Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pholler

Użytkownik
  • Postów

    599
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Pholler

  1. Na wątpienie jest czas jak już wszystko zawiedzie, a przed Tobą jeszcze sporo możliwości i wiele kart do zagrania.
  2. Postaram się chronologicznie i w skrócie, bo wszystkich pewnie od razu sobie nie przypomnę: Drętwienie połowy ciała, napięcie skóry głowy, zaburzenia widzenia, zawroty głowy, bóle głowy chroniczne, uderzenia gorąca, potliwość, nuzliwosc mięśni, wszystkie objawy grypopodobne, bóle stawów, pisk w uszach, długie powidoki, gastryczny zestaw uniwersalny, nudności, parestezje (zwłaszcza mrowienia), gula w gardle, szarpanie pojedynczych mięśni (spazm czasem co 2-3 sekundy to tu to tam), uczucie zapadania, derealizacja, mdłości, uczucie pełności, uczucie parcia na stolec, pieczenie skóry, drętwienie skóry, anizokoria, raz miałem widzenie tunelowe, częstomocz, rzadkomocz (zależy do której choroby pasowało), potykanie serca, bradykardia depresyjna, duszności, kaszel (najdłuższa 3-miesieczna seria), w stresie pękają mi naczynka (więcej pajączków), otępienie, senność, bezsenność, stany amnestyczne, odpływanie, "wściekły nos" (marszczenie mimowolne nosa - jak wściekły pies, podobno przy dusznosciach się pojawia), nagle chełsty powietrza, odbijanie, zgaga, suchość śluzówek, spadek odporności, mylenie\zapominanie słów, nerwobóle wędrujące (od czubka głowy po paznokcie), zaciskanie szczęki, stałe napięcie mięśni karku, spaczona tolerancja ciepło\zimno, sztywność ruchów, drżenie rąk (napadowe), uczucie spadania, bujania, ściągania, falowania (epizodycznie) Reszty nie pamiętam, ale wcześniej o większości pisałem :) w sumie jak sobie zrobiłem listę to wyglądam jak ludzki złom :) dobrze, że się tak dobrze maskujemy na co dzień :)
  3. Oh lęk wolnopłynący, ten nieustajacy szum czarnych skrzydeł nad głową, ten cień, co zawsze za plecami stoi, ten jad, co nam się z krwią miesza i trawi powoli jakby o samo znęcanie jakiemu bytowi chodziło. Oh znam ci go ja dobrze. :) Tyle, że lęk wolnoplynący to nie jest stan dyskomfortu ot takiego sobie jak po przepuszczeniu oszczędności na nielegalnych walkach kogutów w starej cegielni, tylko to taki poziom lęku poniżej ataku paniki. To stan trwałego napięcia o różnej intensywności. U mnie przez długi czas na granicy paniki właśnie, ścieńczyło mnie to cholerstwo tragicznie. Dziś płynie sobie dalej , ale nie trwa juz 24h na dobę i intensywność ma mniejszą. Ale nadal mam wrażenie jakby wysysało radość i sens życia. W najgorszym czasie praktycznie trzymało mnie psykiem do ziemi - leżałem tygodniami w łóżku, a jak gdzieś już musiałem iść to był to nadludzki wysiłek z efektem zombie - czasem nie wiedziałem co robię, cały czas był ten cholerny lęk. Nie wiem czy to jeszcze był lek wolnoplynący i gdzie jest granica, wiem na pewno, że to mnie zabijało na raty. Pamiętam jak zazdrościłem (sic!) Ludziom z forum, którzy mieli "tylko" ataki paniki. Też tak chciałem, bo to napięcie w formie stałej było najgorszy koszmarem. Dziś wiem, że i ataki i lęk wolnoplynący to takie samo piekło przyprawione na różne sposoby. Nadal mocno nie panuje nad swoją psychiką, ale już jakoś panuje i mam nadzieję na krzywą wznoszącą. maarry niedobrze Cię tu widzieć, ale chyba dobrze trafiłaś i witamy jak swego. Już wiesz, że to nie jest zwykły smutek czy chandra, a niestety z naszych doświadczeń możemy Ci powiedzieć, że łatwo też nie ma, choć daje się opanować. Chłopaki wcześniej już Ci zapodali schemat lekarz-badania-psychiatra-psychoterapia i jest to niemal złoty schemat. Ja jestem leko-wierzący i nie dotarłem do terapii, choć właściwie wszyscy mówią, że to najlepsza droga, a leki to tylko wspomaganie. No to ja się tylko wspomagam i czuję poprawę, ale jest chwiejnie. Poczytasz forum to zobaczysz jak bardzo jesteś podobna do wielu z nas, ale znajdziesz też pociechę w tym, że niektórzy zdrowieją, a inni dają sobie radę 100 razy lepiej niż na początku. Ja mam trzeci duży nawrót nerwicy hipochondrycznej, a więc wychodziłem z niej już dwa razy. Da się, choć lekko nie ma. Pozdrawiam.
  4. Ja dziś nawet spoko, ale na strasznej nuzliwosci ogólnej :) senność, apatia, zniechęcenie... Zaczynam też świrować na punkcie zdrowia swojej rodziny... Wiecie, jak już zaczynamy opanowywać trochę siebie, to się zaczyna szukanie u innych. A potem znów siebie będziemy sprawdzać. Marikko zdrowa dieta, witaminy i suple. Hm. Temat noszony chyba po tysiąc razy na tym forum. Coś może pomogą, ale z doświadczenia wlasnego tego nie potwierdzę. Dobrze, jak konkretne piguły działają, to już wielki sukces. Jak zadziałają suple to będzie cud. Niestety zaburzenie takie jak hipochondria nie bierze się z niedoboru magnezu czy wypłukania witamin przez alkohol. Byłem kilka razy konkretnie scieńczony fizycznie, pewnie wytrzebiony z mikroelementów i witamin, a psychicznie czułem się dobrze, a u szczytu zdrowia potrafi mnie dopaść taka otchłań, że wyć się chce. To bardziej posrany mechanizm, choć przyznaję, że jak zaczyna mnie brac nerwica to próbuję i magnezu, i witamin i soczków noni, i olejów cudownych, a nawet wód święconych. Ale jeszcze żadna supla mnie nie uleczyła. Biorę z desperacji. Pewnie jak wszyscy tutaj. Pomyśl o leczeniu, a nie zaleczaniu. Ja już dwa razy przerwałem leczenie pigułkami bo czułem się dobrze, a teraz znów zaczynam, bo przestało być dobrze. Życzę zdrówka i dobrego doboru metod leczenia.
  5. Po pierwsze: somatyzacje moga istnieć razem z innymi dolegliwościami poza psychicznymi, rzecz w tym, że u nas nawet kropka na zębie to nie próchnica tylko rak :) Dwa: somatyzacje mogą mieć jak najbardziej "fizyczny" aspekt: wysypki, poty, zaparcia, biegunki, napięcia mięśni manifestujące się jako "gule" czy "guzy", przekrwienia - rozszerzanie naczyń, pajączki, nietypowe tycie - dzięki ciagle podwyzszonemu kortyzolowi, slabe włosy i scienczon skóra jako efekt wypierania witamin i mikroelementów przez stres (trupia skóra), spadek odporności, itd. Mój kolega ma taką gule na szyi i jest to kamica ślinianki. Raz jest większa, raz mniejsza, ale nic z tym nie robi. Ogólnie ma to w dupie, bo jak powiedział - jak urośnie to się wytnie, hahaha.
  6. Mozesz liczyć na modlitwę z mojej strony Marikko. Bóle oczu promieniujące do głowy (lub odwrotnie, to subiektywne) to może być jaskra, nadciśnienie, zatoki. No i nerwica. Miałem bóle głowy 7 lat, poprzedziły je zawroty głowy, światłowstręt i zaburzenia widzenia (akomodacji). Dziesiątki okulistów, neurologów, rezonans... Wszystko 100% w normie. Ostrość widzenia mam jak jaki "jaszczomb" :) Dziś miałem zejść na połowę lorafenu, ale jak tylko nerwica o tym usłyszała to przywaliła fikolkiem w klacie i zawrotami głowy, no to szmatę nakarmilem pełna dawką, żeby mi dała spokój. Lęk mi się zredukował, lekko wzrasta motywacja. To dziwne, bo dość szybko czuję efekt na najmniejszej dawce sertraliny. Ktoś kiedyś o tym pidal, że 50 mu pomagała a 100 szkodziła. Może też jestem takim przypadkiem. A z innej beczki: ilu z Was wybiera się na sylwestra z osobą towarzyszącą (hipochondrią)?
  7. Tukaszwili - Twój opis raka odbytu mnie setnie ubawił, bo schemat opisałeś, jakbyś moja biografie pisał :) Nie chcę trywializować Marikko żadnych Twoich objawów, ale mogę chyba lekko pocieszyć: asymetryczne zapalenia w jamie ustnej to norma. Jeśli mam anginę - wali w prawy migdał, jeśli spływa wydzielina - spływa bardziej prawą stroną i drażni prawą część gardła, bardziej rozpulchniony i pokiereszowany mam prawy migdał, kiedyś słyszałem pisk w prawym uchu przez długi czas, częściej boli mnie prawa strona gardła. Bóle skroni kiedyś były silniejsze po prawej i jeszcze się nasilały w czasie choroby. Nawet bóle zębów w chorobie mam bardziej po prawej. Miałem też lekkiego jobla na punkcie jamy ustnej i naczytałem się o owrzodzeniu języka. Nie minął tydzień a już miałem trzy ogniska! Potem plamy a'la liszaje czy leukopatie... A potem okazało się, że to infekcja z rzutem na śluzówkę jaky ustnej. Samych wrzodów na języku lekarzy nie potwierdził, bo nie widział i stwierdził, że to ból wyimaginowany, bo go oczekiwałem. Mówię wam, moja hipochondria pokona nawet chucka norrisa z półobrotu. Ja dziś znośnie do czasu. Po drugiej kawie i 50mg serty jakieś kotlowanie w środku. Potem lekkie zaburzenia widzenia, co mnie irytuje i niepokoi, bo tak się moje derealki zaczynają. Już powinienem na 100mg sobie cwałować, a tu takie sztuczki tej szmaty na 50ce? Poszedł lorafen, nie będę suki karmił strachem, zamulę tę cholerę :) w dodatku przez te gnidę chyba mi się plany na sylwestra rozwaliły. Ile to ja już normalnego życia straciłem przez tę wiedźmę.
  8. Ależ objawy zawsze się łączą! A jak przeczytasz o zestawie objawów, które towarzyszą Twojej jednostce chorobowej to za chwilę masz większość z nich! :) Ile razy już o tym pisałem :) A w ogóle wydzielina po tylniej ścianie gardła to powszechna dolegliwość. Przewlekła infekcja, zaroki, alergia. Potem glut zalega w gardle i jak ktoś ma globusa histerikusa to dodatkowy zasób gotowy :) w dodatku wydzielina spływając do gardła transportuje czasem bakterie, co powoduje chroniczne zapalenie gardła. A jak gardło to i ucho. No i masz - wszystko się łączy
  9. Gulę miałem długo, chyba 6 pierwszych miesięcy obecnej fazy, ale razem z derealką to te nieliczne, które póki co nie wróciły. Zresztą przy pierwszej zalamce psychicznej był to objaw na podstawie którego lekarz ogólny stwierdził nerwicę i pocieszył, że to przyjaciółka na całe życie. To było jakieś 16 lat temu, więc się nie pomylił jak patrzę na siebie tu i teraz z koleżanką u boku. Teksas sny teraz to nic w porównaniu z tym co się działo na esci - chodziłem po ścianach w nocy. Za to na mircie sny leciały całą noc z pełną fabułą jak maraton w Multikinie. Z czasem przechodzi, ale odlot na motylich skrzydełkach przy mirtazapinie to jedno z moich ciekawszych doświadczeń na psychotropowych. Szkoda, że potem te sny cały dzień zmulaja :) i faktycznie czasem się zaciera real i niereal :)
  10. Przepraszam, ale raki dupy też przerabiałem. Naczytałem się o smolistych i ołówkowatych i od tej pory każdy pasował. Krew też się pojawiała. Zlany zimnym potem już szukałem listy lekarzy, którzy mi to naprawią. Do żadnego nie dotarłem i przeszło. Jak bałem się o żółtaczkę, to stolce były piaskowe, a siku brązowe lub zielone. Nasza psychika nas zawsze ogrywa, a trawienny to gwarancja rozsynchronizowania w nerwicy. Dziś znośnie było nawet, jutro wchodzonko na 100mg serty, czyli dawki, która u mnie zadziałała wcześniej. Dziwne tylko, że rano mam klasyczne poranne doły, których już dawno nie było. No i porąbane sny się pojawiają. Oddechowo lekka poprawa, a nawet zapomniałem o tym, że mam problem. Oczywiście do czasu aż sobie nie przypomniałem :) I tak minęły święta.
  11. Wiesz ta popieprzona psychika to właśnie taka sucz, która dopierdzieli się akurat do tego, co Tobie będzie najgorszym. Gdy bałem się o guza mózgu dostałem drętwienia lewej połowy ciała, traciłem węch, miałem widzenie tunelowe... Potem bóle głowy 7 lat non stop... Ale w międzyczasie nauczyłem się z tym jakoś żyć więc przy kolejnej okazji (zwrocie) zaatakowała inaczej: derealizacja, otępienie, suchość, kaszel, drętwienia nóg i rąk, bóle stawów, tryb zombie... A bóle głowy ... minęły... To nie jest tak, że Twoja jest gorsza, bo dla mnie akurat przeskoki w klacie są dobijające, po prostu ona wybiera nam najlepsze ze swojego zestawu pod indywidualne zapotrzebowanie. W końcu mówią, że to konflikt w podświadomości. Jak tam Wasze wieczerze wigilijne? Ja zapomniałem o połowie swoich problemów, ale spoko, zaraz po rozluźnieniu atmosfery przy świątecznym stole wróciło jak wierny kundel... Ogólnie dobry dzień. Mam nadzieje, że Wasz też był dobry, lub przynajmniej znośny. laveno Śląsk - Małopolska to rzut beretem. Gdyby było jeszcze bliżej chętnie bym się spotkał na kawce, która jeszcze bardziej nakreca moje lęki :)
  12. Dokładnie to samo u mnie siostro w niedoli. Beznadziejne uczucie. 5 dzień na sertralinie, 50-tka, bo nie ryzykuję z odpałami na większe dawki na same święta, a święta i tak mamy w tym roku słabsze. Korzystając z okazji upiory moje kochane- życzę Wam wszystkim psychiki, która panuje nad ciałem, siły ignorowania rzeczy niestotnych, radości niszczącej nasze wewnętrzne demony. Życzę Wam zdrowia, zdrowych ciał i umysłów, poprawy w nowym roku i szczęścia, takiego normalnego, takiego najlepszego. Serdecznie Wam i sobie tego życzę!
  13. nerwa - 2-3 razy na minutę mieć przeskok??! to nieźle przeszłaś, współczuję. Ja mam dość jak pojawi się 6-7 dziennie. Najgorsze jest po tym to uczucie ucisku i spięcia.wszystko w klacie zblokowane. A jak to odczuwasz? Jako takie uderzenie ciepła do szyi i głowy? Takiego przytkania jak przed... Beknieciem? (Hehe skokarzenie). Już miałem z tym spokój, ale wróciła nerwica, wróciła czkawka serca. I lekkie zawroty. i apatia. Wypadanie zastawki miałem zdiagnozowane gdzieś w wieku 10lat. Bardzo dużo osób to ma.
  14. Gówniana choroba. Ja sam nie mam zbyt wielu znajomych, albo samo zdrowie nie pozwala, albo sama fobia zniechęca. Tak czy siak - wszyscy lekko na dystans, brak bliskich przyjaźni. Rodzina to cały mój świat, a ja im tylko dokładam trudów. Z jakiej części Polski jesteś Laveno?
  15. Wiesz Haniaa, do cudzych problemów mamy zdrowy dystans, do swoich nie mamy dystansu :) Ja dzisiaj jestem zwolniony jak na prochu. Może to Serta z lorafenem, ale nigdy wcześniej czegoś takiego nie miałem. Miałem za to takie zwolnienie jak byłem w głębokim dole. Czyżbym już w nim był. A nie czujecie, żeby Wam się jakoś przed świętami zbierało bardziej?
  16. Ah, cóż za balsam na zbolałe nerwy :) dzięki za informację, masz u mnie dług, nie wiem jakiego rodzaju, ale czyms Ci się może kiedyś odwdzięczę. Od razu trochę lepiej, choć wiecie - do normalności i spokoju to jednak wiele brakuje. Ale dobrze wiedzieć, że my okaleczeni psychicznie mama to samo i to samo przechodzimy, aż przejedziemy.
  17. nerwaa jak często masz te przeskoki serca? Kilka razy dziennie czy 2-3x na godzinę. Ja już to kiedyś przerabiałem, zrobiłem EKG, wyszło dobrze, zrobiłem echo serca, te bardzo ok. I przeszło. Pojawiało się od czasu do czasu ale rzadko. Wiem że inni "zdrowi" też tak czasem mają, tylko , że przy nerwicy to się tak nasila? No i wiadomo, że nas , nadreaktywnych przeraza bardziej... Może ktoś jeszcze z tym walczy? Niektórzy piszą, że to refluks może być, inni, że niedobory minerałów, jeszcze inni że tarczyca. Jake sa Wasze obserwacje?
  18. Uciski w klacie mam, ma krótki oddech wchodzą, czasem dyskomfort jakby klatki. Czasem parcie na mostek , czasem coś jakby zagniatania w środku. I te czkawki serca. A zawroty głowy to u mnie często był pierwszy objaw . Teraz też mam dziwne zachwiania, albo niemożność skupienia wzroku na punkcie gdzieś w oddali. Ale to nic. Na początku miałem zawroty połączone z derealizacją i kompletne otępienie. To jak chodzic oszołomionym po oberwaniu sztachetą w łeb. Objaw, który też szybko mija w miejsce tysiąca innych i przebija się tylko czasem nieśmiało...
  19. Ja nawet jakbym chciał to komuś wytłumaczyć to nie potrafię, sam tego nie rozumiem! Trochę ogarniam temat dzięki temu, ze moge porozmawiać tu z takimi pokręconymi przypadkami jak Wy . Nas nie zrozumie nikt, kto tego nie doświadczył, jeszcze parę lat tu nie kapowalem jak można mieć klaustrofobię, a dziś - choć jej nie mam - wiem na czym polega irracjonalny strach. Też sobie marzę, że opowiem komuś co mi jest, ale nawet psychiatrze mówienie o tym mi idzie średnio. A on wie o co biega! Możemy próbować rozmawiać z naszymi bliskimi, ale nie możemy chyba oczekiwać zrozumienia...
  20. marikko - białe plamy na języku to setki przyczyn. Był okres, że sam miałem "język geograficzny". Plamy na migdałach - również, na tyle gardła... Prosaki na policzkach. Wszyscy to mają, ale gdy my mamy to nieco inne niż wszyscy to już gleba. Tak to działa. Idź do lekarza pierwszego kontaktu albo peridentologa albo zwykłego dentysty. Nie ma co skrobać i szukać... To z tymi posiłkami o których piszecie dało mi do myślenia. Od jakiegoś czasu nie mogę zjeść zbyt dużo, od razu mi niedobrze i długo chodzę wzdęty. Zwalalem to na nerwicę, ale widzę że jest inna opcja... Ja od 3 dni - galareta. Lecę z lorafenem, żeby jakos się trzymać i żony nie stresować swoim trybem zombie. Powrót do psychiatry 2 dni temu to był ostatni dzwonek, a ja chciałem wizytę na luty przenośnic... Dziś bym siedział zwinięty w kącie łóżka zalewając się falami potu że stresu. Cały czas mi coś skacze w klacie z dołu do góry, uderza ciepło, zatyka, niby chce się odbić a nie odbija... Klata spięta od obojczyka do kości ogonowej :) 3 dzień trzeciego podejścia do serty - na razie 50, chociaż zawsze szedłem odsetki to nie chce przed świętami dostać doła pierwszych dni z lekiem... Macie coś z oddechem? Bo kiedyś nas tu było sporo?
  21. Hej , to ja , powracający rycerz Lorafenu. To już trzecie podejście - poprzednie zakończonczyły się mniejszym lub większym sukcesem. Czas wejścia z ubokami: do 1-2 tygodni, czas pierwszych efektów ok 7-8tydzien. Obecny powrót to dzień 3, ale małe dawki, wspomagane lorafenem, który jak nigdy nie działał na mnie - tak teraz wprawia mnie w dziwnostan przemulony. Ale lecę, bo mi proch pomaga, mam nadzieję, że i tym razem zaskoczy. Pozdro wiara, hej!
  22. Jeszcze pozwolę się odnieść do tego zdania. To nasz największy problem, każdego użytkownika tego forum. Wszyscy jesteśmy zarażeni googlozą, ćpamy strony lekarskie, walimy je po kablach, jak heroinę, wciągamy niczym kokainę, nasze mózgi jak odkurzacz wchłaniają internetowe diagnozy. Nie potrafimy bez tego żyć. Ileż razy obiecywałem sobie, że nie wpiszę żadnej frazy "chorobowej" w wyszukiwarkę. Szkoda ryja strzępić. Też tak robiłem , ale od roku jestem czysty od Googla - diagnosty.
  23. Jak dzisiaj mam dygoty jak trzeźwy alkoholik po tygodniowym cugu... Ręce latają , w środku lata, przecina mnie co chwilę jakiś nerwoból i spina między żebrem a łopatka wszystkio, skupienie mam zerowe, myśli pozbierać nie mogę. Co chwilę przydusza w klacie podskakujące serce, plytki oddech, szybkie męczenie, napięta głową, a w głowie wata. Ku#wa, ja to znam a i tak mnie przeraża. Znowu. No i płynie sobie lęk, stary wierny druh, co przypomina, że nie ma się co cieszyć z czegokolwiek bo i tak może być źle. jasna cholera, jednak decyzja , eby wchodzić na sertraline była słuszna, bo już wiem, ze zjeżdżam w starą otchłań...
  24. laveno ile razy to ja już coś wykluczalem dla pewności. Kiedyś węzeł po lewej stronie szyi - naczytałem się, że to najgorszy węzeł świata :) eby było gorzej pierwszy diagnosta , który nic nie chciał powiedzieć, że to objaw najgorszych chorób, o których on nie chce gadać. No to ja na nogach z gąbki przez pół miasta , światłowstręt z nerwów miałem taki, że nie widziałem gdzie ide, doczołgalem się do innego diagnosty. Godzina czekania, a ja bomba przed wybuchem. Wchodzę, koleś mnie tam obmacuje, objeżdża 15min tym dingsem, a ja myślę - oooo długo sprawdza, coś jest ... Tętno 150, błyski przed oczami. Koleś wstaje i pisze coś na maszynie do pisania (sic!). No to myślę - skierowanie na cito do szpitala. Drżącą ręką odbieram papierek, a tam "węzeł powiększony prawidłowy". Pytam co to znaczy, a on, że wszystko jest ok. Musisz przejść przez eliminację i starać się aż tak nie panikować (wiem, że to takie łatwe nie jest) i robić co trzeba. Dla siebie.
  25. O kurde, 7 lat z bólem głowy to nie chce wiedzieć, jak to przeżyłeś. Ja z kolei od 1997 mam problemy z przełykaniem.... A co do zawrotów, u mnie ten objaw pojawił się jakieś 3 miesiące temu, nigdy wcześniej czegoś podobnego, a przynajmniej na tę skalę nie miałam. No i do tego cos podobnego do tej szyby właśnie, takie zmienione postrzeganie. Chyba dlatego ten objaw tak mnie przeraża, bo jest nowy - przez to oczywiście zaczęłam się bać, że to pewnie nie nerwica, że w nerwicy nie powinny pojawiać się nowe objawy. Ale chyba jednak może się pojawić wszystko. Ta szyba przy zawrotach głowy to koleżanka takiego otępienia, ucisku w głowie, wrażenia "twardych" oczu? Bo miałem to. Niestety może doprowadzić do derealizacji, strasznie porąbanego stanu. Na pocieszenie powiem jednak, że to był u mniej jednak najkrótszy ze stanów (choć paskudny) i znikał u mnie już na początku leczenia. Obecnie zawroty, kołysania czy przelewania w głowie to norma. Nie da nasilone, ale czuje że są - nagły obrót głowy czy podskok na dziurze w samochodzie i potrafi polecieć. W ostrzejszym stadium jest problem z głębią pola, niektóre miejsca drażnią podwójnie: sklepy z dużą ilością drobnego towaru i jasnym światłem. Też okropnie doświadczenie, gdy wszystko się mieni i wywołuje zawroty. Uleczalne jest to jak najbardziej i wynika z psychiki a miałem już faze ostrą 2 razy, a zawroty i noszenia - kilkanaście, więc wiem dokąd z tym jechać od razu
×