Skocz do zawartości
Nerwica.com

Stracona100

Użytkownik
  • Postów

    1 431
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Stracona100

  1. A to dobre jest, muszę o tym pomyśleć w razie czego
  2. Naprawdę uważacie, że to ma takie znaczenie tchórz czy odważny? Przecież osobie zdecydowanej na ten krok jest to kompletnie obojętne! Sądzicie, że ona może to robić po to, by być ewentualnie podziwianą za swój krok?!
  3. Jak bardzo chciałabym mieć tak "guzik" i taki wolny i prosty wybór. I nikt by nie był odpowiedzialny ani zaangażowany w moją decyzję.
  4. Możesz tak myśleć, ale tego nie wiesz. A zapewne gdyby ten z rakiem wiedział co to jest ból związany z (ogólnie określając)chorobą psychiczną, to tak chętnie by się nie zamianiał. Oba przypadki są beznadziejne i w obu samobójstwo (eutanazja) powinny być dopuszczalne.
  5. W pełni zgadzam się z Twoim tokiem myślenia.
  6. Moim zdaniem: Taka opcja rozwiązałaby problem "samobójców" którzy tak naprawdę wcale nie chcą się zabić. Odpowiednio gęste "sito" mogłoby też wyeliminować osoby działające pod silnym lecz chwilowym impulsem. Zmniejszyła by też traumę osób trzecich i rodziny związaną z odnalezieniem zwłok. Sama świadomość istnienia takiej opcji mogłaby działać uspokajająco na potencjalnych chętnych. Ze społeczeństwa samoistnie eliminowałyby się jednostki niedostosowane i nieproduktywne. To moim zdaniem "dobre strony" takiej opcji. Zapewne są i złe strony, ale jakoś teraz ich nie widzę :)
  7. Skoro takie są Twoje marzenia, to rób coś, co Cię zbliży do ich realizacji. O to w tym chodzi :)
  8. Stracona100

    Spamowa wyspa

    kosmostrada ja też nie lubię, ale nawet w znieczuleniu czułam ból, to bez niego wyskoczyłabym w kosmos Witaj piękna :)
  9. Stracona100

    Spamowa wyspa

    Purpurowy każdy jest wartościowy, bo w każdym coś wartościowego można znaleźć. Ambicja kojarzy mi się ze stawianiem sobie wysokich poprzeczek, zdobywaniu trudnych celów.....czy o to Ci chodzi. Może na początek wystarczy trochę samozaparcia i jakiś mniej wyszukany cel.
  10. Stracona100

    Spamowa wyspa

    Purpurowy To super, że ciągle chcesz. Chcieć to móc! Teraz tylko trochę wysiłku i powolutku coś da się zbudować
  11. Stracona100

    Spamowa wyspa

    kosmostrada ściągnęło mi paszczę, bo byłam u dentysty i dostałam sporą dawkę znieczulenia. Teraz już jest ok. Purpurowy wszyscy zdechniemy, czym się martwisz :)
  12. Kolejny nieszczęśnik, któremu spadły "klapki z oczu"
  13. Stracona100

    Spamowa wyspa

    Carica super, korzystaj z każdej chwili :) cyklopka a to całkiem fajne miejsce jest, choć do dziś nie wiedziałam o jego istnieniu
  14. Stracona100

    Pustka.

    Tak, wiem, leki.......te ostatnie wyraźnie źle dobrane są, bo anhedonia jest nasilona. Wizytą ma 19.02 dopiero
  15. Stracona100

    Spamowa wyspa

    Purpurowy lepiej nie ryzykuj cyklopka a dlaczego właśnie tam, bo nie łapię
  16. Stracona100

    Spamowa wyspa

    Wróciłam, pół twarzy mam nieczynne, ale nie było najgorzej. Olej w Biedrze już na mnie nie czekał za to na poczcie mało przyjemny list z US mirunia, kosmostrada dzięki, obiecuję, że już nie będę marudzić. Przekonała mnie wizja podróży na Maderę
  17. Stracona100

    Spamowa wyspa

    bliżej do wolności........czyli nieuniknionego unicestwienia.... Gniłam cały dzień przed TV i w necie, teraz muszę ruszyć d.pę i jechać na pocztę, do apteki i do Biedry (po olej). a następnie czeka mnie zapewne niezwykle przyjemna i rozrywkowa wizyta u zębologa
  18. Być sobą: życie w zgodzie z własnym ja, kierowanie się jego potrzebami psychicznymi i fizycznymi , dążenie do realizacji marzeń, zachowywanie się zgodnie ze stanem ducha, bez udawania i dopasowywania się do ogółu. W dążeniu do osiągnięcia poczucia szczęścia nie przejmowanie się opinią czy krytyką reszty świata i jego aktualnymi celami. Mnie się nie udało
  19. Jak się sama nie wyeliminuję, to ONI to zrobią.
  20. Hah, czyli moja teoria jednak została poparta Zresztą to te zdanie potwierdza nawet obydwie. Tą, że depresja nie jest chorobą gdyż jedynie ukazuje obraz bliższy prawdy I to, że świat jest skrajnie popieprzony (bo gdyby tak nie było, to nie potrzebowalibyśmy żadnych mechanizmów obronnych) Też tak sobie kiedyś mówiłam, do tego sobie dodawałam, ze skoro natura mnie stworzyła taką jak wszystkich (czyli popapranego potwora) to tak też muszę postępować i walczyć nadal. Niestety chyba wszystko szlag strzelił przez doszukiwanie się jakiejś spójności i prawdy oraz sprawiedliwości. No mi się w sumie jeszcze nadal zdarzają takie odchyły, że się zapomnę i coś mnie ucieszy Tylko, że szybko potrafię oprzytomnieć i sobie pomyśleć "czego się cieszysz głupku" Piękna dyskusja, przeczytałam jednym tchem. Szkoda, że już skończona. Od siebie dodam, że powyższe słowa mocno wyrażają moje życiowe odczucia. Nie wiem tylko, jak żyć z takim kalectwem jak "dysfunkcja psychicznych mechanizmów obronnych". Leczyć to czy pozwolić, by natura sama wyeliminowała taki uszkodzony egzemplarz człowieka z szeregu tych wspaniałych ślepców, wyposażonych w "samoobronne zakłamanie".
  21. Stracona100

    Spamowa wyspa

    Witajcie. I znów jeden dzień bliżej.....
  22. Witaj niomik, jak dzisiaj się czujesz? Mam nadzieję, że choć troszkę Ci odpuściło. Piszesz, że mieszkasz z przyjaciółką i chłopakiem (i kotkami) - to bardzo dobrze, że nie jesteś sama. Chodzisz do pracy, jeździsz w góry, lubisz zwierzęta - jakoś dajesz radę :) Z pewnością masz jeszcze sporo innych fajnych zainteresowań. A teraz masz nawrót złego samopoczucia (i masz prawo), być może spowodowany tym nieszczęsnym pobytem u rodziny. Przypuszczam, że atmosfera tam panująca oraz wspomnienia działają na Ciebie bardzo depresyjnie. Poza tym niepotrzebnie tak bardzo przejmujesz się zdaniem i opinią innych. Ja też kiedyś tak miałam, wiecznie rozglądałam się dookoła i zastanawiałam się, co myślą o mnie inni ludzie. Dla dobra rodziny poświęciłam całe swoje "Ja", swoje potrzeby i marzenia. Mam wrażenie, że sama siebie zabijałam. Organizm wreszcie się zbuntował i dopiero to choróbsko (a raczej leki chyba) nauczyło mnie "zdrowego egoizmu" i większego dbania o siebie, swoje potrzeby i swoje ja. Teraz mniej przejmuję się innymi, nawet rodziną i lepiej mi z tym. Dopiero w chorobie uświadomiłam sobie, jak ważne jest życie zgodnie ze swoim wnętrzem. Szkoda tylko, że tak późno to zrozumiałam, bo teraz, choć mogę właściwie robić co chcę, nie mogę robić już NIC Zastanów się, może u Ciebie jest podobnie? Może poprzez wieczne udawanie kogoś kim nie jesteś, toczysz wewnętrzną walkę z samą sobą. A może starasz się być taką, jaką chcą Cię widzieć inni (rodzina, teściowa, znajomi). Jeśli tak jest, to to jest droga do nikąd. Przerwij to póki czas i rusz w kierunku realizowania siebie. Jeśli teraz jesteś w trakcie brania leków (jak długo bierzesz bez przerwy?) i nadal czujesz się tak źle, to może są nietrafione. Może trzeba spróbować czegoś innego. Większość ludzi tutaj szuka i próbuje aż do skutku (pewnie dlatego tak dobrze się na nich znają ) Fajnie by było, gdyby udało Ci się wyjechać w góry. Tam z pewnością nastrój będzie lepszy. Obcowanie z naturą, pobyt na powietrzu bardzo pomagają. Ruch, gimnastyka to dobry wyzwalacz endorfin - może zacznij chodzić na jakieś fajne ćwiczenia (zumba, joga albo pool-dance ). Dziewczyny tutaj piszą też o różnych formach rękodzieła. Wiem, że w tej chwili to brzmi dość abstrakcyjnie, ale podobno najtrudniej zacząć, a potem to wciąga i bardzo pomaga trzymać pion. Ja dzisiaj jestem sama, bo M-ałż wyjechał na delegację. Powinnam zabrać się za sprzątanie i jechać do apteki i na pocztę - baaardzo mi się nie chce. A na 18 mam bardzo atrakcyjne zajęcie - wizyta u dentysty Trzymam kciuki i miłego dnia Ci życzę
  23. niomik oczy mi się już zamykają, więc idę się legnąć. A Ty pisz jeśli mas ochotę, jutro cię poczytam i jeśli będziesz chciała, pogadamy dalej. Tymczasem dobrej nocki Ci życzę
  24. Wydaje mi się, że jeśli Twoi bliscy do tej pory nie zdołali Ci pomóc, to już nie ma co wołać. Ja uważam, że tak naprawdę nikt, kto nie przeżył koszmaru tej choroby, nie jest wstanie tego pojąć. Trudno jest ich o to oskarżać i zarzucać im złą wolę. To jak gadanie ze ślepym o kolorach. Mnie rozumie tylko jedna osoba - koleżanka, która jest psychologiem. Rzecz jasna, nie leczę się u niej i nie szukam porady, czasem tylko coś tam gadam i widzę, że jej reakcja jest całkiem inna niż wszystkich pozostałych ludzi. Nie liczę na pomoc bliskich, chcę tylko by mnie nie dobijali i to w części udało mi się osiągnąć. Ja z psychoterapii nie korzystam, bo jestem przekonana, że nie dowiem się tam niczego, czego sama bym nie wiedziała. Natomiast leki biorę, ale też próbowałam parę razy odstawić, gdy poczułam się lepiej. Niestety ze skutkiem tragicznym. Nienawidzę tej chemii, ale teraz jak już biorę, to kilka m-cy przynajmniej. Te leki tak mają, że nie działają od razu i organizm musi się ustabilizować. Obecne mam zamiar odstawić, bo chyba one wpędziły mnie w tak silną anhedonię. Nie wiem tylko, jak przeżyję te 30 dni, bo leki mi się właśnie kończą. Jeśli tym razem leki nie przywrócą mi radości życia, to rezygnuję z dalszego leczenia i zobaczę co się będzie działo. Przynajmniej nie będę musiała uważać na alko :) A jak mnie dopadnie dół, to pewnie zrobię coś nieodwracalnego.
  25. Ten stan, który tak dobrze opisałaś też nie jest mi niestety obcy. Znam to i nienawidzę. Wiesz, ja nie mogę i nie chcę tak żyć. Postanowiłam zmienić psychiatrę (wizyta 19,02) z nadzieją, że wymyśli coś nowego dla mnie. Jeśli i to nie pomoże, to nie będę już dalej walczyć.
×