-
Postów
1 137 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Victorek
-
Gringo, mnie chodzi o to, że skoro można depersonalizację odciągnąć od siebie poprzez skupienie się na czymś innym, pochłonięcie umysłu, to daj emi wiarę i nadzieję, że z tego można wyjść, nawet jeżeli leki nie pomogą, bowiem bardzo duży wpływ na lęki i w tym na dd mają myśli. Oczywiście, że nie da się walczyć z własnymi myślami, i że bardziej nalezy je akceptować jak i cały lęk, i nie walczyć z tym, to podstawy terapii, nic nowego. Ale mózg ma genialną funkcje zapominania, bardziej chodziło mi o to, iż jeżeli u kogoś w tym wypadku stokrotka, zaczeły się pojawiać stany dd i ona tak bardzo się wystraszyła tego stanu, że każda myśl o tym sprawia nawrót, a to spowodowane jest właśnie tym, że mózg zapamiętuje nieprzyjemne stany, a tym bardziej strach, należy zrobić wszystko żeby odciągac te myśli od tego stanu, i nie chodzi o to, żeby przerwać myślenie o tym, to jest niemozliwe, ale można zająć czymś umysł, a on w końcu zacznie zapominać strach, nie będzie nawykowego myślenia. Co można zauważyć u stokrotki. Nie jestem żadnym specjalistą, doktorem, lekarzem, nie mam wyższych studiów i pisze dla ciebie za długimi zdaniami :) Ale czytam, obserwuję, przeżywam jak wielu z nas tutaj i pisze co można moim zdaniem zaczac robić, żeby sobie ulżyć, żeby zacząć cokolwiek w stronę zdrówka. Nie wyrywaj moich zdań z kontekstu bo u kazdego DD ma różne przyczyny, i różne nasilenie, nie na każdego działa to czy tamto, ale moim zdaniem stokrotce może pomóc to co napisałem, nie musi ale może.
-
Nom też myślę, że warto, pamiętaj jeżeli masz opory np. ze względu na wstyd przed szukaniem pomocy u psychologa, to nie myśl o tym w ten sposób, nie oznacza to słabości, masz po prostu problem z poradzeniem sobie z aktualnym stresem, a psycholog powinien pomóc ci to jakoś ułożyć wszystko w głowie, a na początku pomóc opanować strach przed zawałem, wychodzeniem itp. Pomoże odbudować samoocenę i zacząć życ bez strachu :) Zdrówką życzę
-
natilaska, a to już wszystko jasne :) Przyśpieszony rytm serca, to bardzo częste zjawisko w lęku, opisujesz, sytuację w domu, na pewno ma na to wpływ i to duży, skoro serce masz jak dzwon, to naprawdę nie ma sensu się zadręczać, bowiem to co opisujesz, to lękowe sprawy i to prawie ewidentnie lęki :) Nie jesteś głupia, że masz takie myśli i objawy, to nie twoja wina, nie ma sensu się zadręczać, ważne żeby zacząć leczyć ten syf i zyć normalnie bez strachu. Naprawdę to co opisujesz, mają setki z nas z nerwicą. Niczym ci to nie grozi, oprócz tego, ze dalej się będziesz męczyła jak meczysz, odwiedzałaś już psychiatrę? Najlepiej poszukać byłoby psychologa, on możliwe, że wytłumaczyłby ci jak to działa wszystko i skąd się to u ciebie bierze. Naprawde nie warto żyć lękiem i strachem, który sama pomyśl jest bezzasadny, serce masz zdrowe, masz 19 lat, nie musisz się obawiać zawału serca, a objawy jakie opisujesz, szybki puls, pieczenie i bóle w klatce piersiowej, są baardzo często objawami stresu, który szybko przeradza się w lęk, a potem objawy same się nakręcają. I tak się męczysz już 1,5 roku....:)
-
Gringo, najlepsze, że gdzieś tam wyżej napisałeś, iż nie poznałeś mechanizmu nerwicy a jednak lęki ci mineły, a już teraz napisałeś o błędnym kole :) czyli jednak jakoś ten mechanizm liznąłeś :) U mnie tak jest, że cały mój ostry stan lęku, zaczął się od ataków panicznych, które potem przez te 2 latka bardzo często się powtarzały, po kilka razy dziennie, do tego odczuwałem i odczuwam ciągły stan lęku, w domu również, nie miałem azylu i nie mam, żeby czuć się gdzieś bezpiecznym, lęk był wszędzie i cholerne ataki również, w tym depersonalizacja. Ale to co jest pewne to to, że w tej chwili ataków panicznych nie to że nie mam, ale się ich nie boję, własnie poprzez nie walkę z atakami jak piszesz, ale poprzez przetrwanie ich parokrotnie, i nie zważanie na myśli o zawale, śmierci. Ataki pokazują się, czuję że narastają, ale wiem, że nic mi nie zrobią i za chwilę mijają. Ataki paniczne poprzez nie myślenie o tym i nie zważanie na myśli (a nie skupianie się na walce z atakami) zostają zlikwidowane, nie jest to proste i nikt nie mówił, ze będzie, ale kolega esprit, pyta czy jest to możliwe, to tak to jest możliwe i kropka. Lęk i zaburzenia lekowe, paniczne to ogromny temat, nie da się tego opisywać w postach, wiele trzeba odczuć samemu. Nie czuję żeby iluzją było to, iż nie boję się ataków, pomimo depersonalizacji to jest duży krok do przodu, nie kazdy ma takie same zaburzenia, każdy różne odczucia i stan nasilenia. Z pewnością zaburzeń lękowych nie rozwiąże się poprzez samo myślenie, szczególnie u osób z rozwiniętym zaburzeniem ale często w początkach zaburzenia takie ćwiczenie i odwracanie myślenia od leku, może zapobiec rozwojowi zaburzenia. Sa różne koncepcje wychodzenia z tego syfu, a myśli to jedna z pierwszych. Piszesz, że chciałeś pokazać inny punkt widzenia, tyle, ze nie bardzo powiedziałeś co mozna zrobić, zaczać robić i jak przeciwdziałać temu, tylko powiedziałeś, ze jakoś ci mineły, można napisać, że może nie każdy będzie miał taki fart jak ty, i będzie musial trochę powalczyć inaczej :)
-
Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)
Victorek odpowiedział(a) na cicha woda temat w Nerwica lękowa
Nom ja podczas ataków i nie tylko często mam duszności na tle lękowym, a u ciebie to objaw nerwicy? byłaś u lekarza? Tutaj masz temat o dusznościach moze coś znajdziesz budującego dla siebie: post214213.html?hilit=%20duszno%C5%9Bci%20nerwicy#p214213 -
Nie znam się az tak na sprawach kardiologicznych ale jednorazowy częstoskurcz serca oznacza atak serca? Atak serca mam na myśli zawał, przeszłaś zawał? Może być to spowodowane, oczywiście tym, że po tym zdarzeniu, teraz lękowo reagujesz na sercowe sprawy, bowiem obawiasz się powtórzenia tego co miało miejsce wczesniej. Może to być od takiego właśnie stresu i ciągłych obaw, szczególnie lęk przed wychodzeniem i lęk o własne zdrowie. Ale to tylko opinia gościa z forum, najlepiej skonsultuj to z lekarzem, co on na ten temat uwaza, szczególnie, że w dosyć młodym wieku miałaś atak serca, z tego co piszesz.
-
carlos, :) wiesz, że mam to samo. Tylko w sumie co to daje :) Ja tez do końca nie umiem opisać tego odczucia, bo to jest w środku, odczucie nie do opisania, odczucie, że postradałeś zmysły, i tak to widać, tez nagle dopada mnie myśl, ze to wszystko jakaś takie zafałszowane, to całe moje istnienie, nie pojmuję tego istnienia. Przez niedługo 3 latka tez boję sie kłaść do łóżka, bo wtedy czuję się jak uwięziony, z tą swoją depersonalizacją, nie czuciem niczego a świat wokoło jest nieprawdziwy, zawsze jest to jeden z najgorszych momentów, a rano wstaje jak najszybciej, żeby tylko za dużo nie myśleć, bo zacznę wtedy się na tym skupiać i już od rana jazda. Dziś na przykład, miałem pierwszy dzień odkąd jestem na zwolnieniu, z 6 miechów kiedy do godziny 16 nie miałem dd, kompletnie jakby tego nie było, a wieczorem znów, światło jasne, już derealka a potem myśli, analizowanie, i depersonalizacja jest jaka była, ale cały dzień, byłem na obiedzie u rodziny, bez lęku, bez myśli, rozmawiałem, żartowałem, takie dni dają siłę, i tobie tez jej życzę :) Zresztą czemu byś miał się podłamać? :), dasz z tym radę, było już u ciebie w którymś momencie nieźle, będzie i teraz. pozdro
-
natilaska, witaj :) Na pewno nie jesteś dziwna :) to co opisujesz może mieć podłoże nerwicowe, szczególnie jeżeli chodzi o strach przed wyjściem z domu, o myśli że dostaniesz zawału itp. To częste i charakterystyczne objawy lęku. Ale powiedz czy byłaś z tym u jakiegos lekarza? Nawet pierwszego kontaktu, bo wiesz warto mimo wszystko zrobić badania, jak krew, echo serca, jezeli obawiasz sie, że serce masz chore. Nie można przez internet stwierdzić, tak masz nerwicę, chociaż takie objawy to nic w niej dziwnego, ale i tak badania warto zrobić, chociażby po to aby samemu sie utwierdzić, że z sercem nie dziej się nic złego, a nie mam powodów do obaw.
-
Majka2000 dokładnie czyste lęki nerwicowe, na początku miałem własnie to tak nasilone jak ty opisujesz, przede wszystkim, nikt nie dostaje schizofrenii tylko dlatego, że o tym pomyślał albo usłyszal o tym w pracy, to własnie bardzo duzy dowód, że są to lęki nerwicowe, tak samo z wyszukiwaniem objawów, omamów, urojeń, MASA ludzi z nerwicami takie coś miała i ma, i to nie jest powiązane ze schizem, w schizie byś sie nie zastanawiała czy cos widzisz, słyszysz, tylko po prostu byś widziała i słyszała. Ja wyłaczałem telewizor upewniajac czy nie słysze głosów, wygladałem za okno jak ktos przechodził, aby upewnić się czy to fakt czy nie, wariowałem ale nigdy nie dostałem psychozy, schizofrenii, tylko jedynie pogłębiało to moje zaburzenie lękowe.
-
Gringo, nie zgadzam się z tobą w większości, bo mnie na ataki paniki, takie podejście pomogło bardzo dużo, właśnie wiedziałem i wiem, że to atak paniki, że jest on wywołany reakcją walcz bądź uciekaj, oczywiście nie jest to powodowane tylko myślami, atak paniki i w ogóle lęki oznacza, że przekroczyliśmy jakąś granicę własnej odporności na stres, czy tam przezyliśmy jakieś traumatyczne zdarzenie, urazy z dzieciństwa, i mamy rozchwiany układ nerwowy, jednak w chwili ataku paniki, bardzo ważne jest nie skupianie się na myślach katastroficznych, że umrzemy, oszalejemy, bo to atak pogłębia, i wtedy własnie działa wyobraźnia na bardzo silnych obrotach, takie podejście do ataków panicznych, w sensie że się go nie boimy, że wiemy co to i nie umrzemy itd. oczywiście nie jest proste, ale możliwe. I to nie są glupoty wymyślone przez psychologów, sam pozbyłem się w ten sposób typowych ataków panicznych, nie oznacza, że jestem zdrowy, ale kolega pytał o napady paniki. Jezeli chodzi np, u mnie o codzienny lęk, dd to niestety trudno to mi jeszcze zrealizować, ale niestety w tym wypadku również nie raz zauważam wpływ myśli na moje odczucia i lęk. Jeżeli osoby z lękiem czymś mocno się zajmą to bardzo czesto objawy znikają, albo samo obudzenie się rano i zły stan przychodzi dopiero po jakimś czasie, to też pokazuje, że myślenie ma wpływ bardzo duży. Oczywiście sam lęk, napady paniki, to przeżycie silne i ekstremalne, i jest w to zaangażowany cały organizm, ale podejście do tego od strony myśli, i nie mówię tu o pozytywnym myśleniu, tylko o tym co wczesniej, może bardzo wiele pomóc a nawet zastopować napady, oswoić się z nimi.
-
stokrotka, bo jak dopada nas ten stan to nie wiadomo co ze sobą robić, ale przede wszystkim starać się nie bać. Wiem, wiem łatwo powiedziane, ale zobacz sama piszesz, że im bardziej starasz się o tym zapomnieć tym bardziej to jest nasilone, bo bardzo skupiasz sie na tym, ale też piszesz, że nie da rady o tego się uwolnić, ale np, kiedy byłąś maksymalnie pochłonięta rozmowa z przyjaciółką piszesz, że wszystko mineło, poczułaś ulgę, a to właśnie dlatego, że zajełaś swój umysł, odwróciłaś uwagę od tego syfu, czyli to oznacza, że jednak można o tym chociaż na trochę zapomnieć, mnie takie momenty dają nadzieję, że uda mi się wyjść z tego. Ja odczucia te mam 24/7 ale są momenty, ze zagadam się, coś pochłonie mój umysł maksymalnie i jakby to odczucie odchodzi, z tym, ze ja pozwoliłem za bardzo u siebie rozwinąć się lękom, i wystarczy chwila później a mój umysł samoistnie przypomina sobie te odczucia i one wracają. Mózg ma genialną funkcję pamięci i zapominania, w naszym przypadku został zapamiętany okropny strach, związany z tymi odczuciami z lękiem, i wystarczy sekunda kiedy świadomość o tym sobie przypomni, my nieświadomie zaczynamy o tym myśleć i to potęgować. Ale można zacząć ćwiczyć zapominanie tego stanu, można odwrócić nawykowe myślenie, obudziłaś sie rano i już się źle czułaś ale może dlatego, że kiedy tylko otworzyłąś oczy zaczełaś o tym myśleć? Oczywiście są różne przyczyny stanu dd, możliwe, że u ciebie odcięcia są przejawem nasilonego ostatnio jakiegoś stresu, a każdy kto ma zdolność do dysocjacji, może poprzez stres wpaść w ten stan, ale ludzie nie lękowi nie będą się tego stanu obawiać, dla nich to objaw zmęczenia, nie raz rozmawiałem z osobami bez lękowego nastawienia i oni tez mówią, że czasem odlatują, odczuwają po części to co my, tylko u nich lęk tego nie potęguję, jak u nas, oni za parę minut mogą sie czuć dobrze, albo jak się wyśpią, u nas tak prosto juz nie jest. DD może być też skutkiem ciągłego lęku, który trwa już od dłuższego czasu, a został jak to każdy lęk wywołany, stresem, jakimś wydarzeniem życiowym i może rozwinąć się po prostu nerwica, czyli lęk, a jednym z objawów, moze być derealizacja. W każdym bądź razie, w każdym przypadku myślenie o tym powoduje to, ze to się utrwala, bo czujemy lęk, dostajemy objawów, choćby dd (ale tak samo sprawa wygląda z kołataniem serc i innymi objawami) i zaczynamy sie na tym skupiać, tworzyć dodatkowy lęk, i czasem możliwe, ze czulibyśmy się dobrze, to jednak nasza pamięć przypomina sobie te odczucia, ten zapamiętany strach i znów rodzi się lęk. I tak wkoło. Moim zdaniem, mogła by pomóc ci w myśleniu, i lękach terapia poznawczo-behawioralna. Wszystko zależy też od podłoża dd, czy jest samo w sobie objawem stresu, czy jest to rozwinięte zaburzenie lękowe, to też jest ważne, czy jak się to zaczeło miałaś jakieś nasilone stresy, czy wcześniej miałaś inne lęki. Musisz sama to trochę przeanalizować. Ale myślę, że masz dużą szansę wyjścia z tego, szczególnie, że masz to co jakiś czas, i lepiej, zeby się to nie ytrwalało, ale już teraz starało się o tym zapominać. Wiem, że łatwo sie radzi, sam w tym gów.nie siedze długo już, ale żałuję, że na początku kiedy się to pojawiało nie zacząłem ćwiczyć myślenia poprzez terapię i ugrzązłem w tym jak krowa w łajni.e :) Trzymaj się i dasz radę.
-
Acha to wszystko wyjaśnia :) Farmakoterapia górą :)
-
Ach ten zawał taki kuszący! :) Myślę, że możesz być Magda spokojna, nie musi być to od razu coś najgorszego, serce czasem zakłuje i to bardzo mocno, zaboli, zakołacze a szczególnie u nas z emocjami na bakier często się to może zdarzać. Ja dzisiaj byłem na pogrzebie i oczywiście nie obyło się bez obecności lęku, wiadomo sporo osób, myśli o nagłym zemdleniu, szczególnie, że było mi maksymalnie słabo, duszno i oczywiści dziwne w klatce, jakieś bóle, i tak zauważylem ciekawą rzecz, obok mnie stała matka zmarłego, kobitka po 75 latach, z silną arytmią serca, z astmą i jakimiś schorzeniami, ale w porównaniu do mnie była jak młoda nastolatka :) Ja trzaslem się bo nie mogłem ustać na nogach i doniesc kwiatów, patrzyłem czy gdzies w pobliżu nie ma wolnej ławki :) a ona tachała dwa wieńce przez pół cmentarza. Oczywiście nic mi sie nie stało ale sam fakt, w różnicy samopoczucia, niedługo taka babcia weźmie mnie w sprincie na 100 metrów. Aż samemu mi się z siebie chciało śmiać.
-
fobia, dość długo to łykasz Lexapro i powinien ci wyrzucić takie myśli z główki :)
-
esprit, nerwica może jedynie zabić radość zycia :)
-
magdalenabmw, spokojnie, tylko NO PANIC :) Też mnie nie raz sieknie serducho, aż mnie bujnie, możliwe, że nerwoból, nie ma co od razu myślec o zawale :) czy tam o jakiejś innej katastrofie :) A boli cie w klacie jeszcze?
-
stokrotka, a objawy dd masz cały czas, czy co jakiś czas? Ale ogólnie dasz radę z tego wyjść, każdy z nas ma poczucie, że już nie wytrzyma ani sekundy dłużej, a jednak jakoś czas leci...a my żyjemy, nie powariowaliśmy. A domyślasz się czemu u ciebie to dd wystąpiło? Po stresie? Po ataku paniki?
-
esprit, tak owszem, mnie lęk napadowy już tak nie przeraża jak kiedyś, bowiem umiem już odczekać swoje :) przeczekać stan paniki, nagłego silnego lęku, właśnie w sposób taki, ze wiem, iż to lęki, tak organizm reaguje na strach, jest to reakcja naturalna, z tym, ze u nas wzbudzana bez potrzeby, bowiem nie ma prawdziwego niebezpieczeństwa, tylko wyimaginowane przez naszą wyobraźnie i myśli, że umrzemy, oszalejemy, zemdlejemy z powodu ataku lęku - tak się nie stanie. To nasze myśli katastrficzne i one tylko zwiększają objawy, chociaż trudniej jest mi zachowac jeszcze pełen spokój, jak jestem u kogoś i mam atak, albo u fryzjera jednak już też jakiejś obawy nie mam przed atakiem. Mnie się nie udaje tylko znieść lęku codziennego, ciągłych objawów, depersonalizacji, które istnieją bez ataków. Ale same ataki można oswoić, mnie terapia w tym pomogła i świadomość, że to nerwica.
-
Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)
Victorek odpowiedział(a) na cicha woda temat w Nerwica lękowa
ja sama, Kalms tabletki u mnie nie sprawiały żadnej różnicy, ale ponoć niektórych uspokajają, co do leków, jak np. Cital to czy przed połknięciem, nie nakręcałaś się przez ulotkę? Nie obawiałaś się objawów ubocznych? Bo często to prowadzi do ataków po połknięciu procha, chociaż i tez sam lek mógł tak podziałać. Chodzi o to, że piszesz iż do tej pory, nie miewałas ataków w domu, a od tamtego ataku zdarzają sie codziennie, to nie jest już wina leków, więc ma to podłoże czysto psychologiczne, cholerny nawyk strachu, musisz poczuć sie znów bezpieczna w domu, nie bac się tych ataków, chociaż wiem, ze ciężko, ale kiedyś ich nie miałaś i teraz też nie ma w sumie powodów dla których miały by występować. Terapia jest dobra na zmiany takich nawykowych lęków. "Opanowac Lęk" książkę równiez polecam, chociaż samym czytaniem nic sie nie osiągnie, ja po 50 razie przeczytania parę rzeczy przyswoiłem :) Pozdrawiam -
2FACE, no z reguły na początku przy silnych wątpliwościach posty typu derealizacja to nie schiz uspokajają :) Ale lęki to podstępne skurwysynki :) i jutro czy pojutrze możliwe, że znów będą wątpliwości, i ni eczytaj wtedy o chorobach psychicznych, poczytaj o zaburzeniach lekowych. Serio nie oszalejesz, ten objaw, strachu przed szaleństwem i poczucie zwariowania mam od poczatku choroby, dosłownie to nie objaw, to pewność...:) Ale w rzeczywistości nic takiego się nie dzieje, nie wariujemy ani nie tracimy kontroli. Dobrze, że masz psychoterapię, nie przerywaj jej za szybko, i na pewno nie bierz więcej odlotków :) Pain, ogólnie wcale ni emusi tak zostać, że całe życie będziesz ofiarą, wiem, że bardzo napiętnują chorych na takie czy inne zaburzenia psychiczne, ale olać ich, szkoda myśli na to, a jacyś inni znajomi, nie ze szkoły, ze środowiska bardziej bliżsi, nie czujesz się przy nich bardziej wyluzowana? Zawsze warto próbować nie siedzieć w domu. Chociaż sam kiedyś cąłymi dniami siedziałem z powodu fobii społecznej, ale już nie jestem taką ofiara jak kiedyś pomimo innych zaburzeń :) Najważniejsze, żeby już epizody psychotyczne ci się nie powtarzały Pozdrawiam
-
2FACE, witaj powiem ci, że niepotrzebnie się obawiasz, od derealizacji jaką masz nie dostaje się schizofrenii, szczególnie, ze już ktos zdiagnozował ci nerwice lękową, naprawdę jest bardzo dużo osób, z nerwicami i własnie z derealizacją i depersonalizacją, to nic dziwnego chociaż bardzo przerażającego. Znalazłeś tą informację i w sumie powinna cię bardziej uspokoic niż niepokoić :) Bowiem, tam jest napisane, że w stanach nerwicy, depresji, istnieje krytycyzm względem tych objawów, czyli ty je zauwazasz, że jest coś nie tak, te objawy ci przeszkadzają, wiesz, że tego być nie powinno i boisz się choroby psychicznej. Chyba naprawdę każdy z derealką odczuwa strach przed psychozą, schizem. Derealizacja może pojawiać się również w stanach niedospania, po prostu za mało snu, a jezeli jestesmy lękowi to stan ten nas zaczyna przerazać, przez co trwać może czasem nawet non stop. A masz jakieś inne objawy nerwicy lękowej? Pain, nie wiem skąd takie podejrzenie u ciebie, być może jakis lekarz miał powód i w sumie może nawet lepiej zrobić badanie, w końcu piszesz, ze miałaś epizody psychotyczne. A fobie społeczną jak odczuwasz? boisz się ludzi?
-
Może nagraj się na dyktafon :) trochę żartuję :) Musisz się przełamać jakoś, szczególnie jezeli potem rozmowa ci wychodzi bez problemu
-
A u mnie dni ostatnio dosyć smutne, już nawet nie przez lęki, ale wyjechałem w piątek do teścia, który od dłuższego czasu był cięzko chory na raka niestety, i zmarł w sobote wieczorem w domu, pierwszy raz widziałem jak ktoś po prostu umiera, ktoś bliski i to młodo w męczarniach. Strasznie jakoś mnie to przybiło i nie moge teraz zapomnieć o tym. Wokoło mnóstwo umiera osób, ale jak się to widzi, szczególnie kogoś bliskiego to ciężko jakoś się robi na sercu. Tak więc naprawdę nie warto myśleć o samobóju z powodu dziewczyny, niektórzy by chcieli zachować życie a nie mogą.
-
A ja dzisiaj miałem atak paniki jak wyszedłem się przejść, jak zawsze chciałem już wiać, ale pomyślałem że to dobry moment żeby wejść do fryzjera :) a co mi tam, cięzko było ale lęk puścił na fotelu tylko dd nie ale i tak jestem z siebie dumny niczym bym zdobył Monte Casino :) Ale to chore...:) A tak Vasques, czy nie uwazasz, że posiadanie bardzo dużej ilości postów, na Forum o zaburzeniach psychicznych to w sumie żadna chluba? :) mnie osobiście też dziwią wszelkie wyścigi w postach i pisanie byle pisać, być może kafeteria jest na to dobrym miejscem ale tutaj? Rzeczywiście masz straszny problem, za mało postów....cholera! chciałbym się takim czymś stresować :0 Miłego dzionka życzę, ja dziś jeszcze spróbują nie uciec z urodzin w rodzinie :)
-
wiola173, dokładnie tym się właśnie różni napad w lęku napadowy, a napad w chociażby fobii społecznej, i tak jak kaseina zauważyła :) klaustrofobii. W fobii np. jest czyms spowodowany, jakims bodźcem, w tym wypadku tym bodźcem są kontakty z innymi, obawa przed oceną. Kaseina za wszelką cenę chciała dopiec psychologowi, tylko nie wiem po co... Miło, że ktoś chce poświęcić czas, na odpowiedzi, szczególnie, że niekórym porady psychologiczne na forum moga się przydać. Co do zacytowania kolegi to warto zwrócić uwagę np. na to "Nie wiem czy mam już nerwice, czy to coś innego, ale pewne rzeczy we mnie powodują, że czuję się bardzo niekomfortowo w życiu miedzy ludźmi. Ma to miejsce głównie w pracy i na studiach, kursach itp." "Potem się uspokajam jak jest po wszystkim, ale przed jest ciężko, boję się, że coś nie tak powiem, źle załatwię, nie będę potrafił się wysłowić… W pracy praktycznie przez cały czas mam spocone ręce. Zapewne moje zdenerwowanie i strach przed kontaktami z innymi ludźmi potęguję moja wada wymowy – jąkanie…" "Oczywiście zupełnie inaczej jest w przypadku relacji z ludźmi których znam, gorzej jak kogoś nie znam. Np. w pracy im osoba z którą muszę porozmawiać służbowo jest na wyższym stanowisku tym strach i ta reszta objawów, które wymieniłem wcześniej potęguję się bardziej". [Dodane po edycji:] I na tym kocze bo nie ma sensu się sprzeczać z czymś co jest nawet bardzo oczywiste, złośliwość, i jeszce raz złośliwość kaseina i tyle :)