mamą. I wygrałam. Ale po kolei.
Rozmawiałyśmy sobie i jakoś tak się stało, że rozmowa zeszła na temat teorii ewolucji. Ja mówię mamie, że ewolucja tak, jak najbardziej, ale nie ewolucja człowieka, bo wciąż nie ma śladów brakującego ogniwa i jak to jest możliwe, że z małpoluda nagle stał się homo sapiens. Mama spytała, skąd mam takie informacje. Więc ja na to, że słucham podcastów i sporo czytam, na przykład Dänikena. Ona na to, że Däniken to raczej hipotetyk, a nie naukowiec. Wtedy poprosiłam, żeby powiedziała, kim jest jej zdaniem naukowiec. Ona na to, że to ktoś, kto ciągle wątpi i szuka, wciąż poszukuje nowych dowodów. Na to ja, że to jest właśnie definicja Dänikena. Po tych słowach mama zakończyła rozmowę na ten temat. Ale miałam satysfakcję, mówię Wam.