
carlos
Użytkownik-
Postów
568 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez carlos
-
Emocje które opisujesz w swoich "nieskładnych kilku" słowach, odpowiadają moim. Oczywiście w wielu innych okolicznościach. Emocje , objawy i lęki niemal te same/podobne. Najbardziej jednak zdziwiło mnie to, że napisałeś o tej samotności. Najpierw prowadziłeś taki tryb i Tobie odpowiadał. Później zdałeś sobie sprawę, że to złe. Facet! Jak jasny gwint ! Ja mam tak samo. Jestem od Ciebie rok młodszy. Również z powodu objawów nerwicy i lęku, spędziłem całe wakacje z rodzicami na działce, a jak zostawałem chociaż 1 noc w domu nie mogłem jej przespać i nie wiedziałem co mi jest, co się dzieje. Strach nagle z nikąd + szereg innych objawów. Okropne! Jednak jakoś to minęło kurcze, raz jest lepiej raz gorzej. Tak właśnie my , nerwicowcy żyjemy. Trzymaj się chłopie i aby z Tą dziewczyną się Tobie ułożyło!
-
Z tego co opisujesz wygląda to całkiem jak derealizacja.. taka konfuzja, sen , lęk i to charakterystyczne uczucie "zza szyby". Poczytaj o derealizacji w tym dziale Sądze, że znajdziesz interesujące Ciebie informacje. Pozdrawiam
-
Świadomy sen (Lucid dream) jako sposób zrozumienia nerwicy
carlos odpowiedział(a) na LucidMan temat w Kroki do wolności
Powiem, że to naprawdę ciekawy sposób neutralizowania cieni rzucanych przez nasze umysły. Co sądzę o tej metodzie? Sądze, że kryje ona w sobie wiele, zupełnie jak nasza psychika. Dziwnie metoda odczytywania snu skojarzyła mi się z deprywacją sensoryczną. W sumie może i ja znalazłbym coś dla siebie szperając w swoich snach. -
Pamiętam jak bałem się łykać tabletki na chorobę lokomocyjną, jak byłem mały. Mama zawsze podrzucała mi ją do kanapki i nieświadomie ją zjadałem z innymi jej składnikami. To był dobry sposób, ale warunkiem jest to, aby nie znać sekretu metody hehe.
-
Innymi słowy autor tematu ma IDEALNIE DOBRANY LEK. Inna osoba może mieć podobne uczucie "ozdrowienia" po innym.
-
No cóż. Ty jesteś z tej grupy osób, która myśli że ma guza, a ja z tej grupy, która uważa że jest chora psychicznie. Nie będę powtarzał swoich objawów co temat bo to nie ma sensu.. W każdym razie trzeba to przeczekać.
-
I ja jestem kolejny. Też się zastanawiam, czy coś mi się w głowe nie zrobiło bo to uczucie mrowienia.. jakby mi ktoś maske nacisnął na twarz i ogólnie lipa.. Ten ciągły strach:/ Dziś idąc po ulicy wkręciłem sobie jakąś fazę i przestraszyłem się własnych myśli.. na próbnej maturze miałem mały problem się uspokoić.. Takie paniki dopadają mnie ostatnio coraz częściej. Być może jest to wina tego, że biorę bardzo znikome dawki afobamu. Ogólnie to masakra... Fakt. Chorobę to możesz sobie wybić z głowy.. Chyba , że uznajesz nerwicę za chorobę więc odpowiedz sobie na pytanie. Jednak nie jesteś chora w taki sposób, że jesteś szalona i spędzisz resztę życia w szpitalu. Gdyby tak było wątpie abyś pisała na tym forum. Masz po prostu lęk przed tym jak każdy z nas.. Ja mam tak, że jak zacznę o tym coraz głębiej rozmyślać i to sobie wyobrażać, to potrafię wpaść w panikę od takiego myślenia.. W dodatku mój lęk wykracza poza granicę normalności. Wkręcam sobie prawie wszystko i prawie wszystkiego się boje. Badania możesz zrobić jak każdy nerwicowiec.. Róznego rodzaju aby się upewnić , że nic Ci nie jest. Sam myślę, aby zrobić sobie EEG, ale dlatego , że geneza mojej "nerwicy" jest zależna od innego czynnika. Jak masz żyć.. To dobre pytanie bo samemu ciężko mi się żyje, no ale w skrócie : -Zmuszaj się do życia i wykonywania czynności -Znajduj zajęcie odrywające Cię od myślenia lękowego -Jeśli masz czas, skorzystaj z psychoterapii ( warto jest spróbować , bo wielu osobom pomaga !) -We własnym zakresie możesz przeczytać mnóstwo książek na temat "jak walczyć z nerwicą" i poszukać na temat technik relaksacyjnych. Na tym forum pewnie znajdziesz jeszcze jakieś inne "metody". Wiem ,że o nie raczej nie pytałaś, ale jeżeli naprawdę Ci nerwica utrudnia wszystko to warto spróbować każdego kalibru do walki z tym okrutnym zaburzeniem. Najważniejsze abyś była silna i znosiła ten koszmar aż do momentu "ozdrowienia". Dzięki odpowiednio dobranych lekach i terapii można znacznie zmniejszyć to cierpienie.. Każdy z nas niestety cierpi.. albo na swój sposób albo podobnie ale cierpi! Jednak wszystko ma swój koniec:) zarówno cierpienie, jak i odcinki "Mody na suckes" :) Ps. Wiem , że mój post może nie jest napisany w pocieszającym stylu , ale to pewnie dlatego, że sam teraz mam fatalne dni i straszny lęk przed niczym.. Pozdrawiam.
-
Też mam usilne wrażenie pogorszonej pamięci.. Ja mam w tym roku maturę, ale liczę na to , że choćby nie wiem co uda mi się !
-
Nerwica Lękowa Co zrobić? Moja historia...część 2
carlos odpowiedział(a) na LDR temat w Nerwica lękowa
No nieco jestem ospały.. -
uknown u mnie to trwa od ok pół roku. Czasem było świetnie, aż potrafiłem zapomnieć, że coś mi jest a innym razem siedząc w domu potrafiłęm się tak wkręcić myślami, że miałem ochote wypaść przez okno. Raz jest dobrze raz źle. Raz są dni dodające nadzieji, raz są takie które je potrafią całkowicie zabrać. Nie pamiętam dokładnie kiedy zniknęły mi koszmary i zaburzenia snu. Faktem jest też, że teraz rzadziej wpadam w panikę jak kiedyś. To napięcie czasem jest , ale CZASEM a nie tak jak na początku BEZ PRZERWY. Ewentualnie może się nieco nasilić i czuć się można źle trochę czasu, ale jednak widać poprawy. Zaufaj mi, zdążysz się przyzwyczaić i w miare zaakceptować nerwice (a może i oby nawet szybko się jej pozbyć ), co złagodzi te objawy. Można to nazwać pewnym rodzajem zahartowania, jak wojskowa poranna zaprawa:). No i najważniejsze. Masz szansę i to ogromną. Czasu nie cofniesz i teraz musisz pokonać nerwicę, a dasz radę! Grunt w tym, żebyś nad tym pracował i przeczekał te najgorsze chwile.Wiem że to trudne ale miej świadomość , że ze swoim problemem nie jesteś sam bo jest nas tu wielu. Nie polecam już nigdy próbować narkotyków, bo może to nasilić objawy lub kiedyś spowodować nawrót nerwicy. Nie mam zamiaru prawić morałów , że narkotyki są złe i Bozia karze jak się je bierze, bo sam paliłem marihuanę i wyciągałem z niej te "pozytywne wrażenia" ( oczywiście omylnie pozytywne bo teraz wydobyła mi siedzącą we mnie nerwicę ), jednak skoro nerwica "dzięki" szałwii Ci wyskoczyła, to polecam żyć z nastawieniem : Narkotyki nie są dla mnie. Jeszcze raz pozdrawiam i życzę dużo siły, woli walki oraz mocy ducha w pokonywaniu cieni własnej psychiki:) Uda Ci się. Nie będziesz do końca życia tułał się z nerwicą od 2 razy z szałwią!
-
Ja miałem na początku tak "ciężki" stan. Podobnie miałem z koszmarami. Potrafiłem przebudzać się po kilka razy w nocy, a za każdym razem gdy zasypiałem miałem inny koszmarny sen. Pomijam już fakt , że samo wybudzenie z koszmaru budziło paniczny lęk. Problem rozróżnienia rzeczywistości od snu i po prostu sam w sobie strach z nikąd. Mi się również śniło , że jestem chory, lub że palę i robi mi się coś w głowie niedobrego. Treści tych snów było mnóstwo. Z apetytem też miałem kłopoty. Najgorsze były pierwsze 3 dni od ataku, wówczas nie zjadłem zupełnie nic i głodu nie czułem. Pić również mi się nie chciało, ale do tego się zmuszałem. Czasem również czuje się jak na haju. Momentami to uczucie pozostaje bardzo długo lub ciągle. Ciężka ta walka ale kto mówił , że będzie lekko. Najważniejsze by dać sobie z tym radę i to znosić.
-
Nerwica Lękowa Co zrobić? Moja historia...część 2
carlos odpowiedział(a) na LDR temat w Nerwica lękowa
motylcio Wiesz. Z tą metodą robię na siłę to przedstawie Ci przykład. Mama pyta się mnie czy ide z nią do sklepu. Centrum handlowe więc dużo sklepów, dużo kolorów i dużo ludzi. Odrazu w myślach widzę do centrum , drogę do niego i czuję strach! Jednak natychmiast składam sobie myśli w całość i wychodzi mi coś takiego. "Kurde, facet skoro przestraszysz się wyjścia do sklepu i stchórzysz zostając w mieszkaniu , to pomyśl co będzie później". Tak więc pod wpływem takiego nastawienia wychodzę do sklepu i gdy już do niego idę i w nim jestem, to okazuje się że ten strach był zupełnie niepotrzebny. W taki sposób wygląda moja ścieżka przełamywania lodów i lęku. Różni ludzie mają różne ścieżki, moja wygląda tak i wole korzystać z niej, niż zaszyć się w domu na amen. Victorek Widzę, że wiele nas łączy. Mimo iż uznaje się za specyficznego człowieka, jesteśmy w jakiś sposób podobni:p Każdy jest inny ale my mamy coś wspólnego skoro nasze zdanie wygląda tak samo:p Coś w tym jest :) ! A wiem , że to podnosi na duchu bo sam mam takie odczucie hehe. Lerivonu biorę na noc tabletkę 30 mg, natomiast rano i w południe 15mg. -
Powiem tyle. Czytając twój pierwszy post uknown to tak jakbym patrzał na swoje zachowanie po zjaraniu się. Jedyna różnica między nami to ta, że nie paliłem szałwii tylko marihuanę. Objawy nierealności, niemożności skupienia, zaników pamięci, myślotoku, tysiąca myśli i głosów gdy się kładę spać ( również otwieram oczy by się upewnić że tego nie ma i to odgonić), totalny brak uczuć, zainteresowań i wiele innych. Miałem też problemy ze snem , budziłem się z paniką ale może tu lerivon coś pomógł.. Afobam również biorę. Tyle , że mnie on nie zawsze uspokaja. Boje się panicznie. Tak samo jak ty wpadałem w panikę na myśl, że uszkodziłem sobie mózg. W końcu ja i Ty nie mamy nerwicy tak po prostu z emocji jak inni, tylko my ją sobie sami wydobywamy narkotykami. To naturalne że pierwsza myśl jaka nam do głowy przychodzi, to kojarzenie efektu (tych wszystkich objawów nerwicy) z czymś co braliśmy, aby sobie wpłynąć na układ nerwowy ( czyt. narkotykami). Niestety, ale wpływ substancji psychoaktywnych ma destrukcyjny wpływ. W naszym przypadku jest to czynnik spustowy czyli wydobywacz ukrytych w nas "chorób". Mógłbyś dostać tego "obecnego stanu" psychicznego czyli nerwicy nawet gdybyś nie palił, ale równie dobrze mógłby siedzieć w Tobie nienaruszony. Nie musisz się martwić, z biegiem czasu objawy będą słabły, ew. zmieniały się. Raz będzie lepiej, raz będzie gorzej. Wiele osób cierpi tak jak Ty czy ja przez narkotyki ( nawet po dwukrotnym zapaleniu marihuany ), nieistotne jakie dokładnie. Ważne teraz abyś pracował nad sobą z całych sił żeby przywrócić sobie swój poprzedni stan psychiczny. Pozdrawiam i dużo siły życzę :)
-
Nerwica Lękowa Co zrobić? Moja historia...część 2
carlos odpowiedział(a) na LDR temat w Nerwica lękowa
Lecze się od pół roku. Leki przyjmuje gdzieś o 5 miesięcy. No cóż.. Nie powiem , że widzę jakąś mocną różnicę. Pierwsze 3 dni pierwszego ataku były piekłem jakiego nawet diabeł nie ma. Później czułem się lepiej, czasem bardzo podobnie ale nie byłem w ciągłym stanie paniki ( czyt. 3 dni !) Pewnie w jakiś sposób się przyzwyczaiłem do tego.. Ale objawy mam te same. Siedzenie w domu mnie dobija, momentami nawet już myślę ,że zwariowałem tak się boje. Jak mam gdzieś wyjść ( wystarczy , że o tym pomyślę ) to mogę wpaść nawet w panikę. Tak samo jest jak na przykład się zasiedze przy kompie , oderwe od myślenia i nagle od niego odejdę.. lęk jak nie panika, gwarantowany ! Mimo wszystko przełamuje się i staram robić to co budzi lęk aby udowodnić sobie , że potrafię. Dużą role odgrywa też to, że się zmuszam. Sam w domu to dosłownie "kota" dostaje.. Boje się , że oszaleje itd. mimo iż wiem, że tak się nie stanie. Tak samo mam z wrażeniem nierealności, takie dziwne patrzenie które mnie przeraża.. Wieczory kiedyś były w miare ok , bo wiedziałem ,że zaraz pójdę spać i będę miał spokój. Teraz jednak stanowią one lęk i niepokój.. Mimo wszystko trzeba znaleźć coś dobrego w tych wieczorach. Nie wiem, ciepłe łóżko z książką w ręku? Miły spacer, dobrą atmosferę. Nawet jeśli tego się bać człowiek będzie to wieczoru nie uniknie! Tłumaczę to tak ,że wygląda to prosto no ale nie jest.. Inaczej chyba nie byłoby czegoś takiego jak nerwica. Co do leków. Może mi nie pomagają bo afobam (przeciwlękowy ) biore w bardzo małych dawkach i w sumie zawsze brałem w małych. Mój lekarz na ostatniej wizycie otwarcie mi powiedział, że nie dawał mi dużych bo nie chce abym się uzależnił. Lerivonu biore całkiem sporo ale z nim nie ma problemu. Może mi nawet pomagają te lekarstwa ale tego nie widzę? hehe. Od momentu 1 ataku moje życie się zmieniło i ciężko mi się z tym pogodzić ale jakoś trzeba. Jakkolwiek mocno bym się momentami nie bał i nie czuł jak wariat, żyć dalej chce i muszę !:) Mam nadzieje ( a szkoda że nie głęboką wiarę ), że kiedyś z tego wyzdrowieje. Że te myśli utrwalone w psychice znikną i będę zdrowy. Tobie też tego życzę. Wnioskuje, że skoro siedzisz ciągle w domu to nie masz co robić? Ja polecam zajmować się czymś co pozwoli zapomnieć o dolegliwościach, ale również nie uciekać od rzeczywistości. Na przykład jak się zasiedze cały dzień przy kompie to wpadam w panikę z tego względu, że muszę uciekać od rzeczywistości aby jej się nie bać. Staram się wychodzić gdzieś czasem, oglądać TV, czytać książkę i robić inne rzeczy, które odrywają mnie myślami od męki lęków i nerwicy, a jednocześnie dają mi do zrozumienia, że mogę normalnie funkcjonować nawet i z nią ! Pomyśl o tym by popracować nad sobą i znaleźć przyczynę lęku , by móc ją wyeliminować/ zrozumieć lub zneutralizować działanie. Jeżeli jednak objawy są zbyt dokuczliwe to pomysl o wizycie u psychiatry, nie ma czego się bać ani wstydzić. Jak to mój psychiatra powiada, nie wszystko da się dobrym słowem wyleczyć ( Chyba , że się wierzy w moc ducha , umysłu i podświadomości =P hehe ). Pozdrawiam i życzę noworocznego postanowienia do walki z lękami ,a najlepiej aby one znikły :) -
Podpisuje się pod objawami strachu z tego tematu. Moja diagnoza to nerwica.
-
A ja dalej nie rozumiem co daje ludziom fakt, kiedy czytam spory typu " Nerwica to nie jest / jest choroba / zaburzenie " itd. W końcu co to zmienia? Objawy ? Samopoczucie ( no może trochę)? Dodaje wigoru? Dosłownie nic. Nerwica może być chorobą ,zaburzeniem, wymysłem lub nawet i prostą dolegliwością. Tak czy inaczej sytuacji osoby na nią cierpiącej to nie zmieni ( przynajmniej na mnie to nie działa. ). Objawy pozostaną objawami a lęki lękami. Nie wszystko dobrym słówkiem się da wyleczyć. W tym temacie nie skazujmy się na własne poznane teorie schizy i innych chorób/objawów. To jest nieświadome nakręcanie się. W końcu korzystamy z jednakowych i jak widać często też innych źródeł. W jednych piszą tak ,w drugich piszą tak. To bez znaczenia.. Po prostu tu usiłujmy pokonać lęk przed schizofrenią. Niekoniecznie wspierając się na różnych teoriach z różnych źródeł, tylko własnymi siłami trzymać się cholernej diagnozy - nerwica !.
-
Chyba znalazłem kogoś podobnego do siebie. Ja też zaczynam bać się wszystkiego, a jednocześnie niczego.. Nawet myśl o tym , że żyję potrafi wzbudzić we mnie lęk , a myśl że szklanka leży na stole panikę. Czasem dobija mnie już mój umysł, ale co poradzić? Trza zmuszać się do życia chociaż może to być naprawdę trudne.
-
Ja myślę, że używanie leków przez zdrową osobę może wprowadzić jedynie nieco efektów ubocznych leku , a na dłuższą metę ew. uzależnić.
-
Wiesz milenet. Każdego nerwica wygląda inaczej. Jest pewna dosyć obfita grupa zaburzeń, które wiele ludzi ma wspólnych ( np, problemy ze snem , agorafobia ), ale jest też milion różnych objawów zależących od osobowości człowieka ( nigdy nie wiadomo co nam umysł na myśl podrzuci). Jedni cierpią psychicznie z mocnymi objawami fizycznymi, drudzi mniej.. To zależy ! Niekoniecznie musisz mieć zaburzenia ze snem aby była to nerwica. W sumie masz nieco objawów somatycznych, pasujących do nerwicy. Nikt z nas jednoznacznie nie powie Ci , czy to jest nerwica czy nie bo nikt z nas nie ma tu certyfikatu psychiatry :) Możemy ewentualnie wyrazić swoją opinię. Moja opinia brzmi - Twoje objawy mogą świadczyć o nerwicy. Pozdrawiam i dużo zdrowia życzę :) !
-
Witaj Ciulas. Mam problem podobny do twojego. W moim przypadku wszystko zaczęło się przez narkotyki. Też jestem młodym człowiekiem, mam zaledwie 20 lat. Od tamtego nieszczęsnego dnia, który zranił mnie atakiem paniki, nie potrafie normalnie funkcjonować. Nie odczuwam radości, mam lekkie problemy z koncentracją ( może i dlatego, że biorę leki ). W dodatku czuje się strasznie odrealniony i mój lęk jest tak potężny , że potrafi mnie pogonić do toalety. Głównie boje się tego, że nie mogę normalnie funkcjonować bez zajęcia, że nie mam sensu istnienia oraz tego, że może już jestem chory psychicznie. Musze mieć jakiś sens życia bo bezsens egzystencjalny mnie boli. Napięcie czasem jest naprawdę silne. Najgorsze jest to bezustanne uczucie strachu przed niczym, a jednocześnie przed wszystkim ! Tak samo jak Ty korzystam z pomocy psychiatry. Suma sumarum nie wiem już sam czy leki mi pomagają , czy mój problem się pogarsza lub stoi w miejscu. Do psychologa też chodzę, jednak zgodziłem się przystać na warunki pani psycholog, czyli zobaczymy co będziemy dalej robić zależnie od wyników testu jaki mi zrobiła. Ja mam w tym roku maturę. Nie muszę chyba pisać, że sama matura powinna wywierać na mnie presje, ale ja zupełnie nie czuje szkoły. Nie moge się w miare normalnie uczyć bo mam lęk i ciężko mi się skupić na książce. Nie wiem jak Ci doradzić.. Skoro piszesz, że często twoje dni wyglądają jak leżenie na kanapie , to może pora zmusić się do czegoś? Możesz starać się kontynuować muzykę ( może uda Ci się wrócić do zespołu), lub rób to sam, jeżeli to twoja pasja. Tracisz przyjaciół - A może warto spróbować ich zatrzymać przy sobie i zmusić się do ich towarzystwa? Jeżeli nie to może znajdź jakieś inne walory, pasje którymi będziesz mógł oderwać się od tego charakterystycznego napięcia? Coś, co pozwoli Ci zapomnieć o tym. Co do dziewczyny, mi też smutno jest na myśl, że jako chora osoba nikogo nie mam. Jednak ja nie chce wciągać kogoś w mój problem, aby współtowarzyszył mi w moim cierpieniu, mimo iż wiele osób mówi " Znajdź sobie dziewczyne, to Ci pomoże". Może jednak jest w tym trochę racji? Dlaczego twierdzisz, że nie możesz mieć kogoś? Domyślam się , że jesteś już nieco przemęczony twoim problemem. Dobrze, że poprawiło się choć na tyle, że potrafisz się do czegoś zmusić i lek nieco zagłusza twój problem. U mnie tak kolorowo nie jest. Na dziś dzień czuje się jak niewolnik własnego chorego umysłu, z którego nie moge się wydostać ale jakoś żyję i mam nadzieję, że kiedyś wyzdrowieje i zniknie mi własnie takie napięcie i totalny strach. Pozdrawiam !
-
Mnie też dd dobija kozlatko. Nawet mam te same lęki co ty. Poczucie , że stracę kontakt z rzeczywistością, napięcie tak mocne że niekiedy wywołuje panikę ( zupełnie bez powodu, lub z powodu otoczenia ). W dodatku boje mi sie ,że zacznie mi obraz wirować i strace nad sobą kontrolę. Oprócz tego wkręca mi się ,że jestem zamknięty w klatce cierpienia zwaną światem. Męczy mnie to , ale jak nie czytam o schizie to przynajmniej nie leże załamany w łóżku z myślą że już ją mam. :) z Dwojga złego lepszy jest dobre zło niż złe zło hehe. pozdrawiam
-
Ja też tak mam. A może kiedyś miałem. Po prostu nie lubie składać sobie życzeń, siadać do wigiljnego stołu bo budzi to we mnie wstyd i niechęć. Czuje , że to zupełna kompromitacja. Głupie ale takie są moje odczucia. Tak samo nie lubie jak moja mama mówi coś na mój temat w gronie rodziny i się śmieje. Zawstydza mnie to i mam ochotę zmieniać odrazu temat.. Tak jak Victorek też kiedyś święta lubiałem. Tyle czasu wolnego ahh.. Teraz modle się żeby zleciały jak najszybciej bo skoro mam oglądać TV lub siedzieć przy kompie i wpadać nagle w panikę tak jak dziś to mi się nie widzi..A to dopiero początek.. Już sam nie wiem co mi jest:|
-
Jak odzywczaisz się od wewnętrznej potrzeby zaspokajania się czytaniem na temat chorób, to w końcu ta twoja niepewność i wątpliwości pójdą w zapomnienie.. Po prostu znajdziesz sobie nowe zajęcie, które ( mam nadzieję ) odwiedzie Cię w zupełnie inną stronę, niż doszukiwanie się w sobie objawów schizofrenii:).Wtedy będziesz spokojny i przestaniesz się nakręcać. Pozdrawiam :) I Wesołych Świąt.
-
Jak miałbym wierzyć we wszystkie źródła które zdążyłem w ciągu mojej choroby przeczytać, to miałbym już każdą dolegliwość psychiczną i leżał zamknięty w szpitalu.. Ludzie stop już tym. Zaburzenie czy choroba, co za różnica? Efekt jest ten sam.
-
Zuza. Ze smutkiem stwierdzam , że dołączasz do naszego grona, lecz z radością mówie Ci , że to przez co przechodzisz, to na pewno nie jest choroba psychiczna. Pewnie już trochę na ten temat poczytałaś i to wcale Cię nie uspokoiło , lecz podświadomie wywołało wątpliwości,a w trakcie naszego stanu wątpliwości budzą ogromny lęk. Mnie też to spotkało na wynik palenia trawy.Czytając twój post czuje się jakbym czytał własne postępowania od momentu kiedy to się zaczęło, to chyba naturalne bo wiele osób z nas tą samą drogą idzie. Lecz co się stało, to się nie odstanie. Teraz trzeba walczyć o równowagę psychiczną. Chociaż czasem ten lęk i te koszmarne, nienormalne myśli, obsesje i inne koszmary są prawdziwym cierpieniem psychicznym, to pozostaje to wciąż tylko nerwica aka zaburzenie lękowe. Pozdrawiam Cię i życzę Wesołych Świąt.