-
Postów
1 433 -
Dołączył
Treść opublikowana przez el33
-
nie masz marzenie, które spełniłaś?
-
Relacja jest podstawą w leczeniu. Nie zawsze ona leczy, czasami jest nośnikiem i zachętą do wykonywania zadań (terapia behawioralno-poznawcza), czasami miejscem wokół której obserwujemy i próbujemy zmiany (terapia psychodynamiczna). O innych się nie wypowiem, bo zbyt mało wiem. Terapia jest trudna, bo wiąże się z emocjami. Zwykle są to emocje mało przyjemne przed którymi na co dzień uciekamy. Relacja jest tym dzięki czemu mimo bólu wracamy, bo dzielimy ten ból. Samą rolą terapeuty w relacji może być: "wyciszyć" destrukcyjne emocje z którymi przyszliśmy na sesje pomóc zrozumieć te emocje, które pojawiają się w związku z tematem sesji nazywać te emocje, które przeżywamy by nie wyrywały się spod kontroli tak poprowadzić sesje (emocje na niej) byśmy byli wstanie funkcjonować po niej "normalnie" Czy im się to udaje, to już kwestia indywidualna. Idąc na sesje nawet dzisiaj wiedziałam, że będzie ciężko i wychodząc po będę się całą trzęsła. Mogę unikać iluś kwestii, ale one nie znikną tylko dla tego, że będę się od nich odsuwała by sobie nie popsuć humoru. Nie potrzebuje też by terapeuta był super, hiper, przyjacielski, cudowny, trzymał mnie za rękę, litował się nade mną. Nie szukam tam przyjaciela, rodzica, kochanka. Potrzebuje kogoś, kto mnie zrozumie, spojrzy moimi oczami i powie mi co JA spierdoliłam albo na co JA nie miałam wpływu. Potrzebuje osoby, która pomoże mi zrozumieć, przyjąć do wiadomości, poczuć i pogodzić się z rzeczami, które ignoruje, zamiatam pod dywan, winie siebie lub świat. Nie wyklucza to tworzenie obrazu "dobrego rodzica". Ten rodzic nie ma za zadania nas przytulić (zależnie od nurtu), ten rodzic ma nas zrozumieć, akceptować, pozwolić odkrywać samemu świat. Może na drzwiach terapeutów powinna być kartka: "uwaga, może bardzo zaboleć".
-
Smutne jest to, że same rodziny nawet gdy wiedzą o krzywdzie dzieci to nie zgłaszają tego, nawet nie szukają pomocy dla dziecka. Niestety na wokandę trafiają głośne sprawy gdzie sprawdza to zwykle obcy, brutalny mężczyzna. Brak jest nagłaśniania (i zgłaszania) spraw gdzie sprawdzą jest członek rodziny: ojciec, wujek, brat, kuzyn, matka, ciotka... Tam krzywda dzieje się często latami bez szans na jakąkolwiek zmianę Milczy się latami, dekadami.. Czasami nawet jak się powie to za chwile się temu wszystkiemu zaprzecza, wini siebie lub umniejsza, że to przecież nic takiego, że przecież on/ona nie chciała, że to nic nie znaczy... I tak w kółko licząc na zapomnienie, chwile oddechu. Czasami się uda, częściej budzi w nocy krzyk..
-
Problemem nie do końca jest wysokość kar, ale to że, zwykle są zasądzane najmniejsze z możliwych wyroków. Brakuje tez świadomości spolecznej, która będzie i potępiać i reagować na pierwsze sygnały przemocy zamiast obwiniać ofiary
-
Rzeźnia Pranie ręczne czy prasowanie?
-
Tylko FB Na jakim serwisie spędzasz najwięcej czasu?
-
Zadowolona tak, dumna nie Co sprawia, że się śmiejesz?
-
Mam Oblałaś kiedyś przedmiot?
-
Siedzieć i cieszyć się ciszą
-
Gorzki Zmywać z podłogi farbę czy olej?
-
Nietoperz to może nie ptak, ale też latał po pokoju Skąd wzięłaś imiona dla swoich zwierzaków?
-
Nie Znalazłeś kiedykolwiek bursztyn?
-
Parę godzin temu był Masz teleskop?
-
Całkowicie się z Tobą zgadzam, że relacja i jej waga w czasie leczenia jest ogromna i niestety bardzo łatwo jest tutaj o nadużycia z obu stron tak na prawdę. Przez to, że w pewnym stopniu jest nieprzewidywalna, większość osób nie do końca wiemy jak się buduje taką w pełni zdrową relacje. Przez to łatwo wszyscy możemy ulec manipulacji czy sami ją wypaczyć dopasowując do tego co znamy. W tym wszystkim. 'chroni' obie strony tylko wiedza T i jego umiejętności i czasem intuicja pacjenta, że coś nie gra. Najciężej dla mnie jest zaufać, że T mając to wszystko pozwoli mi samej dopłynąć do przeze mnie wybranego brzegu. Gdy wchodzi w grę już relacja bez zaufania dalej nie pójdziemy.
-
nie miałeś kiedyś gryzonia w domu?