Skocz do zawartości
Nerwica.com

szaraczek

Użytkownik
  • Postów

    768
  • Dołączył

Odpowiedzi opublikowane przez szaraczek

  1. @byrgh Człowieku. Jakim prawem śmiesz twierdzić, że mam paranoję związaną z boreliozą?! Nie jesteś w temacie to nie wyskakuj jak Filip z konopii z takimi tekstami bo mnie obraziłeś. Nie siedzisz w moim ciele i w mojej głowie, to i skąd możesz wiedzieć z czym się zmagam od prawie roku. Może - tak samo jak większość lekarzy w Polsce - uważasz boreliozę/neuroboreliozę za coś abstrakcyjnego i niespotykanego? A pisząc na tym forum o boreliozie, mam też na myśli pozostałe choroby odkleszczowe. Dlatego niejednokrotnie używam też tutaj słowa "koinfekcje". Zresztą pisząc "borelioza" czy "neuroborelioza" mam już z założenia na myśli cały ten zespół różnych patogenów odkleszczowych.

  2. @Kleopatra Ale po co mi ich stwierdzenie, że to rzeczywiście borelioza jak i tak nie potrafią leczyć tej choroby? Nachodziłem się tyle po różnych specjalistach i gdyby naprawdę mieli choć niewielkie pojęcie o tej chorobie, to na zgłaszane przeze mnie objawy dostałbym już dawno skierowanie przynajmniej na test Elisa. Nie wyobrażam sobie tego jak na zgłaszanych całą masę objawów neurologiczno-psychicznych i nie tylko, nie brać pod uwagę boreliozy w Polsce. To nie jest choroba strefy tropikalnej czy z innej Sahary. A Polska jest akurat , jednym z tych krajów, gdzie zachorowań jest bardzo dużo a wykrywalność przez lekarzy NFZ - bardzo niska. Jakoś dziwnym trafem w Niemczech służby medyczne oficjalnie przyznają, że jest ogromny problem z tą chorobą, jest epidemia. I tam wykrywalność jest dużo wyższa. Właśnie też dzięki temu badaniu LTT, ale nie tylko. A dlaczego twierdzisz, że jest problem z wysyłaniem próbek krwi do Niemiec na badanie LTT? Ja nic o tym nie wiem.

  3. @Kleopatra Masz rację. Czasem już pierwsze, podstawowe badania na boreliozę w Polsce - Elisa, może wskazać boreliozę. Gdyby wynik był dodatni, to w końcu miałbym potwierdzone na papierze czarno na białym, że to neuroborelioza. Ale to tylko papier. Najważniejszy jest obraz kliniczny a ten u mnie przemawia dobitnie za tą chorobą.

  4. @Kleopatra Lekarze NFZ w Polsce spośród wszystkich badań na boreliozę uznają tylko Elisę i Western Blot. Żeby uznali, że choruję na boreliozę musiałbym pewnie oczywiście mieć dodatni wynik i w Elisie i w Western Blocie i to pewnie tylko w klasach IgM. Ogólnie szansa na to oczywiście jest, ale oczywiście za oba te badania musiałbym zapłacić z własnej kieszeni. To nierefundowane badania. No chyba, że miałbym rumień to może dostałbym skierowanie na Elisę. Ja myślałem nad zrobieniem bardziej dokładnego badania jakim jest LTT. To koszt 500 zł. ale chyba większa szansa na pozytywny wynik. Niestety pewnie dodatni wynik tego badania nie zostałby uznany przez naszych lekarzy NFZ. Poza tym co oni mogliby mi zaproponować w leczeniu przewlekłej neuroboreliozy? Jeden antybiotyk przez góra kilka tygodni. To jest nieskuteczne. Pomoc mogę upatrywać tylko w leczeniu ILADS, ziołami (np. ziołami Buhnera) lub w biorezonansie. To co jest proponowane przez NFZ i nazywane leczeniem boreliozy to śmiech na sali a nie leczenie. Prawie wszystkim z przewlekłą chorobą nic to nie pomaga. Na dodatek czytałem, że może jeszcze bardziej zaszkodzić bo leczenie za niskimi dawkami antybiotyku i za krótko może uodpornić krętki Borelii i spowodować to, że każde kolejne leczenie antybiotykami będzie nieskuteczne. Myślę, że chyba warto darować to sobie.

  5. @KleopatraPytanie jest takie czy naprawdę jesteś agresywna czy tylko tak o sobie piszesz? Bo to jest internet i tutaj nie można tego stwierdzić. Ja naprawdę stałem się agresywny, kłótliwy i do tego te pozostałe objawy o których pisałem. Więc u mnie zmiana jest widoczna gołym okiem. Co gorsza, nie dość, że mam wybuchy agresji i inne, to cały czas czuję ogromny lęk i przerażenie. Jestem pewny niemal w 100% że to neuroborelioza i koinfekcje. Pewnie robiłaś na boreliozę Elisę i Western Blot. Czy może tylko Elisę a Western Blot sobie odpuściłaś bo Elisa była ujemna? Mam rację? Są jeszcze inne badania. Nie możesz ufać bezgranicznie ujemnym wynikom tych badań bo jak już wcześniej pisałem badania na boreliozę są niedoskonałe. Dodatni wynik prawie zawsze potwierdza chorobę, ale ujemny - nie wyklucza jej. Najważniejszy jest obraz kliniczny pacjenta, objawy. Testy serologiczne są tylko dodatkiem.

  6. @KleopatraNapisałaś co chciałaś, uważałaś i nie musisz się teraz z tego wycofywać bo kogoś (czyli mnie) uraziłaś czy go (mnie) to zabolało. Ja Ci odpisałem co o tym myślę. Bądź sobą. Poza tym sama wcześniej napisałaś, że miałaś kleszcza i rumień więc jestem w stanie zrozumieć Twoją agresję o jakiej sama piszesz😉 Rumień to 100% zakażenie boreliozą. Co prawda dermatolog dobrze u Ciebie zdiagnozował boreliozę na podstawie rumienia i dostałaś antybiotyk. Jednak obawiam się, że ten antybiotyk był w dużo za niskiej dawce i dużo za krótko go brałaś. Niestety obawiam się, że sama możesz chorować na przewlekłą boreliozę. To nic, że badania które później wykonałaś dały wynik ujemny. W wielu przypadkach pomimo choroby wyniki są fałszywie ujemne. Napewno boreliozę miałaś bo był rumień. Na ten moment może masz tę boreliozę a może nie. Jeśli nie masz wielu objawów ze strony różnych układów utrudniających funkcjonowanie, to być może obroniłaś się tym jednym antybiotykiem. Ale znam historie wielu osób, które też szybko otrzymały antybiotyk po ukąszeniu i nic to nie dało. Są chore. Bo dawka była za niska i czas leczenia był za krótki.

  7. W dniu 25.08.2018 o 14:54, Kleopatra napisał:

    Hmm, mi skierowania na badania krwi na boreliozę dała gastrolog, bo ją o to prosiłam. I chyba nie płaciła. Moim zdaniem nakręcasz się, a nawet nie zrobiłeś podstawowego badania. Nadwrażliwość na światło może być równie dobrze spowodowana cechami autystycznymi, działaniem leków (miałam tak po Anafranilu) lub chorobą okulistyczną. Oszołomienie - przy wprowadzaniu nowego leku. Wrażliwość na dźwięki - mam tak całe życie, raz mocniej, raz słabiej. Z tym, że mam stwierdzone cechy zespołu aspergera. Ta dyskusja nie ma sensu, zwykłe nakręcanie się, bez badań to równie dobrze możesz twierdzić, że Ziemia jest płaska bądź rządzona przez misie koala 😁

    Kogo to się tyczy? Mnie czy Luxora? Jeśli chodzi Ci o mnie to napiszę tak.

    Od początku naszej rozmowy w tym wątku deprecjonujesz moją chorobę. Teraz napisałaś wprost, że "się nakręcam". Kilka postów wcześniej i w innych postach na tym forum dokładnie opisałem swoje wszystkie objawy jakie mnie męczą od prawie roku. I nie są to tylko te, które wymieniasz w swoim poście powyżej. Kobieto. O co Ci chodzi? Czy Ty w ogóle dokładnie czytałaś to o czym pisałem? Swoim postem wyżej pokazałaś, że jesteś kompletną ignorantką w temacie boreliozy jak większość tej całej kliki lekarskiej. A może Ty do niej należysz? Na każdy objaw znajdziesz jakieś durne wytłumaczenie, które nijak się ma do rzeczywistości. Zobacz co napisałaś. Twierdzisz, że nadwrażliwość na światło może być spowodowana cechami autystycznymi. Przecież napisałem wyraźnie, że ten i inne moje objawy, które wymieniłem a które przypisuję neuroboreliozie, trwają od niemal roku czasu. Mam 30 lat. Chyba trudno żebym zachorował na autyzm w wieku 29 lat będąc wcześniej całe życie zdrowym. Za chwilę twierdzisz, że nadwrażliwość na światło może też być spowodowana działaniem leków lub chorobą okulistyczną. Być może tak, ale ja żadnych leków NIE biorę a okulistycznie według lekarzy nic mi nie dolega. Oszołomienie według Ciebie to również możliwy efekt przy wprowadzaniu leku. Tak więc odpowiadam jak wyżej - żadnych leków nie biorę. Generalnie na każdy zgłaszany objaw starasz się znaleźć jakieś durne wytłumaczenie żeby tylko nie dotknąć sedna problemu. Więc przestań tworzyć jakieś historie kiedy napisałem Ci już wcześniej o tym, że zrobiłem mnóstwo badań i według lekarzy jestem zdrowy. Jak duża część ludzi z neuroboreliozą. I zepchnięty na margines z łatką hipochondryka i nerwicowca. Nie pisz takich bzdur bo obrażasz tym nie tylko mnie, ale i innych chorych na tę ciężką chorobą jaką jest neuroborelioza i koinfekcje. A uwierz mi, że codziennie od prawie roku, ledwo siedzę na krześle zwijając się z bólu, pokładając się niemal, mając do tego psychiczny nieogar i pełną świadomość tego, że kolejny już raz od kolejnego lekarza - oprócz mojego psychiatry i pewnie lekarza ILADS - usłyszę słowa: "Nic Panu nie jest. Pan ma nerwicę!".

  8. W dniu 24.08.2018 o 23:01, Luxor napisał:

    Też przyznam, że mam  sporo objawów psychicznych które wymieniłeś 🙂 Wrażliwość na dźwięki, bóle gałek ocznych (szczególnie po bezsenności), różne odrealnienia, agresja, zmęczenie, oszołomienie, wszystko również pasuje do mocnej nerwicy. Czytałem, że w boreliozie dochodzi do typowych objawów fizycznych np. właśnie silne bóle stawów, gorączkowanie, czy nawet zaburzenia równowagi. Tego nie mam, ale pomimo tego chyba zrobię sobie test, żeby mieć spokój.

    @Luxor Jak dla mnie objawy takie jak: bóle gałek ocznych, oszołomienie czy wrażliwość na dźwięki to nie są objawy nerwicy. Moim zdaniem warto żebyś brał pod uwagę u siebie jednak też boreliozę bo te objawy są dość charakterystyczne dla niej. Tym bardziej, że nawet Twój lekarz psychiatra namawia Cię do zrobienia takich badań. Być może też coś podejrzewa. Pamiętaj tylko, że ujemny wynik takiego badania o niczym nie przesądza. Natomiast dodatni wynik jest potwierdzeniem choroby. Trudno powiedzieć który test najlepiej wybrać w celu diagnostyki. Elisa to w ogóle loteria. Western Blot też dość często może wychodzić fałszywie ujemny. Najlepiej zrobić chyba LTT wysyłkowo. Koszt badania LTT to 500 zł. Elisa i Western Blot są tańsze, ale obarczone większym ryzykiem wyniku fałszywie ujemnego. Chociaż to też różnie bywa. Są osoby u których LTT jest ujemne a Western Blot dodatni. Nie ma reguły. Jednak uważa się, że częściej to LTT jest dodatni a Western Blot fałszywie ujemny niż odwrotnie. Przed Western Blotem można przeprowadzić prowokację antybiotykami lub Citroseptem. Można też zrobić inne badania: WB KKI (dokładniejszy Western Blot z tzw. rozbiciem kompleksów immunologicznych), LUAT (badanie z moczu) lub CD-57. Ogólnie musisz dużo czytać i samemu się wszystkiego dowiadywać. Na wielką pomoc lekarzy w tym temacie nie licz. No chyba, że udasz się do lekarza ILADS. Niestety żadne badanie w kierunku boreliozy nie jest refundowane. Na plus zasługuje fakt, że Twój psychiatra sam sugeruje Ci badania w kierunku boreliozy a nie od razu - jak większość lekarzy - uparcie twierdzi, że to napewno nerwica. Ogólnie zauważyłem, że częściej to właśnie psychiatrzy bardziej znają się na boreliozie niż inni lekarze. Ja też mam psychiatrę który - na podstawie moich objawów - jako jedyny twierdzi, że mogę mieć neuroboreliozę i sugeruje badania.

  9. W dniu 24.08.2018 o 22:15, Kleopatra napisał:

    tylko, że niekoniecznie może zadziałać i wtedy będzie pół roku bezsensownej męczarni. Szkoda czasu.

    Uważam, że jeżeli choruje się na depresję, nerwicę a chce się być zdrowym, to należy podjąć ryzyko i poczekać te góra kilka miesięcy na jednym leku na jego działanie, które się pojawi lub nie. A może być też tak, że się pojawi, ale będzie działać źle i nie będzie do końca spełniać naszych oczekiwań. Albo się pojawi i przewyższy nasze najśmielsze oczekiwania i całkowicie nas uzdrowi (jak było w moim przypadku w czasie kuracji wenlafaksyną tych ponad 7 lat temu). Te leki są bardzo nieprzewidywalne. U jednego zaskoczy po tygodniu, dwóch, u drugiego (jak u mnie) po 6 miesiącach a u trzeciego wcale. Niestety nie pozostaje nic innego niż metoda prób i błędów i dużo cierpliwości. Na mnie np. sertralina zaskoczyła po 3 tygodniach, ale to nie było ani działanie antydepresyjne ani przeciwlękowe. Raczej zobojętniające i powodujące jakieś nerwowe pobudzenie. Natomiast zanim zaskoczyła zwielokrotniła moje objawy nerwicowe. Natomiast paroksetyna zaskoczyła jeszcze szybciej, ale działanie jej było jeszcze gorsze niż działanie sertraliny. Polegało na całkowitym zobojętnieniu i oziębieniu emocjonalnym. Lęków nie zmniejszyła, za to nasiliła depresję.

    Dodam jeszcze, że wracałem do kuracji wenlafaksyną jeszcze dwukrotnie. Podczas drugiej kuracji nią dałem jej więcej czasu niż 6 miesięcy i klapa. W czasie trzeciej kuracji dałem jej około roku czasu na zadziałanie i też klapa. Tak więc wyleczyła mnie tylko za pierwszym razem. Było super, ale niestety postanowiłem ją wtedy samodzielnie odstawić i to był duży błąd. Od prawie roku niestety pojawiła się jeszcze prawdopodobnie ta nieszczęsna neuroborelioza więc jestem już w totalnej rozsypce.

  10. @Kleopatra Tak. Nie miałem. Ale tak naprawdę to po co mi one? Chyba tylko dla siebie, po to żebym w końcu wiedział na 100%, że moim wrogiem jest neuroborelioza. A nawet gdyby wynik okazał się dodatni to i tak leczenie lekarzy zakaźników by mi nie pomogło przy tak zaawansowanej chorobie. Zostaje tylko leczenie ILADS, ziołolecznictwo, olejki lub biorezonans na które mnie nie stać. Nie wiesz jakie są realia w Polsce? Leczenie zaawansowanej boreliozy jest nierefundowane. Jeden antybiotyk przez kilka tygodni jaki proponują lekarze zakaźnicy w zdecydowanej większości przypadków jest zupełnie nieskuteczne. Nie masz kasy na inne leczenie, to zdychasz w ogromnym bólu i cierpieniu.

  11. @Kleopatra Zrobiłem już mnóstwo badań których wymagali ode mnie lekarze. Pominę fakt, że większość z tych badań była wykonana prywatnie. Mam masę chorób wykluczonych. Miałem też zrobioną gastroskopię, USG brzucha. Odwiedziłem lekarzy różnych specjalności (też prywatnie). Byłem u: neuropsychologa, gastroenterologa, profesora gastroenterologii, dwóch laryngologów, chirurga, lekarza chorób wewnętrznych i kilka razy u internisty. Wydanych setki złotych, na leki (które żadnego efektu nie przynosiły bo i nie mogły skoro diagnozy nieprawidłowe), na wizyty. Z wszystkich zleconych badań wyniki książkowe. To też charakterystyczne dla boreliozy. Często wyniki wychodzą idealne a człowiek jest wręcz umierający. Jedynym lekarzem który podsunął temat neuroboreliozy jest mój psychiatra który zna mnie od lat bo wcześniej leczyłem się u Niego na nerwicę i depresję. Żaden inny lekarz nie zająknął się ani słowem o neuroboreliozie chociaż u każdego z nich zgłaszałem objawy ze strony układu nerwowego, niektóre z nich tak przecież charakterystyczne dla neuroboreliozy. Moje objawy przypisywali oczywiści nerwicy i kierowali do psychiatry a jedynymi lekami które mi proponowali były: Hydroksyzyna albo Pramolan. Po prostu porażka. Moje dotychczasowe doświadczenia pokrywają się z tym co opisują na forach internetowych ludzie chorujący na boreliozę. Generalnie lekarze szukają przyczyn dolegliwości wszędzie, tylko nie tam gdzie trzeba. Mam wrażenie, że robią wszystko żeby tylko nie zdiagnozować tej neuroboreliozy. Chyba ten temat zupełnie ich przerasta albo naprawdę mają znikomą wiedzę o tej chorobie. Chodząc po lekarzach można odnieść wrażenie, że borelioza jest u nas jakąś egzotyczną, rzadko występującą chorobą. Może nawet rzadziej niż Gorączka Zachodniego Nilu😁

  12. @Luxor Ja od lat miałem mocną nerwicę, ale takich objawów, które wymieniłem a które mam od roku - nie miałem. Moja mocna nerwica to były silne lęki i do tego jeszcze depresja. Przez lęki i fobię społeczną nie mogłem swobodnie wychodzić z domu i normalnie bez napięcia wewnętrznego funkcjonować wśród ludzi. Wyleczyła mnie wenlafaksyna, ale po odstawieniu wszystko wróciło. To było już jakieś 7 lat temu. Natomiast od prawie roku dzieje się ze mną coś dodatkowego. I byli już lekarze, którzy próbowali wszystko zgonić na nerwicę żeby tylko pozbyć się problemu i wysłać do psychiatry. Niestety trafili na kogoś (na mnie) kto na nerwicę choruje od lat i zna swoją chorobę od podszewki. Także na nieszczęście tych lekarzy nie ze mną te numery. W sumie może to i dobrze, że już wcześniej - zanim zachorowałem na neuroboreliozę - miałem nerwicę, bo co by było gdybym tej nerwicy nie miał i nie wiedział czym jest ta choroba? Niestety wielu ludzi zanim zachorowało na boreliozę/neuroboreliozę nie cierpiało wcześniej na zaburzenia nerwicowe i dali sobie wcisnąć przez lekarzy właśnie diagnozę nerwicy w rzeczywistości będąc chorymi na neuroboreliozę. Pełno jest takich. To następna pułapka. Tak więc myślę sobie czasem, że ta moja nerwica dała mi jakąś samoświadomość i czujność. Zresztą pisałem już wcześniej o tym jak lekarze nie potrafiąc sobie poradzić z chorobą jaką jest np. borelioza, przypisują wszystkie objawy nerwicy i wysyłają do psychiatry. Pełno ludzi z boreliozą jest tak potraktowanych. Nerwica jest jedną z wielu innych chorób diagnozowanych przez lekarzy pod płaszczykiem której ukrywa się borelioza. I teraz coś dla Ciebie @Kleopatra Ostatnio czytałem o przypadku kobiety która miała od 10 lat zdiagnozowane stwardnienie rozsiane. Lekarze na początku Jej choroby zrobili Jej badanie Elisę i Western Blot na boreliozę, które wypadły ujemnie. Uznali więc, że nie ma boreliozy a stwardnienie rozsiane chociaż nawet obraz MRI nie przemawiał za stwardnieniem rozisanym. Ale Jej objawy przypisali właśnie tej chorobie. Ta Kobieta po 10 latach zrobiła sobie inne badanie na boreliozę - LTT. Te badanie wykonywane jest w Niemczech, ale można je zrobić w Polsce wysyłkowo. Okazało się, że wynik jest dodatni. Poszła z wynikami do lekarza i polscy lekarze zakaźnicy powiedzieli Jej, że te badanie nie jest wiarygodne itp. bzdury. Oczywiście badanie jest 100% wiarygodne, w Niemczech na podstawie tego badania diagnozuje się wielu chorych. Bardzo często badanie Elisa i Western Blot wychodzą fałszywie ujemne. Niestety polscy lekarze na podstawie ich ujemnego wyniku wykluczają boreliozę. Można tylko sobie wyobrazić ilu ludzi jest niepoprawnie zdiagnozowanych i leczonych nie na to co trzeba. A już oddzielnym tematem jest to, że te wszystkie badania na boreliozę są nierefundowane, człowiek musi się wszystkiego sam dowiadywać, czytać. Chorować na boreliozę to niestety straszne przekleństwo. Sam nie znałem tematu póki sam nie zachorowałem i nie zacząłem czytać setek opowieści innych chorych. To wszystko jest przerażające a niewiedza lub ignorancja albo to i to lekarzy w tym temacie - porażające. A gdzie tam ich wiedza o koinfekcjach odkleszczowych takich jak: bartonella, babesia, chlamydie, mycoplasmy, jersinia, anaplazma? Ja mam bardzo ograniczone zaufanie do lekarzy. Ale tego człowiek się uczy na podstawie własnych doświadczeń. Jedynym ratunkiem dla chorych na boreliozę i koinfekcje są lekarze ILADS których jest chyba kilkunastu na całą Polskę. Dodam, że leczenie to nie jest refundowane, jest bardzo obciążające dla organizmu i trzeba mieć naprawdę bogaty zasób portfela żeby w ogóle o nim myśleć. A i ono bez gwarancji powodzenia. Można jeszcze spróbować ziołolecznictwa, biorezonansu lub olejków. I tu też trzeba mieć sporo pieniędzy.

  13. Chciałbym żeby moje objawy ograniczały się do bólu stawów i objawów grypopodobnych. Niestety mam ciężkie objawy neurologiczne: światłowstręt (w pokoju muszę mieć stale spuszczoną roletę, nawet w pochmurne dni jest mi za jasno, często zakładam okulary przeciwsłoneczne bo nie mogę znieść tej "jasnoty"), nadwrażliwość na dźwięki (każdy głośniejszy dźwięk od razu doprowadza mnie do irytacji, złości, prawie płaczu, powoduje narastanie złości, lęku), okropna drażliwość (wszystko mnie denerwuje, rzeczy, które niegdyś były dla mnie naturalne i na porządku dziennym teraz doprowadzają mnie do szału, np. zwykła rozmowa, irytacja przychodzi nie wiadomo skąd, jest nagła i często doprowadza mnie do wybuchów złości i agresji), właśnie wybuchy złości i agresji bez powodu (np. krzyk), zmęczenie (wręcz wyczerpanie), pobudzenie psychoruchowe, zmiana osobowości (czuję się kompletnie inną osobą, zmiana schematów postępowania w różnych sytuacjach), ból gałek ocznych, szum i pisk w uszach, pieczenie i palenie całego ciała, przeczulica skórna, odrealnienie (czuję się jak jakiś kosmita, wszystko jest inne niż przed chorobą, tak jakbym nie poznawał dotyczas poznanego przeze mnie świata, otoczenia), zmiana wielu poglądów życiowych, oszołomienie (czuję się jak byłbym czymś odurzony), otępienie (czuję się jak imbecyl bez mózgu), otumanienie, dezorientacja, splątanie, trudności z myśleniem, brak koncentracji, strach (wręcz przerażenie), napady gniewu, szału, labilność emocjonalna ze zdecydowaną przewagą nastroju depresyjnego, myśli samobójcze. To moje główne objawy ze strony układu nerwowego. Poza tym masa objawów ze strony układu pokarmowego: ból żołądka, brzucha, jelit, straszne nudności, wydęty brzuch. Poza tym: sztywność karku, kręgosłupa, ból pleców, mrowienia, drętwienia. Ogólnie ból i cierpienie 24h/dobę od prawie roku. Tabletki przeciwbólowe - jak u większości osób z boreliozą (neuroboreliozą) - nie pomagają. Tak więc widzisz, że ja akurat dużego bólu stawów nie odczuwam. Odczuwam ból kręgosłupa, pleców, ale stawów nie tak bardzo. Choroba najbardziej zaatakowała mój układ nerwowy i pokarmowy. A odpowiadając na Twoje pytanie czy borelioza we wczesnym stadium może się objawiać tylko złym samopoczuciem psychicznym? Chyba tak. Pamiętam, że gdzieś czytałem, że w pierwszym stadium neuroboreliozy, choroba może objawiać się np. łagodną depresją. Nie znaczy to jednak, że masz boreliozę. Pamiętaj, że nie każda nerwica czy też depresja to od razu borelioza. Ja sam od lat choruję na depresję i nerwicę, ale boreliozy nie miałem. Niestety od prawie roku zachorowałem prawdopodobnie i na neuroboreliozę. Piszę prawdopodobnie bo nie zrobiłem jeszcze żadnego badania pod kątem boreliozy, ale objawy mam tak charakterystyczne dla tej choroby, że myślę, że badania to tylko byłaby formalność. Poza tym mogą one wychodzić też fałszywie ujemne. Ale to już oddzielny temat. Swoją drogą zastanawiam się od kiedy tak naprawdę choruję na ewentualną neuroboreliozę bo co prawda wcześniej napisałem, że od prawie roku, ale już wcześniej byłem ciągle niewspółmiernie do wykonywanych czynności nad wyraz zmęczony i osłabiony co przypisywałem depresji i nerwicy na które cierpię od lat. Być może boreliozą zostałem zakażony już dawno temu, ale dopiero ten niecały rok wcześniej choroba mnie całkowicie rozłożyła. Nie wiem. Faktem jest, że kleszcza nigdy nie miałem. I podobno co trzecia chora osoba tak twierdzi. Jednak wiem, że to nie ma żadnego znaczenia. Można nie zauważyć nimfy, która jest wielkości ziarenka piasku a jest bardziej zjadliwa niż dorosła postać. No i poza tym są jeszcze inne owady. Napewno dużo czasu spędzałem na terenach leśnych, będąc bez żadnej ochrony w postaci repelentów. Zupełnie bagatelizowałem zagrożenie nie zdając sobie sprawy z tego czym tak naprawdę jest borelioza/neuroborelioza. Teraz już wiem.

  14. A ja uważam, że jest sens żeby jeszcze poczekał na działanie duloksetyny. Na mnie kiedyś wenlafaksyna zaczęła działać po.............6 miesiącach regularnego stosowania. Tak więc każdy z nas ma inne doświadczenia i na ich podstawie wysuwa różne teorie co do działania leków. Dodam jeszcze, że wcześniej - przed upływem tych 6 miesięcy codziennego, regularnego brania wenlafaksyny - nie zauważyłem żadnych zwiastunów poprawy. I po tych mniej więcej 6 miesiącach nagle pewnego dnia - pstryk! Wtedy to dopiero zobaczyłem jak wygląda normalne życie bez lęków, natręctw, fobii społecznej i depresji. Wenlafaksyna była moim pierwszym lekiem psychotropowym "w karierze". Wystarczyło 150 mg/dobę. Niestety po jakimś czasie - kiedy uznałem, że jestem już zdrowy i nie potrzebuję już leku - odstawiłem ją sam, z dnia na dzień. To był bardzo wielki błąd, którego właściwie żałuję po dziś dzień bo przeszedłem prawdziwe piekło związane z zespołem odstawiennym. No i oczywiście wszystkie moje zaburzenia wróciły, a ja stałem się znowu zalękniony i depresyjny. Na dodatek było dużo gorzej niż przed leczeniem. Nastąpił tzw. efekt z odbicia. Nie dało się tego w żaden sposób opanować. Po kilku miesiącach męczarni wróciłem do leczenia wenlafaksyną. Brałem znowu przez kilka miesięcy regularnie, ale już niestety bez żadnego efektu. Później próbowałem jeszcze innych leków psychotropowych, ale nie działały. Po kilku latach jeszcze raz postanowiłem spróbować swojej przygody z wenlafaksyną (chyba przez sentyment tego co mi kiedyś dała) i też bez efektu. Zresztą pisałem już o tym nie raz na tym forum. Wystarczy poszukać moich postów.

    I jeszcze chciałbym nawiązać do tego co napisał Stasiek44. Całkowicie się z tym zgadzam. Zresztą też poruszałem tę kwestię na tym forum nie raz. Chociażby w temacie: "Nerwica czy borelioza? Mój problem." I nie tylko tam. Sam prawdopodobnie zachorowałem na boreliozę i Bóg jeden wie na co jeszcze. Od prawie roku mój stan zdrowia jest tragiczny. Nikomu nie życzę tego co przechodzę. Ignorancja lekarzy z NFZ w temacie boreliozy i chorób odkleszczowych jest porażająca. Tylko tyle napiszę bo na ten temat napisałem już tyle, że nie ma sensu dodawać więcej. Aha. I nie pamiętam ukąszenia przez kleszcza, ale faktem jest, że każdego roku bardzo dużo czasu spędzałem na terenach leśnych. Poza tym tak jak napisał Stasiek44. Nie tylko kleszcze przenoszą tę chorobę. Ja dodam jeszcze niektóre komary o których Stasiek44 nie wspomniał. Nie rozumiem tego jak to jest możliwe, że w Polsce - kraju, który jest uznawany za rejon endemiczny występowania boreliozy i chorób odkleszczowych - borelioza jest traktowana wśród lekarzy jako jakaś choroba egzotyczna, rzadko występująca. Poza tym schemat leczenia tej choroby jest wręcz śmieszny i często bardziej szkodliwy niż pozostawianie choroby nie leczonej. Myślę, że te dwie rzeczy wynikają po prostu ze zwykłej niewiedzy lekarzy na temat tej choroby. Myślę też, że sytuacja może się zmienić tylko wtedy kiedy ta choroba dotknie kogoś z samego środowiska lekarskiego. Wtedy ta osoba bardzo zmienia swoje dotychczasowe myślenie o niej. A wiem, że są takie przypadki. Tej choroby nie zrozumie nikt kto jej nie przechodził. To jest po prostu niemożliwe i zupełnie zrozumiałe. Pół biedy (choć też nie dobrze) jeśli borelioza nie zajęła nam układu nerwowego. Bo neuroborelioza (a na tą prawdopodobnie cierpię) to już naprawdę wyższa szkoła jazdy. Jazdy psychiczne nieziemskie. Cierpienia ogromne. Swoją drogą europejska postać boreliozy w większości dotyka też układu nerwowego. Tak więc znaczna część ludzi w Polsce chorujących na boreliozę ma też i neuroboreliozę. Podobno amerykańska "wersja" jest łaskawsza dla układu nerwowego. Tak więc jest to bardzo ciężka choroba i kiedy trwa już jakiś czas, to nie pomoże kilka tygodni jednego antybiotyku jak uważają lekarze zakaźnicy. Jedynie tzw. lekarze ILADS mają pojęcie o powadze sytuacji. Bo często sami na nią chorują lub chorowali w przeszłości. Ta choroba uczy wielkiej pokory i całkowicie zmienia podejście do życia.

  15. felek007, Może dlatego czekałem aż tak długo dlatego bo wenla była moim pierwszym lekiem antydepresyjnym i nie wiedziałem czego mogę się spodziewać po tego typu lekach. Miałem silne lęki, depresję, fobię społeczną. Nie sądziłem, że kiedykolwiek cokolwiek zmieni ten stan. Po prostu przyjąłem swoje zaburzenia psychiczne za coś normalnego. Lekarz kazał brać systematycznie lek więc brałem. I po 6 miesiącach z dnia na dzień wszystko się odmieniło. Lek zaskoczył i wszystkie moje problemy odeszły. Poczułem wreszcie prawdziwe życie i zrozumiałem wtedy w jak patologicznym stanie funkcjonowałem przez lata. I będę mieć już zawsze sentyment do wenlafaksyny - pomimo braku efektu leczenia przy kolejnych dwóch kuracjach nią. Właśnie za to, że tylko ona jak dotąd pokazała mi jak może wyglądać życie bez lęku, fobii i depresji. Dla mnie ten lek jest niesamowity, ale szkoda, że już nie chce działać. Pluję sobie w brodę, że kiedyś ją odstawiłem kiedy działała.

  16. felek007, Ja słyszałem o teorii 3 miesięcy. Ale sam widzisz jak to jest. Ja czekałem aż 6 miesięcy, ale tylko w przypadku wenlafaksyny. Sertralina zaskoczyła po 3 tygodniach a paroksetyna już w pierwszym tygodniu leczenia. Tylko, że sertralina i paroksetyna bardzo źle na mnie działały. Teoria teorią a praktyka praktyką. Może SNRI potrzebują trochę więcej czasu na zadziałanie niż SSRI.

  17. dobrze mówi właśnie, myślałem że na klomi wyskocze przez okno przez tą noradrenaline

    Bo dopóki lek nie zaskoczy różne rzeczy mogą się dziać. Nie wiem dokładnie jak działa klomi, pisałem o wenlafaksynie. Ale pewnie - skoro dostałeś od lekarza na niepokój i lęki klomipraminę - powinna na to dobrze działać. Zresztą czytałem, że klomipramina jest trochę podobna w działaniu do wenlafaksyny. Tylko żeby poczuć działanie leku, trzeba dać mu szansę, poczekać przynajmniej kilka miesięcy aż zaskoczy lub nie. Ty klomi takiej szansy nie dałeś więc i teraz nie możesz napisać, że lek by na Ciebie napewno nie działał.

  18. To jak jest z Wenlafaksyną , skoro jest zarejestrowana do leczenia lęku , a działa na noradrenalinę ?

    serotoninowiec, No właśnie. Wenlafaksyna jest świetna na lęki i niepokój wewnętrzny, fobię społeczną. U mnie świetnie się kiedyś sprawdziła. Jako jedyny lek. Ta teoria SebyNN o tym, że noradrenalina zwiększa lęki coś się nie sprawdza w praktyce.

  19. pobudzenie niestety tez wpływa na nasilenie natrect, ale dopamina znacznie mniej nasila niz nordrenalina,

    Po za tym na nordrenalinie nieprzyjemne to pobudzenie jest.. nasila stany lekowe niepokój.. przecież dla lekowca to cos strasznego, żeby mu jeszcze te leki nasilac:-/

    SebaNN, Co za brednie. Gdyby było tak jak piszesz to wenlafaksyna, która jest SNRI nie leczyłaby nerwicy natręctw. A leczy. I do tego daje mnóstwo energii i aktywizację. Wyobraź sobie, że leczy poza tym też zespół lęku uogólnionego, napadowego i fobię społeczną. U mnie kiedyś jako jedyny lek poradziła sobie świetnie z lękami i ciągłym niepokojem wewnętrznym. I jak to się ma do Twojej noradrenalinowej teorii? He? Nie mogę czytać tej nieprawdy, którą napisałeś.

  20. dzojstik855, Już chciałbyś coś zmieniać, mieszać w lekach. Bierz spokojnie dalej te 150 mg i cierpliwie czekaj. U mnie wystrzeliła po pół roku czasu i poczułem się jak cyborg - wszystkie lęki poszły w zapomnienie. Tak samo jak Ty brałem przez pierwszy miesiąc 75 mg a od drugiego miesiąca już 150 mg.

×