Byłem w Sandomierzu na wycieczce z mamą i bratem. Kiedyś byłem też tam z nią, z R, teraz za dużo rzeczy tam mi się z nią kojarzyło.... :/ Jakiś przybity teraz jestem i zdołowany że mi się nie układa z nią dogadanie się... Że wszystko mi się wali w życiu przez depresję, choroby. Teraz znajomość z nią, najlepsze co mnie kiedykolwiek w życiu spotkało, tak strasznie się rozpada i rozlatuje. Jak tu człowiek ma się pozbierać z tego eh.... Ja wiem, że za jakiś czas powinienem o tym zapomnieć, że za jakiś czas przejdzie, ale czasem wstanę z takim kiepskawym nastroju, mam taki pechowy dzień, że mnie duża melancholia ogarnia i za dużo myśli siedzi w głowie... Za dużo smutku i żalu i krytyki siedzi w głowie. I jak wtedy się ogarnąć z tego, najchętniej strzeliłoby się sobie w łeb :/