Skocz do zawartości
Nerwica.com

wyjdz_do_ludzi_pobiegaj

Użytkownik
  • Postów

    267
  • Dołączył

Treść opublikowana przez wyjdz_do_ludzi_pobiegaj

  1. Co prawda to było wczoraj, ale mnie rozbawiło (można uznać, że sprawiło radość, choć wiadomo, że rozbawienie ≠ radość). Poszłam po karmę dla kota, myśląc sobie o tym, jakiego debila z siebie zrobiłam podczas rozmowy, ale cała sytuacja była tak irracjonalna z mojego punktu widzenia (mózg mi się wyłączył), że po prostu szczerzyłam się od ucha do ucha. No i pewien pan pomyślał sobie, że ja do niego się tak szczerzę więc zaczął się szczerzyć do mnie. Przez chwilę podtrzymywałam kontakt wzrokowy, ale potem go olałam, żeby sobie nie robił nadziei.
  2. Spokojnie, pasujesz do tego świata. Wszyscy nie mogą być tacy sami, byłoby nudno! Potrzebujemy zarówno ludzi otwartych, jak i samotników, musi być równowaga. Wiesz co mi pomogło? Słowa, które usłyszałam od lekarza - nie masz wpływu na to, co ludzie o Tobie myślą i nigdy nie dowiesz się, co tak naprawdę myślą. Nawet jeżeli ktoś Ci powie, że myśli "A", bo może w rzeczywistości myśleć "B". Szkoda życia by zastanawiać się nad tym, co ktoś sobie o nas pomyśli. Po prostu bądź sobą i to sprawdzi się najlepiej - może wreszcie trafisz na bratnią duszę, a jeżeli ktoś będzie Cię poniżał lub wyśmiewał, to zwyczajnie nie jest warto Twojego zainteresowania i energii.
  3. Dzisiaj rozmawiałam z osobą, którą jestem zauroczona, i zrobiłam z siebie oczywiście przygłupa. Zaplułam się, wyjąkałam, głos mi drżał... Przypał. Zabawne, że jestem osobą, która nie ma problemu z przedstawieniem zagranicznemu managementowi prezentacji / raportu z zarządzania swoją aplikacją, a głupi telefon do kogoś miłego mnie pokonał. No bardziej z siebie debila nie mogłam zrobić.
  4. Wymiana spojrzeń z pewnym panem na przejściu dla pieszych, rozeszliśmy się w dwie strony, ale oboje się za sobą oglądaliśmy i szczerzyliśmy się do siebie.
  5. Czy ktoś borykał się z bezsennością po fluoksetynie? U mnie jest dramat. Na nastrój wpływa świetnie, ale od dwóch miesięcy śpię po 2-3 godziny, a czasami senność mnie dopada w dziwnych okolicznościach (np. w pociągu). Próbowałam już na noc brać ketrel, miansec, stilnox, już nawet estazolam i ten też nie zadziałał. Zaczynam wariować, bo wydolność mi spada, a ja mimo wszystko chodzę nakręcona.
  6. @Cassidy przepraszam, nie jestem w temacie, ale nie myśleliście o rozstaniu?
  7. Kolejna zarwana noc do kolekcji, nie chcę się uzależnić od tabletek na sen, ale to już chyba nastąpiło. Ale sytuacja mi nie pomaga, mąż smęci, że mu źle (czyżby gotowe obiadki ze słoików nie smakowały? Czyżby nie było nikogo, kto dba o świeży chleb, robi pranie, ogarnia chałupę i zawsze ma dobre słowo, przytuli, pocieszy i doda wiary w siebie?) i żebym nie składała pozwu o rozwód. Z drugiej strony chcę zrealizować marzenia, ale będzie mnie to kosztowało dużo wysiłku i nie mam żadnej pewności, że to się uda, a jeszcze mogą mnie przenieść w związku z tym do innego miasta, do tego pojawia się perspektywa nowej pracy na horyzoncie - niby dobrze, kiedyś bym skakała z radości, ale teraz myślę o tych swoich marzeniach i to zupełnie inne kierunki, wszystko jest niby do ogarnięcia, ale to jeszcze więcej wysiłku i nerwów będzie mnie kosztowało. Podsumuję to tak:
  8. Znów zarwana noc, a dajcie spokój. Znów mi głupio męczyć lekarza, ale chyba tego nie uniknę.
  9. Przeczytałam dzisiaj jedną książkę, całą, 240 stron, od dechy do dechy.
  10. Doprecyzuj proszę. Umawiasz się z kimś, powiedzmy, na randkę, a większość z nich (tych randek, jako pojedynczych) kończy się w łóżku, czy kilka spotkań prowadzi ostatecznie do łóżka?
  11. Dzień dobry! Gratuluję zmiany i witam w forumowych progach, szybko się zaaklimatyzujesz, tu sami swoi.
  12. Ja z depresji wyszłam (choć w sumie nadal nie przyjmuję do wiadomości, że miałam depresję, nie lubię o tym mówić, mam wrażenie, że za lekko się z tym uporałam, żeby to była prawdziwa depresja), ale ona się czai za rogiem. Muszę wypracować poczucie własnej wartości i wzrost samooceny, bo bez tego błyskawicznie znów zagonię się w kozi róg. Może nie doprowadzę się ponownie do depresji (bo za tą stał w dużej mierze toksyczny związek), ale doprowadzę się do wyczerpania, a od tego już mały kroczek do czegoś gorszego. Balans. Złapać balans. To jest najważniejsze.
  13. Też nad tym ubolewam. Mój psychiatra to ktoś kto wzbudza respekt, o dużym doświadczeniu życiowym, rady zawsze miał "w punkt", niestety jak tylko próbowałam go trochę wciągnąć w rozmowę odsyłał na psychoterapię (a tymczasem 15-minutowe wizyty u niego często dawały mi więcej i otwierały oczy bardziej niż kilka godzin u psycholog; po niektórych jego tekstach czułam się, jakby ktoś mnie kijem w łeb zdzielił, ale w pozytywnym sensie - bo wszystko nagle układało się poprawnie).
  14. Pytanie do osób chodzących do psychiatry prywatnie: płacicie za receptę?
  15. Mój to już w ogóle przestał zadawać jakiekolwiek pytania. Chyba widzi mojego banana na twarzy i tylko wypisuje receptę.
  16. Ciekawostka - moja teściowa na moim ślubie wypchnęła moją mamę z kolejki do składania mi życzeń, bo pierwszy powinien złożyć życzenia facet. Moja mama się zasmuciła, teściowa strzeliła focha giganta (nie wiem z jakiego powodu), następnego dnia razem z moim już mężem mi suszyli głowę, że "jak moja mama mogła tak się zachować" (czyli po prostu rozpłakać się, bo zrobiło jej się przykro), a potem z moim starym kłóciliśmy się całą podróż poślubną o to, że ciągle obstawiał stronę swojej matki i to ja powinnam ją przeprosić (za co?). Po powrocie z podróży już padały słowa o rozwodzie. Powinnam już wtedy zauważyć, że coś jest nie tak.
  17. Nie trzeba. Od kiedy zaczęłam się leczyć, nie wypiłam ani kropli alkoholu i może dzięki temu efekty przyszły szybko. Poza tym odzwyczaiłam się od alkoholu i go nie potrzebuję. Znajomi i rodzina (nie wszyscy wiedzą co zapoczątkowało moją abstynencję) akceptują mój wybór i nikt mi na siłę trunków do gardła nie wlewa.
  18. Zamęczanie się poczuciem winy nic Ci nie pomoże, przeszłości nie zmienisz. Możesz się z nią tylko pogodzić i wyciągnąć naukę na przyszłość.
  19. Koniecznie pobiegaj. A poważnie, świetnie, że wychodzisz. Z jakiego powodu masz lęk i poczucie winy? Miałam podobnie, aż wreszcie wzięłam życie w swoje ręce. Piszę o tym w swoim wątku. Przestałam się zastanawiać i analizować w nieskończoność, a zamiast tego zaczęłam po prostu podejmować działania i efekty są niesamowite. Wszelkiego rodzaju lęki są strasznie niszczące i ograniczające, nie warto marnować na to życia.
  20. A ja widzę akurat duży pozytyw, mianowicie, że w ogóle coś planujesz. To już jest jakieś działanie. Lepsze to, niż poddać się całkowicie.
  21. Tak, wyprowadziłam się i złożyłam pozew o rozwód. Obserwując jego zachowania w tym czasie dodatkowo utwierdziłam się w przekonaniu, że to był słuszny krok. Poza tym dzień po wyprowadzce miał już konto na znanym portalu randkowym ze stekiem kłamstw na swój temat. Tak, ja to postrzegałam jako zdradę emocjonalną (która mnie bardzo zraniła), a on zawsze to umniejszał i twierdził, że jestem wariatką i że to nic nie znaczyło, i o co mi w ogóle chodzi, a poza tym jakbym nie była taka dociekliwa, to nic by się nie wydało i wszystko byłoby ok. Nie miałam pewności, że nie zdradza - logowania na forach i portalach BDSM czasami pokrywały się z jego wyjazdami do rodziny, a on sam przyciśnięty do muru kiedy mu mówiłam o odkryciu jego kont wypierał się do ostatniej chwili, aż mu pokazałam zrzuty ekranu. To powodowało u mnie stan permanentnego napięcia i braku poczucia bezpieczeństwa, w dużej mierze nieuświadomionych. Na szczęście już podjęłam. Dotarło do mnie, że on się nigdy nie zmieni, że gdyby mu zależało na mnie i na tym związku, nie miałby problemów z chodzeniem na terapię 2 x w tygodniu (większość seksuologów/psychologów stawiała taki warunek, jeśli terapia miałaby doprowadzić do wyleczenia) czy wydawaniem na to pieniędzy (zawsze szukał najtańszych). Poza tym po wyprowadzce nagle zaczęłam żyć w zupełnie innej rzeczywistości. Mam mnóstwo kontaktów z ludźmi, uśmiecham się, a wokół mnie kręcą się jakieś niepoliczalne tabuny mężczyzn - powoli do mnie dociera, że jestem atrakcyjna zarówno pod względem fizycznym, jak i osobowościowym. Zaczynam realizować swoje pasje i skrywane marzenia. Te kilka lat małżeństwa doprowadziło mnie do depresji, a moją samoocenę i poczucie własnej wartości na poziom poniżej dna. Sytuacja jest dla mnie tak nowa, że momentami nie jestem w stanie tego ogarnąć. Nie powinnam. Za długo się z tym męczyłam. Wiele rzeczy było dla mnie dziwnych. Nie było szans na spontaniczne zbliżenie, nie czułam się pożądana i atrakcyjna. Seks musiał być zaplanowany, poprzedzony tabletką, wyspaniem, chodzeniem dookoła na paluszkach, by koniec końców potem i tak walczyć w nieskończoność z problemami z erekcją. Bywało tak, że zwyczajnie mi się już nie chciało, nie miałam ochoty walczyć, by po chwili znów zaczynać wszystko od nowa. Niestety te doświadczenia mnie mocno "upośledziły" w tym względzie, czuję się trochę jak młoda dziewczyna dopiero wkraczająca w świat seksu, a przecież tak nie jest. Uśmiałam się.
  22. Osiwiały mi brwi. Smuteczek trochę. Od kilku dni zastanawiałam się o co chodzi, że mam trudności z doprowadzeniem ich do porządku, dzisiaj wreszcie zrobiłam im zdjęcia i jak nic rosną siwe kłaki, a i końcówki pozostałych straciły kolor. Dzięki, stresie.
  23. Miał ktoś bóle głowy po ~2 miesiącach stosowania? Mnie dopadły, mocne, utrudniające funkcjonowanie bóle z tyłu głowy i zastanawiam się czy to zasługa Seronilu czy odstawienia Miansecu.
  24. Sprzedałam hulajnogę. Znalazłam fajne studia dla siebie. Zrobiłam dobry trening.
  25. Tak jak napisała @shira123, spróbuj psychoterapii online, przez skype. Dużo psychoterapeutów to stosuje, a skuteczność taka sama - przecież to też rozmowa, w ciszy, też widzisz drugą osobę przy użyciu kamery.
×