
_Req_
Użytkownik-
Postów
309 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez _Req_
-
To normalne ze sie przezywa strate psa, bylo nie bylo to jednak najlepszy przyjaciel jakiego mozna miec... i do tego zawsze wierny...co w dzisiejszych czasach jest rzadkoscia. Co do wyrzutow sumienia... nie masz do nich powodu, zrobilas wszystko prawidlowo. Poradzilas sie "specjalisty" ktory okazal sie ........ . obojetnie czy mialas psa miesiac czy 16 lat zawsze czujesz bol.Po czasie "zaloby" jednak milej na serduchu sie robi jak o wszystkich milych chwilach w towarzystwie przyjaciela sie pomysli. Juz kilka takich przyjaciol stracilem, dwa razy podejmowalem decyzje o "eutanazji", co tez mile nie jest.
-
Tu trafiles w sedno... choc kompletnie motywowac swoich wypowiedzi nie potrafisz, a mi sie porostu dzisiaj nie chce;p
-
:)
-
:):):) Spadochron:) w polsce skok z instruktorem juz od 150-200 zl nie orientuje w cenie paralotni, nie interesowalo mnie, ale samemu posterowac.. hmm.... Gory zawsze tez mi humorek poprawiaja... zwlaszcza jesli dlugo brzydka pogoda trzyma, wyjsc w gory... i na wysokosci 1700-1800 mnpm przejsc przez chmury... i delektowac sie sloneczkiem...za kazdym razem jest niesamowicie:) Tatr mimo wszystko mi brak tu troche, maja swoj niepowtarzalny urok, choc na wysokosc alp nie moge narzekac. ostatnio w tatrach bylem w styczniu.. i pierwszy krok skonczyl sie upadkiem xD ale pozniej juz szlo dobrze. pod koniec zeszlego roku zreszta bylo bardzo niebezpiecznie... gory bez sniegu za to oblodzone(zebraly tez swoje zniwo). W styczniu juz troche lepiej bylo, poza tym znajomi "ludzie gor" wiedza dobrze jakie szlaki sa bezpieczne. Ja uwielbialem motor.... ale szybka jazda samochodem teraz juz mi tez wystarcza, chociaz az takiej adrenaliny nie ma. W sierpniu stracilem znajomego , jednego z ostatnich zapalencow motorowych....a kiedys bylo nas 20...teraz tylko 3 sie zostalo... i tylko jeden jeszcze jezdzi...choc nie powiem zastanawiam sie czy sobie nie kupic znowu... tylko teraz klasyka ... harleya fat boya http://www.harley-davidson.com/de_DE/Motorcycles/fat-boy-lo-fat-boy-special.html Czyz nie jest piekny... tak do szpanowania po miescie xD Przestanie byc szybko a zacznie szpanersko;p Z tym odpoczynkiem to ja sknocilem.. mialem wypoczynek napisac. Nie wiem czemu ale jak wypoczywam aktywnie duzo wiecej energii we mnie wieczorami;P Z cytacikiem tez sie zgadzam, warto jednak filozofowac przy okazji zyjac;) nie zatrzymywac sie rozmyslajac nad sensem... a szukac sensu w "ruchu". Zdobywa sie praktyke do teoretycznych rozwazan, a co za tym idzie szybciej sie z tym uporac.
-
salir zainteresowalo mnie Twoje podejscie do "wyzycia" sie :) jakiez to ekstremalne radosci Ci sie marza ? Do krawedzi juz tez nie podchodze, nie wiem czy to przez wiek czy poprostu nabralem wiekszego szacunku do zycia i zdalem sobie sprawe ze przykre rzeczy nie sa zarezerwowane tylko dla innych. Z ta roznicaa ze jesli z czegos rezygnuje to swiadomie i nie szkoda mi tego. Poza tym jeszcze duzo mniej groznych glupot w zanadrzu zostalo;) Z obowiazkami to jest tak ze najlepiej je podzielic na wszystkich domownikow, wtedy wiecej czasu zostaje na przyjemnosci;) Rozrywka ktora jest meczaca.... na pewno o rozrywce mowimy? Zawsze rozrywka kojarzyla mi sie z odpoczynkiem i rozluznieniem sie. Poza tym czemu rozrywka Ci sie "trafia"? Nie decydujesz sama o tym w jaki sposob spedzasz swoj wolny czas?
-
Swoim.... zwlaszcza ze jako "rozum" nie okreslam czyjejkolwiek wiedzy a raczej czy jej zachowanie jest zgodne z prezentowanymi przez nia pogladami. Tak samo oceniam czy osoba do mnie dobrze pasuje. "Motylki " w brzuchu sa zlym doradca...
-
Hej:) sorki ze nie odpisalem od razu... ale na tym forum sie troche gubie... nie umiem znalezc watkow w ktorych pisze i czasami poprostu tak po omacku bladze. Ogolne roznice miedzy poczuciem wlasnej wartosci(pww) a wiara we wlasne sily(wws)(samoocena) opisalem na forum juz . Mozna znalezc : Dyskusje>socjologia> Poczucie wlasnej wartosci a wiara w siebie. Podstawa pww jest nasza baza uczuciowa i poczucie tego iz srodowisko w ktorym sie obracam docenia moja obecnosc. Liczy sie ze jestem nie to jaki jestem. Wws mowi o tym co potrafie zrobic i jak potrafie zrobic. Jesli nie licze sie sam dla siebie, nawet jesli duzo potrafie, nie bede tego doceniac. Zycie zaczyna tracic wartosc. Zeby jej znowu nnabrac czlowiek ma ochote zostac zauwazony przez innych. Tu zaczyna sie konflikt miedzy pww i wws. Jesli pww jest niskie uwazam ze powinienem cos dla kogos zrobic lub cos osiagnac zeby zostac zauwazonym. Oczywiscie nawet jesli zauwaza Cie w tej sytuacji najprawdopodobniej uslyszysz: Dziekuje ,jestes wielki bardzo mi pomogles. Lub... Swietnie sobie z tym poradziles jak zawsze. Uslyszysz ocene...a i tak ogarnia Cie niedosyt... pustka... Czlowiek czesto nie zdaje sobie sprawy czemu... przeciez go chwala... ale... tak naprawde nie zostal zauwazony tylko zauwazone zostalo to co zrobil. Duzo rzadziej slyszy sie slowa: Dziekuje ze jestes. Bardzo sie ciesze ze Cie mam.... bardzo tesknilem, kocham Cie... Tego typu zdania podnosza pww. To oznaka ze ktos Cie zauwazyl, ze komus na tobie zalezy nie na tym co potrafisz czy co osiagnales. Podnosi wartosc "bycia" bez wzgledu na umiejetnosci. Wiec jesli ktos czuje pustke, czuje sie niepotrzebny jest oznaka tego ze przestal siebie jako czlowieka uznawac za "cos" wartosciowego. Gonitwa zeby wszystkim pokazac ze duzo moge osiagnac nie podniesie mojej wartosci jako czlowieka, wiec obojetnie co osiagne i ilu ludziom nie udowodnie ze cos potrafie nie wypelni tej pustki i uczucia ze jest sie niepotrzebnym. Wiec rosnace wws niczego w zyciu nie zmieni, moze poza tym ze osiagajac coraz wiecej coraz mniej radosci w czlowieku, ktory sie miota i nie rozumie czemu tak jest. Im dluzej taki stan trwa tym wieksze ryzyko ze pww spadnie jeszcze nizej i w pewnym momencie odechciewa sie zyc ... wszystko traci sens.. nic nie cieszy....w koncu traci sie wiare w swoje umiejetnosci.... ktora przez lata sie budowalo myslac ze to klucz do szczescia...
-
Jak dla mnie to poczucie spelnienia kojarzy sie z przyjemnymi doznaniami takimi jak zadowolenie... depresja mi do tego calkowicie nie pasuje. Jesli chodzi o przezycia to tez wiek nie jest miarodajnym ich wskaznikiem. Nie wiem czy na cokolwiek w zyciu jest za pozno, oczywiscie nie liczac problemow zdrowotnych, reszta to chyba juz tylko blokada psychiczna. Hmm... zycie skladajace sie z samych obowiazkow... chyba popadlbym w depresje...chociaz byl taki czas ze mialem podobne podejscie. W kazdym razie teraz zachowuje rownowage miedzy obowiazkami a przyjemnosciami. Mysle ze obowiazki robia sie przyjemniejsze jesli czlowiek sie za nie nagradza.
-
Ja tam jestem caly czas ciekawy czym mnie jeszcze zycie zaskoczy. Troszke tych przezyc juz sie nazbieralo, a mimo to zycie zaskakuje mnie co chwile na nowo. Raz jest wesolo, raz smutno, raz sie wsciekam raz dziwie... caly czas cos niespodziewanego na mnie czeka... nie zawsze sa to mile niespodzianki ale zawsze sa. Jak beda mi do trumny gwozdzie przybijac ... wtedy przezyte moje zycie zostanie a poki co jeszcze cos tam porobie w miedzyczasie. Co do obojetnosci... tez czuje obojetnosc, ale wobec innych ludzi, nie wobec siebie. Nie kazda zabawa mnie bawi, to zalezy od nastroju, czasami jestem calkiem powazny. Wszystko zalezy od checi... a co do zabawy... najpierw sie bawie a pozniej stwierdzam czy bylo przyjemne czy tez nie. Ja juz sporo przezylem sam i naogladalem sie u innych ludzi radosci, cierpienia. Zycie jest bezlitosne, pisze takie scenariusze ktore ciezko w ksiazkach znalezc... niektorych rzeczy wolalbym nie doswiadczyc... no ale i tak licze na ciag dalszy.
-
Realizowanie siebie czy tez marzen bywa faktycznie meczace... ja ograniczam sie do realizowania banalnych i bezsensownych zajec. wyjazd w gory bez komorki... niech se dzwoni w domu ile chce... Obrzucanie sie bombami wodnymi w cieple dni, posiedzenie od czasu do czasu przy kompie i popisaniu glupot;p czasami poczytam ksiazke, czasami wyjde na piwko, czasami cos ugotuje, pospaceruje podczas deszczu, zaloze niebieska peruke i polaze w niej po miescie. Wszystko co mi do glowy przyjdzie to realizuje... nic nie jest za glupie... oczywiscie sa tez obowiazki no ale kto ich nie ma:) W kazdym razie prywatny czas raczej wykorzystuje do zabawy... nie bierz zycia zbyt powaznie i tak nie wyjdziesz z niego zywy/a;)
-
Nie chce pracowac ale pracuje:) Wg. mnie faktycznie wydaje sie korzystniejsze zarabianie malych pieniedzy niz nie zarabianie ich wcale:) Hehehe ...przerywane cisza czasami... moze jakies darmowe kupony do lekarza im zalatwisz lub sobie zafundujesz zatyczki do uszu;) Zdaje sobie sprawe ze czasami upuscic troche powietrza z siebie pomaga, moze nie na dlugo ale zawsze humor potrafi poprawic.:)
-
Nie ma czego zazdroscic;) Zdradz lepiej tajemnice w jaki sposob wypelniasz sobie ten czas pomiedzy ze Cie to meczy i nudzi. atic jak przez picie co chwile w szpitalu ladowac bedziesz to ta odlegla przyszlosc jako kaszlacy 80cio latek nie nadejdzie;)
-
I tu sie zgadzam w pelni... Facet ma duzo znajomych i niesmialy nie jest... mi to wyglada na probe uzaleznienia, ale znaczenia nie ma wiekszego bo i tak bym odstrzelil, bez domyslania sie co jest takiego zachowania powodem. Sam jestem starej daty i moze dlatego przy dokonywaniu wyboru partnerki nie kieruje sie sercem tylko rozumem... W Twoim przypadku niejest czasem tak ze chec bycia z kims przycmiewa rozum? Zeby podjac "dobra" decyzje warto sie zdystansowac troche.
-
Swego czasu tez bylem zmeczony i znudzony wypelnianiem czasu pomiedzy.. teraz wypelniam go w przyjemny sposob wiec ani nudy ani zmeczenia nie czuje... no moze czasem fizyczne... ale je akurat lubie. Moze ma to cos z wiekiem wspolnego... zdaje sobie sprawe ze powoli blizej niz dalej do konca i chce ten czas maksymalnie roznorodnymi przyjemnosciami wypelnic. W sumie to tez zycia nie lubie... ja je kocham;)
-
No i nasza rozmowa nabiera ksztaltu:) Czyli praca jest "dobrze" platna w porownaniu z podobnymi stanowiskami w innych urzedach. To ze za malo ogolnie, to juz kwestia polskich realiow. (Ktorych juz niestety nie znam zbyt dobrze). Rowniez moim zdaniem kazda praca powinna byc godziwie wynagradzana. Kazdy pracujacy czlowiek powinien miec na podstawowe potrzeby +2tyg. urlop. To chyba takie minimum by bylo z mojego punktu widzenia. Wiem ze w polsce to inaczej wyglada z tym minimum.. ale jak zle jest naprawde, nie mam pojecia. Mi trudno powiedziec jaki kierunek przynosi kase w polsce a jaki nie. Rozmawiajac z bratem wiem jednak ze wiekszosc "porzadnych" stanowisk obsadzana jest znajomymi znajomych wiec ciezko je zdobyc. Czesto z gory wiadomo kogo sie przyjmie ale pozory musza byc i daje sie ogloszenia. Co do odglosow otoczenia ...nie chodzilo mi o to zeby Ci bylo lepiej czy gorzej, tylko o to ze jesli cos jest normalne to nie widze powodu zeby sie tym denerwowac. Chyba ze to frustracja spowodowana niskimi zarobkami, ale i wtedy mozna swoja zlosc w inna strone skierowac:) Jesli mialbym radzic to w obecnej sytuacji widze 2 wyjscia: 1. zaakceptuj realia zycia w polsce i swoja prace ze wszystkimi jej wadami i szukaj dalej mozliwosci zahaczenia sie w tym co lubisz. 2. poszukaj szczescia za granica, latwo nie jest z poczatku ale pieniadze od pierwszego do pierwszego starczaja, a po czasie jest coraz lepiej. Chociaz z zagranica to jest tak ze jesli do 3 lat nic nie osiagniesz pora zastanowic sie nad powrotem do kraju. Z mojej perspektywy patrzac na Twoja sytuacje nie ma inego sposobu na to zeby humorek sobie poprawic. pozdrawiam.
-
thaur... Czy Twoja praca, tzn. ta ktora wykonujesz jest nizej platna w Twoim miejscu pracy niz w innych? A moze uwazasz ze ze wzgledu na wyksztalcenie powinienes wiecej zarabiac? Nudna... kazda praca bywa nudna, nawet jesli sie robi cos co sie lubi. Wyksztalcenie powinno sie dla tego pod kontem zamilowan wybierac. Jesli sie tego nie robi to kazada praca bedzie nudna. Ludzie chrzakaja, wydmuchuja nos, pluja, i wydaja z siebie wiele odglosow... nawet przy betoniarce, ktora swoja droga tak miarowo nie pracuje... mysle ze Twoje odglosy nie sa mniej przykre dla osob ktore z Toba pracuja niz ich odglosy dla Ciebie. Co do kwalifikikacji... skonczone studia to nie sa kwalifikacje upowazniajace do obsadzenia odpowiedzialnego stanowiska ani do otrzymywania dobrej pensji. Jak dlugi staz potrafiles zdobyc w swoim zawodzie? Nie pytam o to czy go lubisz... wychodze z zalozenia ze tak skoro poszedles na studia... W polsce brakuje od lat pracownikow fizycznych, umyslowych za to jest nadmiar... jaki z tego wniosek? Praca fizyczna jest coraz lepiej platna a umyslowa coraz gorzej... dlaczego? Wynika z popytu i podazy. Nad tym jaka praca bedzie dobra wypada sie zastanowic zanim zdobedzie sie wyksztalcenie. Chciales pracowac przy tasmie, nie potrzeba do tego studiow. Nie orientuje sie coprawda ile pomywacz zarabia, ale wiem ze jesli chodzi o zaklady produkcyjne dobry tokarz lub frezer potrafia zarobic do 3x tyle co przecietny pracownik biurowy w ich firmie. Czemu? Zeby takiego zdobyc trzeba go odkupic z innej firmy... zeby zdobyc pracownika biurowego wystarczy dac ogloszenie do gazety... zglosi sie tylu ze nie jestes w stanie wszystkich CV przeczytac... Poniewaz sam pracuje w branzy "technicznej" nie zatrudnilbym inzyniera, ktory nie zdobyl praktyki. Dlaczego? 1. Brak umiejetnosci samodzielnego wykonywania zawodu 2. Zarobki... przez brak umiejetnosci bylbym zmuszony dac mu odpowiednio nizsza stawke, ktora moglaby spowodowac frustracje a co za tym idzie znaczny spadek wydajnosci. Oczywiscie biore pod uwage tylko branze techniczna. Tu najwyzej cenie sobie osoby ktore "madrze" zdobywaja doswiadczenie. Zaczynaja od szkoly zawodowej, pracujac robia technikum a pozniej dalej pracujac koncza studia(o ile uwazaja ze te pomoga im w dalszej karierze zawodowej). Trudno w dzisiejszych czasach byc nianka dla wysoko wyksztalconych ludzi z przerosnietym ego bez praktycznych umiejetnosci zawodowych. To nie ma byc ocena Ciebie bo zbyt malo informacji podales, ale mala refleksja dla wszystkich z podobnymi rozterkami.
-
Kemar chwilowo nie nazwalbym Cie pedofilem, pedofil to dorosla osoba ktora wykorzystuje seksualnie nieletnich. Ty przynajmniej na ta chwile tego nie robisz, wiec nie przesadzaj z ocena siebie. Masz coprawda niebezpieczne fantazje seksualne i tak bym to nazywal. Czy mozna z tym walczyc i to zmienic.. nie mam pojecia. Pewnie mozna kontrolowac, nie wiem tylko czy jest to skuteczny sposob. Swiadomie unikasz niebezpiecznych sytuacji i to jest jakies zabezpieczenie zeby nie skrzywdzic dzieci. Z psychologiem lub psychiatra.. to moze byc dobry pomysl jesli taka osoba ma doswiadczenie w leczeniu zaburzen seksualnych... tylko czy takie sa? Co do srodkow na zmniejszenie potencji... o ile sie nie myle brom i bromki sa dosc skuteczne i maja stosunkowo malo skutkow ubocznych. Mozesz sie zorientowac w aptece jakie sa dostepne i wyprobowac czy fantazje oslabna lub znikna. No i jak juz napisalem nie nazwalbym Cie pedofilem lecz osoba z zaburzona seksualnoscia. W sumie to tylko nazwa ale ma inne podloze emocjonalne i latwiej o tym problemie porozmawiac. Swiata w kazdym razie bym nie informowal...bo faktycznie dla wielu jedynym lekarstwem jest pistolet lub stryczek.
-
Taurus94 tak szczerze to nawet nie staralem sie zrozumiec:) przeczytalem, odpisalem i czekalem czy bedzie wyjasnienie:) to taki moj leniwy styl zycia;) W kazdym razie szybkiego powrotu do zdrowia zycze i nie ignoruj jesiennej pogody wiecej;) Zatoki to niemila dolegliwosc. Michellea nie bierz tego co pisze do siebie :) zwlaszcza ze ta historyjke nie w tym sensie mi przypomnialo. Ktos kto wkleja artykuly kojarzy mi sie poprostu z mlodym nadgorliwym profesorkiem:) i dla tego mi sie to wlasnie przypomnialo. Nie wiem czemu zinterpretowalas ze ma sie rozmowce w dupie. Co do tego ze jakis tekst moze byc tematem do rozmowy to nie zaprzecze ze tak moze byc, pod warunkiem ze rozmowca ma ochote sobie wczesniej ten tekst przeczytac. Oczywiscie sam czesto bazuje na tekstach zapozyczonych ale nawet zrzynajac slowo w slowo (czasami) zadaje sobie na tyle trudu zeby wslasnorecznie wklikac. Nadaje to tekstowi moja niepowtarzalnosc... w jakich innych tekstach tyle bledow by sie pojawialo ;p Tylko nie mysl ze to krytyka, bo nie o to mi chodzi. Ja nie czytam takich tekstow lub robie to bardzo niedokladnie wiec z mojej strony rozmowa na podstawie linka nie bedzie funkcjonowac. Oczywiscie zdaje sobie sprawe z tego ze jest wiecej ludzikow tu i oni jednak bardziej lubia czytac artykuly niz ja, wiec nie przecze ze moze byc to forma rozmowy lub jej zalazek.
-
Oj wyslalo wyslalo, ale nie chcialem zeby podwojnie bylo wiec zlikwidowalem posta a raczej zmodyfikowalem i zamiast calosci napisalem tylko ze przez mulenie sie 2 x wyslalo:)
-
Znowu temat polegajacy na porownaniach.. Rownouprawnienie to dziwne pojecie. Mi starczy jesli znaczy jedno.. wedle prawa wszyscy jestesmy rowni i kazdy ma prawo zyc jak mu sie podoba nic wiecej i nic mniej. Kobiety maja inne predyspozycje niz mezczyzni. Nie jest to bynajmniej wymysl zadnego faceta czy kobiety. Tak nas stworzyla natura... i miala w tym cel. Poniewaz czlowiek "rozwija sie", lekcewazy nature... Oczywiscie kazdy moze robic co mu sie podoba ale zaplacic za to tez mu przyjdzie.
-
Jak widze wszystkie linki do artykulow na jakis temat, to jestem troche zawiedziony. Dla mnie zabawniejsza jest rozmowa niz czytanie takich wrzutek. Czemu? Traci sie kontakt z drugim czlowiekiem. poza tym od razu robi sie "powazniej" niz powinno, a kazdy artykul jest nasycony doznaniami autora. Wtedy zawsze przypomina mi sie jak swierzo upieczony profesor idzie na swoje pierwsze zajecia, spieszy sie niosac mase materialow i pomocy naukowych na wyklad... w korytarzu mija duzo starszego kolege ktory maszeruje sobie w strone swojej sali z pustymi rekami... nie umknelo to jego uwadze i mowi: Jak ja panu zazdroszcze profesorze, ze ma pan wszystko w glowie...na co ten odpowiada: Nie w glowie tylko w dupie....
-
muli mi forum i wyslalo sie 2 razy...
-
jak zauwazylas tolerancja to nie to samo co akceptacja. Dlatego ja toleruje ale nie zawsze akceptuje drugiego czlowieka. Ja sam nie zgadzam sie kompletnie z jungowskim spojrzeniem na swiat. Myli i miesza wszystkie pojecia, co mi wydaje sie teoria zblizona do teorii chaosu. Ja wychodze z zalozenia ze nie zrozumiem nigdy drugiego czlowieka, wiec szkoda mi na zrozumienie go czasu. Zrozumiem jego pobudki i je bede tolerowac lub zaakceptuje. (akceptujac stworze wiez emocjonalna tolerujac nie stworze jej) Jesli chodzi o potrzeby dbam najbardziej o swoje. Dbam o siebie i akceptuje swoje cechy nie zmieniam ich, chyba ze sa sprzeczne z moimi pogladami na swiat. Moje cechy mnie tworza, zaczne sie ich pozbywac, zniknie czesc mnie z tego swiata. Poniewaz moje cechy nie sa przeze mnie ukrywane( a dawno zaakceptowane) nie ja mam problem z nimi, tylko ludzie ktorzy je zauwazaja i im to przeszkadza. Mnie to nie dotyczy wiec to ich problem jest. Poza tym u kogo jaka cecha staje sie wada a jaka zaleta trudno mi ocenic. Wazniejszy dla mnie obraz calosci. Dla mnie nawiazanie szczerych i pozytywnych relacji nie polega na poznaniu i rozlozeniu na czesci pierwsze ani siebie ani drugiego czlowieka. Tylko bycie soba, pokazanie siebie ze wszystkimi wadami i zaletami. (Nie takiego jak mi sie zdaje ze jestem , lub jak mi sie zdaje chcieliby mnie ogladac inni) Przed ta szczeroscia stoi czesto wielki strach.. i nieumiejetnosc...zwlaszcza gdy nam na kims zalezec zaczyna. Jungowskie podejscie chce za pomoca ocen dojsc do sfer uczuciowych ... co jest niemozliwe. Niekiedy mysle ze na jego podstawie ludzie zaczeli mieszac pojecia poczucia wlasnej wartosci i wiary w siebie. Zabiera czlowiekowi czas i zmusza do gonitwy za "wiatrakami", co w jakis sposob zapobiega nadmiernemu zastanawianiu sie nad wszystkim coprawda, ale mija sfere uczuciowa dalekim lukiem. Rabinizm nie wiem czy tylko czy moze az Twoje zdanie, ale wiem ze to Twoje zdanie i to mi wystarcza zeby je szanowac, choc uwazam ze nie tedy droga:) Uwazam ze niekonieczne jest pozbywanie sie wad(zwlaszcza ze nigdy do konca nie wiesz ktora cecha to wada) i tak idealem sie nie zostanie. Wazniejsze dla mnie jest ich akceptowanie i "noszenie na wierzchu" zeby kazdy je mogl zobaczyc. Jesli zaczalbym oceniac innych ludzi ... stracilbym wszystkich przyjaciol. Jesli chodzi o to ze uwazam ta teorie za teorie oceniajaca, chodzi mi o to ze jako ja jestem zmuszony najpierw do ustalenia miedzy cechami co jest wada ia co zaleta i przykladanie tego szablonu do siebie a zarazem do innych. Wole dewize, badz soba, a bjest szansa ze bede Cie tolerowac, jesli to co widze ogolnie do siebie pasuje zaakceptuje Cie. Jak widac wolne bez ocen to nie jest ale staram sie minimalizowac ocenianie, bo lepiej sie bez niego zyje. Przynajmniej mi:)
-
Rabinizm dla mnie jest co napisalas calkowicie niezrozumiale. Jesli potrafie dostrzec ludzkie wady i zalety( oceniam kogos) nawet jesli je zaakceptuje(oznaka tolerancji) nie ma sie to nijak do sfery uczuciowej( czyli milosci) Jesli Nathaliee mysli ze sie nie kocha ... to mozliwe ze sie nie kocha.. od dawna staram sie nie zaglebiac w to co kto mysli... jak uzna za stosowne to sam(a mi powie. Poza tym w jednym sie zgodze ze jesli teraz uwaza ze sie nie kocha to nie znaczy ze za jakis czas zdania nie zmieni. Mi w kazdym razie nie przeszkadza nawet jesli sie nie kocha. Ludzie stworzeni sa z wad i zalet, wady wypada umiec nosic, nie zmieniac je. Czasami zmiany prowadza w niewlasciwym kierunku a lepsze jest wrogiem dobrego.
-
520m.n.p.m. nie martw sie ocena ludzi, madrzy ludzie nie oceniaja. Przewaznie Ci co glosno o tym mowia maja podobne problemy... ale wydaja im sie mniejsze jesli sie do kogos porownaja. To ze czujesz wstyd za kogos nie jest tez nienormalne, czasami tak poprostu jest. Oczywiscie moze to stworzyc problemy w pozniejszym zyciu. Niezdrowa sytuacja w rodzinie ma wplyw na pozniejsze wybory. Dziewczyna wyrastajaca w rodzinie gdzie ojciec jest tyranem a matka daje soba i dziecmi pomiatac czesto szuka faceta ktory ja przed tym wszystkim "obronic" bedzie potrafil. Znajduje czesto brutala, ktory sie nad nia zneca. Znajac poczucie wstydu, nie chce zeby to wyszlo na jaw i stara sie ukrywac. Wtedy cierpi kolejna rodzina. jak to wszystko dziala? Czemu podswiadomie trafiamy na podobnych osobnikow w pozniejszym zyciu? Czy nasza podswiadomosc az tak bardzo potrafi nami kierowac? Wstydzisz sie ze matka jest taka ofiara? A moze jestes na nia wsciekla? jak mozna dac sie ponizac i nic z tym nie robic! Jak mozna pozwolic zeby dzieci przy tym cierpialy! jak mozna do tego wszystkiego dopuszczac? jakim czlowiekiem trzeba byc!?! - Nie przychodza czasem takie mysli do glowy? Typowy przyklad kata i ofiary. Jedno bez drugiego nie istnieje... bez ofiary nie ma kata. Winni sa zawsze oboje. Dlatego dziwi mnie ze duzo z osob dotknietych podobnym losem uzala sie nad matka. Ona jest tak samo winna. Czemu sie uzalaja? To wlasnie jest pulapka w ktora sie wpada nieswiadomie, zamiast zrozumiec ze oboje sa tak samo winni sytuacji staje sie po jednej ze stron...Jezeli tak sie dzieje to ich "praca"dokonala sie. Wpoili w ciebie zachowania "kat" "ofiara" Czym sie to objawiac moze? Nadwrazliwoscia, silnym okazywaniem najrozmaitszych emocji, zamykaniem sie w sobie, problemami z komunikacja itd. lista jest wiele dluzsza... W takiej sytuacji wyjsciowej trudno stworzyc dla siebie "normalne zycie" ale nie jest to niemozliwe. Drog do wyjscia z tego stanu jest wiele i zakleza indywidualnie od kazdej osoby. Wieksza czesc nie wychodzi nigdy. Reszta boryka sie od czasu do czasu z jakimis pozostalosciami. Na to co dzieje sie z Twoimi rodzicami wplywu nie masz. Masz wplyw na siebie i raczej na tym sie koncentruj. Zadbaj o to zeby ich negatywny wplyw nie wplynal nazbyt na Twoje zycie, ogranicz jego moc. jak to zrobic? Znasz ich , znasz siebie... usiadz i sie pozastanawiaj. Jestes wystarczajaca madra zeby sobie z tym sama poradzic, a jesli nie.. to wystarczajaco madra zeby poszukac pomocy i rozwiazac swoje problemy. Od problemow rodzicow trzymalbym sie z daleka, odgrodzilbym sie od nich, bo to nie Twoje problemy. Pozdrawiam.