Purpurowy

Dzień dobry. Widzę że trwają tutaj batalie wagowe, a ja dzisiaj widziałem się z wójtem sąsiedniej gminy. Słyszałem o nim wiele ciekawych rzeczy, ale jego trzeba zobaczyć i posłuchać na żywo. Facet ponad 60 lat, długie włosy, apaszka, frotki na obu nadgarstkach, rurki na nogach. Mówiąc krótko, bardziej przypominał hipisa niż wójta. A najlepsze były jego anegdoty. Dawno się tak nie uśmiałem. Nie zatrudnia sekretarki (sam robi kawę dla siebie i gości) ani sprzątaczki (sam sprząta biuro) Kiedy wyjedzie na wycieczkę, nie ważne na jak długo, to nigdy nie śpi w hotelu, tylko zawsze pod gołym niebem. To typ człowieka który nie lubi walczyć. Jeśli już jest zmuszony z kimś walczyć, to tylko z nieuczciwymi ludźmi. Gdy na terenie gminy trzeba np. skosić trawę, to sam bierze kosiarkę i zasuwa. Świetny facet.

Żadnej. Nie mam się czego bać. Czego najbardziej nie lubisz robić?

Nic z tych rzeczy. A Ty?

Tylko nie moja Farelka.

Dokładnie.

Dziękuję.

Te alimenty to niby dobrze że ich nie ma, ale wiesz, chłop 22 lata i nigdy nawet na randce nie był to też coś nie tak...

Rozumiem, ale chodzi o to, że tu gdzie mieszkam po żadnym kierunku nie ma pracy. Więc zamiast uczyć się tutaj i nie mieć pracy, to wolę w tym czasie zbierać na wyjazd do Warszawy.

Z renty też odkładam to co zostanie po opłatach. A puszki nie są takie złe, wychodzi nieco ponad 100zł miesięcznie.

Zgadza się, 168cm. Na razie planowałem 70kg (według kalkulatorów BMI 71kg to górna granica prawidłowej wagi przy moim wzroście)

Mam 22 lata. Co do pracy, to rzeczywiście, nie ma żadnej ani u mnie na wsi, ani w najbliższym mieście (w 2005r rynek pracy przestał istnieć) Myślałem nad wyjazdem do Warszawy (tak jak uczynili to wszyscy mieszkańcy mojej okolicy którzy tylko mogli, ale na to też finansowo nie mogę sobie pozwolić, w sensie do pierwszej wypłaty nie miałbym ani na bilety, ani na jedzenie, ani na nic. Stąd też zbieranie puszek, żeby powoli odłożyć na start. A co do szkoły policealnej, to w moim przypadku bez sensu. Zahamowało by moje spacery zarobkowe, co opóźniło by wyjazd do Warszawy, a tu gdzie teraz jestem zapewniło by mi tylko nic niewarte i nieprzydatne świadectwo ukończenia szkoły policealnej. Wolę na razie odkładać pieniądze i jak już coś zbiorę na start, to wtedy wyjechać.

Nie Masz wszystkie zęby?

Kilka osób. Naturalnie w Warszawie, bo tutaj gdzie mieszkam nie ma ludzi. A chcesz kogoś spotkać?

Odżywki i siłownia to za wysokie progi finansowe dla mnie. Mam renty z zasiłkiem niecałe 800zł, 400zł oddaję rodzicom, a za resztę muszę kupić paliwo do samochodu (wiem że trudno uwierzyć, ale naprawę tu gdzie mieszkam wychodzi to dużo taniej niż jazda autobusem) więc niewiele zostaje. Na razie wystarczy mi chudnięcie takie jak jest teraz, nie spieszy mi się aż tak drastycznie z zrzuceniem wagi.

Włosy już mam (zapuszczam od 12 lipca) Nad wagą pracuję cały czas. A co do ubierania, to jak wyjeżdżam do miasta na zakupy, albo gdzieś indziej, to wtedy jeansy, dres tylko po wsi.

Portale randkowe już przerabiałem... Napisałem do niemal stu dziewczyn, ani jedna nie odpisała. Przez rok użytkowania portalu mój profil miał niecałe 100 wyświetleń. Po roku na próbę zamiast swojego zdjęcia, wstawiłem zdjęcie swojego brata (były model) 100 wyświetleń w 24h i skrzynka pełna wiadomości...

Mniej więcej to widzę, kiedy szukam dziewczyny która by mnie zechciała.

Mam. Za bratową kasę. Masz przyczepę?

Nie mam i nigdy nie miałem. Masz coś metalowego przy sobie?

Mam kaktusa. To jedyna roślina która mnie wyraża. Masz odtwarzacz mp3?

Nie mam. I tak już mam zawalony pokój tym całym badziewiem muzycznym. Masz kaloryfer?

Tak, to miałem na myśli. Właściwie chodzi mi o to, że jak czegoś naprawdę nie potrafisz zrobić, to zrób coś innego, aby tylko nie siedzieć bezczynnie.

Mam. Masz gwizdek?

Nieee, ci panowie co w polu pracują. W sumie im się nie dziwię, w taki upał.

Pewnie, byłem. Traktory kursują, rozrzutniki pracują, a po robocie piwerko (jedno, drugie, trzecie... ósme ) a puszki oczywiście rzucają przy drodze.