Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pholler

Użytkownik
  • Postów

    599
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Pholler

  1. To są chyba jaja jakieś. Dziś poszedłem na spacer, fajna pogoda, miasto rozświetlone na święta i fajnie jest. Nagle sobie przypominam, że mam krótki oddech przecież, no i sprawdzam jaki on jest - no i oczywiście duszności mam. Po chwili o tym zapominam i jest ok, ale za chwilę znów sobie przypominam, że powinienem mieć duszności, no i są. I tak w kółko. To jakaś parodia, mój łeb się że mną bawi czy straszy? Na zewnatrz czułem się dobrze, po powrocie do domu - cyk! i wszystko po staremu. Ja też mam refluks, ale z tych 'zakamuflowanych :) bardzo rzadko mam zgage, nie pali mnie przelyk. Mam inne dyskomforty. Poprawilo mi się po czymś ma redukcję kwasów za pierwszym razem, potem wróciło i teraz za drugim nie pomaga. O Choroba!
  2. Pesymista Z tą kawą to jest tak jak z całą wiedzą naukową: niby szkodliwa, niby zdrowa, niby podnosi ciśnienie, ale niby stabilizuje, niby nie zaleca się osobom z problemami krazeniowymi, ale ci, co ją piją rzadziej mają udary, itd. Moich dwóch lekarzy (za moim pośrednictwem) kłóci się o witaminę b12. Jeden mi mówi i pokazuje badania, że jest rakotwórcza, a drugi świeci badaniami, że jest antyrakowa. Niedawno ogłosili badania, że wapń w suplementach wpływa niekorzystnie na serce (?), jak dobrze pamiętam coś tam zwęża światło naczyń czy powoduje ich twardnienie, czy jaki inny pieron, w każdym bądź razie, że ten jeden z najpowszechniej stosowanych suplementów/leków szkodzi. Dla mnie medycyna niczym się nie różni pod tym względem od astronomii - niby odkrycie za odkryciem, a każde kolejne podważa poprzednie, a całość oparta na setkach teorii, a nie dowodów. A ciągle eksperymenty odbywają się na takich kroliczkach doświadczalnych jak my - smakosze chemi wszelakiej w formie atrakcyjnych okrągłych drazetek. :) Dlatego czasem uwazam, że to forum (mimo, iż profil udzielających się na nim, z całym szacunkiem kochani, to profil skrzywionych) i nasze doświadczenia mają większą wartość niż pseudonaukowe sprzeczne teorie medyczne, na podstawie których nas leczą. Nie deprecjonuje wiedzy medycznej całkowicie, chodzi mi o jej istotne niedostatki, ot co. Podsumowując: idę walnąć alprazolamku i popić kawusią. Miłej soboty hipcie :)
  3. Żrę gorzką, żrę nabiał, żrę pomidory i banany. Kupa. Żrę też dużo słodyczy, a podobno to czyści z magnezu bardziej niż kawa, której też nie unikam. Kurde, żywienie jest skomplikowane. pawelt to prawie na pewno jest ze sobą powiązane nerwica- krążenie. Podczas ruchu rozluzniaja się miesnie, nie tylko rąk czy nóg. Albo się powiesić, albo żyć dalej. Fakt, to wielki dylemat egzystencji ogólnej, ale my nerwicowcy rozdzieramy się bezradnie pomiędzy tymi wyborami. Ciągle, i ciagle, i ciągle...
  4. Mam pykanie, lewe ucho, uczucie jak by się zatykalo i odtykalo od wody po basenie, tak 2 cykle na sekunde, tylko nierówno :) o takie coś chodzi? W lewym więc pyka, a w prawym piszczy. Fajnie, co? Skacze mi ciągle lewe oko , to na bank magnez? Może to być jeszcze coś, niedobór jaki?
  5. minou mam się komu wygadać, ale tego nie robię. Gdy obciazam swoich bliskich problemami i widzę jak oni martwią się o mnie, to czuje się jeszcze gorzej. Tylko raz rozmowa o moim problemie przyniosła mi ulgę, tylko jeden raz. Za każdym innym razem był jeszcze większy dół, większa gonitwa myśli, i to dolujace poczucie niszczenia życia sobie i innym. Dlatego gadam z Wami i to mi pomaga, bo wiem, ze mnie rozumiecie, że macie podobne problemy i nie przenosimy na siebie obciążeń - A wręcz przeciwnie. Co do piszczenia w uszach to oprócz bardzo cichutkiego piski o którym pisałem wcześniej czasem zdarza mi się pism po uderzeniu krwi do głowy. Znacie w ogóle to uczucie? Głowa robi się gorąca, jakby napłynęła do niej gorąca woda, a wówczas słyszę pisk, który w ciągu ok 30sek wycisza się do zera. Więc może to być też coś krążeniowego. Dziś do bólu głowy mogę dopisać mdłości i bóle brzucha . na szczęście nadal są mniejsze niż przed leczeniem. Ah, i dopada mnie dziwna senność w środku dnia. Piguły czy nerwica?
  6. Ja już dawno porzuciłem wujka googla, ale sporo mnie ten stary histeryk zdążył nauczyć :) jak miałem poprzednie załamanie nerwowe przez "diagnostykę" internetową obiecałam sobie , że już nigdy nie będę "pomagał" sobie szukaniem chorób. Niestety nie wytrwalem w postanowieniu, czego bardzo, bardzo, bardzo żałuję. Jeśli ktoś nowy to czyta to ostrzegam całkiem szczerze - początek nerwicy i czytanie dolegliwości w Internecie to początek bagna. My straceńcy już to wiemy. Dziś w repertuarze dziwne ni to mdłości, ni to zgaga, ni to ucisk, takie coś co łączy najwspanialsze i najmilsze cechy wszystkiego powyższego. Słabość się też do tego włączyła. Tak się zaczyna deprecha? Przeca ja już dawno w trakcie. Może zwieksze dawke Serty. Poranki znów są bardzo kiepskie, ale teraz późne wieczory też coraz słabsze , a był to najlepszy czas mojego dziennego rytmu beznadziei.
  7. Osłabienie to klasyk w depresji, obok senności, apatii, bólu mięśni, głowy, żołądka. Ja od wczoraj rozpadłem się na pół, rodzinne problemy, o których pisałem wcześniej jeszcze się bardziej skomplikowaly. Znów nie radzę sobie z myśleniem o przyszłości, przeszłości, wykonywaniem bardziej skomplikowanych zadań. Duszności znów bardziej odczuwalne, a bóle na całej szerokości klaty. Łeb napieprza, biegunka znów się wprowadziła, nerwowe napięcie telepie, oko skacze, skupienie mam jak 5-latek na cukrze :/ kurfa, cofnalem się o miesiąc w mozolnym postepie. Może mam jakieś uszkodzenie mózgu, bo ile razy można się sypać z powodu kłopotów, które inni przejdą lub przepłaczą, i idą dalej, a nie padają za każdym ciosem? Fuck. Już nie brałem benzo, a tu nagle powrót do sprawdzonego otumaniacza, który działa ledwo, ledwo. Chyba jestem uszkodzony.
  8. Dziś prawie przez cały dzień nie myslalem, że jestem chory, bo dzień był wypełniony różnymi rzeczami do zrobienia. Chciałbym się czuć jeszcze lepiej, ale doceniam to co mam. Jeszcze na tym forum posiedzę, nawet jeśli nie pisząc, to z pewnością czytając. Przy okazji naszej niedawnej rozmowy o chorych w naszym otoczeniu: dziś się dowiedziałem, że moja znajoma ma nerwicę i depresję. W życiu byście nie powiedzieli - na codzień wesoła, żywiołowa, serdeczna. Ale ma to samo gowno co my. Jej mąż miał też zapaść nerwowa i w krytycznym momencie przestał wychodzić z domu, choć nigdy nie miał żadnych nerwic i fobii. Każdego może to dopaść.
  9. 2 miesiące Serty. Stabilnie. Krzywa postępu się spłaszczyła. Dzisiaj z okazji miesiecznicy wróciły przez chwilę bóle mięśni, ale poszły sobie. Też w sytuacji stresowej dzisiaj znów szarpania w klacie i jakby dlawienia w gardle się pojawiły. Jakoś łatwo się pocę. Skaczą mi mięśnie wokół oka, czasem koło ust. Krzywię się czasem jak wściekły pies, przynajmniej mam takie wrażenie. Może magnezu trzeba więcej wrzucać do koktajlu z proszków. Mam trochę większą motywację do różnych zadań. Duszności - raz lepiej raz gorzej. Koniec raportu. Niestety nasiliły się lęki o zdrowie rodziny, wszyscy mają oczywiście "niepokojące objawy", choć są to głupoty typu wysypka czy biegunka. Tu leki nie zatrzymały tych natretnych myśli, ale dzięki Bogu nie powodują psychozapaści ani paniki, nie muszę nerwowo szukać w googlu co jest czym i jak bardzo jest przewalone. Po prostu czasem zaliczam zwiechę i myślę o tym, ale potrafię się od tego zdystansować. Ostatnio przytylem więc odpadły wyimaginowane choroby układu pokarmowego. Kończę, bo sen przyszedł. Pozdro nerwusy.
  10. Po miesiącu coś już czułem, ale też tracilem nadzieję, że lek pomoże, bo postępy nie były tak istotne jak bym chciał, myślałem nawet ,że to efekt placebo. Teraz jest lepiej. Somaty mam nadal, bo i nadal mam nerwicę oraz szczątkową deprechę , ale są słabsze, a przede wszystkim nie mam natręctw sprawdzania wszystkiego co może być objawem choroby 100 razy na dobę. To wielka ulga. Mniej też martwię się drobiazgami, choć i tu zdarzają się totalne odpały czasami, a poważniejsze stresy łatwiej przychodzi mi racjonalizowac. Przestałem uciekać w sen, łatwiej mi się skupić na zadaniach, mam ochotę na jakąś aktywność. To też sporo do przodu, bo Zombie Mode to był długi koszmar. Przeszły mi prawie całkiem bóle miesniowo-stawowe. Nadal mam cierpniecie skóry, jakieś dyskomforty w klacie, ściąganie skóry twarzy, lekkie duszności, ale jak pisałem - są rzadziej i słabsze.
  11. Heya teksas . Biopsja tarczycy to rutynowe badanie, don't worry. Powodzenia na terapii grupowej, niech Ci służy. U mnie górki, dołki, upadki i wzloty. Ale trzymam się duzo lepiej niż miesiąc temu. Za chwilę będą dwa miechy na sertralinie. Eh, edenu to na nich nie odzyskam, ale i tak się cieszę, że lek mi pomaga, bo niektórzy latami szukają i nie znajdują, a stan w jakim byłem 2 miesiące temu to było głębokie szambo. Więc idę powłócząc nogami, ale pokazuje kciuki w górę :) Pisaliscie, że nie znacie wielu takich jak my w swoim otoczeniu. Nawet nie wiecie ile osób na prochach leci, ile ma problemu podobne do naszych. Jak Wielu starych leci na valium, a młodych na xanaxie. Wielu, tak jak ja, nie dzieli się tym ze znajomymi, walczy po cichu. Nie wchodzą nawet na takie fora. Jest nas dużo, biorąc nawet pod uwagę statystyki dotyczące depresji, a to choroba o skali epidemii. Jest nas armia, nerwuski, samotność w chorobie mam nie grozi. :)
  12. Żeby nie robić offa powiem tak: ja się boję kredytów, zaciągania, udzielania, spłacania i poręczania. Samodzielnie i na spółę. Bo nerwica nie kończy się na hipochondrii.
  13. Różnica między dziewczyną a żoną jest taka, że jak rzuci Cię dziewczyna to jesteś nadal kawalerem, a jak żona, to jesteś rozwodnikiem :) poza tym różnicy w ryzyku nie ma
  14. Nie trzeba być kobietą żeby mieć cykl :) cykl temperatury ciała dotyczy wszystkich, temperatura rośnie w trakcie dnia i osiąga szczyt chyba koło godz. 17 - ok. 37,00 st. C. Jednak Twoja reakcja xxgwxx pozwala mi przypuszczać, że nerwica do Ciebie przyszła z wizytą i jak jej nie pozamiatasz to zamieszka na stałe. Posluchalbym rady prozac_nation - psychiatra/terapeuta do odwiedzenia. Nerwica potrafi pojawić się bardzo niewinnie, a po chwili człowiek ryje pyskiem po dnie piekła. tukaszwili - strach przed odpowiedzialnością, często podswiadomy, może być zarzewiem naszych przypadłości. To chyba wręcz klasyk "wyzwalaczy" nerwicowych. Co do kredytu na mieszkanie, to wcale Ci się nie dziwię, bo ja nawet jak jestem zdrowy, to odczuwam ogromny dyskomfort na myśl o wieloletnim pasożytniczym związku z bankiem, a co dopiero odczucia w moim obecnym stanie. Dla nerwicowca każda nowa presja, nawet zwykła i pospolita, jest przygniatającym cięzarem. Życzę Ci więc podwójnie sił i optymizmu!
  15. Zimno i pieczenie w klatce to raczej nie, ale łaskotanie, bóle, pulsowania, czkawki, uderzenia ciepła do gardła - owszem. Z tym jedzeniem to też zauwazylem, że podczas jedzenia wiele objawów mi prrzechodzi lub się zmniejsza. Już przy poprzedniej nerwicy zauwazylem, że podczas jedzenia przestaje mnie boleć... głowa.
  16. Bolace stawy można przypisać "bolącej psychice"? Oj można, jak schodzilem z benzo to myślałem, że mi się mięśnie rozpadaja. Dziś wziąłem benzo, a tu nagle jeb z dzidy - obezwladaniajaca senność. Nigdy tak nie mialem, niedawno pisałem przeciez, że na mnie nie działają. Strange.
  17. nefretis bóle miesniowo-kostno-stawowe to u mnie standard. To uczucie podobne do grypy, nawet mam wrażenie gorączki, mimo że jej nie ma. W 2008 z tego powodu kupiłem sobie termometr i natrętnie mierzyłem temperaturę co 15min, nawet w pracy. Oczywiście żadnej gorączki nie stwierdzalem.
  18. nefretis bóle miesniowo-kostno-stawowe to u mnie standard. To uczucie podobne do grypy, nawet mam wrażenie gorączki, mimo że jej nie ma. W 2008 z tego powodu kupiłem sobie termometr i natrętnie mierzyłem temperaturę co 15min, nawet w pracy. Oczywiście żadnej gorączki nie stwierdzalem.
  19. Nie twierdze, że kawa zmieniła swoje działanie, ale doświadczam ewidentnie zmiany reakcji organizmu na nią (hm, w sumie to jedno i to samo) podczas brania sertraliny. Nie pamiętam jak było z kawą na escitalopramie, ale może wynika to z tego, że esci mnie przeciorało okrutnie, nasilenie lęków podchodziło pod myśli samobójcze. Kawa w tym czasie to nawet nie pamiętam jak smakowała. Problem z kawą pojawił się jak zacząłem brać Mirtazapinę. A kawę piję od dawna więc specyfika osobnicza też wykluczona. RafalXX zaintrygowało mnie to co mówiłeś o porannym zmęczeniu po spaniu. Ja tak mam od bardzo dawna i nie jest to związane z depresją, nerwicą czy brakiem leków, bo mam tak w każdym okresie - dobrym i złym. Wieczorne zmęczenie jest takie normalne, a poranne to taki kac, ewidentnie. Zdarza sie, że nie mogę się dobudzic do południa albo i dalej. Zazwyczaj pomaga jakaś aktywność fizyczna, ale przychodzi ciężej i też nie jest regułą. Myślałem że "ten typ tak ma", a u Ciebie to efekt anafranilu. Swoją drogą ja bym chyba teraz nie odważył się na takiego trójpierscieniowca, moja hipochondria by mnie zeżarła. Chociaż 2 miesiące temu zjadłbym garść zardzewialych gwoździ gdyby ktoś napisal, że to to wyleczylo z nerwicy. Ja dziś miałem niestety zjazd samopoczucia, no oczywiście dzień po tym jak się chwaliłem i cieszyłem poprawą. Najpierw pojawiły się natrectwa myślowe, chwilę później lęki, potem lekki atak, a nawet somaty. Wziąłem benzo i zredukowalem objawy o połowę, a teraz już jest lepiej, choć giełda nastroju nadal na czerwono :)
  20. nefretis przeczytałem całe wątki: escitalopram, paroksetyna, mirtazapina i sertralina. Nie pamiętam żeby ktoś zgłaszał zaburzenia widzenia (trwałe) albo nieodwracalne zmiany w mózgu. Wiesz, na internecie piszą, że woda zabija i jeszcze dowody na to przedstawią. Niepotrzebnie czytasz takie wątki. A znajdujesz takie, bo wpisujesz pewnie :"ssri zaburzenia widzenia" i wyskakuje to co "chcesz", żeby wyskoczyło . wiesz, że to ślepy zaułek. RafalXX ja z kawą też mam problem, pytałem nawet innych na forum czy też odczuwają zmiany w reakcji organizmu na kawę w trakcie przyjmowania ssri. Na mnie zaczęła działać mocno lękotwórczo i powodowała nasilenie zmęczenia oraz ogólne złe samopoczucie. Niektóre osoby potwierdzaly, że kawę musiały nawet odstawić, bo miały po niej uboki :) problem u mnie w tym, że bez kawy odczuwam niepokój i napięcie odstawienne, głowa też pobolewa.
  21. Dzień dobry, bo dzisiaj dzień był zaiste całkiem dobry. Zmalały duszności, nie ma takich czkawek w klacie, ogólne samopoczucie też się poprawia. Za tydzień będą dwa miesiące na sercie i chyba mi pomaga. Jak patrzę na ostatnio marną aktywność na topicu to chyba wszyscy cudownie ozdrowieli. Listopad służy hipochondrykom? :) A może wszyscy trafili w swoje leki?
  22. kapi1845 tak, mógł :) Kiedyś miałem :) - tętno 135, przez jakieś 3 godz. Panika, chcialem, .żeby mnie żona na SOR wiozla. A wtedy nie wiedziałem , że jest coś takiego jak napady lękowe. Dopiero szukając innych nieboraków na tym forum dowiedziałem się, że oprócz lęku wolnopłynącego istnieje coś takiego jak lęk napadowy. I wtedy przypomniałem sobie, że lata wstecz właśnie taki epizod mi się przydarzył. Więc tak - Tobie też mógł :)
  23. Wybacz 0xnear, ale dziwna psychika to specjalność tutejszego zakładu :) ja na ten przykład dziś dostałem przystawkę z lekkiego oszołomienia rano i lekkiej zwiechy podczas rozmowy w pracy, a wszystko zwieńczone dressingiem z nerwicowego wycienczenia psychicznego.
  24. Pierwszy raz miałem takie migajace na czarno-biało małe punkciki w oczach, które furgają wężykiem, jak mnie poraził prąd w wieku ok. 10 lat :) Potem pojawiały mi się kilkanaście razy chyba rzeczywiście podczas wstawania czy zmiany pozycji. Nie wiem czy mówimy o tym samym, ale mi to przypomina błyszczący brokat :) czym innym są silne rozbłyski przypominające "kometę" lub duże plamy światła- to może być odklejanie siatkówki lub degeneracja ciała szklistego, albo.... nerwica oczywiście . siatkówka to też naczynia krwionośne, a te wiadomo jak reagują na stres.
  25. A wiesz, nefretis, że mi też ostatnio po kilku łykach piwa zrobiło się błogo, choć było to może z 1/3 szklanki. Kaca na drugi dzień nie miałem :)
×