Nie wiem czy mam już nerwice, czy to coś innego, ale pewne rzeczy we mnie powodują, że czuję się bardzo niekomfortowo w życiu miedzy ludźmi.
Ma to miejsce głównie w pracy i na studiach, kursach itp. Pierwszy objaw to, gdy idę np. w pracy do osób z innych działów załatwić jakąś sprawę od razu serce zaczyna mi bardzo szybko bić, zatyka mnie w klatce piersiowej, ciężko mi się oddycha, odczuwam wewnętrzny strach i lęk, dlatego wole nigdzie nie chodzić nie załatwiać jakiś spraw, no ale tak się nie da… Przeważnie jakoś udaję się to co mam zrobić, ale to co przeżywam w tym czasie kompletnie mnie wewnętrznie rozbija. Potem się uspokajam jak jest po wszystkim, ale przed jest ciężko, boję się, że coś nie tak powiem, źle załatwię, nie będę potrafił się wysłowić… W pracy praktycznie przez cały czas mam spocone ręce. Zapewne moje zdenerwowanie i strach przed kontaktami z innymi ludźmi potęguję moja wada wymowy – jąkanie…Oczywiście zupełnie inaczej jest w przypadku relacji z ludźmi których znam, gorzej jak kogoś nie znam. Np. w pracy im osoba z którą muszę porozmawiać służbowo jest na wyższym stanowisku tym strach i ta reszta objawów, które wymieniłem wcześniej potęguję się bardziej. Czasami to jest taki paraliż, że mam trudności ze złapaniem oddechu. Czy to kiedyś w ogóle przejdzie, czy tak będę już miał zawsze?
Są jakieś leki, które by stłumiły jakoś te wszystkie objawy przy kontaktach z innymi ludźmi, wprowadziły mnie w stan spokoju i opanowania?