
Morphine90
Użytkownik-
Postów
794 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Morphine90
-
nie wiem czy dobrze napisales;D 3x paczka klonazepamu?? 30x2mg to 60mg aczkolwiek jest taka opcja. Ja klonazepam traktuje narazie jako zlo konieczne (bez tego ciezko byloby mi pracowac, pewnie nie dalbym rady wsrod ludzi, musze pomyslec nad jakims silnym antydepresantem ktory ma silny wplyw na fobie spoleczna.. napewno nie ssri moze ten nowy brintelix albo wroce do wenlafaksyny chociaz wolabym czegos ewentualnie lepszego.. pozdro Jeśli masz wrócić do wenli to lepiej wypróbuj paroksetynę. Z grup innych niż SSRI na fobię stosuje się też moklobemid (jest o tyle dobry, że nie powoduje żadnych dysfunkcji seksualnych). A ile masz lat właściwie? Zastanawiam się czy jakaś choroba neurodegradacyjna wchodzi w grę: w młodym wieku może się tak objawiać stwardnienie rozsiane, może to też być niedoczynność tarczycy, obturacyjny bezdech senny - trochę jest możliwych przyczyn. Może warto byłoby pójść do neurologa, zbadać poziom hormonów tarczycy? No i na terapię się zapisz koniecznie, bo i ja mam podobnie.
-
Gdyby zaczęło się to po braniu clonazepamu byłoby jasne- benzo powoduje niepamięć następczą, a więc właśnie to o czym piszesz. Innym powodem może być jaranie zioła - efekt jest podobny. Jeśli to żadne z powyższych - możliwe, że mylisz przyczynę ze skutkiem, tzn. tak denerwujesz się w sytuacjach społecznych, że nie możesz się wysłowić i zapominasz co chciałeś powiedzieć. Brak koncentracji może też być spowodowany depresją. Clonazepam to jest straszne g*wno - dostałam od niego psychozy i trafiłam na oddział. Im dłużej go bierzesz tym bardziej prawdopodobne, że to jego przyjmowanie generuje lęki dodatkowo. Przyzwyczajasz się do jakiejś dawki i organizmowi po pewnym czasie brakuje leku - wtedy mimo przyjmowania clona nadal, zaczynasz mieć objawy odstawienne, które są takie jak te, na które oryginalnie zaczynasz brać lek - lęki, napady paniki, urojenia, etc. tylko czasem znacznie silniejsze. To błędne koło. W grę wchodzą: -psychoterapia, -leki pomagające na fobię społeczną z grupy SSRI (znacznie mniej szkodliwe niż clon mimo wszystkich ich minusów), czyli np. paroksetyna Najlepiej na początek połączyć oba powyższe.
-
Posiadanie zapomnianego alprazolamu w szufladzie, wody do popicia i sprawnego odruchu przełykania.
-
Paroksetyna działa uspokajająco na przewód pokarmowy, wyjątkowo wśród SSRI (również błogosławiłam ten fakt) - stąd czułeś się lepiej kiedy ją brałeś i gorzej przy odstawianiu. Możesz pomagać sobie no-spą, trochę łagodzi te nerwowe kurcze jelit, brać probiotyki, pomaga też wszystko to, co obniża napięcie. Mdłości to typowy objaw odstawienny - ja brałam na to aviomarin albo lokomotiv (pierwsza opcja jest dobra, jeśli dodatkowo musisz się uspokoić). Minęły u mnie po ok 2 tygodniach od zaprzestania paro.
-
Jako asystentka stomatologiczna: nieważne czy ząb boli ciągle czy przerwanie - trzeba to sprawdzić, bo możliwe, że przebiega zapalenie miazgi (wtedy ból często właśnie jest i znika), albo zapalenie tkanek okołowierzchołkowych - zwłaszcza, jeśli ząb był kiedyś leczony (tzn. ma plombę). Lekarz sprawdzi wrażliwość na bodźce (zimno), ewentualnie zrobi zdjęcie RTG. Ze względu na specyficzne unerwienie okolic - zwłaszcza w przypadku żuchwy - ból może promieniować na inne zęby, a czasem można go odczuwać w innym miejscu niż faktycznie chory ząb, często promieniuje aż do ucha. Radzę nie zwlekać, bo konsekwencje to trudne do wyleczenia zgorzele, ropnie, stany zapalne kości, nie mówiąc o ewentualnych chorobach odogniskowych (kiedy stan zapalny w zębie zaczyna powodować stany zapalne w całym organizmie).
-
Eh, zapalenie wyrostka rozwija się bardzo szybko, po trzech dniach już by się "rozlał" i z pewnością potwierdził Twoją "diagnozę" Jeśli nie minęły jeszcze trzy-cztery dni od rozpoczęcia bólu - wystarczy, że jakikolwiek konował w przychodni sprawdzi tkliwość w dolnym prawym kwadrancie i da Ci odpowiedź. Mniej czytania - oto recepta. Jak się wymyśla choroby, obowiązuje bezwzględny zakaz czytania literatury medycznej wszelkiej maści i trzeba być wobec siebie bezlitosnym w tej kwestii.
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
Morphine90 odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Po takim doświadczeniu nigdy nie jest się takim samym i nikt przy zdrowych zmysłach nie powinien tego oczekiwać. Twoje objawy zaczęły się jeszcze przed? -
Pytałeś o radę - udzieliłam rady. Tak jak zechcesz - tak zrobisz.
-
Trening od rana - teraz jestem zbyt zmęczona, żeby się denerwować.
-
sebo, na tyle źle, że non stop albo wyrzucają mnie z pracy, albo odchodzę na chorobowe, bo pewnego dnia nie jestem już w stanie tam pójść - jestem kłębkiem nerwów pogrążonym w czarnej rozpaczy. Co skończyło się tym, że z wyróżniającej się uczennicy i studentki stałam się kasjerką w osiedlowej Żabce bez nadziei na cokolwiek lepszego w przyszłości, cud, że tę pracę dostałam . Więc sam oceń na ile można to nazwać funkcjonowaniem. O dziwo w życiu społecznym jakoś się trzymam - mam znajomych, przyjaciół i narzeczonego... Chyba dlatego jakoś tam idę od dnia do dnia.
-
Nie chcę Cię martwić, ale otworzyłeś się, bo jesteś pod działaniem Afobamu, który niczego nie naprawia, niczego nie zmienia i nie jest lekiem, który powinno się przyjmować regularnie - po prostu jesteś na czymś w rodzaju haju. Który minie, gdy tylko organizm przyzwyczai się do dawki, a będzie to szybciej niż myślisz. Nie znalazłeś rozwiązania problemu, tylko go zagłuszyłeś póki co. To pierwsza refleksja. Jeśli ma być lepiej, ale tak naprawdę: Afobam tylko doraźnie, kiedy jest bardzo źle, a na lęki terapia. Ewentualnie uspokajające antydepresanty jako wsparcie (przynajmniej nie uzależniają jak afobam). Druga refleksja - tak naprawdę przez chorobę jesteś bardzo skupiony na swoich odczuciach i o nich piszesz, a nie o tym czego oczekuje Twój partner - pytałeś go o to? Jak on to przeżywa, jakie są jego obserwacje? Możesz być zupełnie nieświadomy, że u niego coś już pękło nieodwracalnie. To nie działa tak, że on jest podłączony kablami do Ciebie i jak Ty czujesz się lepiej, to on też. Pewnie padło trochę słów, zadziało się trochę rzeczy, które go zabolały, a których Ty nie zauważyłeś. Możliwe, że jest mu źle z tym, że nie potrafi przynieść Ci szczęścia - jeśli z nim nie porozmawiasz, a dokładniej - nie wysłuchasz go - nie będziesz wiedział na czym stoisz i czy aby nie czas pogodzić się z pożegnaniem.
-
Choruję od 13 lat - najpierw były jakieś przerwy między epizodami, teraz już ich nie ma właściwie, wszystko się zlało ze sobą od 5 lat i nie odpuszcza. Bywało bardzo źle, a właściwie powinnam powiedzieć - bywa. Ale jako się rzekło nie jestem najlepszym przykładem i nie należy na mojej podstawie wyciągać pochopnych wniosków.
-
Jeśli czujesz jakąś poprawę, to jest szansa, że będzie lepiej - myślałam, że nie czujesz zupełnie działania uspokajającego. Tym bardziej kiedy jest już trochę lepiej warto zacząć terapię, bo to jest jedyne długoterminowe rozwiązanie. Mam też wrażenie, że paro działa różnie w zależności od sytuacji życiowej - jak miałam ją w miarę stabilną - faktycznie czułam się jak młoda boginii, mogłam świat zdobywać; jak pojawiały się jakieś długotrwałe problemy, mobbing w pracy - wtedy jakby przestawało działać zupełnie, jakbym cukierki wpieprzała. Jakby była jakaś określona liczba bodźców, które paro wycisza, a jak ją przekroczysz to cały efekt terapeutyczny idzie się ...ekhem... U mnie trwało cały czas - jak czasem nie wzięłam trittico na noc, bo coś wypiłam mocniejszego przed snem, to budziłam się o 4 nawet po dwóch latach brania. Ale wiem, że są osoby, którym mija to po jakimś czasie.
-
Ja zawsze, nawet w najgorszym czasie, zasypiałam dobrze - jedyne z czym miałam problem to budzenie się na ok. godzinę, półtorej przed budzikiem, kiedy chodziłam do którejś z bardziej stresujących prac. Teraz jak jestem bez leków śpię bardzo dobrze, zasypiam szybko, tylko, że - i to jest u mnie indykator złego stanu - śpię bardzo długo, 10-11 godzin. Ale przy paro spałam jeszcze dodatkowo w dzień, więc i tak się zaktywizowałam. Bierzesz dość sporą dawkę (wyjściowa to 20) i dość długo - nie sądzę, żeby miało się coś zmienić i nagle być lepiej. U mnie na lęki działało już 20mg, właściwie od pierwszej dawki, a moje stany były dość silne, na antydepresyjne działanie czasem czeka się nieco dłużej, ale rozumiem, że nie w tym tkwi problem. IMO możesz zacząć rozważać zmianę leku i podjęcie terapii.
-
Wybudzenia to chyba najczęstszy ubok - zazwyczaj lekarz dodaje trazodon, ja go musiałam brać przez cały czas brania paro. Nie czułam żadnej różnicy pomiędzy różnymi paroksetynami oprócz ceny - jak masz lekarza buraka, który da Ci Seroxat to można sobie zrujnować budżet na amen i to na pewno wpłynie na gorsze samopoczucie. Najtańszy jest chyba Xetanor - jak go brałam to płaciłam grosze (jest dopłata NFZ 30%).
-
Po powtórzonej dawce leków migrena lekko odpuściła - wracam do świata żywych
-
Olanza i chlorprotixen to leki przeciwpsychotyczne, więc musisz się leczyć też na coś innego niż depresja. Parogen to uspokajacz, działa na natrętne myśli i fobię społeczną, jego działanie antydepresyjne jest moim zdaniem słabe. Lorafen to benzodiazepina, silnie uzależnia, powinieneś brać tylko doraźnie w razie napadu paniki, inaczej stworzysz sobie dodatkowy, poważny problem medyczny.
-
Chyba nie jestem najlepszym przykładem radzenia sobie z depresją i nerwicą, na pewno nie zbyt optymistycznym, więc trudno mi odpowiedzieć na twoje pytanie Mnie lekarka do paro chciała dodać wenlafaksynę na pobudzenie, ale jak już wspomniałam u mnie skończyło się to zaostrzeniem nerwicy do tego stopnia, że musiałyśmy zarzucić pomysł pobudzania mnie jakkolwiek, bo u mnie się po prostu nie da tego zrobić, zbyt rozstrojony mam układ nerwowy. Od ponad miesiąca rzuciłam wszystkie leki i oprócz nasilenia objawów somatycznych nie widzę różnicy - było kiepsko wtedy, jest kiepsko teraz. Jedyną nadzieję mam jeszcze w terapii.
-
Paro to bardziej typowy uspokajacz, a mniej antydepresant - na ciągłe napięcie czy lęk przed wyjściem z domu będzie ok, ale prawdopodobnie nasili anhedonię, apatię, senność, a Twoje libido może sięgnąć jeszcze większego dna i nigdy się z niego nie podnieść. Jeśli nie możesz wstać z łóżka to raczej powinieneś brać coś aktywizującego (fluo, esci) niż przymulającego, ewentualnie połączenie paro + pobudzacz. Mirtazapina i mianseryna też mocno wyciszają, dobre na problemy ze snem i zbytnie pobudzenie, można mieć problem nie tyle ze wstaniem z łóżka, co w ogóle obudzeniem się no i tyje się po tym niesamowicie. Ale moja depresja generalnie od 13 lat jest lekooporna, więc na wszelki wypadek weź poprawkę na moje zdanie o tych lekach
-
Mnie lekarka usiłowała lekko pobudzić do życia dodając wenlafaksynę do paro i to skończyło się katastrofą - wskoczyła mi taka nerwica, że czułam się gorzej niż zanim rozpoczęłam leczenie, trzęsłam się jak osika i rwałam włosy z głowy garściami.... Ale to jest kwestia osobnicza, więc spróbować zawsze możesz, może Tobie się uda taki mix.
-
To jest normalna reakcja na traumę, która - jeśli nie zdusisz w sobie tych emocji - będzie słabnąć i blednąć z czasem. Może nie jest to idealne porównanie, ale po wypadku byłam przekonana, że już nigdy przez to przejście dla pieszych nie przejdę spokojnie, płakałam jak musiałam tam iść, wydawało mi się, że każdy samochód przyspiesza tam jak się zbliżam, każdy szelest potrafił mnie doprowadzić na skraj załamania nerwowego. Teraz też czasem jeszcze w tamtym miejscu gwałtowny dźwięk przyprawia mnie o palpitacje, ale jest o niebo lepiej niż kilka miesięcy temu. Tylko pamiętaj - nie duś tego, pozwól sobie to przeżywać, skoro chodzisz na terapię to na pewno uda Ci się to zrobić właściwie. Trzymam kciuki w każdym razie.