Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ewgf

Użytkownik
  • Postów

    469
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Ewgf

  1. Patryk29, Jakim cudem możesz mu gwarantować że zwiększenie dawki nic mu nie da? Jesteś w jego głowie? Ja jak bym wiedział przed braniem wenli, że dojde tylko do 225 bo mi jakiś konował będzie wiedział lepiej jak ja się czuję, to od razu bym to pierdolił i przeszedł na sertraline.
  2. Dark Knight, zamienil stryjek siekierkę na kijek ;d Relanium działa aż do 2 tygodni, okres półrozpadu to 100 godzin i 200 godzin dla aktywnego metabolitu. Zmień konowała bo 225 to jest dużo ale chyba dla dziecka. Mi ledwo coś tam pomaga te 450 jakbym się sztandarowych lekarzy trzymał to bym się jeszcze długo męczył. Ta dawka co biorę i tak jest chyba na granicy sensowności brania wenli.
  3. sulpiryd34, Ciekawy mix, ja też swojego czasu jechałem na 40mg fluo i 150 mg wenli, ale nie brałem nic na spanie. Czy te 100mg sulpirydi robi jakąś dużą różnicę? Jeśli tak możesz napisać jaką?
  4. Tym bardziej przy zmniejszaniu są zjazdy to normalne, przy zwiększaniu jest nawet przyjemnie z porównaniem do odstawiania. Wiecie co wczoraj byłem u takiej jednej konowałki co mi powiedziała. że to są dość mocne leki (wenla i chlorprothixen) z porównaniem do innych. A ja się pytam tzn. jakich innych, a ona że no tych innych "esseserajów" HAHA. Padłem. I być tu mądry jak ci lekarz takie pierdoły gada. Przecież to wszystko zależy od dawki, a wenla jest nawet słabsza serotoninowo niż fluo czy paroksetyna ... Ci lekarze w ogóle nie mają pojęcia o tych lekach, w ogóle... Już nie mówię że oni sami tego nie biorą...
  5. Haha padłem. agusiaww, ja to chyba ci się oświadczę :) Podsumowałaś to tak że chyba nie mam zbyt wiele do dodania. Problemem podejścia takiego jak powyżej naszych koleżanek i kolegów po fachu jest to że jakiekolwiek będą brać leki to i tak będzie w końcu im źle. Znam to z autopsji bo tak miałem z 5 lat temu, gdy brałem fluoksetyne. Ale tak naprawde chyba też byłem po prostu młodszy i dużo głupszy, miałem postawe życzeniową i sam słyszałem od terapeutów weź się w garść i mnie szlag trafiał. Zajeło mi chyba właśnie te 5 lat żeby to do mnie dotarło, że nikt za mnie żyć nie będzie, a każdy dzień takiego miałczenia to dzien dla mnie stracony. Miałem prace i w zasadzie żadnych problemów, a sam se stwarzałem dziurę w całym że a to a sramto, nie można mieć wszystkiego. Jest poczucie pustki i znam to dobrze, te myśli samobójczę ale z tym się idzie nauczyć sobie radzić i nie tkwić w tym, jak się nauczysz myśleć pozytywniej to nie będziesz się skupiał na tym że ale życie to udręka, tylko się cieszył że masz co jeść i ciepło pod kołdrą. Bo dużo rzeczy człowiek po czasie traktuję jako oczywiste i że to mu się należy, nie docenia sobie że ma nogi tak jak ktoś kto jeździ na wózku. Patryk29, ty jak jesteś taki zmęczony to po co jeszcze ćwiczysz na siłowni? Do siłowni trzeba mieć zdrowie. Sport to nie zdrowie, do sportu trzeba MIEĆ zdrowie. Jak się nie regenerujesz nie wysypiasz, ciagle się stresujesz to se sam robisz krzywdę. Sam to przeżyłem. Rzuciłem siłownie i o wiele lepiej się czuję, zacząłem biegać a i lepiej jeszcze wygladam niż przez tą zjebaną siłownie. I nawet KU*WA więcej siły mam uwierzysz w to? Bo ja bym nie uwierzył 3 miesiące temu. Ja też dziś rano myslalem ze umre z zamulenia i smutku a dzien kończe w skowronkach. Się nie załamuję i przestaję żyć w zaprzeczeniu. Tak jestem dupa i zawaliłem mnóstwo rzeczy, jestem nieodpowiedzialny i nie potrafie wziąć odpowiedzialności za swoje życie. Boję się życia i samodzielności. Tylko że ja się temu strachowi nie poddam tak łatwo póki jeszcze żyję i dlatego w ogóle głupotą jest dla mnie myśleć dziś o samobóju bo nawet jak mam przeżyc jeszcze chociaż 1 dzien to po co to robić? Od małego słyszałem tylko ciągle " nie dasz se rady w życiu" i z taką myśla dostałem jeszcze kopa w dupe i poszedłem w życie. To tak jakby połamali mi nogi i kazali mi chodzić. Ale nie będe siedział i płakał że miałem zjebane dzieciństwo, że stary lał matke w domu z nożem za nią ganiał, a ja miałem pare lat i na to wszystko patrzałem. Co mi to da? Już swoję wypłakałem. -- 31 mar 2015, 20:01 -- Patryk29, co cię tak naprawdę wkurza? Wyrzuć to z siebie bo nigdy nie zaczniesz żyć żyjąc w zaprzeczeniu. agusiaww, Ja nie podchodze do tego tak że muszę bo to jest dla mnie błąd. Jak coś muszę to od razu czuję bunt. Ja chce. Chce chcieć. Chce się przeciwstawić niechceniu. Wiadomo że najlepiej rozwalić się przed tv nie? Bo co w tym fajnego że trzeba posprzatać czy iść do roboty. Mnie też mało co cieszy i wiem że to dlatego że tego się po prostu nie nauczyłem. Cieszenie się to zdolność nabyta, tak jak śmiech. Heh śmiesznie to wyszło ale analogia pasuje, bo płacz jest wrodzony.
  6. Patryk29, ale po co się mam na siłe męczyć żeby sobie coś udowodnić? Jak to odbierasz jako pouczanie to twój problem, jak ktoś jest mądry to mein kampf albo marxa przeczyta i coś mądrego dla siebie wyciągnie, a nie wypierze mu to mózg
  7. To jest tak jak piszę agusiaww, ludzie myślą że codzień bedzie tak samo, a najlepsze jest to że codzień będzie tak samo dobrze. Ja piszę o sobie i piszę podając przykład jak dziś jest, że nie chcę mi się nic, zamulony jestem i w ogóle wszystko do dupy. Wystarczyło że zmusiłem się do wyjścia i robienia czegoś a nie skupiania się na tym że jest do dupy. MalaMi1001, ciebie mi najbardziej szkoda bo z góry zakładasz że będzie do dupy, no z takim podejściem to na serio dużo osiągniesz. Co z tego że coś tam ci wyszlo potem nie wyszło, życie to takie pasmo porażek i sukcesów, jedni to nayzwaja depresją inni po prostu z tym żyją. I umiałbym tak zawalczyć w tym urzędzie bez prochów co z tego, skoro wymaga to wtedy ode mnie strasznego wysiłku. Wiem że prochy mnie nie wyleczą tylko maskują objawy, to coś jak znieczulenie do wyrywania zęba, ale jak już ten ząb się wyrwie to można i zrezygnować ze znieczulenia. Trzeba podejść do życia realnie, świat nie jest sprawiedliwy, marzenia z dzieciństwa są zadeptywane jak śmieci w konfrontacji z rzeczywistościa, trzeba sobie przewartościować swoje wymagania i podejście do samego siebie i innych. Trzeba mieć wyjebane na ludzi, słaby ginie, taka jest natura, ptak z gniazda nie wyleci to zdycha i zeżerają go robaki. Zobacz se kurfa jak w Korei mają tam za oglądanie tv jest kara śmierci, a ty tu o marzeniach piszesz wzruszyłem się. Ja to już wolę być skurwielem bo chociaż wtedy się ludzie z tobą liczą, bo tu nie ma proszę ja ciebię ą ę tylko trzeba się łokciami przepychać. MalaMi1001, pesymista ma zawsze pod górkę. Kot_, prawda depresja to straszna choroba, ale póki mam siłe wstać i iść do pracy, przebiec 10km, mam ręce i nogi, jestem w zasadzie zdrowy tylko we łbie nie poukładane, to czego mam się użalać? To że tam jakieś somatyczne sraczki mam? Trudno życie, są gorsze rzeczy. No i właśnie jak tu czytam niektórych to na serio chcieliby żeby było całyczas jak na amfetaminie, dużo energii humor, brak zmęczenia itp. Nie ma czegoś takiego. -- 31 mar 2015, 14:55 -- Patryk29, ciebie już ignoruję bo ty to jesteś wyjątkowy przypadek nie? Tylko ty się tak masz źle i tobie się już nie da pomóc nie? Taki biedniutki jestes ... izaa, no dokładnie, wenla pomaga w takich somatycznych objawach, nie kłuje tak serce, nie boli tak brzuch. Nie chodzisz jak naćpany i wszystko nie jest super ...
  8. Nie świrujcie pawiana. U mnie jest zajebiście i widzę jak dużo se sam wkręcam. Np. teraz se pomyślalem co mit en jeden konował powiedział że moge dostać zespolu serotoninowego od wenlafaksyny i trittico, to od razu lęków dostałem Albo jak np. o 180 stopni potrafi mi się odmienić nastrój jak się odblokuję emocjonalnie, jak wyrzuce z siebie złość. Złość mnie żżera od środka i osłabia. Jak w urzędzie pracy się wkurwiłem jak nigdy w życiu, zazwyczaj jestem grzeczniutki i boję się urzędasów i ogólnie autorytetów, tak teraz potrafie się przeciwstawić i przynosi to taaaaaakiiii haaaaajjj i satysfakcje że sobie nie wyobrażacie. Jak zawalczysz o swoję i wygrasz tą jedną mała bitewke, ale dla mnie ogromną wojnę ze samym sobą. Z niskim poczuciem wartości i z wiecznym poczuciem winy za to że w ogóle żyje. Już się nie trzęse jak galareta i nie wiem co powiedzieć, tylko się koncentruje na problemie. Nie włącza się tryb ucieczki, tylko walki. Rano byłem taki ospały i bez humoru, a jak wyszedłem z tego urzędu to inny człowiek. I to nic szczególnego nie załatwiłem, ale postawiłem po prostu na swoje, na siebie. Zaczyna mi się podobać te wyzwanie zwane życiem. Za dużo se sam wkręcam a że to a że tamto, że dupa boli że sasiad zły. NIE! Dupa w troki i do roboty. Jeszcze muszę się pozbywać tych chorych wyrzutów sumienia ale to jest na terapię, a o dziwo już tyle lat terapii mam za sobą, a wiem że i tak nic nie wiem. Dopiero jak się poddałem całkowicie, to zacząłem widzieć że da się żyć szczęśliwie. Lęki sręki, już mnie one po prostu wku rwiają i nie będą mną rządzić.
  9. No mnie już zamulało przy 50mg. Teraz biorę 25 i jest ok ale to razem z fluanxolem 0.5mg.
  10. Jupiler 81, I właśnie dobrze ci pani doktor chciała poradzić, na psychoterapii byś się dowiedział między innymi że każdy ma swoje dno, dla każdego wygląda inaczej. Jeden śpi pod płotem drugi wystarczy że zarzyga pokój. Jak zaczniesz znowu chlać to co ci z tych zobowiązań i pracy? Możesz to wszystko przez picie stracić. Wiesz jak wątłe jest początkowe nie picie, jak łatwo sięgnąć po tego pierwszego ... łyka. Beczka za mało, kielich za dużo. Ja też miałem jazde ze spaniem na początku. Unormuję się.
  11. No bo tak każdy ma z pogodą. Ja też ostatnie pare dni jestem taki zwolniony, ledwo 5 kilometrów przebiegam, nie mam sił i jestem senny przez dzień
  12. cytrynka84, e tam trzeci dzień byś wiedziała jak mnie straszyło przez pierwsze tygodnie ;d Mi tam nic nie wypada po wenli ;d A przynajmniej nie zauważyłem.
  13. Nie no jaja se robiłem przecież, tyle to by mój układ trawienny chyba nie wytrzymał. Ale tak szczerze mówiąc to te 450 dupy ni eurywa. To na fluoksetynie 40 mg mną zamiatało że szok, dziwie się że to tyle czasu brałem. A nastrój bardzo stabilny, ale to chyba dzięki nisko węglowodanowej diecie, nie ma skoków cukru itp itd. Słodyczy nie jem w ogole. Dlatego właśnie chciałem wenlafaksyne bo ona działa na serotonine z porównaniem do SSRI o wiele wiele słabiej, nawet do 9 razy słabiej. No i dzięki temu wpływ na NET i DAT jest w lepszej proporcji, nie rozwala tak proporcji neuro jak ssri. Ręce mi nie drżą. W ogole to skutków ubocznych nie mam tak na prawdę
  14. Ja też tak miałem myślisz że nie, jak jechałem autem to nie wiedziałem czy one trąbi za mna, przedemna czy tylko mi w głowie. Straszyło że zaraz coś we mnie wjedzie, że kogoś przejadę. Całyczas taki lęk że tylko się schować pod puduszkę. Ale wiem że to tylko lęk, czyli nieirracjonalność. Przynajmniej te lata terapi tego mnie nauczyły. Móc mogą pewnie tylko po co brać 1 rzecz na którą trzeba brać drugą. Potem jest o wiele lżej jak już wszystko się wkręci.
  15. A co ma piernik do wiatraka, piję też herbatę i biorę witaminy A to nie znaczy że przy pierwszym lepszym schizie zarzucam benzo bo mi się coś stanie. Dla mnie lepiej jest dodac 25chlorprothixenu niż brać 100mg promazyny bo taki sam jest efekt. Albo i lepszy długoterminowo. Tak żeś to teraz napisał jakby ilość leków była wyznacznikiem, jak to się mówi że bierzesz 5 albo 10 tabletek na dzień. Wszystko dawka. Cienias jestem bo biorę 450mg wenli.
  16. Ja już wskakuję na 900 bo dziś byłem u lekarki to mi powiedziała że jak tyle mnie nie rusza to spróbujemy "heroic case" Stahla + 120 mirtazapiny na noc.
  17. To powodzenia. Nie będzie to przyjemne. Z wenli ciężko się schodzi a fluo długo się rozkręca. Wy to cieniasy jesteście bo potrzebujecie benzo żeby w ogóle na wenle wchodzić, to się nie dziwie że takie wpisy jak powyżej maja miejsce.
  18. No że te prądy to jest efekt niby odstawienia, przy spadku stężenia leku we krwi, jak cie przeczyści to tak jest, lub może ci sie to źle wchłaniać z jakims jedzeniem. Ja raz dosłownie wysrałem te małe tableteczki orivenu po wzieciu z rana po śniadaniu. Patrze do klopa a tam białe pingle pływają ;d
  19. Bzdety pierdety, ludzie tego biorą po 1g dziennie po cyklach sterydowych, ja już biore ponad miesiąc przynajmniej 500mg na dzien i nic nie czuję dziwnego. Te dawki dzienne niby 2mg zapotrzebowania to jest bzdura, tak jak cała reszta wytyczna WHO FDA itp itd. Jest to witamina rozpuszczalna w wodzie i nadmiar po prostu wysikujesz. I tak już gorzej nie będzie ;d Wolę być od witaminy uzależniony niż od kawy czy innego stymulanta. Nie mam zamiaru tego brać w nieskończoność tylko do obniżenia prolaktyny moze jeszcze z miesiąc. Przykład , witaminy C swego czasu brałem po 150GRAM na dzień. Przy terapiach wlewowych na raka, stosuje się askorbinian sodu w ilościach przekraczających 200g/dobę. Tak gram.
  20. Neurologicznych tzn. jakich? Bo nic nie zauważam jakoś. Uzależniają witaminy? :)
×