Skocz do zawartości
Nerwica.com

alicja_z_krainy_czarów

Użytkownik
  • Postów

    723
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez alicja_z_krainy_czarów

  1. Ogólnie to alkohol i tłuste żarcie na nic nie wpływa dobrze, może na podniebienie, jeśli są amatorzy takich smaków ale raczej czytałam o fajkach apropos tego konkretnego raka, który znajduje się w grupie ulubionych nowotworów większości osób z forum. Cóż, z jednej strony to w sumie dobrze, nic Ci nie dolega - a z drugiej jak sobie pomóc, skoro nie ma żadnej fizycznej przyczyny. Ja będę zaskoczona, jeśli nic mi nie wyjdzie w żadnym badaniu. Mnie w sumie te jelita jakoś życia nie psują. Jak czytałam osobach z IBS, które nie mogą w spokoju pójść do kina czy przejechać się pociągiem, bo całe swoje życie są zmuszeni organizować wokół srania, no to już jest bardzo smutne.
  2. Dziękuję Ci bardzo za odpowiedź. Może to też klucz do moich dolegliwości, bo, z tego co piszesz, te dwa objawy mamy analogiczne - cukier, zgagi, pieczenie. Choć ja uwielbiam węgle - tyle że złożone - i trudno mi będzie z nich zrezygnować, ale no z tego, co piszesz, to po prostu rzeczywiście chyba też dobrze nie trawię tych elementów. Albo po prostu mam przyspieszoną perystaltykę jelit. Spokojnie, możliwe że te torbiele wchłoną Ci się do tego czasu i wizyta okaże się czysto profilaktyczna. Nie chcę się tutaj mądrzyć, bo jak zwykle Twój post nam wszystkim bardzo pomógł, ale co do nowotworu trzustki, to największy wpływ mają fajki ;). Od picia alkoholu można dostać zapalenia tegoż narządu, ale nie uwodniono, że picie trunków tutaj jakoś oddziałuje. Tłuste żarcie też myślę, że bardziej daje wątrobie. Krwią się mało przejmuję, w sensie przejęłam się, jak to zobaczyłam na chusteczce, ale o tym nie myślę. Co do srania niezręcznie mi pisać o tym na forum, więc w jakiejś mega szczegółowe opisy nie będę się wdawać, ale no tak - załatwiam się dziwnie. Czasami tak, zaraz po jakimś posiłku. Mam błyskawiczną perystaltykę jelit. Tak jak napisała, NIE PAMIĘTAM, kiedy ostatni raz się normalnie załatwiłam. Nie wiem, co wy macie na myśli, pisząc o "luźnych" czy innych stolcach, ale prawdopodobnie no też je mam. Kolory tęczy, niestrawione resztki - standard. Mam tak od długiego czasu, ale dopiero ostatnio zaczęłam zwracać na to uwagę. Chodzę do toalety czasami 2 razy dziennie, a czasami 7. Zależy, jakie leki zażywam, co jem, jak mocno się stresuję. Ja się boję nawet nie, że mam raka - choć to też oczywiście - ale boję się, że mam polipa, teraz nie pójdę na badanie i on mi się rozrośnie. W każdym razie ja na bank mam coś nie tak z jelitami. To jest więcej niż pewne.
  3. Właśnie to jest cholera najgorsze. Zazdroszczę tym, co chodzą się i badają. Naprawdę. Mnie przeraża każde badanie i jego wynik. Każde - nawet morfologia, mierzenie pulsu, ciśnienia, cukru. Nie wspomnę o bardziej zaawansowanych. Też mam tak jak Ty - z tymi elementami w wiadomo czym oraz z krwią, jak smarkam (niedużo tak jak u Ciebie, ale się zdarzało). MASAKRA.
  4. Witajcie moi mili w ten jakże piękny dzień . @mark123 w zasadzie mogłabym tutaj napisać złośliwą odpowiedź, ale widzę, że tkwisz w hipochondrii nawet nie po uszy – ale po czubek głowy. Chyba cokolwiek bym napisała, Ci nie pomoże – tak mocno jesteś przekonany o swojej racji. Cóż, przebadaj sobie to jelito cienkie, uzbieraj pieniądze, tylko odpowiedz sobie na pytanie, co będzie, jak okaże się, że jest całkowicie zdrowe – i gdzie będziesz szukał przyczyny swojej choroby? W końcu w głowie czy nadal nie? @patisson134 ja się stresuję już na tym świecie pewnie z dwie dekady i nadal wrzodów nie mam. Za młoda jesteś na wrzody, a po przeciąganiu coś tam może zakuć. Mnie ciągle coś kłuje nowego. Wrzody bolą jak cholera. Za młoda jesteś w ogóle na wszystkie choroby, daj spokój. @obłędna kłuje mnie tak jak Ciebie, choć klatka piersiowa teraz nie, ale od tego generalnie zaczęła się moja hipochondria. Pieprzu tutaj dodaje fakt, żem palaczką, ale dzięki nerwicy rzucam i od dzisiaj to już ostatecznie zero fajek . @Tukaszwili współczuje, ale daj se z badaniami spokój. Ostatnio miales badania medycyny pracy. Jesteś tak zdrowy, że powinieneś dostać za to order. Nie badaj się ;p.
  5. @mark123 do cholery, chłopie, ogarnij się i napisz, o co Ci chodzi. Rzucasz zdania jak rozhisteryzowane dziecko o tym, jacy lekarze są źli. Masz jakieś doświadczenie? To je opisz, proszę, czekam z niecierpliwością. KONKRETY. I to, co pisze @nerwa, jest prawdą. I przestań pierdzielić o opcji "ignoruj", bo wyobraź sobie, że wszyscy ją znamy i nie będziesz mi pisał, co mam robić. Ale mi podniosłeś ciśnienie, wrrr. @laveno zabiję Cię zaraz, jak pisałaś o tym cukrze, to myślałam, że to jakieś nieznaczne podwyższenie a teraz w sumie przypomniało mi się, że ja dawno temu miałam już cukier 99, tylko jakoś miałam to w dupie za przeproszeniem. Narzucę sobie może jakąś dietę. Jak Ty jesz? Produkty z niskim IG? Jesz węgle, pieczywo? Bo ja w sumie staram się jeść tylko złożone, ale nie będę kłamać, że zdarza mi się inne. Słodyczy w sumie staram się nie jeść wcale. Już by mi nie przyszło do głowy, żeby czytać karty pacjentów, ale cóż, wszystko przede mną. Coś czuję, że może to będzie moja przednia rozrywka na następny piątkowy wieczór. Wiadomo, że zdarzają się ŹLI lekarze.Ja np. byłam u lekarza, jak zdawałam na prawko, który zaczął walić mi erotyczne teksty, że sobie na mnie popatrzy, jak mnie badał, a później, jak płaciłam kartą, która nie chciała przejść, że trzeba ją polizać. Albo lekarka powiedziała mi, że nic dziwnego, że jestem ciągle chora, jak chodzę prawie z dupą na wierzchu (byłam ubrana w sukienkę do kolan). Może to nie diagnostyka w tych dwóch przypadkach, ale chamstwo jak nie wiem co. Ale nie mam zamiaru z tego powodu pisać, że wszyscy lekarze są źli. Ja się przerzuciłam teraz na raka jelita grubego. Już w sumie kiedyś sobie czytałam forum onkologiczne tejże choroby i zalałam się łzami, bo byłam przekonana, że ją mam. Pora na powrót do rozrywki.
  6. @laveno nie wiem, czy może tak, ale ogólnie może nie powodować zażółcenia wcale - podobno. Natomiast biegunka, jak sama nazwa wskazuje, wiąże się z większą częstotliwością wypróżnień. I nie sądzę, żeby biegunka miała wielkie znaczenia w przypadku tego akurat schorzenia, o którym rozmawiamy. Opisywane objawy są inne i nie mam zamiaru ich przytaczać na forum ;p. O matko, skąd Ty bierzesz w ogóle te informacje o tych nowotworach trzustki? Oprócz tego że sama się tego boję, to jest przecież bardzo rzadki nowotwór. Na żywo słyszałam o jednej osobie grubo po 60, która na to chorowała. A Ty piszesz o tym, jakby co druga osoba na to cierpiała ;p.
  7. Kluczem tutaj jest "myślę", które można byłoby z powodzeniem zastąpić "wydaje mi się". Dolegliwości ze strony jelit może dawać Twoja psychika, jeśli przeprowadzone badania nie wykazały niczego. Cóż, schorzenia jelita cienkiego są niezwykle rzadkiego - zazwyczaj to są już przerzuty. Nie musisz być tak wyjątkowy, jak Ci się wydaje. Jeśli po prostu dziwnie srasz jak 3/4 tego forum, to naprawdę nie jest powód do ukierunkowania na takie badania, o jakich piszesz, i do tego, żeby zarzucać lekarzom niekompetencje. Jeśli cierpisz na nerwicę i hipochondrię, to odpowiedz sobie sam, jak bardzo prawdopodobne jest to, że masz coś nie tak z jelitem cienkim. Jeśli miałeś taką sytuację, to współczuję. Jednak niekompetencja zdarza się w wielu zawodach. W porównaniu do których krajów konkretnie? Oczywiście. Po przeczytaniu Wikipedii na pewno masz większą wiedzę niż lekarz, który ukończył studia medyczne i potrafisz się zdiagnozować - że jelito cienkie nie działa prawidłowo, chociaż jelito grube i żołądek są np. ok (nie wiem, czy tak jest u Ciebie). Jakbyś miał rzeczywiście wiedzę medyczną, a nie udawał, że ją masz, to byś wiedział, że z reguły nie będzie tak, że jeden narząd działa beznadziejne, a inne funkcjonują perfekcyjnie, że masz morfologię w porządku, a cierpisz na jakąś poważna chorobę, że nie masz ostro podwyższonego CRP, ale jednak coś jest bardzo nie tak. To, że przeczytasz objawy na abczdrowie, naprawdę nie robi z Ciebie lekarza, specjalisty ani nikogo innego. Diagnostyka jest skomplikowana, złożona, nie przeprowadza się jej na podstawie jednego badania. Ale skoro sam się zdiagnozowałeś, to po co Ci lekarz? Zrób sobie prywatnie wszystko. Pisz sobie, co chcesz, ale z Twojego posta wynika tyle: 1. Piszesz ogólnikami, nie wiadomo, jakie masz objawy i dlaczego uważasz je za schorzenie jelita cienkiego, które jest CHOLERNIE RZADKIE. Siejesz panikę i masz zero empatii wobec innych użytkowników w tym wątku. 2. Piszesz bzdury o uczelniach medycznych, bo uważasz się za lepszego diagnostyka od lekarzy w Polsce na podstawie Wikipedii. Na pewno gastroenterolog, onkolog, z 20 letnim stażem np. może Ci buty czyścić, bo co on tam wie! 3. Masz cholernie roszczeniowy i nieprzyjemny sposób pisania. Jeśli jesteś taki na żywo, to na miejscu lekarza też nie chciałabym tego słuchać, bo skoro ktoś mnie uważa za konowała, lenia i wie lepiej, to do czego jestem mu potrzebna? Ja idę do lekarza, opisuję objawy i oni mi zlecają badanie. A nie przychodzę z gotową diagnozą. Zamykam się, bo wiem, że jestem hipochondryczką i mam prawie zerową wiedzę medyczną, a oni studia medyczne, lata doświadczeń za sobą. A poza tym nie chodzi tutaj tylko o mnie. O cały wątek. Załóż sobie temat "narzekam na polskich lekarzy" na którymś z działów i pisz tam tego typu wypociny. Opcje dostępne na forum są mi doskonale znane, więc nie musisz mi ich polecać - tak jak lekarzom są znane wymienione przez Ciebie badania, ale widocznie nie widzą powodu, żeby Cię na nie kierować. Z mojej strony EOT. @Doriis wiem, że łatwo pisać, ale nie myśl o tym. To nie jest nawet w najmniejszym stopniu Twoja wina. To musi być okropne przeżycie i nawet nie wyobrażam sobie jak bardzo traumatyczne, ale nie ma w tym w ogóle Twojej winy. Co do wszelkich nowotworów córki konkubina babci, to wiesz, to nadal oznacza nic. Ludzie chorują na nowotwory, codziennie stawiane są diagnozy - ale to nie oznacza, że Ty chorujesz. A akurat rak kości nie objawia się bólem. Łopatki i plecy bolą mnie na okrągło, ale akurat ja sobie wkręcam, że to od narządów w brzuchu albo płuc. I dajże już spokój, aż z takimi pierdołami jak ból łokcia do lekarza się nie chodzi, bo później to się uderzymy w palec i będziemy pędzić do gabinetu po zbawienie ;p.
  8. Jejku, walnęłam kilka literówek w tym poście, ale to mnie akurat boli więc napiszę posta pod postem, żeby to sprostować. Oczywiście OCZU. Jedyne, co mnie usprawiedliwia, to, że jest to forma archaiczna, którą wiele razy widziałam. Ale to raczej nie to, po prostu późna godzina!
  9. @Doriis Trzymaj się, poruszył mnie Twój post. Masz za sobą naprawdę nieciekawe przeżycia i nie jest dziwne, że wróciła Ci nerwica. Pewnie planujesz jakąś psychoterapię? Dobrze, że masz wsparcie bliskich. Do dermatologa można się przejść, ale chyba nie od razu chirurga onkologa, co ; ). Masz prawo uważać, że niebo jest zielone, a trawa żółta i ja nie będę sprzeczać się z Tobą. Nie mam na to dzisiaj nastroju. Jakie badania chciałbyś jeszcze wykonać, skoro przy obecnej technologii jesteś w stanie przebadać każdą część ciała? Na niewidzialne guzy w jelicie cienkim, które to zdarzają się z równą częstotliwością co zaćmienie słońca? Oczywiście, że IBS jest PRAWDOPODOBNIE chorobą psychosomatyczną. Świadczy o tym chociażby fakt, że zazwyczaj ma swój początek w okresie traum, często mija, jak się ktoś „odburza” i ŻADNA przyczyna fizyczna za tym nie stoi, wzmaga się w stresie itd. Mam wymieniać dalej? Jak ktoś wierzy w jakąś magiczną, ukrytą przyczynę, to ok., ale ja nie będę prowadzić dysput o istnieniu krasnoludków, bo jak komuś wsadzisz rurę w jedną dziurę, drugą, prześwietlisz narządy i wszystko gra, no to… Nie wiem, co dla Ciebie oznacza pełna diagnostyka. Lekarz jest wiele w stanie zobaczyć po morfologii, wywiadzie z pacjentem, kolonoskopii. Dobrze że lekarze nie kierują wszystkich bez sensu na badania np. z promieniowaniem bez powodu, bo ludzie zajmowaliby miejsce naprawdę potrzebującym plus nie widzą może żadnych wskazań, żeby kogoś narażać na dawkę promieniowanie. A bo pacjent wie, pacjentowi się należy – a raczej hipochondrykowi. Artykuły na Google.pl nie zastąpią studiów medycznych. Jak ktoś narzeka tak na naszą służbę zdrowia, to polecam np. poczytać o opiece medycznej w Anglii. Jasne, zdarzają się u nas chamy, niekompetentni lekarze, bo to są tylko ludzie – i ludzie są różni. Ale ogólnie specjalistów mamy naprawdę dobrych, na studia medyczne trudno się dostać, trudno je ukończyć i nie ma co narzekać. Ja ze swojej strony, ostatnie, o czym chcę czytać na tym wątku, jest to, jacy lekarze są niekompetentni, jakieś czarnowidztwo itp. I tak mam nerwicę, hipochondrię jak wszyscy tutaj i nie potrzebuję takich tekstów, żeby sobie osłodzić dzień, bo moje dni i tak są niezbyt słodkie, a wręcz powiedziałabym gorzkie ; ). Ale jakiś żal wyczuwam w Twojej wypowiedzi, jak zawiodła Cię opieka lekarska czy coś, to zawsze możesz napisać, o co Ci dokładnie chodzi – a nie rzucać enigmatyczne zdania. Wybacz, jeśli uraziłam Cię twoją wypowiedzią. Nie wiedziałam, że brałaś leki. Może były po prostu źle dobrane? Wiem od bliskiej osoby z rodziny, że na początku leczenia nerwicy miała zupełnie niedobrane leki i dopiero późniejsze recepty okazały się bardziej trafne. Na razie jestem przed leczeniem, więc nie jestem w stanie miarodajnie się wypowiedzieć. Ale nie zrażaj się. No ja akurat o tym raku czytałam sporo. Jak naciska na przewód żółciowy, to jest akurat fortunne - skóra robi się żółta, białka oczów i można go wykryć we wcześniejszym stadium. Bo wcale nie jest tak, że nigdy nikt się nie wyleczył z tego nowotworu. Tak jak napisałam, kolor kału jest uzależniony od tego, co jesz. Spożywasz dużo warzyw, ziół? Ja napiłam się rumianku oraz mięty w nadmiarze i przez dwa dni miałam żółtą biegunkę na ten przykład. Objawem jest chociażby chudnięcie (ale cholera, nie przy diecie, podkreślam!!!), zmęczenie, zła morfologia. Możesz sobie kupić osropest plamisty w ziarnach. Ja sobie kupiłam i jest obleśny w smaku ale podobno działa na obniżenie cukru, na wątrobę oraz na trzustkę bardzo dobrze - i to jest potwierdzone konkretną, przebadaną grupą ludzi. Mam zamiar wcinać to przez cztery miesiące i zobaczyć co z cukrem. Jak zażywałam ten olej, to też u mnie trochę perystaltyka się opanowała, a mam ją błyskawiczną ;p. Co do Twoich wątpliwości, ja na Twoim miejscu jednak spróbowałabym ponownie leczenia psychiatrycznego oraz terapii. Sama nie wiem, czy to przynosi rezultaty, ale co nam innego pozostało? Do tego możesz się przejść do dobrego gastroenterologa i powiedzieć o swoich objawach oraz obawach. Moim zdaniem Twoje rewolucje wynikają tylko i wyłącznie z tego, że cały czas się boisz. To jest w Twojej głowie - co nie oznacza, że nie jest realne ; ) (strach jest realny, nie nowotwór). A co do tego, co piszesz o komórkach rakowych - wiesz, że to nie ma sensu, prawda? Każdy potencjalnie ma komórki, które mogą - nie muszą - się zmutować. Nie martw się tym, co będzie za dwa lata, tylko tym, co jest tutaj i teraz. A tutaj i teraz jest za przeproszeniem chujowo, bo się boimy. Nawet jak w wieku 70 lat zachorujemy na raczysko, to raczej nie warto się tym teraz przejmować. Chodzi o to, że lęk i myślenie o tym nas przed tym wcale nie obroni. Uwierz mi, że objawem żadnego raka nie jest po prostu dziwna sraka. Może jelita, ale wtedy nie byłaby jasna. Gdzieś mam podobny staż do Ciebie w zaawansowanej hipochondrii. Co sobie wkręciłam już? Raka jelita, trzustki, stwardnienie rozsiane, wrzody, stwardnienie zanikowe boczne (bo w jednym bucie mi się flek zerwał i miałam dziwne poczucie w "jednej stronie"), tętniaka, raka płuc, raka gardła (mam nierówne migdały), raka piersi, HIV, czerniaka. Nie wiem w sumie, czy jest jakakolwiek choroba, której nie mam na 100% - może nowotworu żołądka, przełyku, jajników i szyjki macicy, bo to niedawno badałam. Nie wiem, jak bardzo "młoda" jesteś, ale nie. Nie ma żadnych znaków, że koniec jest bliski. Na niebie nie pojawi się złoty napis "to koniec". W sumie to pewnie jestem starsza od Ciebie, ale nie mam żadnego pojęcia o śluzie, wiec się nie wypowiem. Mnie jest dzisiaj źle. Niby się czułam dobrze, ale bolą mnie jajniki - chyba jestem przed okresem - ale wkręcam sobie jelita, bo jajniki bolą jak jelita w końcu. Mój dziadek umarł wcześnie na nowotwór jelita. Dziwnie się załatwiam już od bardzo długiego czasu. Dzisiaj zabolało mnie podbrzusze. Po maratonie tanecznym czułam się osłabiona. Dzisiaj jak byłam w sklepie, to dostałam ostrego ataku lękowego, wydawało mi się, że nie wiem, po co tam w ogóle przyszłam, co mam kupić. Ogólnie to jest mi dzisiaj naprawdę kiepsko.
  10. Da się przez wykluczenie innych chorób to był skrót myślowy. Dobry lekarz zleci niezbędne badania przed zwaleniem wszystko na psyche. A czym jest IBS? Jest nerwicę jelit - potocznie. Może mieć różne postacie i może być ostrzejszy, łagodniejszy. Aczkolwiek @zestresowana1990 nie jest jakimś radykalnym przypadkiem, z tego co opisuje sama na forum, bo znam osoby z IBS i nie mam zamiaru ich opisywać na forum, bo pewnie sobie nie życzą, ale no. Ja na ich miejscu bym podejrzewała nowotwór jelit oraz narządów jamy brzusznej w ostatnim stadium. Także baw się na wczasach ! Szkoda życia nad zastanawianiem się nad stolcem.
  11. To forum mnie czasami rozwala. W sensie nie śmieję się z Was, bo sama jestem nie lepsza ale to mnie naprawdę rozbawiło. Korzystaj ze SPA. Zrelaksuj się. "Rak" nigdzie nie ucieknie, jak przestaniesz o nim myśleć przez te dwa dni - a mogę Ci zagwarantować, że przez w tym czasie nie umrzesz ;p. Co robić? Psychiatra i psycholog i ewentualnie dobry gastrolog, który Ci przepisze dobre leki na odbudowę flory bakteryjnej jelit plus przeprowadzi badania w celu zdiagnozowania jelita drażliwego. Przecież nawet krwi nie masz, czym Ty się martwisz?
  12. O, @KotJaroslawa mi przypomniał jedną z moich największych wkrętek. Właśnie takich wzmożonych ataków lękowych w nocy dostałam po paraliżu sennym. Kiedyś ćwiczyłam sobie świadome śnienie i w efekcie miałam straszne paraliże, to chyba najgorsze doświadczenie w moim całym życiu. Nie będę ich tutaj opisywać, coby nie przestraszyć wrażliwców, ale no halucynacje - wzrokowe i słuchowe - miałam co najmniej jak w "Obecności". Raz miałam wrażenie, że już umieram ;). Chyba właśnie od tego momentu śpię zawsze przy włączonym świetle. Ach, to forum jest prawie jak psychoterapia ;p.
  13. @Roza00 Rzeczywiście brzmi nieciekawie, ale i tak zdziwiła mnie ta diagnoza, skoro nie zajrzeli Ci do żołądka. Zresztą wydaje mi się, że wrzody to raczej hmm nawracają? Nie wiem jak to ująć, ale też nie jestem lekarzem. W każdym razie skoro Ci przeszło, to chyba najważniejsze, ale nie zakładaj na 100%, że masz wrzody ; ). @Tukaszwili Ech, być może masz rację z tymi ćwiczeniami. Ale nie wiem, ćwiczę od pięciu lat, tańczę też około czterech, więc trudno mi to tak rzucić – wtedy czułabym, że nerwica całkiem ze mną wygrała. Dzięki ćwiczeniom m.in. udało mi się wyjść z ED, więc no nie mogę ich tak po prostu odstawić. Jednak może powinnam wybrać mniej ekstremalne sporty, a nie ciężary, bieg i ostre cardio. Masz rację pewnie, bo np. bardzo skupiam się na ciele, jak uprawiam jakąkolwiek aktywność fizyczną. A to ja właśnie, co „zabawne”, zawału się nie boję. Na trampolinach i raz w czasie biegania, czyli w intensywnych sportach, miałam pieczenie w mostku wraz z przejściem na lewą łopatkę, a więc w sumie wypisz wymaluj zawał. Może serio mam coś z tym sercem? Jednak tylko się rozglądałam na ścieżce, czy w razie czego ktoś wezwie pogotowie ;p. @laveno Ale czy ja gdzieś napisałam o nowotworach? Wspomniałam o chorobach – choroba wrzodowa, refluks, zaburzona gospodarka hormonalna, skoki cukru, masa innych rzeczy, bezsenność. To powoduje stres. Organizm jest w stanie stałego zagrożenia, jakby coś zaraz się miało stać – większy puls, wyższe ciśnienie. W przyszłości może to zwiększyć ryzyko zawału. Wiele rzeczy, nie mam zamiaru się tutaj rozpisywać. I owszem, uważam, że zwiększa ryzyko również TEJ choroby. Zwiększa ryzyko – czyli jak jest R, to często występuje przewlekły S, co nie oznacza, że jak zawsze jest intensywny S, to będzie R. Pewnie że nie. Są ludzie, którzy się koszmarnie stresują, i mają idealne zdrowie. Poza tym chyba nie muszę nikomu tutaj pisać, jak spada komfort życia człowieka z nerwicą. Jeszcze dopóki miałam samą nerwicę, to jakoś trzymałam się w ryzach, ale odkąd doszła mi hipochondria, no to moje życie wygląda tak – boję się przez całą dobę. Nie jest to fajne, nie jest to przyjemne i szczerze – po co mi takie życie, że ja niby oglądam film, niby czytam książkę, niby z kimś rozmawiam, niby uprawiam sport, niby uprawiam swoje hobby, ale w głowie mam „co mnie boli, co mi jest, czy to jest normalne”. Chyba że inni mają inaczej, tylko ja myślę tak często o tym. Jedynie, kiedy czuję się odcięta od tego, to jest stan głębokiego upojenia alkoholowego, ale bardzo rzadko spożywam takie ilości alkoholu to raz, bo na kacu mam koszmarne stany lękowe, a po drugie nie chcę zostać alkoholiczką dla dodatku. Nie wiem jak Ty, ale ja takie życie trwające nawet 100 lat w idealnym zdrowiu cenię nisko. Ale jeśli uważasz, że psychiatra jest Ci zbędny – ok. To Twój wybór, ale moim zdaniem przyniosłoby Ci to jakąś ulgę. A jeśli chodzi o ten stolec, to tłuszcz pojawia się w OSTATNIM stadium nowotworu trzustki (ja jebię, jak ja nienawidzę samej nazwy tego narządu). Organizm człowieka nie trawi różnych rzeczy, jak się stresujesz, to już w ogóle. I nie ma mowy w Twoim przypadku o biegunkach. Poza tym w przypadku tego schorzenia to nie takie objawy - o czym pewnie wiesz. Mnie boli pod lewą łopatką ZNOWU, a już nie czułam tego wczoraj i dzisiaj rano, zastanawiam się, czy to pieczenie w żołądku może być od trzustki jednak. Echhh. Mam nadzieję, że po pierwsze jestem zdrowa, a po drugie dostanę jakieś tabsy, po których moja głowa wróci do normy.
  14. Cóż, może jeszcze nie sprawiło, ale bieganie - czekam na ten niesamowity zastrzyk endorfin, który powinien mnie trafić. I standardowo kot, książka i wolne (odgórnie) z pracy!
  15. @SarkastyczneSerce no to jest może nawet straszniejsze niż nowotwór, choć nie ma co tak wartościować. Choroby OUN są przerąbane, podobnie jak udar, który może zmienić człowieka w roślinkę. Bardzo współczuję koledze. @zestresowana1990 wiesz, możemy się tak uspokajać nawzajem, natomiast gdzieś mi śmignęło, że dostałaś to skierowanie na kolonoskopię. Ja też je mam, panicznie boję się badać, boję się lekarzy, ale to chyba jedyne rozwiązanie, żeby się uspokoić. Skoro masz chyba taki lęk od roku, dwóch lat (?), to warto się przebadać, żeby móc normalnie żyć. W dodatku masz chyba jakieś tam życie rodzinne, męża (wybacz, nie chcę tutaj personalnych informacji wyciągać), masz dla kogo żyć, cieszyć się, więc albo najlepiej idź się przebadać, albo po prostu przyjmij do wiadomości, żeś zdrowa bo żadna choroba nie objawia się tylko biegunką, która na dodatek biegunką wcale nie jest. @Roza00 Dziwne, że ktoś Ci tak powiedział "o, ma Pani wrzody". Nie można tego stwierdzić bez gastroskopii, poza tym wrzody to dosyć przykra dolegliwość, nasilająca się jesienią i wiosną. Raczej się nie objawia sporadycznym bólem czy pieczeniem. No z koleżanką ponownie - współczucia. Ja jednak bym nie była taka odważna w ignorowaniu objawów - no nie wiadomo, może myślała, że to zatrucie, może nie przypuszczała. Natomiast lekarze - poziom empatii lvl milion. Ja przebiegłam 9 kilometrów, ale coś dziwnie oddychałam, a teraz kaszel, zamiast zastrzyku endorfin zastrzyk hipochondrii. Chyba nigdy nie znormalnieję.
  16. @zestresowana1990 ja pieprzę, już omawiałyśmy ten temat napisałam Ci, że masz pewnie IBS, ale ODPOWIEM CI, w końcu mam dzisiaj wolne, więc co lepszego mam do roboty. Jakie miał obawy? Z tego co wiem, to takie, że co chwilę mdlał i zabierało go pogotowie. Czuł ucisk na przeponę. Miał tragiczne wyniki i nie wiedzieli, co mu jest. Nie pytałam go, jak się wypróżniał, bo po tym nowotworze dostał nerwicy i leczył się psychiatrycznie, więc myślę, że nie chciałby gaworzyć na ten temat. Natomiast jego objawem nie było to, że dziwnie srał bo pewnie by to przeoczył. Ale ta historia ma happy end, bo żyje bez żadnego raczyska, a jest już po 50. Oczywiście bada się regularnie. Nie martw się, jak już, to ja prędzej mogę mieć - mam taki sam wiek jak on, mój dziadek miał nowotwór, także pozamiatane. W dodatku paliłam wiele lat i nadal popalam. A chodzenie dwa razy dziennie do toalety jest dla amatorów, do 3 razy gastrolodzy uznają za normę. Ja dzisiaj byłam 5 razy już, a mamy przed 11 ;). Nie codziennie tak mam na szczęście. Zrób se morfologię. Guza w jelitach widać w morfologii. Tak, mnie też to nie przekonuje, ale serio, hemoglobina mocno spada. I jak z medycznego punktu widzenia guz miałby powodować coś takiego? Wytłumacz mi - jak? Że raz idziesz do toalety i wszystko jest normalnie - a zaraz nie? No przyspieszona perystaltyka jelit od stresu plus możesz mieć szybką przemianę materii. Co w tym takiego dziwnego? Przyczyn może być trylion, ale naprawdę, będąc lekarzem, nie dałabym Ci nawet skierowanie na kolono, jeśli to Twoje jedyne objawy. Ale rozumiem Cię, bo moja największa wkrętka to jelita plus trzustka. Jak ktoś wypowiada przy mnie nazwę tego drugiego, to już mam ochotę wskoczyć pod samochód. Jelita to nie tylko rak, ale zapalenie, Crohn, po prostu kosmos, skąd ja to biorę... Ja chciałabym jak w "Dużej rybie" chyba spojrzeć w oczy wiedźmie i zobaczyć, jak umrę - może wtedy przestałabym się bać? A teraz idę pobiegać. Mam nadzieję, że nie przekręcę się po drodze. @SarkastyczneSerce ano jeśli Ty tak rozumiesz przypadek, to tak, przyznaję Ci rację, że to nie jest zależne od nas. Zresztą no, zdarzają się niestety wyjątki, i tego się tutaj każdy boi.
  17. Ja mówię tutaj o chorobach wrodzonych. Takich jak Zespół Wolfa-Hirschhorna np. Przytoczyłam taki przykład, bo akurat uczyłam się o wrodzonych wadach genetycznych od specjalistki w tej dziedzinie. A z nowotworami no nie do końca. Przykładowo mój wujek miał raka jelita w wieku 25 lat (na szczęście cóż, żyje mimo tego, że może powinien się pogodzić, że niezależnie od tego, co zrobi, to umrze), jego ojciec umarł na tę chorobę w wieku 40 lat. Jego dzieci nie zachorowały w młodym wieku. Tak więc jeśli ktoś zachoruje na nowotwór w bardzo młodym wieku i to taki raczej, który dotyka starsze osoby (nie białaczka), to prawdopodobnie babcia, matka, ojciec chorowali. Wtedy wzrasta ryzyko. A z kolei jak ktoś codziennie pije pół litra, wypala dwie paczki fajek i wciąga sobie amfetaminę, a zachoruje po 60 na raka żołądka, to możemy mówić o czynnikach środowiskowych. Ryzyko wzrasta z wiekiem. Ale to pewnie wiesz, więc nie wiem, po co piszesz o „przypadku”. To nie jest taki do końca przypadek. I to nie temat na tego typu rozważania, bo nikt nie chce się tutaj dodatkowo nakręcać, więc Twój sarkazm o "celowym zmodyfikowaniu genów" jest nam zbędny. Otóż, wytłumaczę Ci, co ma zdiagnozowana choroba . Jak masz hipochondrię, a Twój sąsiad ma raka, to myślisz, że Ty też go masz. Jak w radiu mówią o kolonoskopii, to uznajesz to za znak od Opatrzności, że powinieneś się przebadać, bo masz raka jelita. Jak ktoś ma HIV, to Ty też, choć nie miałeś szansy go w życiu złapać. Tak się ma hipochondria do zdiagnozowanych chorób.
  18. @Roza00 trzymaj się. Pamiętaj, że jeśli ktoś, na coś choruje, to nie jest jednoznaczne z tym, że Ty też chorujesz, możesz zachorować - choć ja oczywiście w swoim chorym mózgu też pomyślałam swoje po Twoim poście. Nie ma sensu wpadać w spiralę badań. Spokój to podstawa ;). I nie czuj się źle, bo nie udostępniasz czy nie składasz życzeń. Przecież na pewno życzysz jej jak najlepiej, ale dla Twojej psychiki najlepiej będzie o tym zapomnieć. Ależ oczywiście, że są przyczyny chorób. Środowiskowe i genetyczne. Stres też pomaga. Genetyczne akurat przy np. wadach wrodzonych nie muszą być takie, że ktoś tam chorował. Wystarczy, że mama ma gen X, tata gen Y, skrzyżują się ze sobą i mogą dać ekstremalnie rzadką chorobę genetyczną. Dobrze, że jesteś jasnowidzem. To akurat racja, ale mamy nerwicę lekową i hipochondrię, więc wszystko odnosimy do siebie ;). Jednym z ważnych czynników jest wola walki. Dziewczyna ją ma, więc trzymajmy kciuki, że jej się uda. A od prognozowania, czy tak będzie, czy nie, nie jestem ani ja, ani Ty.
  19. W ogóle ja mam taki lęk właśnie jak @laveno, że coś zaniedbam teraz i to się na mnie zemści. @effie chyba refluks akurat to nie od czkawki - ale nie mam też pojęcia.Ja często też miałam czkawkę jako dziecko. Skontroluj to, ale ja na Twoim miejscu bym nie brała IPP ale nie słuchaj mnie, jeśli będziesz miała takie zalecenie od lekarza. Spokojnie, naprawdę nie masz żadnej straszliwej choroby. Dobrze że wiesz, co Ci mniej więcej służy - a co nie. Może się po prostu tego trzymaj, tych grup produktów. Ja np. kompletnie nie wiem, muszę spróbować jakiegoś FOODMAPS czy coś w tym stylu. A leczysz się na nerwicę? @Roza00 bardzo współczuję Tobie i koleżance. Naprawdę. To smutne. Lekarze nie powinni tak nikomu mówić, że nie ma żadnych szans. To kompletny brak poszanowania do ludzkiego życia. Szczególnie że oni nigdy nie mogą być pewni. Powiem tylko jeszcze, że mojemu ojcu przekazano, że babcia umrze - lekarz jej dał dwa miesiące życie. No a żyje do tej pory, już 20 lat. Czasami zdarzają się cuda. @stworzonabyzyx no to mamy inną opinię w tym temacie, ale jak pisałam, lekarzem nie jestem, więc mogę nawet gadać głupoty. Trudno, zawsze podkreślam, że coś jest według mnie. Są pewnie schorzenia, które naprawdę uniemożliwiają codzienne funkcjonowanie, no i być może tu IPP dają upragnioną ulgę. Nie będę tego oceniać. Ale prawda jest taka, że IPP to leki działające OBJAWOWO, co potwierdzi lekarz. Nie leczą przyczyn. Wielu ludzi narzeka, że po odstawieniu ich nie mogli spożywać normalnego jedzenia, po prostu bez tych leków nie mogli sobie już poradzić. Poza tym po dłuższym stosowaniu zmieniają florę bakteryjną jelit, co u osób "nerwicowych" czy z jelitem drażliwym naprawdę może nie być zdrowe. Ponadto, one tylko łagodzą bądź niwelują dolegliwości, ale nie zlikwidują samego problemu. I nie, nie podoba mi się jak lekarze sobie łatwo "rzucają" w pacjenta IPP. Mój internista mi przepisał te leki, a nie skierował mnie na żadne badania. Ok, nie wiem, widział moją morfologię - może dzięki temu da się więcej zobaczyć niż uważam - ale nie wysłał mnie na gastroskopię ani nawet USG. Przepisał mi IPP. Poza tymi mi akurat gówno pomagają, że tak powiem mało elokwentnie. A co do przełyku Baretta, to przecież ja nikogo nie chcę straszyć i nie twierdzę, że się tego nie leczy. Absolutnie nie to miałam na myśli i nigdzie tego nie napisałam. Ale przełyk Baretta jest jednak poważniejszym schorzeniem niż refluks.
  20. @Martiti cóż, nie wiem, powiem Ci po terapii ale nie mam tego od teraz, jak byłam dzieckiem, nastolatką, to również miałam takie lęki. Myślę, że to wynika po części z bogatej wyobraźni, ale jednak głównie z nerwicy, na którą pewnie cierpię od zawsze, ale dopiero ostatnio to odkryłam. Mój mózg nie działa prawidłowo, no i tyle pewnie z tych wyjaśnień. A jeśli chodzi o moją przeszłość, to miałam "trudne dzieciństwo", natomiast moja praca nie jest stresująca. Jednak swoje dzieciństwo może oskarżam ogólnie o to, że mam teraz nerwicę, ale nie akurat o tę lęki. Te lęki mogły mi się wziąć, bo może za wcześnie czytałam Kinga, oglądałam "Omena", jak miałam 8 lat - nie mam pojęcia. Ale jak miałam te 8 lat, to bałam się mniej niż teraz. Ale myślałam, że po prostu z biegiem lat nadejdzie moment, że nie wiem, nie będę się bała zasypiać w ciemności, nie będę się bać postaci z horrorów. U 12 latki to jest urocze, no ale jak ma się 25 lat i nadal śpi przy włączonym świetle, no to już jest trochę mniej urocze. Już nie mówię, jak na to reagowali przez lata faceci, z którymi się spotykałam... .
  21. Ogólnie to, co napisałaś, jest mi w jakiś sposób bliskie. Teraz co prawda raczej skierowałam się w stronę hipochondrii, ale przez ostatnie lata swojego życia mam tak jak Ty - boję się w nocy, boję się ciemności, ale nigdy nawet nie dostrzegłam, że to mogą być jakieś natręctwa. Co zabawne, boję się np. przy zgaszonym świetle u siebie w domu, a nie boję się iść w nocy przez rynek, na którym jest pełno (pijanych i pewnie potencjalnie groźnych) ludzi. Szczególnie doznania u mnie pogłębia oglądanie horrorów - teraz już przestałam, no bo nie jestem w stanie znieść projekcji, ale oglądałam je pasjami od dzieciństwa, więc całkiem ładny zestaw obrazów mam zapamiętany. Kiedyś jednak to była chyba bardziej bogata wyobraźnia, lekki strach, ale od kilku lat,jak obejrzałam horror, to po prostu oczami wyobraźni widziałam później to wszystko co w filmie w swoim domu, bałam się odwrócić, bałam się popatrzeć do kuchni, do łazienki, bo myślałam, że czyha tam na mnie jakiś upiór. Jak tak to czytam, to zastanawiam się, jak nie mogłam widzieć w tym problemu. Dodatkowo, mnie nie pomagało, że śpię nawet z kimś w jednym łóżku. To wzmagało często mój niepokój. Po obejrzeniu jednego horroru, którego tytułu nie zdradzę, to bałam się nawet w dzień, ale na szczęście wkrętka mi przeszła. A i śpię zawsze przy włączonej lampce nocnej, a mam 25 lat .
  22. @laveno oplułam się możesz wyjaśnić, z jakiego powodu podświetlasz latarką swoje gówno ;)? Nie widzisz w świetle łazienkowym? Cóż, nie lubię opisywać takich rzeczy na forum, ale ostatni raz normalnie to ja się chyba załatwiłam parę tygodni temu. Raz, Tak to nie załatwiam się normalnie od dwóch lat? Nie pamiętam nawet. W fazie największego stresu chodziłam do łazienki nawet 7 razy dziennie. A odkąd cierpię na hipochondrię, to jest doprawdy masakra. Tylko że ja jestem pewna na 100%, że albo mam jelito drażliwe, albo no wiadomo co, bo innej możliwości nie widzę . Dlaczego się boisz łykać leków? Przecież psychiatra to lekarz, któremu opowiadasz wszystko na wizycie. Możesz powiedzieć, że się boisz brać leków, a później rozwiązać ten problem w czasie terapii np. Wiesz, mnie też średnio pociąga ta wizja, nienawidzę przyznawać się do słabości, ale w sumie jaki jest wybór? Masz zamiar się przebadać cała, od stóp do głów? No i co w ogóle coś Ci da - bo zawsze będzie coś do przebadania? Jak zrobisz ostatnie badania, to pierwsze stracą na aktualności - i tak od początku? Chcesz tak żyć? Ja się akurat szykuję konkretnie na leczenie, no bo wielokrotnie miałam stany lękowe, stresy i tłamsiłam to w sobie. A stres jest też przecież czynnikiem bardzo negatywnie wpływającym na zdrowie. Nie piszę tego, żeby kogoś straszyć, ale każdy lekarz powie, że długotrwały stres wpływa negatywnie na gospodarkę całego organizmu i zwiększa ryzyko chorób. @effie ale najpierw była nerwica - czy najpierw Ci stwierdzili refluks? Bo jeśli to pierwsza, no to... Znowu, lekarzem nie jestem, ale o ile przepuklina przełyku rzeczywiście może zwiększać RYZYKO (a ryzyko nie jest jednoznaczne, że coś musi być) zachorowania, a także przyczynić się do tzw. Przełyku Barreta, to weź pod uwagę, że można mieć takie dolegliwości ze stresu. A w nerwicy to jest naprawdę na 99,9%. Czytałam mnóstwo o żołądku, bo sama mam koszmarne dolegliwości. U mnie lekarz nic nie zdiagnozował, ale odbija mi się kwasem również i piecze mnie często. Serio, czytałam historie ludzi, którzy się żywili płynami, nie trawili jedzenia, a nagle magiczne ozdrowieli po terapiach. Znajdą się ludzie, którzy będą uparcie twierdzić, że nie, refluks nie może być z nerwów, ale wystarczy się zapytać gastrologa o opinię. Ja ostatnio byłam i tak, powiedział mi, że stres może być tutaj ogromną przyczyną. To klasyczna nerwica żołądka, co nie oznacza, że nie stoi za tym dolegliwość fizyczna. Drażniony żołądek w końcu jakichś chorób nabywa - przecież wrzody powstają m.in. właśnie z powodu stresu. Refluks to nie powód do zamartwiania się, ale pewnie, skontroluj to. A co do leków IPP, to ja dużo czytałam o tym, że nie są dobre - no i sama mam taką opinię, choć nie jestem lekarzem, do doraźnego stosowania OK, ale to tak trochę, jakby codziennie łykać leki przeciwbólowe np. na złamany palec, nie nastawiając go. Nie likwidują przyczyny problemu, ale dają ulgę. No ja właśnie nie wiem, jak mam przestrzegać tej diety, nie moje smaki . Na początku tej hipochondrycznej akcji w ogóle nie miałam apetytu, a teraz, jak mi lekarz zalecił unikanie pewnych grup produktów, to cały czas jestem głodna! Ja w sumie nadal podejrzewam u siebie klasyczne te same choroby (jelita, narządy w bebechach). Choć trochę mi lepiej, trochę zaczyna to być mi obojętne. W dodatku wszędzie trąbią o kolonoskopii, co zapewne jest wspaniałym znakiem od Opatrzności.
  23. @laveno nie wiem w sumie, jak - i czy da się - Ciebie pocieszyć, ale przynajmniej możesz zrobić dwie rzeczy - przestać czytać i przestać oglądać swoje gówno. Serio, nie jestem lekarzem, ale na wygląd Twojego kału ma przede wszystkim wpływ to, co spożywasz i nie ma co rozkminiać, czy są tłuszczowe, czy nie, jaki ma kolor i co to oznacza. Od diagnostyki jest lekarz, a nie dr Google. Jak jesteś zestresowana, to perystaltyka Twoich jelit jest BŁYSKAWICZNA i możesz nie trawić dobrze pokarmów. I nie obraź się, ale Twoje tempo chudnięcia jest naprawdę wolne, więc nie masz, co się obawiać, że to z powodu nowotworu. Do jakiego lekarza? Do takiego jak ja - do psychiatry. Tylko jego powinnaś odwiedzić. Ja już swoją szajbę ujawniam wśród ludzi. Z pracy się ze mnie śmieją, jak zapytałam się, czy farelka może się nagrzewać, żebym uważała, bo dostanę od niej raka. W dodatku nie wiem, czemu mamy w pracy zabawy - zmierzmy sobie tlen we krwi, zmierzmy sobie cukier (dzięki temu w sumie wyszło, że na czczo mam podwyższony) - więc dzisiaj odmówiłam zmierzenia tlenu, bo stwierdziłam, że pewnie wyjdzie mi stan przed udarem albo coś w tym stylu. Cóż, w sumie dobrze, że ze mnie kpią, bo przynajmniej nie wiedzą, jak bardzo nienormalna jestem. Ech najbardziej mi brakuje stanu przed roku. W sumie zawsze się bałam choróbsk, ale rok temu o tej porze nie miałam morfologii od 3 lat, nie myślałam codziennie o chorobach, do lekarza chodziłam w razie przeziębienia, generalnie może zaniedbywałam swoje zdrowie, ale ważne, że nie byłam taka szajbnięta jak teraz.
  24. @effie Wiesz co, nie wiem, czy mogę się wypowiedzieć, bo gastroskopia mi refluksu nie wykazała, natomiast biorę teraz leki z IPP. Zdiagnozowałam się oczywiście przed wizytą i mam wszelkie cechy refluksu, a nawet wrzodów (piecze mnie przełyk, żołądek; czasami trochę cofa mi się treść pokarmowa), a nie wyszło mi nic na gastroskopii. Dużo czytałam o tym i to jest schorzenie upierdliwe, ale niegroźne. I uwaga – powstaje na tle nerwowym, chyba co druga osoba z nerwicą, hipochondrią ma coś takiego. Czytałam, że u ludzi, którzy pozbyli się zaburzeń, dolegliwość znikała. Biorę IPP tylko dlatego, że lekarz mi je przepisał na określoną liczbę dni, bo czytałam, że robią tragedie z żołądka, rozleniwiają przełyk. Nie pomagają mi na razie. Sam dodał, że to tylko działa objawowo, natomiast polecił mi dietę lekkostrawną ogólnie (w skrócie zero smażonego, unikać tłuszczu itd.). i wizyte u psychiatry. Dlatego teraz jem białe pieczywo, chociaż go nie znoszę i mam zamiar nie jeść smażonego itd. I właśnie mam zamiar zwracać większą uwagę na to, co jem, ale oprócz tego myślę, że tego typu refluks powinno się leczyć i w kuchni, i u psychiatry. Ba, poznałam chłopaka, który nie miał nerwicy i dostał refluksu w stresowej sytuacji. Tak intensywnego, że wymiotował wszystko, co zjadł. Ja bym już oczywiście pomyślała o wiadomej chorobie, ale on po prostu poszedł się zbadać. I jak się pozbył czynnika stresogennego, to wówczas mu przeszło.
  25. @Tukaszwili Nie wiem w sumie, dlaczego nie dostałam znieczulenia. Nie zaoferowano mi tego a robiłam u jednego z lepszych lekarzy w mieście, który miał same pozytywne opinie na znany lekarz (liczę, że sam ich nie pisał, bo rzeczywiście ustawiała się do niego kolejka). W sumie to trwało parę minut, tylko mnie się wydawało, że wieki. Mam nadzieję, że kolo można zrobić z jakimś znieczuleniem miejscowym, bo oczywiście narkozę boję się wziąć, bo się nie obudzę. W ogóle bolą mnie jajniki, od razu myślę, że to nie jajniki tylko jelita. A to ja odwrotnie, nie mogę się wkręcić w żaden serial . Nic nie straciłeś, AHS jest jednak trochę zbyt chaotyczne. Ostatni, który mnie wciągnął, to „The office”. Coś polecasz? W ogóle nerwica sprawiła, że wolę ostatnio jakieś odmóżdżacze. Zawsze lubiłam dobre kino, jakiś oryginalnych reżyserów, kino egzystencjalne, dramaty, choroby, horrory z walającymi się flakami, a teraz najchętniej oglądam komedie romantyczne i jakieś durnoty. Po horrorze boje się chodzić do łazienki (ale to w sumie akurat od zawsze). Nie daj, żeby ktoś był w jakimś filmie chory. Masakra, chyba z tego powodu to już najpilniej muszę się udać do psychiatry.
×