No takiego oficjalnego przymusu to nie ma, ale jak nie pójdę to będzie afera na cały tydzień w domu.
Chodzi o to, że na ślub tym bardziej nie mogę iść (uczestniczenie w obrzędach religijnych stoi w sprzeczności z moim światopoglądem) chociaż chcieli też żebym poszedł na ślub, ale to udało mi się wywalczyć.
To zostaje to nieszczęsne wesele. No nic, posiedzę ze 2h i się ulotnię.