Skocz do zawartości
Nerwica.com

DEPERS

Znachor
  • Postów

    2 519
  • Dołączył

Treść opublikowana przez DEPERS

  1. Na niektórych trazodon działa nasennie, ale u mnie znów było odwrotnie, godzinę po zażyciu okropne pobudzenie, serce tłukło i to nie zależnie od dawki od 50 do 150mg brałem chyba ze trzy miechy wytrzymałem na nim. No, ale moja lekarka mówi, że ma pacjentów którzy biorą go stricte nasennie, więc jesteśmy bardzo różni, wystarczy przeczytać ulotkę, a tam w ubotach pobudzenie-senność, obojętność-wrażliwość, toć to są sprzeczności, a to świadczy jak odmiennie możemy reagować na dany lek
  2. No sporo na ten sen tego łykasz, na mnie znów ketrel nie działa, a niby też blokuje h1. Każdy pewnie ma inny mechanizm zaburzenia tego snu mimo, że nurt niby jest ten sam. Dla pocieszenia to ja Ci napiszę, że żeby sobie pomóc to i bioenergoterapie zaliczyłem, akupunkture, szeptunke na podlasiu, nawet podpisałem fizyczny pakt z diabłem, także wiesz, nie tylko Ty próbowałeś czegoś niekonwencjonalnego. U mnie znów tak coś się przestawiło, że z współczulnego na przywspółczulny nie chce mi się układ przełączyć. Czytałem, że histamina , a dokładnie jej wysoki poziom może stymulować układ nerwowy i trzymać go właśnie w tym trybie gotowości non stop, a ja jestem okropnym alergikiem. Mirta znacząco blokuje h1 i mi się zachciewa spać, wymusza przełączenie na tryb wyciszenia i u mnie też dlatego dobrze się sprawdza, a u Ciebie może być tego inna przyczyna
  3. Ty piszesz, że wenlafaksyna to dla Ciebie najgorszy shit, ktoś może się tym zasugerować i jej nie spróbować, kiedy to ona właśnie uratowała mi życie. Każdy musi mieć swój rozum
  4. A ja nikomu tej dawki nie sugeruje i nie polecam, zresztą ja nie doradzam w sprawach dawkowania i wyborze leku. Każdy swój ogródek pieli i każdy wymaga innej pielęgnacji a, że mirta powali nosorożca to przytoczenie słów mojej lekarki, która mirtę brała doraźnie na sen, ale ją 15mg zamiatało. A co do lekarzy to oni też nie ponoszą żadnej odpowiedzialności, bo mówią w razie czego, że na tamten moment podjęli stosowną decyzję. I to akurat przerabiałem bo w mojej rodzinie były pozwy i na lekarzy i raz na szpital i za każdym razem była ta sama śpiewka i umywali ręce
  5. Zauważyłem, że ze Szczebiotką jedziecie na jednej drezynie:) powiedz lekarzowi, że mimo długotrwałego stosowania jednej dawki nie ma stabilności. Na pewno coś wymyśli. Nawet przeskok na inny lek to już nie powinien być dla Ciebie taki cięźki jak ładowanie od zera. Może coś dołoży, a może coś zmieni. Dokładnie opisz swoje stany to ułatwi dobranie leku bądź dawki. Szczegółowy wywiad to podstawa
  6. Tydzień na 10 mg za mną. Jak sami widzicie jestem bardziej społeczny, dla ciekawości napiszę, że wyczytałem o tym, że paroksetyna znacząco obniża poziom wazopresyny, a ona jest odpowiedzialna za to, że ludzie nie chcą poznawać nowych znajomości i zamykają się w wąskim kręgu znajomych i to by się w moim przypadku pokrywało, bo ogólnie to mi się nie chce zbytnio gadać z nieznajomymi. Trochę drętwieje mi lewa ręka, to tak jakby od tego migotania, ale przed paro tego nie było, a na 40 mg pewnie nie miałem siły tego odczuwać. Lepiej mi się zasypia niż bez niej i lepiej niż na 40 mg. Nie czuję napięcia układu nerwowego. Nie biorę sulpi, nie czuję sedacji i sztucznego tłumienia emocji. Nie ćmi mnie głowa jak na 40 mg (non stop) . Pobolewa mnie żołądek, ale nie tak jak na 40mg poza tym mam przepuklinę w przeponie więc ja i tak mam zazwyczaj z nim problem. Ciężej mnie sprowokować, ale dostrzegam tu osoby które ja mam łatwo sprowokować, ale to moje takie tam:) Podsumowując 10 mg paro, 45-60 mirty (warsaw esy rocket fuel:)) robi taką robotę która mnie satysfakcjonuje na razie
  7. Całe leczenie prowadzę obserwując swoje reakcje. Leki są dla mnie i ja je dostosowywuje do siebie , a nie na odwrót, ale wyuczam sobie nawyki, żeby to synergizowało. Same proszeczki, nigdy mi nie pomogły, tylko zamuliły. Zamienić anchedonie na sedację to jak wejść z deszczu pod dziurawy parasol. Trza siebie obserwować i próbować najlepiej tolerowanych rozwiązań. Same leki nie zdziałają nic
  8. Hmmm, gówno powiadasz. Był taki czas, że musiałem brać 150mg żeby mnie uwaliło. Nie polecam nowicjuszom. Napisałem, kwestia doboru dawki:)
  9. Wiesz co ja mam ze snem dość tęgi problem, ale ja lęków nie mam, mi się po prostu nie chce spać mimo, że jestem zmęczony. No mirta mi pomaga, ale ja ją biorę teraz w takiej sentencji: biorę 30 mg, po 30 minutach zjadam kolację i włączam sobie kanał przyrodniczy zazwyczaj o wodzie bo ta mnie najlepiej uspokaja i jak zaczyna mnie mulić to dojadam jeszcze 15 mg i to mnie zazwyczaj uwala. Jeśli się obudzę do godziny 2 to jeszcze dojadam 15 mg, a jeśli później to już nie dojadam i jak usnę to usnę, a jak nie to już się przewalam z boku na bok do tej 5 i wstaje. Jak zjem po tej 2 to do południa jestem zmęczony, więc sobie daruję. Mirta uwali nawet nosorożca, kwestia wyrobienia nawyku zasypiania i doboru dawki
  10. No ja po mircie to takich koktajli nie mam. Po paro demony, po wenli sex
  11. Selektywnie może działać na dany receptor, ale wzrost serotoniny nie bez reszty zostaje, bo substancja chemiczna wywołuje chaos, szczególnie na początku stosowania. Gdyby wszystko było takie selektywne to nie było by skutków ubocznych leków. Pchniesz jedną kosteczkę, to i reszta się przesunie jak są ścisło ulożone:)
  12. Mhm, ja to staram się jej używać jako koła ratunkowego którego zadaniem jest utrzymać mnie na powierzchni i płynę do brzegu już sam, wiadomo, pływy wypychają na otwarte morze, ale i ja modyfikuję styl płynięcia poprzez wyciąganie wniosków, a rekinów się nie boję:). No ja jestem zbyt toporny do psychoterapi, zresztą u mnie nie ma poczucia strachu przed czymś nie logicznym. Mi narazie 10 mg pasuje, nawet nie biorę sulpi, chcę czuć te emocje bo wtedy łatwiej będzie nad nimi pracować, a neuroleptyki jednak te emocje u mnie wyłączają, a dla mnie to nie do końca leczenie, bo i co leczyć jak czegoś nie ma
  13. Bo ludzie serotoninowi to leniuchy, a paro tą serotoninę podnosi, niby wenla w badaniach bardziej, ale ona też rusza nore i może tak tego się nie odczuwa. Mnie 40 mg to wgniatało w ziemię, nawet czas dla mnie spowalniał, a to znak, że dawka za duża jak na moją przypadłość i tak rok czasu walczyłem z grawitacją na niej:) u Ciebie już stabilnie?
  14. Piszę dlatego, że lubię konstruktywne dialogi i lubię sobie w wolnym czasie przeanalizować portret psychologiczny rozmówcy:) jestem wolny w sensie, że robię i myślę co chcę i nie zamierzam tego zmieniać a DD mam przez splot psychiczno-genetyczny, ale wyjdę z tego, już mi wiele nie brakuje:) nie traktuje forum jako wyznacznika życiowego. Jestem tutaj tylko po to, żeby pomagać, jest to też w pewnym sensie pokuta którą tu realizuje. Sporo w życiu leków przerobiłem i stanów po nich wywołanych i postanowiłem się tym dzielić z tymi którzy się z tym borykają . Bez zobowiązań i emocji. Po prostu. No czasem się uśmiechnę jak czytam jak ktoś radzi, a zaraz jest w tej samej sytuacj. Rozumiem, że ludzie się z tym borykają. Mi leki też czasem niestabilność imputowały, ale ja byłem zawsze tego świadom
  15. Tak w ogóle to w zeszłym tygodniu powiesił się syn mojej siostry która ma właśnie schizofrenie. Chłopak 15 lat, było o tym w tv, wychowanek placówki wychowawczej. Także genetyka to nie tłumaczenie tylko fakty
  16. A co do DD, to ja znam osoby które straciły w życiu wszystko, boją się wychodzić z domu, ciągle mają ataki paniki, a DD nie mają. Więc genetyka tutaj dużo miesza i to nie tłumaczenie, tylko silny argument:)
  17. Nie czytasz ze zrozumieniem:) ja się nie godzę z otaczającą mnie rzeczywistością. Nie przeżyłem traumy żadnej. Wychowywałam się sam, nie kolegowałem się z nikim, zawsze byłem z boku. Od urodzenia jestem osobą głeboko świadomą i ta świadomość jest moją piętą achilesową. Wiem, że mój upór ktoś prosty i nieświadomy może potraktować jako zarozumiałość, ale jak się pozna mnie bliżej to zaczyna się rozumieć, że to co ja mówię ma silne argumenty , które też nie wzięły się z nikąd. Dwóch lekarzy powiedziało mi, że moja depresja bierze się z tego, że mam inny światopogląd i swoją logikę. I ja jej nie zamierzam zmieniać, bo to jest moja dusza która jest wolna i nic na tym świecie jej nie okiełzna:) dobrze mi z tym bo mimo, że mam ciężko to czuję się naprawdę sobą. Jak ktoś patrzy na moje życie z boku, to widzi szczeście, własna firma, szczęśliwa rodzina, raj na ziemi, a piekło zostawiam tylko dla siebie, wewnętrzny bój, odwieczna walka która nigdy się nie narodziła i nie można jej zabić, ale jednak miała kiedyś swój początek i przyjdzie jej kres:) u mnie 2+2 to nie zawsze 4. Dziwadło ze mnie, ja zdaje sobie z tego sprawę, że jakbym zaczął sobie wpajać gówno świata dzisiejszego to było by mi łatwiej, ale ja nie zamierzam!!! Bo przestał bym być sobą A wracając do paro bo zaraz będzie OT, no to narazie jest ok. Minimalna dawka bo 10 mg, ale nie seduje, a czuję spokój, poczekam ze dwa tygodnie i jak mnie nie wgniecie w ziemię i nie wykastruje to zwiększę do 20mg
  18. Hmmm czy mija, ja mam tętno spoczynkowe 160 z migotaniem i trzepotaniem przedsionków:) ciężko powiedzieć. Emocje to chemia, chemia to emocje, tak jak się wqrwiasz i tętno wzrasta bo jest wyrzut adr i noradr, tak samo można wywołać to za pomocą chemi, ale bez emocji. Odwrotność:) wszystkie sraje walą w układ nerwowy, a układ nerwowy to nie tylko emocje, bo odpowiadaja za większość procesów w naszym ciele, łącznie z tępem bicia serca
  19. Before i wake:) kwestia sporna. Derealizacja z depersonalizacją którą mam od 12 lat jest spowodowana nie akceptowaniem otaczającego mnie świata i to nie ja to sobie wyuczyłem tylko podświadomość obciążona ciągłym stresem (wszystko mnie wkurwia) to spowodowała i to nie tak, że to jest wyuczone tylko to jest reakcja podświadomości żeby odłączyć się emocjonalnie. I do tego trzeba mieć predyspozycje genetyczne, DD często mają osoby które mają padaczkę i to jest opinia mojej lekarki która jest neurologiem klinicznym i dokładnie mi opisała mechanizm tego powstawania. Ja padaczki nie mam, ale leczyłem się tegretolem na samoistne napady bóli neuralgicznych, ale za to siostra cioteczna ma padaczkę z schizofrenią, jej brat rodzony ma padaczkę, moja babka miała neuralgie samoistne i depresję, matka nerwicę, siostra rodzona OCD i napady psychotyczne z lękiem. DD książkowo najczęściej dosięga między 20, a 25 rokiem życia, mnie dopadło jak miałem 22,5 roku, qrwa w dziesiątkę trafiłem. Predyspozycje genetyczne odgrywają kluczową rolę w powstawaniu DD. Jak ma się predyspozycje i do tego tak jak ja zaburzenia depresyjne wynikające z tego, że ja widzę świat inaczej, doprowadziły do takiego stanu, że podświadość przęłączyła się w stan zobojętnienia i to jest właśnie przyczyną mojego stanu, ale ja z tego wyjdę bo mimo, że gówno dostałem w pakiecie z pieluchami w szpitalu to ja mam nieugięty charakter który nigdy nie ulega przeciwnościom losu. Im mam ciężej, tym staje się silniejszy i na pewno będę szukał rozwiązania
  20. Być może. Ingerując w jeden neuroprzekaźnik rusza się też pozostałe w jakimś stopniu. To jak z kuracją na testosteronie. Walisz teścia, a estro skacze drugie tyle w górę. Nie da się ruszyć jednego wybiórczo
  21. ja ją zajadam przeszło 6 lat i to dzień w dzień. Na sen działa dobrze, libida nie kosi nie ma po niej jakiś wytrzeszczy , szczękościsków, no dla mnie jest ok. No i nie ma sedacji. Przeciwdepresyjnie działa raczej subtelnie chyba, musiałbym ją odstawić, żeby ocenić czy w tym wątku wnosiła coś konkretnego , ale z leków no to w ciągu dnia nie czuję jakiegoś sztucznego działania jak po srajach, ale w sumie to inna grupa, także i działanie inne
  22. Hi hi, ja na mega dawkach mirty to mogłem na rower wsiadać kolana to aż w środku swędziały. Ogólnie mirta muli i to mocno psychicznie, ale fizycznie pobudza i to w moim przypadku to nie tylko nogi, a w ogóle całe ciało tak jakby elektryczne się stawało. Muszę się sporo na przewracać z boku na bok zanim wskoczę do okna snu:) pewnie to sprawka noradrenaliny, a może blok histaminy
×