U mnie jest pragnienie małżeństwa, jestem w takim wieku, że jeżeli miałbym kiedyś spłodzić potomstwo, to na to najwyższy czas. Nigdy nie miałem sympatii, często ostatnio śnią mi się kobiety. Myślę, że nie nadaję się na rodzica - jak np. mówiłbym dzieciom, że można iść do piekła, popełnić grzech śmiertelny - nie chciałbym wychować ich na heretyków, skrupulantów też nie chciałbym z nich zrobić.
Powiedziałbym, że mam nasilające się z wiekiem zaburzenia obsesyjno-kompulsywne, które mogłyby być uznane za utrwalone, już ponad 10 lat temu psychiatra powiedziała mi, że to książkowy przypadek. Mam orzeczenie o umiarkowanym stopniu niepełnosprawności, dostałem nawet rentę socjalną (dwa razy, nie musiałem się odwoływać). Od 2008 r. mam rozpoznanie zespołu Aspergera, od 2015 r. - zaburzeń schizotypowych. Leki zacząłem brać w 2008 roku, pod koniec, nie miałem wtedy ukończonych 18 lat.
Mam dwójkę młodszego rodzeństwa, już dorosłego, a tata nie skończył 50 lat. Mam 27,5 roku, rodzice byli wyraźnie młodsi niż ja teraz, gdy się rodziłem. Marzeniem mojej psychiki jest żona podobna do mnie, która miałaby całościowe zaburzenia rozwoju czy chorobę psychiczną, najlepiej jeszcze orzeczenie o niepełnosprawności z tego powodu. Mimo tego nie chciałbym, aby moje dzieci były niepełnosprawne. Nie chcę, żeby były obciążeniem dla społeczeństwa, tak jak ja. Chcę, aby były przede wszystkim święte, nie zmarły bez łaski uświęcającej, nigdy nie popełniły grzechu śmiertelnego.
Pewien ksiądz powiedział, że bardzo możliwe, że nigdy nie będę zdolny do małżeństwa, stwierdził też, że bardzo możliwe, że ktoś taki nie może popełnić świętokradztwa, mówił także, że należy mi się zasiłek pielęgnacyjny. Inny ksiądz stwierdził, że jestem na tyle chory, że nie mogę popełnić grzechu ciężkiego.
Najbardziej dokuczają mi natręctwa na tle religijnym (przysięganie, jakby na szkielecie "magicznych" natręctw, których miałem dużo w gimnazjum) i związane z możliwością zakażenia (te chyba najbardziej mnie upośledzają). Miałem stwierdzone inne zaburzenia preferencji seksualnych, o których nie chcę pisać, bo ksiądz mi zabronił czy polecił nie pisać. Nie mam prawa jazdy, w ogóle się o nie nie starałem, przez co o wiele trudniej mi znaleźć pracę.