Skocz do zawartości
Nerwica.com

Coel

Użytkownik
  • Postów

    168
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Coel

  1. Zgadzam się. Odkąd zajęłam się codziennymi sprawami, mam sporo mniej natrętnych myśli.
  2. Leki. Psychoterapia. Czasami medytacja. Z nerwicą skończyłam studia, wyszłam za mąż. Da się żyć. Trzeba trochę przystopować. Regularne posiłki, zdrowe, długie spacery, jakikolwiek sport. Dbanie o siebie. Dobry sen.
  3. Masz dużo żalu w sobie do całego świata. Trochę Cię rozumiem. Jednak większość tych problemów idzie rozwiązać. Marne CV? Ja też mam marne CV, ale ostatnio na kursie poprosiłam o wskazówki, co mogę w nim poprawić. Mąż ( podobnie jak Ty, grafik) z tymi wskazówkami przygotował mi ładne, kolorowe CV. I wiesz co? Duża kancelaria adwokacka zaprosiła mnie na rozmowę. Co do płacy - mój mąż dokładnie tyle samo zarabiał w dużej firmie i był w stanie nas utrzymać. Nie ma się co łamać. Kwestia ustalenia dobrego budżetu. Przez całą swoją edukację szkolną nie potrafię wskazać roku, w którym ktoś by mnie nie upokarzał. I nadal cierpię z tego czasami, ale jak pomyślę, że ci ludzie, którzy to robili, to strasznie życiowi frajerzy, to mi lżej. I tyle. To, że nie pijesz, nie palisz nie ma nic do rzeczy. Nie jesteś jedyny na tym świecie. I uwierz mi, jak pracowałam w urzędzie pracy, to przychodziły tam takie za przeproszeniem dziadowskie maszkary, a mieli po czwórkę dzieci. Czyli da się.
  4. Bralam Coaxil rok. Pomógł. A co do pytania (moją odpowiedź szlag trafił przez brak netu): moja lekarka i paru innych znanych mi lekarzy mówilo, że to SSRI i takie informacje też można znaleźć. Po co od razu nerwy?
  5. Jeszcze taka rzecz mi się z własnej autopsji przypomniała. Jako nastolatka szukałam księcia z bajki. Ma nie palić, nie pić, nie kląć i w ogóle być piękny. Pomijając fakt, że nikt taki nie istnieje, to ja nie widziałam w sobie błędu. Przecież byłam taka super. Skromna, delikatna, kulturalna. I przy okazji bojąca się świata. Robiąca tylko dozwolone rzeczy. Żadnego spontanu, a nawet biegania przez ulicę w niedozwolonych miejscach. I nie miałam pojęcia, że dla kogoś po prostu mogę być denerwująca. Nie brałam tego pod uwagę, że to we mnie może być coś nie tak. Bycie sobą to nic złego, pod warunkiem, że mamy świadomość siebie i nie oczekujemy złotych gór, nie dając nic w zamian i nie próbując się zmienić.
  6. Panowie w temacie o esci często mówili, że mają problemy łóżkowe i zero libido. Dobrze mnie zrozumiałeś, nie miałam żadnych problemów nie wiem, czemu tak jest, żadne antydepresanty nie tykają mi tej sfery
  7. Ale ja poznałam męża, gdy miałam 16 lat na forum dla fanów pewnej kreskówki i nie myślałam wtedy absolutnie, że będzie moim mężem nie szuka się w takim wieku męża a przyjaciel męża też poznał swoją żonę w internecie, bodajże na Tinderze. Przykro mi, że masz takie odczucia. @neon - no cóż masz rację
  8. Generalnie w trakcie leczenia spamilanem, brałam jeszcze symescital i coaxil, a coaxil jest SSRI. I na tej mieszance całkiem dobrze się trzymałam, więc prawdopodobnie tak.
  9. Zdradzę Ci coś mojego męża poznałam przez internet nie na portalu randkowym, ale jednak. Jednak nie zgodzę się z tymi... "wyliczeniami". Jakbym rzeczywiście patrzyła na wygląd, obecnie byłabym żoną nawiedzonego informatyka, który lubił walić głową w ścianę. Jednakże ujął mnie gość, który na początku naszej znajomości miał problemy z włosami (dziś jest kompletnie łysy), a po kilku latach przytył. Ale był cholernie uczuciowy, szczery, inteligentny i nigdy mnie nie zawiodł. I to z nim chciałam stworzyć związek. I tak się trzymamy od 2011 roku. W przyszłym miesiącu mamy drugą rocznicę ślubu.
  10. U mnie nic takiego nie wystąpiło, ale ja jestem dziewczyną
  11. Mimo wszystko, trzymam za Ciebie kciuki. Ściskam!
  12. Po jakichś dwóch tygodniach. Skutki uboczne chyba mnie ominęły, ale czasami tak się zdarza, że na początku jest źle, a potem następuje poprawa. Pamiętam, że szybko unormował mi się sen, a miałam z tym gigantyczny problem, bo nie mogłam spać, a jak zasnęłam, to budziły mnie ataki paniki albo koszmary. Po coaxilu problem zniknął. Generalnie, każdy dzień z coaxilem był lepszy. A na zachętę jeszcze dodam, że dzięki niemu skończyłam studia.
  13. Tak. Bralam Coaxil przez rok i pomógł mi.
  14. Dziś zrobiłam przepysznego łososia z piekarbika. Idealnie trafiłam z przyprawami, temperaturą i nie przesuszyłam go.
  15. Wiesz, leki mogą mieć silne działanie uboczne, które z czasem mijają. Ja w pierwszych dniach miałam (jak to niektórzy mówią) "zwarzywienie". Siedziałam tylko na kanapie, wiedziałam, że coś muszę zrobić, ale mnie to nie obchodziło. Zdarzały się silne lęki, biegunki, z rana mdłości, uderzenia gorąca, waliły we mnie nieustanne natrętne myśli. Teraz już większość z tego minęła. A ty przerwałeś terapię, więc efekty mogą być różne. Sprawdzałeś czy te suplementy, które bierzesz, mają jakieś interakcję z lekiem, który bierzesz?
  16. Udało mi się zjeść śniadanie! A ostatnio to było niemożliwe. Zrobiłam też sama zakupy, gdy męża nie było i ugotowałam obiad.
  17. Może się zdziwicie, dlaczego tu pisze, skoro w innym temacie przyznałam, że biorę leki. Ale udało mi się kilka razy uzyskać remisję. Co trzeba zrobić? Róbcie wszystko, czego nerwica nie lubi. Wiem, trudno jest. Ja was rozumiem. Nerwica nie lubi: - dobrego snu - sportu - spacerów - dobrego odżywania - mądrego relaksu - terapii - słońca - nawodnienia - rozsądnej, regularnej farmakologii - robienia kolejnych kroków w łamaniu leków (bo ma coraz mniejsze pole manewru w zastraszaniu nas) - ignorowania jej Nie lubi, bo to poprawia nasz stan. A ona chce się w nas zagnieździć. Widzicie, kiedyś nienawidziłam jeździć pociągami i podróży w pojedynkę. Strach był ogromny, że zgubie się i nikt mnie nie "uratuje". A tu nagle życie sprawiło, że musiałam co kilka tygodni jeździć 300 km do innego województwa na leczenie. Ojciec wsadzał mnie do pociągu/BlablaCar/polskiego busa i jechałam. Nie raz ryczałam od Katowic, do Krakowa, jadąc busem i dopiero w Kielcach przestawałam, a wysiadka dopiero za 80 km. Ale jechałam. Potem uświadomiłam sobie, że skoro mam przy sobie kasę, komórkę i wszystkie rzeczy, to i tak sobie poradzę. Ludzie są wokół. Nawiązywałam w komunikacji rozmowy, relacje z pasażerami. Niektóre z nich podtrzymuję do dziś. Po roku odważyłam się, by jechać z przesiadką w Krakowie. Ryczałam przez 15 minut od Katowic, ale wiedziałam, że potrzeba mi uwolnienia tych emocji. W Krakowie po dłuższej przerwie przesiadłam się i jechałam dalej. Jak mnie to wzmocniło! A potem jeszcze dostałam pracę, do której... Dojeżdżałam pociągiem. Ja, która obawiałam się, że nie wsiądę do dobrego pociągu, teraz wskazywałam ludziom ten właściwy. Dlaczego więc znowu się leczę? Rok temu okazało się,że moja terapia psychologiczna była źle przeprowadzona. Nadal tkwi we mnie wiele spraw z przeszłości. Dopiero na terapii psychodynamicznej odkryłam, że jestem dla siebie bardzo okrutna i niesprawiedliwa. Że ukrywam emocje, które mnie niszczą. Robię od czasu do czasu postępy i sama odkrywam, co jest nie tak. Czekam na kolejną wizytę, którą przełożyli mi z powodu pandemii. Chcę stanąć na nogi.
  18. Aurora - ja się tak rozruszałam, że po powrocie do domu, plaster rozgrzewający poszedł w ruch, bo tak mnie biodro boli czasami, gdy nikt nie widzi, włączam sobie szybki trening na YT. 15 minut i po krzyku. Na większe głupoty traci się czas. Tu serialik, tam programik i już godzinka w...gwiazdce Będę jakoś musiała postarać się o to skierowanie, co w tych pandemicznych czasach będzie gimnastyką. Mój lekarz rodzinny jest stary i niezbyt rozmowny. A teraz weź i tłumacz człowiekowi, czemu chcesz skierowanie na TSH i inne atrakcje. Czasami mam wrażenie, że interniści najbardziej boją się pacjentów z zaburzeniami psychicznymi i kobiet w ciąży
  19. U mnie raczej w tej..."edycji" zaburzeń lękowo-depresyjnych na przód wysunęły się lęki i dziwne myśli. Depresji tym razem nie odczuwam. A z pola walki: 15 dzień na escitilu. 12 na dawce 10 mg. Dziś znów wybrałam się w góry. Znowu siedem kilometrów. Zupełnie inna sprawa. Zniknęły problemy z zadyszką i zmęczeniem. Może po prostu potrzebowałam rozruszania? W każdym razie, nie zatrzymuję się. Robię, co do mnie należy, bo wtedy lęk ma coraz mniejsze pole manewru. Postanowiłam, że złożę CV, może praca postawi mnie na nogi. Rano od czasu do czasu pojawiają się mdłości. Apetyt lepszy. Włączyłam magnez z witaminą b6, taki w postaci mleczanu, bo podobno chelaty to szajs.
  20. Przepraszam, że jedno pod drugim, ale z telefonu nie mogę edytować poprzedniego posta. Dziś czuję się źle. Od rana zdarzyły mi się juz trzy epizody z odruchami wymiotnymi, spowodowane natrętnymi myślami, pół dnia przespałam, a już było w miarę dobrze.
  21. Czy ktoś orientuje się, czy jest sens badania krwi pod kątem hormonów tarczycy, kiedy bierze się escitil? Czy może zafałszować wyniki? Chciałabym zrobić takie badania, bo chce wykluczyć ewentualnie, że moja nerwica to nie efekt problemów z tarczycą, a kojarzę, że moja mama takie miała. Mam też wątpliwości co do innych moich dolegliwości.
  22. Kolejny dzień w miarę normalny. Postanowiłam dołączyć MaglekB6. Zaszkodzić, nie zaszkodzi. Co do tej ociężałości fizycznej, to chyba przechodzi. Może to była kwestia rozruszania się. Ale dwa dni temu miałam większe problemy z wejściem na strych, a wczoraj już było w porządku.
  23. Ja chyba zacznę od zwykłego rozciągania z YouTube przed telewizorem, a potem zobaczę. Może jakiś spacer i nie od razu na siedem kilometrów, jak to zrobiłam w sobotę. Kolejny dzień jest w porządku. Nawet z własnej inicjatywy zdecydowałam się na wyjście po paczkę do pobliskiego sklepu. Co do żywotności i spontaniczności - spontaniczna nigdy raczej nie byłam. Żywotność jest w miarę ok, wraca do siebie.
  24. Ja generalnie dobrze reaguję na leki i szybko, więc jestem w stanie uwierzyć. Ale będę ostrożna. Co mówiłam wcześniej, zrobiłam. Natomiast martwi mnie jedna rzecz. W sobotę wybrałam się w góry na szlak. I uwierzcie, poczułam się jak schorowana 60 latka z nadwagą i chorym sercem, a nie 29 latka ważąca 57 kg. Co kilkaset metrów musiałam się zatrzymać w cieniu, bo ledwie dyszałam. Upokarzająca sprawa, bo całe życie smigalam po szlakach jak koza górska. A tu nagle ciężki oddech, brak sił, w drodze powrotnej odruchy wymiotne. To tak zawsze jest po escitilu? Czy to mija? Czy muszę stopniowo jakoś nabrać kondycji?
  25. Dziś dziewiąty dzień na escitilu (6 na dawce 10 mg). I nagle wszystko zaskoczyło. Czuję się normalnie. Zwykle chwilę po zażyciu tabletki ogarniało mnie rozleniwienie i byłam takim kanapowcem. A dziś nic takiego nie było. Ogarnęłam w końcu stos prania, kurze, odkurzanie i jeszcze mam w planach przesadzenie kwiatka. Próbuje na maksa to wykorzystać, bo mam świadomość, że jutro może znowu być słabiej.
×