Wielkimi krokami zbliża się kolejne sprzątanie pomnika, tym razem przed 11 listopada. I publicznie informuję, że jak znowu będzie taka sytuacja, że będę tam sam jak smętny fiut z wytrzeszczem, to:
I to nie chodzi o to że mi się nie chce tam sprzątać, bo i tak nie mam nic innego do roboty, ale wkurza mnie że cała wiocha trąbiła że tam musi być posprzątane i jak padł pomysł żeby mieszkańcy w czynie społecznym sprzątali, to wszyscy się z wielką radością zgodzili. A jak przychodzi do sprzątania, to ja sam prawie zawsze jestem i nie ma chętnych do pomocy. Bo się kurwa ponauczali że po co przychodzić, jak i tak łysy ciul w okularach przyjdzie i odwali za nich całą robotę. A jak wielkie sprzątanie lasu kilka lat temu było, co gmina kontener postawiła i cała okolica miała sprzątać, to tylko ja z bratem w gumofilcach z workami w łapie biegaliśmy.