jak byłam pierwszy raz w życiu nad morzem (2002), to było hiperzimno przez prawie cały tydzień rozwaliłam klapki par 2 i byłam z zimna sina, ale nic z tego bo #zbieraniebursztynów i ciche podśmiechujki z ludzi, co się jarali takimi kawałkami butelek brązowymi i myśleli że oto znajszli wielki kawał bursztyna i czekanie na moment, jak ogarną #oooo tu jeszcze zielone takie są i białe!
jak się zrobiło cieplej, to polazłam do wody ( i to nawet głęboko, ale to było w innym życiu w epoce hohohohoh - daleko przednerwicowej i w epoce "nie boję się zamoczyć włosów w tej wodzie" ) i o mało się tam nie utopiłam . Za każdym razem jak łapię jakiś większy atak paniki to sobie to topienie z rozrzewnieniem przypominam i stwierdzam, że topienie przy ataku paniki to był mały miki