Skocz do zawartości
Nerwica.com

whisper

Użytkownik
  • Postów

    443
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez whisper

  1. Sulpiryd jest lekiem aktywizującym i nie powinien usypiać, ale w moim przypadku działanie było wręcz odwrotnie, nieraz potrafiłam przespać 14 godzin w ciągu doby. Ale ja to ja. No fakt, uspokaja trochę i działa antylękowo, ale często trzeba było zwiększać dawkę, bo organizm szybko się przyzwyczajał.
  2. Oczywiście, że to nie tajemnica. Na początku zażywałam Lexapro z Sulpirydem, potem lekarka zamieniła mi Lexapro na Bioxetin, a Sulpiryd na Solian. Natomiast w szpitalu odstawiono mi Solian i Bioxetin. Dostałam ParoMerck, Pernazinum i Hydroxyzinum. Te leki zażywam do tej pory.
  3. anonimowa, dziękuję za miłe słowa pod moim adresem i wiarę w powodzenie mojego dalszego życia. :) Bardzo bym chciała sama tak myśleć. Jednak wciąż pojawiają się nowe problemy, obawy... Może i jestem bardziej normalna jak piszesz, ale co za tym idzie jestem też dużo bardziej wrażliwa i czasami błahy gest odczuwam bardzo dotkliwie. Gosiulka, myślę, że podobnie jak ja boisz się zmiany otoczenia, na początku w szpitalu wszystko jest obce... Ale da się przez to przejść, czego żywym przykładem jestem ja. :) Także jeśli będziesz czuła, że nie dajesz rady, nie masz sił, proszę zwróć się tam o pomoc. Dziękuje również za wsparcie z Twojej strony! :* I cieszę się z Twoich pomyślności w pracy. :)
  4. Ci użytkownicy, którzy mnie jeszcze pamiętają może zechcą przeczytać co się ze mną działo przez ten okres kiedy się nie udzielałam na forum. A jeśli nie to może ja kiedyś zechcę sobie przypomnieć jak to było... Otóż na początku października trafiłam do szpitala, na oddział psychiatrii oczywiście. Była to dla mnie jedyna nadzieja i mimo, iż bardzo się bałam pobytu tam zdecydowałam się podjąć kolejną już próbę walki o siebie. Pierwsze dwa dni były dla mnie tragedią, lęk i ciągłe łomotanie serca, lęk przed pacjentami, lekarzami, no dosłownie przed wszystkim. Nawet, gdy leżałam w łóżku mój organizm nie mógł się uspokoić. Gdy odwiedziła mnie mama ryczałam jej, że ja chcę stąd wyjść na własne żądanie! Już! Natychmiast! Na szczęście moja mama zdołała mnie przekonać żebym jeszcze troszkę poczekała i już następnego dnia obudziłam się spokojniejsza. Zaczęłam troszkę rozmawiać z pacjentami i tak pomalutku zapoznawałam coraz więcej wspaniałych, wrażliwych osób. Jeszcze przed upływem jednego tygodnia, czułam się świetnie na oddziale i prawie jak na wakacjach, a nie w psychiatryku. Było mi tam wręcz za dobrze, czułam się tam bezpieczna, zrozumiana, otoczona przez ludzi, którzy mnie rozumieli i ja ich rozumiałam, mogliśmy gadać o wszystkim, byłam pod stałą opieką lekarzy, moje życie towarzyski kwitło. Siedziałam sobie pod bezpiecznym, kolorowym parasolem szpitala, który oddzielał mnie od szarego i niebezpiecznego świata zewnętrznego. Bardzo się bałam pierwszej przepustki na weekend, bałam się, że nie będę nic robić i zostanę cały dzień w łóżku, na szczęście moje obawy były niesłuszne, spędziłam czas wśród ludzi (zaczęłam odnawiać znajomości, które pozrywałam wraz z postępowaniem choroby). W szpitalu funkcjonowałam coraz lepiej, do czasu... Doszło do tego, że gdy mój lekarz prowadzący stwierdził, że widzi znaczną poprawę i zbliża się pora wypisu, ja rozryczałam się w jego gabinecie. Po tym zajściu została mi zwiększona dawka leków , a o wyjściu jeszcze przez dłuuugi czas nie było mowy. Zaczęło do mnie docierać, że kiedyś w końcu muszę stąd wyjść, nie podobało mi się to. Zaczęłam popłakiwać coraz częściej. A, że ja sobie na zewnątrz nie poradzę, że nie ma sensu, itd. Na szczęście nie byłam z tym wszystkim sama, był mój lekarz, pani psycholog oraz najważniejsze inni pacjenci, w których znajdowałam wiele ciepła, wsparcia i zrozumienia. Ja też starałam się in pomagać i wspierać w chwilach załamania. Chciałabym żyć właśnie wśród takich ludzi. Tygodnie płynęły coraz szybciej, zbliżał się czas wypisu, bałam się, często byłam nie w humorze i płakałam. Nastrój bardzo zmienny, ale mój lekarz był nieugięty, nie ma co się chować za drzwiami szpitala... Tak mówił. Dobrze, że się nade mną nie użalał. W przeddzień wypisu wraz z dwoma pacjentkami-koleżankami zrobiłyśmy "wieczorek pożegnalny". Bardzo dobrze się bawiłyśmy, naprawdę cieszyłam się obecnością tych ludzi. Piękna to była chwila. Już trzy tygodnie jestem w domu, no prawie miesiąc, nie zawsze było dobrze, ale było i jest lepiej niż przed pobytem w szpitalu. Spotykam się z ludźmi, staram się, szukam pracy, coś chcę robić, ale jak już ktoś mówi, że oddzwoni za kilka dni jeśli się zdecyduje to ogarnia mnie panika. Czy wytrzymam wśród tych ludzi. Oni przecież są NORMALNI, nie tacy jak ja... Czasem mam myśli samobójcze i płaczę, jednak radzę sobie z tym szybciej niż kiedyś, staram się. Boję się, nie chcę umrzeć, ale... ...nie wiem czy potrafię żyć.
  5. Witam kochani. I mnie dawno tu nie było. Cóż trochę się zbieram... Pobyt w szpitalu trochę mnie wspomógł, ale to dopiero mały kroczek na przód...
  6. whisper

    Przytulanki w offtopie.

    bethi, to się nazywa dobrze spożytkowana energia. Od razu lepiej, dzięki! :*
  7. whisper

    X czy Y?

    Paski. Spodnie czy spódnica?
  8. Oczywiście, że masz rację, tylko wiesz teraz, kiedy stoję i widzę wyraźnie wizję szpitala, to wszystkie moje lęki i strachy wychodzą z ukrycia żeby mnie odwieść od pójścia do szpitala i przepędzenia tej cholernej depresji! Ale ja się im nie dam i pójdę tam, bo chcę być w końcu zdrowa. Chcę móc zacząć normalnie żyć, zacząć się cieszyć z tego, że tu jestem i z tego, że jestem sobą, a nie wiecznie nienawidzić siebie i robić sobie krzywdę. Jeszce raz dzięki linka656 za podbudowanie mnie :*
  9. Tak, boję się opinii innych po tym jak wrócę do domu... Samego szpitala też trochę. Ale wiem, że pójście tam jest tylko dla mojego dobra, więc jestem zdecydowana.
  10. Dzięki linka656, faktycznie same dobre opinie... Dzięki za wsparcie Misiek i Tymbark, wiem, że idę tam po pomoc, ale to nie zmienia faktu, że się tym stresuje... W dodatku nie pomaga mi fakt, że odnoszę wrażenie, że może wcale nie jest tak źle i nie trzeba ze mną do szpitala... Może ja sobie to wszystko wkręcam?
  11. Dziś dostałam skierowanie na obserwację do tegoż szpitala. Chciałabym prosić wszystkich, którzy byli tam hospitalizowani o jakieś informacje. W jakim wieku są tam pacjenci? Czy dobrze się ich traktuje? Czy mam się czego obawiać? Bardzo się boję tam iść. A wiem, że to jedyne dobre rozwiązanie.
  12. Przepraszam, że tak długo się nie odzywałam, mam nadzieję, że u Ciebie się polepszyło. Ja miałam takie różne jazdy ze szkołą i wogóle. Ech... No nic zobaczymy co dalej będzie. Nie będzie Cię już na forum? Jakbyś się jednak pojawiła to daj jakiś znak życia. Buźka :*
  13. whisper

    X czy Y?

    Nóżka. Mięso czy warzywa?
  14. Mam podobnie jak sebcio, poranki są najgorsze. Wieczorem nieco odżywam.
  15. whisper

    [Kraków]

    Ja żem też z Krakowa
  16. whisper

    Fobia szkolna

    samotnna, a chodzisz na jakąś terapię? Jeśli nie to może warto by się wybrać do psychologa lub/i psychiatry.
  17. namiestnik, doskonalę Cię rozumiem - też potrafię dobrze grać, a raczej potrafiłam, bo teraz gdy to robię nie mogę znieść obrzydzenia do własnej osoby. Wiele osób myśli, że wszystko ze mną w porządku, podczas kiedy tak naprawdę niebo wali mi się na głowę. Drogo mnie kosztuje robienie takiego wrażenia na innych.
  18. Eh... już nie wytrzymuję sama ze sobą, wstanie o godzinie, o której sobie zaplanowałam graniczy z cudem. Tak np. dziś wstałam dwie godziny po czasie pierwotnie zaplanowanym. A wstawanie jest tak bolesne, że nie mogę... I to obiecywanie sobie, że jeszcze tylko 5 minut no może 10... Zawsze miałam problemy z porannym wstawaniem, ale teraz to już przechodzę samą siebie i żaden mus mnie nie zwleka z łóżka. A d tego doszły jeszcze problemy z zasypianiem przez tą cholerną szkołę, do której i tak nie chodze
  19. whisper

    X czy Y?

    Telefon, bez kompa bym nie przeżyła... Kino czy DVD?
  20. Misiek, autosugestia czy też inaczej zwane afirmacje to powtarzanie sobie w myślach zdania, np. akceptuje siebie taką jaką jestem albo z każdym dniem czuję się coraz lepiej, itp. Tyle, że żeby to było skuteczne trzeba to sobie powtarzać regularnie, a nie tak jak ja co jakiś czas jak mi przychodzi ochota, np. raz na tydzień
  21. Jola trzymaj się tam, będziemy tęsknić!!! Wracaj prędko!!!
  22. whisper

    Muzyka...

    Coś dobijającego, ale uwielbiam tę piosenkę, a przewrotny tekst jeszcze bardziej. Robbie Williams - Come Undone [videoyoutube=][/videoyoutube] So unimpressed, but so in awe Such a saint, but such a whore So self-aware, so full of shit So indecisive, so adamant I'm contemplating, thinkin' about thinkin' It's overrated, just get another drink and Watch me come undone They're selling razor blades and mirrors in the street I pray when I'm coming down, you'll be asleep If I ever hurt you, your revenge will be so sweet Because I'm scum, and I'm your son I come undone I come undone So rock 'n' roll, so corporate suit So damn ugly, so damn cute So well-trained, so animal So need your love, so fuck you all I'm not scared of dying, I just don't want to If I stop lying, I'll just disappoint you Come undone They're selling razor blades and mirrors in the street Come undone I pray when I'm coming down, you'll be asleep Come undone If I ever hurt you, your revenge will be so sweet Because I'm scum, and I'm your son I come undone So write another ballad, mix it on a Wednesday Sell it on a Thursday buy a yacht on Saturday It's a love song, a love song Do another interview, sing a bunch of lies Tell about celebrities that I despise And sing love songs, we sing love songs so sincere So sincere Come undone They're selling razor blades and mirrors in the street Come undone I pray when I'm coming down, you'll be asleep Come undone The young pretend you're in the clouds above the sea I come undone I am scum Love your son You've gotta love your son Come undone You've gotta love you son Come undone Love your son I am scum I am scum I am scum I am scum I am scum I am scum
  23. Herbatki z prądem bym się napiła, bo to dobre na przeziębienie i nie tylko... A psik!
  24. Skąd ja to znam Dokładnie to samo, matka narzeka, że nic nie robię w domu, obijam się, wstaję za późno, ogólnie najlepiej jakbym była sprzątaczką na pełnym etacie albo i dwóch. A mnie się tak nic nie chcę, kur***y można dostać.
×