Skocz do zawartości
Nerwica.com

mefiboszet

Użytkownik
  • Postów

    272
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez mefiboszet

  1. Nie będę ci się zwierzał ze swoich przemyśleń i refleksji, bo nie jesteś do tego właściwą osobą. Przecież wiadomo, że jestem uczestnikiem spisku firm farmaceutycznych i psychiatrów, którzy chcą truć ludzi, zbijać kasę i zapanować nad światem
  2. Masz świetne źródło wiadomości. Moja diagnoza jako neofity była trafiona od razu.Zwolennik Koalicji Przeciw Psychiatrii
  3. Nie no, normalny mesjasz się nam na forum pojawił A na odległość leczyć nie potrafisz? Na okrasę trochę informacji ze strony, którą karmi się nasz nowy znawca nerwic:
  4. Ciebie szkoda przekonywać, bo i tak nie zrozumiesz, ale trzeba prostować propagandę którą siejesz z powodu innych użytkowników, czytających to forum. Udało ci się wyjść na rower z domu, czyli coś, co robiłem jako pięciolatek. Rozumiem, że z tego powodu jesteś niesłychanie dumny, ale nie rób innym wody z mózgu, nie strasz i nie nakłaniaj do odstawiania leków, bo nie masz nawet elementarnej wiedzy w tej dziedzinie. W nauce medycznej toczą się spory na temat genezy nerwic, jest wiele teorii, a ty swoje wybitne osiągnięcie w jeżdżeniu na rowerze przekładasz na wszystkie inne przypadki i sugerujesz, że posiadasz pewną i absolutną wiedzę w tej kwestii. Tymczasem nie masz nawet wiedzy elementarnej, czego dowodzi choćby powoływanie się na dziennikarski bełkot.
  5. Tak właśnie neofita interpretuje rzeczywistość: to, co jest po jego myśli, uzyskuje najwyższy priorytet, wszystkie niewygodne elementy są pomijane. Po pierwsze, osoby które chcą wkuwać, biorą leki nootropowe: http://pl.wikipedia.org/wiki/Leki_nootropowe Po drugie, w celach rekreacyjnych wykorzystywane są głównie benzodiazepiny z tego prostego powodu, że zeżarcie dużych ilości neureoleptyków lub antydepresantów nie daje "fazy", a benzodiazepiny owszem. Zadałem sobie nieco trudu i znalazłem wątki cytowane w wiadomościach: pierwszy dotyczy picia alkoholu podczas brania antydepresantów - forumowicz twierdzi, że biorąc antydepresanty łatwiej się upić, co nie jest szczególnym odkryciem. Drugi wątek dotyczy paroksetyny, gdzie pada stwierdzenie, że "paroksetyna nie jest do ćpania". Ten sam motyw na forum hyperreal powtarza się wielokrotnie: neuroleptyki i antydepresanty nie są do ćpania, nie są do używania rozrywkowego, bo nie dają "fazy", "odlotu" itp. Benzodiazepiny owszem -dają odlot, ale nikt ich nie bierze aby więcej wkuć przed egzaminem, a tylko w celach rozrywkowych. Leki nootropowe dla odmiany nie sa przepisywane przy nerwicach. A zatem cały ten dziennikarski materiał to jeden wielki bełkot, przyswajalny tylko dla niedouczonych fanatyków. Nie wiadomo zatem, co ma znaczyć "wszystko jasne".
  6. Tym sposobem obraziłeś 99% użytkowników tego forum, a zatem najwyższy czas, abyś się stąd wyniósł. Miałeś swoje 5 minut, zareklamowałeś swoje przełomowe odkrycie, skupiłeś na sobie trochę uwagi, ale ponieważ zaczynasz obrażać użytkowników, pora się wynosić.
  7. Parkinsonizm polekowy - pojawia się u osób, które zażywają neuroleptyki w dużych dawkach na objawy wytwórcze (urojenia, omamy itp.). U większości osób zanika po zaprzestaniu brania leków, u części objawy podobne do parkinsona mogą się utrzymywać jeszcze parę miesięcy. Są przypadki, że pojawia się po fluoksetynie (Prozac) i innych antydepresantach. Na ogół pojawia się w pierwszym miesiącu stosowania leku.
  8. Jesteś typowym neofitą, zamkniętym na argumenty innych, z poczuciem posiadania wiedzy absolutnej i pragnieniem uszczęśliwiania innych za wszelką cenę. przepełnia Cię pragnienie objawienia całemu światu swojej cuwonej, antymedycznej ewangelii. W internecie krążą takich setki i na wielu forach ich widziałem. Przekonują do cudownych diet, medytacji, przejścia na swoją wiarę, wierzą w pełne zrozumienie Pisma Świętego, dowodzą spisku firm farmaceutycznych itd. itp. Stąd moja podstawowa zasada: dyskusja z neofitą to strata czasu. Najlepsze lekarstwo dla neofity to solidny kopniak od życia a doraźnie obojętność ze strony forumowiczów.
  9. Ale ja Ci całkowicie wierzę w to, że masz książkę, że Ci pomogła, że wcześniej byłeś ciężko chory itd. itp. Tylko schorzenie schorzeniu nierówne, a Ty popadasz w skrajność, odrzucając z założenia wszelkie leki psychotropowe. Czy w tej książce jest powiedziane, jak zwiększyć ilość serotoniny między synapsami? Wrzuć skan w wersji angielskiej, to chętnie o tym przeczytam. Niemieckiego niestety nie znam.
  10. No dobra, powiedziałeś swoje na forum, teraz przejdź się do jakiegoś ośrodka leczenia nerwic i zaproponuj swoją terapię rowerem, bo zaczynasz się powtarzać i przynudzać. I zaproponuj wstrzymanie postępu cywilizacji oraz zaprzestanie produkcji antybiotyków jako sposób na alergię Koncerny farmaceutyczne już drżą
  11. Jest jeszcze jeden aspekt, niezwykle istotny. Antychemikal prezentuje teorię, zgodnie z którą nerwica to odpowiedź na bodźcie płynące ze środowiska - tylko i wyłącznie. Tymczasem nauka rozróżnia szereg czynników wywołujących nerwicę, działających wspólnie, w tym predyspozycje genetyczne, funkcjonowanie ośrodkowego układu nerwowego itp. Na dodatek predyspozycje np. do depresji mogą potęgować nasilenie nerwicy - schorzenia bardzo często występują po kilka na raz, a nie w wyizolowanych postaciach. Chory na schizofrenię może mieć depresję, osoba z depresją może mieć nerwicę itd. itp. Jeśli ktoś ma w neuroprzekaźnikach za mało serotoniny, rozmowy z psychologiem niewiele pomogą. Obrazek zaczerpnięty z Wikipedii
  12. Każdy ma prawo wyboru, tylko że czasem okoliczności tego prawa pozbawiają Uwierz mi, że gdyby jazda rowerem stanowiła dla mnie substytut leków, to bez wahania wybrałbym rower. Nie uśmiecha mi się wcale myślenie o kolejnych wizytach u psychiatry oraz wydawanie pieniędzy na lekarstwa. Ćwiczenia fizyczne tak czy inaczej regularnie uprawiam, tak jak Ty nie piję i nie palę. Ale musisz zrozumieć, że są choroby, w których sam wysiłek fizyczny czy podobne metody nie wystarczą. Depresji czy schozofrenii tym nie wyleczysz. Edycja: W trakcie pisania mojego postu napisałeś podobną myśl.
  13. Kocham tę cudowną gorliwość neofity Mi coś pomogło, to teraz cały świat przekonam, że moja prawda jest najprawdziwsza i najmojsza Niestety nie każdy może sobie pozwolic na 12 lat siedzenia w domu i sprawdzania metodą prób i błędów czy pomoże mu rowerek, ziółka czy może lewatywa Mnie zaostrzenie depresji i nerwicy dopadło w wirze pracy i zajęć dodatkowych [doktorat]. Byłem o krok od zawalenia wszystkiego, bo nie mogłem normalnie spać, w pracy z powodu depresji wykonanie czynności przychodziło mi z najwyższym trudem, lęk przed kolejnymi, ogromnymi egzaminami stawał się nie do zniesienia. Odkąd zacząłem "truć" się lekami, wszystko nie tylko wróciło do normy, ale przeszło wręcz moje oczekiwania - od wielu, wielu lat nie czułem i nie czuję się tak dobrze. Dlatego sugeruję spojrzenie szersze niż perspektywa własnego przypadku i powściągliwość w "ewangelizacji" antylekowej
  14. 45 mg to duża dawka. mnie na początku 15 mg nieźle zamulało, potem 30. Dopiero po paru miesiącach wzrosła tolerancja.
  15. Mnie zdecydowanie usypia i wycisza - taki też ma zdaniem mojego psychiatry profil. Rozważ Trittico (trozadon).
  16. Łatwe męczenie się jest jednym z objawów depresji i pokrewnych schorzeń. Wiele lat na to cierpiałem, nawet o tym nie wiedząc. Leki antydepresyjne pomogły na to bardzo. Z zaburzeniami łaknienia nie mam doświadczeń.
  17. Jeżeli zatruwasz mózg celem osiągnięcia przyjemności, naturalną rzeczą jest, że jakiś czas potem odbierasz rzeczywistość inaczej. Poczekaj jeszcze parę dni - ja miałem flashback po paru tygodniach od palenia niewinnej trawki.
  18. W życiu paliłem trawkę jakieś 10 razy - czyli mało. Żadnych innych narkotyków nie próbowałem. Ale po pierwsze, trawka wywołała u mnie flashback. Jechałem sobie parę tygodni po paleniu i patrząc na drzewa zacząłem doznawać dziwacznego, kretyńskiego uczucia że jestem "królem puszczy". Kto jarał, wyczuje klimat Był to jedyny objaw psychotyczny w moim życiu (reszta to deprecha i nerwica). Po drugie, trakwa silnie uzależnia psychicznie. Czułem się po niej wspaniale psychicznie i jeszcze w kilka lat po ostatnim paleniu miałem sny związane z paleniem i przyjemnością z tym związaną. Po trzecie, czytam w sieci relacje ludzi, którzy palą po kilka lat i wszyscy wskazują na podobne symptomy długiego palenia trawki: problemy z pamięcią krótkotrwałą, brak motywacji, rozleniwienie. Po czwarte, jeden mój znajomy z podstawówki, który rozpoczął uprawę samosiejki na działce i palił ją codziennie, wylądował w Tworkach. Nie wiem dokładnie, co mu było, ale wiem, że przebywał w zakładzie wiele miesięcy. Trawka najprawdopodobniej wyzwoliła psychozę. Dlatego odrzucam mit o "nieszkodliwości" trawki.
  19. Mirtazapina jest co do zasady znakomita dla osób nadpobudliwych, spiętych. Pomaga zasnąć a na następny dzień działa wyciszająco. Ja po rozpoczęciu brania odczułem kolosalną różnicę. Próg nerwowych reakcji wzrósł z dnia na dzień. Od pierwszej nocy spałem doskonale i nie obudziłem się z przerażeniem o 3 w nocy. Natomiast efekty antydepresyjne pojawiły się po okolo 2 tygodniach - ale równolegle brałem i biorę Cital. połączenie citalopramu rano i mirtazapiny na wieczór daje napęd w ciągu dnia i wyciszenie na noc.
  20. Zaskakujące jest to, co piszesz - najwyraźniej słaby lekarz. Szczególnie mnie dziwi, że nie spróbował zastosować antydepresantów o działaniu sedatywno-nasennym. W zasadzie od tego powinien zacząć. Potem próbować neuroleptyki - najlepiej atypowe [mniejsza szansa efektów ubocznych], jeśli zna ich działanie z praktyki w analogicznych schorzeniach. Benzodiazepiny tylko doraźnie na ataki lęku/sytuacje stresowe. Do brania stałego, jako lek nasenny, tylko w skrajnym przypadku. Tutaj kolejność jest postawiona na głowie. Szczęście, że moja lekarka mnie słucha, chociaż chodzę z ubezpieczenia.
  21. Biorę już kilka dni Promazynę i jestem bardzo zadowolony z działania. Dawka 25 mg wzięta rano skutecznie mnie uspokaja, ale nie odczuwam senności, "zamulenia" itp. objawów. Po prostu czuję się "normalnie". Dawka 25 mg na noc, w połączeniu z Mirzatenem, potęguje jego (Mirzatenu) działanie nasenne, które z upływem czasu osłabło. Objawów ubocznych przy tych [małych] dawkach nie stwierdziłem. Jest dużo przyjemniejsza w działaniu od chlorprotiksenu, po którym okropnie chciało mi się pić, który w dzień mnie zamulał, a wieczorem wcale nie ułatwiał zasypiania. Polecam jako bezpieczniejszą alternatywę dla benzodiazepin
  22. Prawie każdy w życiu niesie jakiś ciężar. Z upływem lat dochodzę do wniosku, że najlepszym rozwiązaniem tam, gdzie pewnych rzeczy nie da się zmienić, jest akceptacja. Sam oprócz zaburzeń nerwicowo-depresyjnych cierpię też na poważne schorzenie kręgosłupa. Robię to, na co organizm mi pozwala, a ograniczenia po prostu akceptuję. I tyle
  23. Ja całkowicie zaakceptowałem taki stan - stan bycia na lekach. Społeczeństwo traktuje schorzenia psychiczne jako coś "szczególnego", co niby można leczyć "siłą woli". Też tak myślałem, dopóki nie doszedłem do takiego stanu, że każdej nocy budziłem się o 3 z uczuciem ogromnego przerażenia i już do pory wstawania, czyli 6:20, nie mogłem zasnąć, a przez głowe przechodziły mi najczarniejsze myśli. Już po pierwszej (!!!) pastylce Mirzatenu zasnąłem jak dziecko i spałem do dźwięku budzika. Żeby było zabawniej, pomysł pójścia do psychiatry poddał mi program na Discovery o rzekomo opłakanych skutkach brania Valium (diazepam) Przypomniałem sobie, że jest ktoś taki jak psychiatra Dlatego polecam akceptację, żeby uniknąć dodatkowego powodu do zamartwiania się. Oczywiście, gdy można przerwać branie leków bez szkody dla psychiki - polecam to rozwiązanie. Ale jeśli ma się cierpieć w imię "silnej woli" i "brania się w garść" - sugeruję szybką wizytę u psychiatry i w aptece
  24. Ja mam doświadczenia jedynie z autohipnozą/medytacją. Użyłem tych słów jako zamienników, bo oba prowadzą do tego samego stanu pracy mózgu, tylko w jednym dokonuje się wizualizacji i aformacji, a w drugim skupia się na określonym przedmiocie (wypowiadanej głosce, oddechu itp.). Efekt fizjologiczny jest taki sam. Efekty: autohipnoza z afirmacjami nie pomaga na długo. W trakcie seansu można rzeczywiście sobie poprawić nastrój, ale potem szybko to znika. Medytacja - stosowałem i stosuję medytację opartą na skupieniu się na oddechu - a konkretnie na odczuciach powietrza wypływającegi i wpływającego do nozdrzy. Tutaj nie ma żadnych celów w stylu afirmowania itp. - chodzi o złapanie dystansu do wszelkich możliwych odczuć - i tych dobrych, i tych złych. Mi pomagało w zasypianiu, w budzeniu się w nocy z ogromnym lękiem, w stresujących sytuacjach. Pomaga, bo gdy ogarnia gniew, lęk, depresja itp., można się zdystansować, postawić w roli obserwatora i czekać, aż gwałtowne uczucie minie. Doskonała do zrelaksowania się, ułożenia myśli po całym dniu, wstępu do poobiedniej drzemki Natomiast jestem przeciwnikiem wyciągania z tego jakichkolwiek wniosków natury religijnej (reinkarnacja, nirwana itp.) Najlepszy podręcznik, jaki znalazłem w języku polskim, jest tutaj: http://www.astraldynamics.pl/upload/Vipassana.pdf Najlepszy podręcznik anglojęzyczny, b. fajny, z rysunkami, jest tutaj: http://www.buddhanet.net/pdf_file/settleback.zip Jako chrześcijanin jestem przeciwnikiem wyciągania wniosków metafizycznych, ale jako narzedzie do relaksacji i dystansowania się do negatywnych emocji medytacja spełnia swoje zadanie. Autohipnoza, jako odmiana medytacji, sprawdza się w mojej opinii słabo.
  25. mefiboszet

    Serce!

    Przeczytałem wiele o alprazolamie, ale nie słyszałem nigdy o tego typu skutku ubocznym. Natomiast może prowadzić do lekozależności. Poza tym nasenny (skoro bierzesz wieczorem, to zapewne na sen) efekt alprazolamu (Zomirenu) dość szybko zacznie zanikać, co może Cię skłonić do podwyższenia dawki, a to już prosta droga do uzależnienia. Wniosek: nie bój się o swoje organy , ale bierz pod uwagę ryzyko uzależnienia.
×