
filip133
Użytkownik-
Postów
1 808 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez filip133
-
Też bardzo bym chciał bardzo żeby ktoś o mnie pamiętał, poza najbliższą rodziną...
-
Teraźniejszość. Z dwa - trzy miesiące temu było lepiej.
-
Smutna historia. Pewnie coś siedziało w Twojej podświadomości, co ukazywało się w Twoich snach, co mogło by Ciebie popchnąć do kolejnej próby samobójczej. Eh, a niedługo po wyjściu z tego oddziału zamkniętego, obudziłem się z szpitalu po tygodniu śpiączki, policja powiedziała że poszedłem na stację metra i podszedłem tak blisko torów że pociąg uderzył mnie w głowę.... Ja nic z tego dnia i z tego wypadku absolutnie nie pamiętam, nie pamiętam czy to jakiś chwilowy impuls czy ja planowałem coś sobie zrobić... To dopiero smutna historia :] Tragiczny rok miałem... Dobra, koniec już tych moich smutów i opowieści o tym wszystkim
-
filip133, nie myśl o sobie, że jesteś wyjątkowo nienormalny. Podobnie pomyślałam o sobie, kiedy terapeutka stwierdziła, że musi ze mną pracować dwa razy w tygodniu (a zwykle terapie indywidualne odbywają się raz w tygodniu). Dziwne, że tylko na podstawie snów o samobójstwie śniło dali Ci skierowanie na oddział zamknięty. To może dlatego, że około pół roku wcześniej wyszedłem z oddziału zamkniętego, na który trafiłem po tym jak chciałem się utopić w Wiśle... Powiedzieli, że skierują mnie na oddział na wszelki wypadek, dla bezpieczeństwa żebym sobie nic nie zrobił
-
Też chodziłem na psychoterapię grupową do szpitala... Ale około dwa tygodnie-tydzień przed końcem mi się zaczęły śnić codziennie samobójstwa, zgłosiłem to tam i mi dali skierowanie na oddział zamknięty. Heh.... Chyba jestem jakiś wyjątkowo nienormalny.
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
filip133 odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Ja się chyba przez kilka dni nie uwolnię od tego tematu, będę przez kilak dni pisał tu często :/ Takim jestem beznadziejnym człowiekiem, nawet nie można oczekiwać że porozmawia się przez telefon na dobranoc z kimś, komu kiedyś to dużo przyjemności sprawiało... Wszystko spieprzyłem, wszystko się wali, usycham z samotności i od dręczącej mnie beznadziejności i bezradności. -
To takie prawdziwe, że aż zabawne, ta chwila, w której po poznaniu ogroma ludzi spod naprawdę wielu gwiazd uświadamiasz sobie, że prawdziwego zrozumienia ani uczucia, które mogłoby ignorować twoje wady nie doznasz NIGDY, że zawsze będziesz sam, więc lepiej jest ignorować wszystkich innych i porzucić nadzieję. To jest tak przytłaczające, że we mnie wywołuje już tylko pusty uśmiech. Też się bardzo z tym zgadzam, to takie przytłaczające...
-
Też się nie spotykam z żadnymi znajomymi, mam tylko trochę internetowych "przyjaciół".... Zawsze mi się wszelkie kontakty urywały po jakimś czasie, ludzie często i łatwo nagle "ot tak" zrywają ze mną kontakt, widocznie jestem fatalny z utrzymywaniu znajomości...
-
Kiedyś sobie spacerowałem po moście nad Wisłą z mocnym zamiarem skoczenia... Ale w końcu zrobiło mi się szkoda moich rodziców, zadawać im taki ból, więc poszedłem do szpitala i odwieźli mnie na dwa miesiące do szpitala psychiatrycznego... Teraz czasem żałuję że tego nie zrobiłem i tego że tak trudno ze sobą skończyć.
-
Eh nie wiem, chyba wszystko ktoś by podważył, że ja wcale tego nie mam... Ale no może: logiczne myślenie...
-
Nie wiem czy to nazwać planem, marzeniem, celem, czy jak... Ale: mam 19 sierpnia komisję składu do spraw orzekania o niepełnosprawności, do końca lipca miałem niepełnosprawność i znalazłem pracę do której wymagane jest orzeczenie o niepełnosprawności... Jak tego 19 sierpnia przyznają mi niepełnosprawność to będę mógł kontynuować pracę, a jak nie dostanę tego to będę musiał szukać nowej... Poza tym, to muszę dziś zadzwonić do dobrej pani psycholog żeby umówić się na wizytę, ale nie mam pojęcia kiedy będzie dostępny wolny termin i czy nie trzeba będzie za długo czekać...
-
Moje myślenie, moje problemy zdrowotne, moja dziewczyna...
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
filip133 odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Staram się... wczoraj w nocy często myślałem o tym, żeby zadzwonić na pogotowie i powiedzieć że chcę się zabić, żeby mnie do psychiatryka zabrali. Ale byłem już w takim szpitalu, na oddziale zamkniętym, dwa razy i wiem że to wcale tak bardzo nie pomoże, no i nie chcę rodziny znowu tak bardzo martwić... Muszę dziś spróbować się umówić na wizytę u jakiegoś dobrego psychologa w mojej okolicy... :/ Eh miałem już, aż 26 lat, i dopiero w tym wieku pierwszy związek... Dochodzę do wniosku, że mam za mało doświadczenia. Za mało znam kobiety i umiem dać sobie radę na dłuższą metę. Jak minęło "pierwsze zauroczenie" i jeżdżenie do niej, czy jej przyjazdy do mnie stały się czymś zwyczajnym dla mnie, to za bardzo zacząłem naiwnie wierzyć że ta nasza siła uczuć pozwoli nam wytrwać i ona nie będzie się zadowalała po prostu odwiedzinami i częstymi rozmowami przez tel/gg... Ale to nie zdało egzaminu, ja po prostu byłem i jestem zbyt mało doświadczony i jak się okazuje - ja ciągle mam coś nie tak z moim zdrowiem psychicznym, za słabo się trzymam i jeszcze potrzeba mi czasu i pracy nad sobą - jakkolwiek to zabrzmi, to nie jestem do końca jeszcze zdrowy i "normalny"... Ehh no ale żeby tak znowu nie najeżdżać na siebie i rozpaczać nad swoim losem - no to też nie jest w porządku z jej strony, że jej piszę smsy że mi na niej zależy, że chce się bardzo poprawić i zacisnąć zęby bardziej pracując nad naszym związkiem - ona jedzie na te "Dni", tą imprezę, z siostrą i tymi chłopakami i przez bite pięć godzin nie poświęci mi nawet pół minuty na smsa.... Dopiero jak się obudziłem był sms z godziny 1:37 że jest już w domu :/ Ehhh.... No ja wiem, strasznie się tu rozpisuję, rozwodzę nad tym jednym problemem, jak rozkapryszony szesnastolatek (bez obrazy dla osób w tym wieku), który przeżył pierwszy zawód miłosny... Ale tak: no ja mam już 26 lat, więc to trudne bardzo dla mnie że dopiero teraz mam (miałem?) pierwszą dziewczynę, a wcześniej leczyłem się prawie 10 lat na tiki nerwowe, bezsenność, depresję, potem "pierdzielnęło" mnie metro... Ja naprawdę jestem sporo mądrzejszy niż kiedyś, jak mi dokuczała depresja, ja wiem że nie mogę się załamywać i poddawać, muszę trwać i pracować nad sobą. Wiem już trochę co muszę poprawiać teraz... No tylko że skoro trafiłem na takie forum i jest tu taka "jęczarnia" to chcę tutaj wyrzucić z siebie wszystko dokładnie. Może coś na tym skorzystam :) Jeśli przez tyle lat bardzo często ludzie się nagle ode mnie odwracali, zrywali nagle kontakt, u siebie w miejscu zamieszkania z nikim się nie spotykam, bo nie mam tu znajomych... Kiedyś miałem bardzo kiepską samoocenę z tych powodów... No to naprawdę trudno się trzymać w kupie, myśleć pozytywnie i wierzyć że znajdę jakiś dobrych znajomych, ewentualnie jakąś nową dziewczynę poznam. (Mam nadzieję że nie napisałem tego zbyt nieskładnie i zbyt niezrozumiale i komuś będzie się chciało to wszystko czytać xD) -
Haha, nie wiem czy dobrze robię tak odświeżając ten temat w takiej sprawie: nie życzę oczywiście nikomu źle, że miał takie problemy jak tutaj były pisane.. No ale mi przeczytanie tego całego tematu przyniosło trochę ulgi, dało do zrozumienia parę rzeczy (i świadomość że niektóre jednak rzeczy to było głupotą z mojej strony) i mam nadzieję że niektórych dobrych rad stąd będę się trzymał, nie zapomnę o nich... (moją sprawę i problemy już pisałem w poście z powitaniem na forum i "jęczarni" - heh chyba mam jakieś natręctwa że ciągle o tym pisze, no ale może teraz ten temat mi coś pomoże i się ogarnę...). Dziękuję za te wszystkie wypisane te rady tutaj
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
filip133 odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Tak jak trochę wspominałem w topicu z powitaniem.... - moja dziewczyna chodzi na "tańce i koncerty" ze swoją siostrą i jakimiś kolegami, a mnie ma w dupie i ignoruje mnie. Ja się załamuję, żałuję mocno że nie mogę z nią być, a ona "nie ma czasu" żeby pisać mi jakieś smsy, czuję się zupełnie niepotrzebny i beznadziejny... Czuję się okropnym chłopakiem, bo może troszkę błędów narobiłem, ale je zrozumiałem i pragnę je naprawiać, ale chyba trochę za późno je zrozumiałem i ona nie ma już sił dla mnie i woli o mnie nie myśleć tylko się bawić :/ Mam 26 lat, prawie 27, to moja pierwsza dziewczyna dopiero, bardzo mi pomogła, ale tyle chorowałem na depresję, byłem w psychiatryku, prawie zginąłem w wypadku pod metrem (heh jak to brzmi), mam problemy z ręką po wypadku, jestem za bardzo marudny, za bardzo uparty, za mało rzeczy lubię, za mało rzeczy daje mi radość, przez problemy z ręką nie mogę się do końca zachowywać jak "normalny mężczyzna" bo nie mogę się posługiwać sprawnie ręką, dokuczają mi bóle... Jestem za mało męski, za bardzo beznadziejny i za dużo mam złych doświadczeń z życia, trudno mi się pozbierać ze wszystkim.... -
Witam, moja historia jest długa, nie będę tutaj się o wszystkim szczegółowo rozpisywał... We wrześniu będę miał 27 lat. Niedługo po osiemnastce zacząłem się leczyć u neurologa na tiki nerwowe, zaczęło mi się często odbijać i bardzo często wymiotowałem. Potem leczyłem się na bezsenność, a potem na depresję. Jakoś bodajże w 2012 i 2013 roku byłem w szpitalu psychiatrycznym pod Warszawą po próbie samobójczej. Potem, w październiku 2013 roku, nie pamiętam nic z tego dnia, poszedłem na stację metra i pociąg mnie uderzył w głowę. Wycięli mi krwiaka i nie mam części kości w czaszce i miałem operację barku, przez złamane ścięgna. Stwierdzono u mnie że "poprzestawiały mi się po wypadku neurony w głowie i już mam prawidłowe myślenie, nie mam depresji". Zacząłem też wtedy dużo smsów pisać z dziewczyną z która miałem wcześniej trochę kontaktu, mieszkającej około 180 km ode mnie a poznanej na portalu muzycznym lastfm. We wrześniu 2014 roku rozpoczął się Nasz związek, a jest to moja pierwsza dziewczyna mimo że mam już 26 lat.... Rejestruję się tu i piszę, ponieważ chcę tu poszukać czy coś może mi pomóc. Ostatnio często zacząłem być jakiś nerwowy i bardzo niespokojny i wraca mi depresyjne myślenie... I moja dziewczyna od jakiegoś czasu mi mówiła że zrobiłem się zbyt uparty i za bardzo myślę o sobie, za mało o Nią dbam tak jak kiedyś. Chyba sobie kompletnie nie radzę na dłuższą metę z moim pierwszym związkiem, a Ona teraz zachowuje się jakby miała mnie dość, ma mniej czasu na rozmowy ze mną przez sms czy gadu gadu, przez telefon dużo mniej rozmawiamy, jej siostra zaczęła spotykać się z chłopakiem, który ze swoimi kolegami przyjeżdża do nich - w poprzedni weekend i w ten weekend - i jeżdżą na imprezy typu Dni (nazwa miasta) i Ona mi nie odpisuje na żadne smsy przez 4-5 godzin, bo Ona "nie ma czasu, jest na koncercie, a potem na dyskotece pod gwiazdami. Nie zamknę jej przecież w domu i w klatce" - no sorry, ja nie chce jej w klatce zamykać, no ale to nie powinno tak być że z jakimiś obcymi chłopakami sobie tańczy i ignoruje mnie przez te 4 godziny "bo Ona nie może siedzieć ciągle w domu, musi gdzieś wyjść".... Chciałbym się jutro zapisać do jakiegoś psychologa, na jakąś psychoterapię, może mi się uda... I może tutaj coś znajdę... Miałem w skrócie opisać moją historię a i tak strasznie długa mi wyszła... xD ale skupiłem się na obecnych czasach, dużo problemów z przeszłości wspomniałem skrótem....