Skocz do zawartości
Nerwica.com

Evia

Użytkownik
  • Postów

    2 040
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Evia

  1. No tak, bo trolle się nie dają prowokować Odświeżam i cytuję samą siebie Odpowiedź jest również przezabawna No i jeszcze coś od NN4V I chyba tyle w tym temacie
  2. Hahahhahah, no nie mogę. Dzisiaj będąc w pracy zerknęłam do tego wątku i niekontrolowanie brechłam ze śmiechu Miałam problem z pohamowaniem śmiechu nawet w drodze powrotnej do domu (już po pracy i po zakupach) Dopiero też teraz zwróciłam uwagę na ten sugerujący nick. Prowadzisz z nami grę? Bo naprawdę trudno uwierzyć, że istnieją aż tak ograniczone i bijące absurdem jednostki. A może lepiej przyznaj się jaką masz efkę... Mody, zlitujcie się i zbanujcie tego trolla, bo ludziom się tutaj nerwice pogłębią
  3. Evia

    czego aktualnie słuchasz?

    [videoyoutube=ZTCbugaGzfI][/videoyoutube]
  4. Ale według mnie jest to bardzo dobra strategia Jestem cynikiem i również nie wierzę w bezinteresowność (i to pod każdym względem) więc nie widzę powodów aby ten przypadek miał być dla mnie jakoś szczególnie smutny. Tak jak na wojnie można toczyć bitwy (szowinista) lub zawrzeć sojusz (feminista) z obopólnymi korzyściami. Feminista teoretycznie ma dostęp do większej skali kobiet niż ktokolwiek inny, czyli faktycznie jego strategia jest znacznie lepsza. Poza tym co on mi może zrobić? Zabić? To by nie było strategicznie dobre posunięcie Podobnie można rozpatrywać więź człowieka ze zwierzętami, żyją z nami bo mają z tego korzyści, ponoć koty ocierają się o nasze nogi po to aby nas oznaczyć swoim zapachem, jesteśmy czymś w stylu żywej kociej komunikacji Jednak czy ktoś się nad tym na okrągło zastanawia? I tak wolę kota czy też psa, który się łasi, rozbawi itd niż wściekłą żmiję, która będzie nas kąsać na dzień dobry i dobranoc. Uważam, że jest to naciągane ludowe porzekadło. Faceci chcą siebie widzieć w takim świetle, jednak mija się to z rzeczywistością. W związku z tym przypomniałam sobie kilka sytuacji z mojego życia. Istniała pewna paczka kolegów. Nazwijmy ich X,Y i Z. Dowiedziałam się od koleżanki, która rozmawiała z X, że mnie obgadują czy też puścili na mnie jakąś plotę. Pewnego dnia przypadkowo spotkałam na swojej drodze Y, który był akurat sam. Zapytałam go kulturalnie o to dlaczego pieprzy głupoty na co on od razu zaczął się wzbraniać i wszystko zwalił na X i Z, nawet dodał kilka nowych historii No dobra, idę więc sobie dalej, patrzę a tu lezie Z (chyba akurat mieli się spotkać) a więc zadaję mu te same pytanie, na co on oczywiście z tą samą śpiewką, że on oczywiście nigdy nic nie mówił, ale X i Y owszem Oprócz tego u facetów istnieje pewna tendencja podrywania dziewczyn swoich kumpli, a nawet podryw na zakochanego kolegę Kiedyś spotkałam się ze 2 razy z pewnym chłopakiem, później chyba już nie chciałam kontynuować tych spotkań, więc dorwał mnie jego kolega, który zaczął od gadki, że bardzo bym pasowała do jego przyjaciela, a skończył na obsypywaniu komplementami i zaproszeniu na kawę w celu dalszych rozmów o jego nieszczęśliwym przyjacielu I jeszcze jedna podobna sytuacja. Kiedyś spodobałam się pewnemu chłopakowi ale chyba wstydził się do mnie zagadać (to dziwne, bo zawsze sprawiał wrażenie figo-fago), przysłał więc do mnie kolegę, który w jego imieniu poprosił mnie o numer telefonu, odparłam, że jak chce ode mnie numer to niech sobie sam do mnie podejdzie, po czym od razu zmienił taktykę, że wcale mi się nie dziwi, że mam takie podejście, więc jeśli to on do mnie podszedł, to czy nie dam numeru jemu Mój brat chyba kiedyś zakazał swoim kolegom podrywania mojej osoby i kiedy byli u nas w domu lub gdy mojego brata nie było w pobliżu, to oczywiście się tego trzymali. Wszystko jednak się zmieniało kiedy był daleko. Inna sprawa to granie w karty. Kiedyś dosyć często to robiłam. Zazwyczaj odbywało się to w gronie koleżanek, ale czasem dołączali do nas faceci. W takich grach bardzo często wszystkim zdarzało się oszukiwać, jednak kiedy w naszym gronie byli faceci, to zawsze to zauważałyśmy a na siebie przymykałyśmy oko Czasem nam się zdarzyło fałszywie oskarżyć, któregoś o oszukiwanie, na co reszta przytakiwała, że również to widziała Miałyśmy niewidzialny sojusz przeciwko nim. Co robili zaś faceci? Rywalizowali zarówno z nami jak i ze sobą nawzajem. Oczywiście zawsze przegrywali Kiedy czasem spieram się o coś z moim facetem, to wiem, że czy mam rację czy jej nie mam, to niektóre z moich koleżanek i tak mi ją przyznają Czasem nawet sama podczas sporu mówię, że możemy zapytać o to jak było/czy też o to kto ma rację, moją koleżankę, ale on nigdy nie chce na to pójść Oczywiście zdarzały się również sytuacje, że niektóre koleżanki biegały za facetami, odbijały ich sobie wzajemnie itd (i po tym wracały zaryczane) jednak nie wszystkie tak robiły. Kiedyś miałam dosyć sporą paczkę koleżanek, w tej paczce robiły się też mniejsze podgrupy, w mojej podgrupie nie było jednak takich scysji, w innych przez cały czas były jakieś boje To od nas zależy jak ułożymy nasze relacje i na czym będą się opierać. Eh, z tego wszystkiego zatęskniłam za starymi, dobrymi czasami Myślę, że większość z nas wymieniłaby wiele podobnych historyjek. Oczywiście istnieją lojalni kumple (często wśród kryminałów) jednak nie wiem czy ich lojalność nie jest raczej podszyta strachem. Nie obrażaj ego, porównując ją do autora Co do natury, to nie ma czegoś takiego jak zła/podła czy też dobra natura. Natura jest jaka jest czyli neutralna. Wiadomo też, że zarówno w przypadku kobiet jak i mężczyzn jest ona poligamiczna, jednak wybór jakiego dokonamy może być poli lub monogamiczny, z naciskiem na te pierwsze, bo monogamia seryjna, tak naprawdę jest również poligamią. Jeśli ktoś nie akceptuje natury ludzkiej i biadoli nad niezmiennym faktem, to powinien chyba zwiększyć dawkę leków albo strzelić sobie w łeb, a już na pewno dać spokój innym ludziom (co można byłoby uzyskać przez 2 wymienione wcześniej możliwości) Tak właśnie robi autor, biadoli o tym i oczekuje, że ktoś mu wmówi, że jednak jest inaczej, a kiedy nie uzyskuje oczekiwanej odpowiedzi to tupie nóżkami Z twoim ograniczenie nigdy tego nie zrozumiesz, nie zrozumiałeś nawet o co tak naprawdę większości tu chodziło Więc czy można oczekiwać od ciebie większej złożoności myślowej?
  5. TruchłoBoga, racja, z tym że kobieta, która nie myśli wyłącznie kroczem nie będzie zainteresowana kimś, kto wykazuje się zupełnie czymś innym i dodatkowo jest skrajnym hipokrytą. Powiedziane było to już na samym początku, jednak autor kurczowo trzymał się wersji, że faceci nie wyszli z jaskiń i mają monopol na tego typu zachowania Z tego (i nie tylko) powodu wątek rozrósł się do tej wielkości.
  6. Ale my nie jesteśmy statystyką, jesteśmy indywidualnymi jednostkami i to właśnie na tym powinniśmy się skupić. Jeśli mieszkam np w wiosce 90latków, to nie znaczy, że ja jestem staruszką chociaż statystyka by na to wskazywała.
  7. Ma wpływ, jednak wcale nie musi być to wpływ negatywny, poza tym tak samo mają na nas wpływ inne rzeczy tj genetyka, rodzina, środowisko itd Szczerze mówiąc to raczej bym nie chciała urodzić się kimś innym niż jestem w tym momencie, w moim przypadku moja płeć wpłynęła na mnie pozytywnie. Myślę, że gdybym urodziła się facetem to skończyłabym marnie... Pewnie tak jak mój brat bym się stoczyła i zaczęłabym chlać, albo i jeszcze gorzej, może trafiłabym do kryminału albo już bym nie żyła Miałam na myśli niechęć do zjednoczenia się z własną płcią, powtarzanie szufladkujących przekonań, które pogrążają niektóre osoby w jeszcze gorszym marazmie, które mogą demotywować itd Również nie jestem za takim trybikiem, zresztą to głównie faceci mizdrzą się do kobiet i tracą przy tym mózg, kasę i wszystko w koło. Kobiety robiące koło tyłka facetowi i dające sobą pomiatać (tak jak moja bratowa) nie zasługują dla mnie na szacunek, jednak dzieci to akurat rodzą nie dla facetów ale dla siebie... Nie wszystkie związki jednak wyglądają w ten sposób, są przecież związki gdzie dominuje kobieta lub opierają się na partnerstwie. Heh, nie każdy facet to zwyrol, jednak faktycznie mimo wszystko lepiej być przy nich ostrożną. Wychodzę z założeniem, że ludzie niezależnie od płci, kiedy wyczują naszą słabość to będą próbować nam wejść na głowę. Dlatego też czasem ważna jest zwyczajna stanowczość, jeśli ktoś zobaczy, że nie bardzo da się nam w kaszę dmuchać, to nie nafikają Wtedy nie trzeba nikogo unikać. Nie wiem, może moje podejście nie jest dla niektórych właściwe, może według innych świat jest piękny i dobry Jednak ja tam mam inne doświadczenia
  8. ego, Tylko, że z takimi założeniami to Ty jesteś trybikiem w tym schemacie. Może i baby są głupie i naiwne, jednak z doświadczenia wiem, że z facetami jest nie lepiej. Płeć nie musi mieć wpływu na to jacy jesteśmy, wiele zależy od nas samych. Jestem kobietą (chociaż czasem jak czytam co niektóre teorie to już sama zaczynam wątpić ) i nie czuję się gorsza od facetów. W życiu wielokrotnie się spotkałam z tym, że to oni tracą mózg w obliczy niektórych sytuacji. Poza tym wiele zależy od nas samych (nie od płci) Możemy kształtować siebie, swoje potrzeby czy też siłę. Jeśli większość populacji można uznać za osoby słabe, to będąc silną kobietą już zyskujesz więcej niż przeciętny słaby facet.
  9. ego, Eh, rozpoczynając tę dyskusję przeczuwałam, że wstępuję w łajno, tym bardziej, że już kiedyś prowadziłyśmy podobne dysputy, z których nic nie wynikło W każdym razie muszę przyznać, że w pewnym sensie mnie przekonałaś do tego, że chyba większość kobiet to "patałachy", jednak nadal nie przypisywałabym tej cechy tylko i wyłącznie naszej płci, ponieważ z mężczyznami jest podobnie. Silni ludzie są raczej mniejszością. Wszyscy dajemy się dymać systemowi, kościołowi i ylitom. Mężczyźni również nie specjalnie się sprzeciwiali będąc niewolnikami, więźniami obozów koncentracyjnych, chłopami pańszczyźnianymi itd. Czy uważasz, że jeśli się nie sprzeciwiali to ich los im odpowiadał? Sama z autopsji wiem jak trudno jest zjednoczyć i podbunotować ludzi (niezależnie od płci), a wszystkiemu jest winne tchórzostwo i wypieranie korzyści grupy nad własne. Dodatkowo również jest to trudne kiedy samemu się pluje do własnej studni tak jak Ty to robisz, to tym bardziej deprymuje zjednoczenie Ludzie niestety są słabymi istotami. Istnieją przesłanki, że w czasach prehistorycznych istniał matriarchat, to kobiety były wtedy głównym żywicielem stada, dopiero rozwinięcia rolnictwa, preferowanie życia osiadłego, oderwanie od stada itd było strzałem w kolano. Ograniczanie wolności było procesem długotrwałym i stopniowym (między innymi dlatego też zarzuciłam Ci widzenie jedynie w czerni i bieli) Poza tym należy zwrócić uwagę na fakt, że ludzie na początku nie rozumieli tego skąd się biorą dzieci, a zabijanie własnego potomstwa na dużą skalę jest niezgodne z naturą, która zmusza do rozmnażania. Zajmowanie się dziećmi z własnej inicjatywy nie jest zastraszaniem, nie ma mowy o zniewoleniu kiedy robi się coś z własnej woli (wskazuje na to choćby sama nazwa) Jednak istota tkwi w tym, że kobiety były pozbawione wyboru ale i również innych praw, choćby wolności słowa, wolności seksualnej, prawa do dziedziczenia, edukacji itd. Fakt zaangażowania kobiet w wychowanie dzieci (co wiązało się z brakiem czasu) oraz słabsza siła fizyczna, został szybko obrócony na ich niekorzyść, tym bardziej, że żywicielami rodziny stali się już mężczyźni, a priorytetem bardzo często było zapewnienie bytu dzieciom. Fakt chęci posiadania czy też wychowywania potomstwa nie powinien się wiązać z pozbawianiem innych praw. Myślę, że mogło być również tak, że kobiety przechytrzyły same siebie. Może myślały, że faceci będą na nie zaiwaniać i służyć, a skończyło się na kajdanach Mogły widzieć to podobnie Świat nie jest czarno-biały, na wszystko składa się wiele czynników, ludzie mają też różne priorytety, strategie, aktualną sytuację itd. To wszystko będzie rzutowało na wiele spraw. Spojrzenie jednowymiarowe ogranicza rzeczywistość.
  10. Bo wbrew Twojemu przekonaniu zdominowanie jednak nie było tym czego chciały Nie, prędzej leniwe. Tak samo jak mnóstwo mężczyzn, którzy również siedzą w domu. Czemu niby dowodzi według Ciebie ten eksperyment? Kobieta różni się od mężczyzny fizycznie i jakoś nie dziwi mnie fakt, że zamiast ciągać cegły wolały się poświęcić edukacji. Nie specjalnie dziwi mnie również fakt chęci macierzyństwa, matki zwykle są bardziej związane ze swoim potomstwem, dzieci stają się ich bliskimi, o których chcą dbać. Naprawdę widzisz świat w czerni i bieli? Nie, robili to grzecznie po boziemu pod kołderką. Zanim zaczniesz głosić opinie dotyczące domniemanych bzdur, radziłabym chociaż trochę zaznajomić się z tematem, a jeżeli uważasz, że posiadasz adekwatne informacje, to w lepszym tonie byłoby przedstawienie jakichś uzasadnień. Niestety w tym momencie wykazałaś się jedynie ignorancją. Założę pierwszą ewentualność i podam Ci pewne informacje na tacy. Co prawda nie chce mi się szukać źródeł historycznych, jednak posłużę się cytatami z książki antropologicznej. Jeśli potrafisz przetwarzać pewne informacje, to wnioski powinny nasunąć się same. (...)Najbardziej znaną postacią ludzkiego plemnika jest, rzecz jasna, wspaniała, elegancka komórka o budowie atlety – z główką, talią i długim, szczupłym ogonkiem. Główka ma kształt wiosła, owalna w obrysie, ale ścięta i zakończona czapeczką. Czapeczka zawiera bardzo ważne płyny. W główce, ściśle upakowane, znajduje się DNA, geny, które zapładniający plemnik dostarczy do centrum komórki jajowej. Główka sterczy niczym lizak na krótkiej, sztywnej części środkowej, która jest silnikiem plemnika, miejscem, gdzie uwalnia się zmagazynowana energia i uaktywnia ogonek. Owe zgrabne osobniki bez wysiłku podróżują przez wydzieliny kobiecego ciała, popychane do przodu eleganckimi, falistymi poruszeniami ogonków. Choć większości ludzi ów wizerunek wydaje się znajomy, odpowiada mu zaledwie połowa plemników wchodzących w skład normalnego nasienia. Armia plemników jest w większym stopniu zróżnicowana, niż większość z nas jest skłonna przypuszczać. Na przykład niektóre plemniki mają duże główki, inne – małe, jeszcze inne – igłogłowe – tak małe, że brakuje miejsca na genetyczny ładunek DNA. Niektóre główki są okrągłe, inne przypominają kształtem cygaro, gruszkę, hantle, innych natomiast nie da się z niczym porównać. Pewne plemniki, prawdziwe bandy potworów, posiadają po dwie, trzy albo, bardzo rzadko, cztery główki. Kształt główki nie jest jedyną cechą, która odróżnia od siebie plemniki. Pewna ich liczba posiada ogonki krótkie albo zakręcone niczym sprężynki, albo też po dwa, trzy lub nawet cztery. Niektóre, typ garbusów, mają części środkowe wygięte pod kątem prostym. Jeszcze inne, podobne do autostopowiczów z plecakami, przenoszą materiał komórkowy w częściach środkowych. Przeciętnie tylko około 60% armii przybiera znajomy kształt szczupłych atletów; pozostałe stanowią zbiór dewiantów. Wszystkie jednak mają do spełnienia istotną rolę w wojnie plemnikowej.(...) (...)Kiedy tuż przed stosunkiem kobieta i jej kochanek osuwają się na podłogę, w ciele kobiety są już obecne plemniki. W ciągu minionego tygodnia stały partner dostarczył jej sześćset milionów plemników w trakcie rutynowych aktów seksualnych. Większość została usunięta w odpływach, ale i tak część nadal pozostaje wewnątrz. Ich zdolność do wpływania na rezultat działań wojennych zależy jednak od miejsca, w którym się znajdują. Trochę bezradnych plemników znalazło się w górnej części pochwy. Zniósł je tutaj śluz szyjkowy, który spływał z szyjki w dół pochwy przez cały dzień oczekiwania na tę chwilę niewierności. Każda kropla śluzu przeniosła nieco plemników partnera kobiety. Ponieważ zostały usunięte z przyszłego pola walki w szyjce, zastąpiły je niedobitki plemników ukrywających się w kryptach szyjkowych. Na próżno starają się nadrobić straty. Liczba straconych plemników była większa niż liczba tych, które je zastąpiły, więc przez cały dzień linie obronne partnera w szyjce macicy stopniowo ulegały osłabieniu. Plemniki umiejscowione w śluzie szyjkowym nie należą do typu kształtnych, o których już wspominaliśmy. Przeciwnie, są ociężałymi zawalidrogami - plemnikami, których rola polega na powstrzymaniu kolejnej porcji plemników przed opanowaniem krypt szyjkowych i macicy. Plemniki z poskręcanymi ogonkami, z wygiętymi częściami środkowymi, z dużymi „plecakami", dużymi główkami lub z dwiema, trzema, czterema główkami mogą bardzo skutecznie zablokować każdy z wąskich kanalików w śluzie. Taki sam skutek mogą osiągnąć dwa plemniki jeden przy drugim. Jednak już podczas kopulacji kobiety z kochankiem względnie niewiele kanalików w śluzie jest jeszcze zablokowanych przez ten szybko malejący zasób plemników partnera. Plemniki blokujące nie są jedyną obroną partnera w jej ciele. W macicy kręcą się jeszcze inne, choć ich liczba także się zmniejsza. Te plemniki wydają się znajome. Wyglądają zgrabnie i atletycznie, lecz ich zadanie nie polega na zapładnianiu. To plemniki-zabójcy, którzy kręcą się to tu, to tam w poszukiwaniu plemników innych mężczyzn, aby je zniszczyć. Za każdym razem kiedy plemnik-zabójca napotka inny plemnik, sprawdza związki chemiczne na powierzchni jego główki. Jeśli badane związki są identyczne jak jego własne, zabójca rozpoznaje sprzymierzeńca i przystępuje do dalszych poszukiwań. Jak dotychczas we wszystkich spotkaniach w ciele kobiety chodziło o sprzymierzeńców i wyspecjalizowane usługi plemników-zabójców nie były potrzebne. Wiele z nich zaczyna się poruszać opieszale, wiele umiera ze starości. Najsłabsze przebywają w macicy od trzech dni. Bardziej aktywne są te, które przybyły niedawno z krypt szyjkowych. Macica kobiety nie jest jedynym terytorium kontrolowanym przez plemniki-zabójców. Inne są rozsiane wzdłuż jajowodów. Trafia się nawet jeden płynący samotnie w jamie ciała niedaleko lewego jajnika. Tym zabójcom w jajowodach towarzyszy ostatnia garstka gotowych do zapłodnienia plemników partnera kobiety, „zdobywców komórki jajowej". Plemniki-zabójcy i plemniki-zdobywcy są bardzo do siebie podobne. Jedne i drugie mają szczupłą, atletyczną budowę, ale zabójców charakteryzuje przeciętny rozmiar główki, a główki zdobywców są nieco większe. Gdyby owulacja nastąpiła w tym momencie partner kobiety nadal miałby dużą szansę na zapłodnienie. Tylko, że do owulacji pozostały dwa dni i wojna dopiero ma się rozpocząć. Po kilku zaledwie ruchach frykcyjnych kochanek zostawia w pochwie nasienie, które tworzy zbiornik nasienny. Szyjka macicy zanurza się w zbiorniku i pozostaje w nim, póki awangarda nowej armii plemników nie zacznie wpływać do kanalików w śluzie szyjkowym. Cała armia liczy blisko pięćset milionów zabójców, milion zdobywców i około stu milionów blokerów. Dla niektórych droga przez kanaliki okazuje się niemożliwa do pokonania, bo drogę zagradzają osobniki pochodzące od partnera kobiety. Jednak zostało ich tak niewiele, że niemal wszystkie kanaliki są obecnie wolne. Najeźdźcy napierają falami. Kilka setek zdobywców przy pomocy zabójców zmierza bezpośrednio przez szyjkę do macicy i udaje się natychmiast do strefy wyczekiwania w jajowodzie. Reszta zdobywców, niektórzy zabójcy i najmłodsze plemniki-blokery - wszystkiego kilka milionów - zajmują pozycję w kryptach szyjkowych. Wpływają do środka, zatrzymują się i czekają na rozwój wypadków. Reszta zabójców podróżuje wolniej przez szyjkę do macicy, pozostawiając za sobą jeszcze wolniejsze plemniki-blokery. Te ostatnie rozpraszają się po kanalikach w śluzie, osiadają, a wiele z nich natychmiast zwija ogonki, jakby się spodziewały długiego wyczekiwania. Część awangardy złożonej ze zdobywców nie trafia do jajowodu. Jak zauważyliśmy, względnie niewiele plemników-zabójców partnera pozostało aktywnych w macicy, ale te, które pozostały, starają się, jak potrafią, aby powstrzymać przeciwnika. Jak tylko zabójca którejkolwiek ze stron napotka wrogi plemnik, rozpoczynają się działania wojenne. Przez mniej więcej godzinę zabójcy z obu stron pływają znacznie szybciej niż normalnie, poszukując możliwie największej liczby plemników rywala. Chodzi o zatrucie zdobywców i zabójców przy użyciu śmiertelnej mieszanki płynów z czapeczki, którą noszą na główkach. Plemniki potykają się właśnie główkami. Najpierw, jak już wspomniano, odbywa się test przeprowadzany koniuszkiem główki na każdym napotkanym plemniku i porównanie jego powierzchniowych związków chemicznych z własnymi. Jeśli zabójca trafi na plemnik z armii rywala, próbuje czubkiem swojej głowy ugodzić go śmiertelnie we wrażliwszą stronę główki, za każdym razem stosując odrobinę trującej substancji. Ukłuwszy kilka razy, przesuwa się dalej, pozostawiając uszkodzony plemnik na pastwę śmierci. Pojedynczy zabójca ma dość trucizny, aby zniszczyć znaczną liczbę plemników wrogiej armii, lecz jej zasoby stopniowo się zużywają, a niestety brak zapasów energii do wyprodukowania większej ilości. W ostatniej, rozpaczliwej próbie zniszczenia jeszcze jednego plemnika, usiłuje wbić się główką w główkę rywala i użyć ostatniej drobiny śmiertelnej trucizny. W miarę postępu działań wojennych stopniowo wzrasta liczba par złożonych z martwych i umierających plemników złączonych głowami. W początkowych potyczkach jeden lub dwaj zabójcy pochodzący od partnera kobiety wykonują, co do nich należy, i w pojedynkach niszczą plemniki-zabójców i plemniki-zdobywców kochanka. Sukces plemników partnera jest krótkotrwały. I na nie przychodzi kolej, i one padają łupem atakujących band zabójców towarzyszących zdobywcom. W szaleńczym chaosie samobójczych ataków, zabójcy z obu stron starają się unicestwić przeciwnika. Przytłaczająca przewaga najeźdźców sprawia, że wkrótce ginie resztka plemników partnera. Front bitwy przesuwa się teraz do jajowodów, gdzie zabijanie trwa dłużej. Z niewielkimi stratami po swojej stronie plemniki kochanka systematycznie niszczą niedobitki zabójców i zdobywców partnera. W momencie, gdy kobieta i jej kochanek znowu zaczną się kochać, to znaczy po godzinie, będzie już po pierwszej batalii i nie pozostanie przy życiu żaden żywy plemnik partnera. W istocie rola drugiego stosunku i wytrysku w tej szczególnej wojnie plemników jest bardziej skomplikowana, niż się zdaje - lecz omawianie tego w tym miejscu mogłoby niepotrzebnie rozproszyć naszą uwagę. Jak do tej pory wojna była bardzo jednostronna. W zasadzie wydawała się niczym więcej jak tylko oczyszczeniem przedpola. Główna bitwa dopiero ma się odbyć. Naprawdę zaczyna się dopiero wówczas, kiedy kobieta dociera do domu, siada okrakiem na swym partnerze, wsuwa sobie do pochwy jego penis i wywołuje ejakulację. Uczyniwszy to, rozpoczyna prawdziwą wojnę. Cóż z tego jednak, że jej partner wprowadza do walki trzysta milionów plemników, skoro charakter wojny wcale przez to nie ulega zmianie? Kiedy świeża armia plemników partnera próbuje opuścić zbiornik nasienny, od razu napotyka problemy. Niemal wszystkie kanaliki w śluzie szyjkowym kobiety są zablokowane, nie tylko przez plemniki kochanka, lecz także przez białe krwinki. Ogromna liczba plemników kochanka i równie liczne białe krwinki robią swoje w sposób niemal doskonały. Plemniki partnera mają znacznie większe trudności z opuszczeniem zbiornika nasiennego niż kilka godzin wcześniej plemniki kochanka. W zablokowanych kanalikach tworzą się kolejki plemników partnera, zamykając całą drogę aż po zbiornik nasienny. W rezultacie zaledwie mała część armii partnera jest w stanie opuścić zbiornik, zanim dojdzie do usunięcia odpływu. Nawet te plemniki, którym uda się wydostać ze zbiornika, nie są wolne od kłopotów. Nieliczna awangarda zabójców i zdobywców, która zmierza bezpośrednio do macicy, naraża się na atak hord zabójców pochodzących od kochanka. Nielicznym udaje się przejść bez żadnego uszczerbku, ale tylko po to, by wpaść w jeszcze większe kłopoty podczas prób wydostania się z macicy. Wejście do każdego jajowodu jest wąskie, jego szerokość umożliwia zaledwie łatwe przejście komórce jajowej. Ponadto oba wejścia do jajowodów są zablokowane przez plemniki kochanka i kontrolowane przez zabójców. Nic dziwnego, że znaczna liczba plemników partnera ginie, usiłując się tędy przedrzeć. Nawet te nieliczne, którym ucieczka się udaje i w końcu przybywają do strefy wyczekiwania w jajowodzie, nadal są zagrożeni atakiem zabójców, którzy kontrolują całą okolicę. Niżej w drogach rodnych kobiety, w szyjce macicy, liczna rzesza plemników partnera usiłuje dostać się do krypt szyjkowych. Lecz wejścia do nich także są patrolowane przez zabójców, to są one w zasadzie pełne plemników kochanka. Tylko wyjątkowo plemnik partnera przemknie się przez kanał prowadzący do pustej krypty. Większość osiada w śluzie, gdzie pada ofiarą połączonych sił plemników kochanka i białych ciałek krwi. Oczywiście rezultat środowej potyczki w tej wojnie był korzystny dla kochanka i w ciągu dwóch kolejnych dni nie działo, się nic takiego, co mogłoby ów stan zmienić. Ponieważ w czwartek i piątek kobieta zachowuje się jak zazwyczaj, populacja plemników blokujących pochodząca od obu mężczyzn powoli maleje. Niektóre zostają zniesione ze śluzem do pochwy. Inne zlikwidowane przez ariergardę białych ciałek krwi. Nawet kiedy plemniki-blokery w szyjce macicy ustępują na rzecz plemników z krypt szyjkowych, posiłkom nie udaje się uzupełnić strat i w efekcie liczba blokerów spada. W macicy grupa zabójców początkowo zmniejsza swą liczebność na skutek strat w walce, lecz w czwartek odbudowuje się dzięki posiłkom z krypt szyjkowych. Następnie zabójcy również tracą na liczebności. Zdobywcy od obu mężczyzn (ale głównie kochanka) opuszczają krypty i zmierzają do stref wyczekiwania w jajowodach. Po drodze muszą stawić czoło zabójcom rywala z macicy i wtedy większość ze zdobywców partnera ginie, ponieważ prawie wszyscy zabójcy pochodzą od kochanka. Do piątkowej nocy, kilka godzin przed owulacją, stosunek zdobywców należących do partnera i kochanka w jajowodzie wynosił jak jeden do stu. Kiedy kobieta i jej partner kochali się w piątkową noc, do owulacji pozostała zaledwie godzina. Teraz plemniki partnera mają znacznie łatwiejsze przejście przez śluz szyjkowy, ponieważ liczba blokerów została znacznie zredukowana. Choć większość jego plemników zmierza do pustych w połowie krypt szyjkowych, awangarda zdobywców i zabójców podąża bezpośrednio do jajowodów. Wiele ginie albo zatrzymuje się na skutek działania plemników-zabójców pochodzących od kochanka, ale przejdzie wystarczająco dużo, aby zredukować szansę z jednej na sto do jednej na dziesięć. Właśnie w tym momencie komórka jajowa wychodzi z jajnika i przesyła chemiczny sygnał wzdłuż jajowodu. Ten sygnał aktywizuje setki plemników ze strefy wyczekiwania. Fala plemników wyrusza jajowodem w kierunku komórki jajowej. Teraz jest to wyścig, a raczej wyścig z przeszkodami, ponieważ w jajowodzie nadal można napotkać zabójców, w większości pochodzących od kochanka. Plemniki partnera, zwłaszcza te nieliczne, które dostały się tu na skutek ostatniego wytrysku, są w istocie szybsze niż plemniki kochanka - gdyby pozostałe warunki równoważyły się, partner mimo wszystko mógłby zwyciężyć w walce o zapłodnienie. Lecz pozostałe warunki bynajmniej nie pozostają w równowadze. Kolejno zdobywcy od partnera napotykają zabójców od kochanka. Kiedy komórka jajowa osiąga strefę zapłodnienia w jajowodzie i przybywa pierwszy plemnik, szansę partnera na wygraną wynoszą jeden do pięciu, ale to nie wystarczy. Trzy plemniki, które jako pierwsze zbliżają się do komórki jajowej, pochodzą od kochanka, i wygląda na to, że zwycięży jeden z nich. Po godzinie niemal we wszystkich strategicznych miejscach dróg płciowych kobiety świeże plemniki zdobywają przewagę nad plemnikami kochanka. W jajowodach szala zwycięstwa zdecydowanie przechyla się na stronę partnera. Ale jest już za późno. Ostateczny sukces należy do kochanka, a dziecko kobiety, córka, która ma się urodzić za dziewięć miesięcy, będzie nazywała ojcem mężczyznę, który jej nie spłodził(...) (...)Samce ptaków spostrzegłszy, że ich partnerki kopulują z innym samcem, natychmiast lecą wprost na tego samca, strącają go, a następnie same dokonują inseminacji samicy. Samce szczurów i małp reagują bardzo podobnie. Po dokonaniu inseminacji partnerki szczur albo małpa w normalnych warunkach czekają chwilę, nim zrobią to ponownie. Gdy jednak zobaczą, że parzy się ona z innym samcem, natychmiast inseminują ją ponownie. Nawet jeżeli tylko tracą się z oczu na jakiś czas, wzrasta prawdopodobieństwo że samiec zainseminuje samicę przy najbliższej okazji. Tego rodzaju reinseminacja jest ważną strategią prowadzącą do sukcesu w wojnie plemnikowej (scenka 21). Jeśli drugi samiec zwleka zbyt długo, więcej plemników pierwszego samca ma czas na opuszczenie zbiornika nasiennego. Na dodatek armia pierwszego samca ma szansę optymalnie rozmieścić się wzdłuż wewnętrznego traktu samicy, zablokować kanaliki szyjkowe, wypełnić krypty szyjkowe i zorganizować na kilka najbliższych dni przejście dla swoich zabójców i zdobywców. Z drugiej strony, jeżeli drugi samiec jest w stanie szybko dokonać inseminacji samicy, jego armia znajdzie się tam na czas, aby wdać się w walkę o najlepsze pozycje w ciele kobiety. Badania na szczurach wykazały, że liczy się dosłownie każda sekunda. Im dłużej drugi samiec zwleka z kopulacją, tym więcej młodych w miocie zostanie spłodzonych przez pierwszego samca. Wszystko sprowadza się do szybkości. Właśnie z tego powodu szczury, małpy – i ludzie – doznają podniecenia seksualnego na widok kopulującej pary. Penis samca sztywnieje, a czasem nawet nasienie przechodzi do cewki moczowej. Ostra pornografia właśnie dlatego tak silnie oddziałuje na ludzi, że sprzyja osiągnięciu zwycięstwa w wojnie plemnikowej.(...) (…)Większość ludzi postrzega męski penis bardziej w kategoriach funkcji niż estetyki. Wszak większość ludzi nie uświadamia sobie, że zadaniem owego narządu jest coś więcej niż dostarczenie nasienia do pochwy. Ludzki penis jest bardzo skutecznym tłokiem. Jego kształt nie wydaje się przypadkowy, tak samo jak nie są wcale przypadkowe jego posuwiste ruchy towarzyszące penetracji. W toku ewolucji penis osiągnął taki kształt i rozmiar, aby wypierać wszystko, co już znajduje się w pochwie. U ludzi dotyczy to w szczególności zbiornika nasiennego i jeszcze nie wydalonego odpływu. Kiedy penis prze w przód, gładki, wolny od naskórka koniec przedziera się przez nasienie i śluz w pochwie. Cofając się, działa dwojako: spód żołędzi ściąga wszystko, co znajduje się z tyłu; przednia część zasysa w dół to, co się znajduje z przodu, a przez co przejdzie podczas następnego ruchu. Szybkie ruchy frykcyjne w czasie stosunku usuwają więc to, co pozostało po poprzednim wytrysku. Usuwają jednocześnie nieco śluzu i blokerów z szyjki macicy. Im dłużej ruchy trwają i im są szybsze, tym dokładniej pochwa jest oczyszczona. Im większy jest penis, tym bardziej skuteczne oczyszczanie.(…) „Wojny plemników” Robina Bakera
  11. Tak samo można zadać pytanie dlaczego więźniowie obozów koncentracyjnych się nie buntowali (zdarzało się to bardzo rzadko) To jest ten sam mechanizm bazujący na zastraszeniu. Jak sobie wyobrażasz rządzenie światem pozbawionym ludzi?
  12. Nie? To wyobraź sobie co by spotkało muzułmańską kobietę gdyby się chciała przeciwstawić mężczyźnie i np zrobiłaby coś bez jego woli Oprócz przewagi fizycznej na ich korzyść przemawia również prawo. A nawiązanie do pilnowania dzieci jakoś tu nie widzę. Uważasz, że kobiety miały wyrzucić swoje potomstwo do lasu czy może zakopać ?
  13. przy panowaniu prawa pięści trudno jest mówić o przechytrzeniu
  14. Hmm, szczerze mówiąc to nie wiem o co chodzi jednak uważam, że niezależnie od tego co autor miał na myśli, to moja wypowiedź powinna być do tego adekwatna
  15. Evia

    Nasze teorie

    Nie wiem czy to prawda czy manipulacja, ale widziałam kiedyś jakiś dokument/show o takim człowieku, był to chyba Thorsten Havener Odgadywał myśli danych osób a nawet odtworzył miks skomponowanej w myślach melodii przez DJ
  16. Kiedyś chyba również się przejmowałam tym co mogą o mnie pomyśleć inni. Zmieniła to jednak pewna racjonalizacja Zaczęło się chyba od postrzegania innych względem siebie (co może nie było najsłuszniejsze, jednak efekt był zadowalający) Po prostu doszłam do wniosku, że skoro ja nie roztrząsam i nie zaprzątam sobie głowy innymi osobami i ich zachowaniami, to zapewne inni mają podobnie (teraz jednak mam co do tego wątpliwości, ponieważ z biegiem lat zauważyłam, że ludzie są jednak różni ) Jednak oprócz tego zaczęłam się też zastanawiać i stwierdziłam, że istotna byłaby selekcja niektórych czynów, a konkretniej to czy postrzeganie danej osoby miałoby na mnie jakikolwiek fizyczny wpływ, jeśli nie, to jakiekolwiek zamartwianie się nie miałoby sensu Poza tym kwestia tego, czy moje przejmowanie się, zmieni moje położenie?
  17. Evia

    Nasze teorie

    Myślę, że telepatia/czytanie w myślach w przyszłości jest możliwa, i to nie koniecznie za pomocą jakichś urządzeń, czasem może wystarczyć opanowanie do perfekcji mowy ciała. Na szczęście nie dożyję tych czasów, uff
  18. Tak jak twierdził Korwin. Plemniki są nośnikami poglądów Postawiłabym Ci za to piwo Nie wiem co masz na myśli pisząc "zdominowany facet", jednak jeśli chodzi tu o kwestie zarobkowe, to znam takie małżeństwa i muszę przyznać, że bardzo dobrze funkcjonują, nie wiem nawet czy nie lepiej niż tradycyjne związki Jeśli chodzi o kwestię zgody na uległość, to jest to trochę złożony proces. Trzeba wziąć pod uwagę, że kobiety musiały się liczyć z groźbą przemocy fizycznej, do tego wpływa fakt pewnej manipulacji i wpajania pewnych zasad. Kobiety nie mając pojęcia o niektórych rzeczach mogły być przekonane o tym, że mają raj na Ziemi. Do tej pory panuje takie przekonanie np w krajach muzułmańskich, gdzie kobiety uważają się za szczęściary ponieważ nie muszą pracować zawodowo, a na zachodnie kobiety patrzą ze współczuciem. Tak naprawdę to i teraz wpaja się nam niektóre złudne przekonania. Np często słyszałam od facetów, że kopanie łopatą jest bardzo ciężką pracą fizyczną, że kobiety by temu nie sprostały itd. Kiedyś jednak wzięłam łopatę do ręki i przekopałam ogródek i muszę przyznać, że byłam w szoku, że wcale nie było to takie ciężkie, a już na pewno nie tak bardzo jak podejrzewałam. Oczywiście na pewno istnieją też kobiety uległe, którym mimo wszystko odpowiada taki los, jednak nie ryzykowałabym twierdzeniem, że jest to większość. Na szczęście ja już wcześniej rozwiałam swoje wątpliwości Istnieją osoby, które mają postrzeganie jednowymiarowe, które nie łączy się z niczym na około. Postrzegają pojedyncze elementy i nie potrafią ich ze sobą połączyć. Inne osoby tworzą z danych elementów całą sieć. Wszystkie elementy korelują ze sobą i z takimi osobami można dyskutować, ponieważ wtedy jakiś klocek może się z czymś połączyć. Autor zalicza się do tych pierwszych, których postrzeganie jest trollerskie Kiedy to zauważyłam, to zrozumiałam, że dyskusja z tymże osobnikiem nie ma sensu, chyba że polegałaby na takiej samej zasadzie na jakiej on funkcjonuje
  19. Evia

    Praca w prosektorium.

    No tak, zasady Razem uciekamy przed policją, nie kapujemy, trzymamy się razem Prawie jak omerta Jacyś my szlachetni
  20. Wszystko przed Tobą Ty będziesz pierwsza, drapichruście jeden Oj, nie wiem czy dałbyś radę
  21. Dajcie spokój, tu raczej nie ma o czym i z kim dyskutować. Wcześniej przeszło mi przez myśl aby zacząć przytaczać informacje antropologiczne, jednak z wiadomych względów dałam sobie spokój. Nie ja pierwsza zauważyłam, że autor trolluje. -jest fanatyczne podporządkowany jednej teorii, -nie wyciąga jakichkolwiek wniosków z wypowiedzi innych osób, zero konsekwencji, -zaprzecza swoim własnym opiniom, -pomija i ignoruje niewygodne dla siebie informacje, -jest niezaznajomiony z tematem i stara się tworzyć otoczkę osoby, która ma jakieś pojęcie, -celowe błędy ortograficzne (papieże), -często nazywa innych forumowiczów trollami, czy też obraca zarzuty stosowane wobec niego na inną osobę (oczywiście przy zerowych podstawach) -megalomania, -możliwa konfabulacja. Są to cechy charakterystyczne dla dzieci neo Jeśli nadal upierasz się, że jednak nie jesteś trollem, to tym gorzej dla ciebie, ponieważ troll przybiera jedynie tymczasową maskę, jeśli ty tego nie robisz, to jednoznacznie określa to ciebie jako osobę, która jest taką osobą na co dzień. Nie będzie więc też dla ciebie nadziei, nikt nie traktuje ciebie jako poważnej osoby do dyskusji (w sumie w innym temacie sam pisałeś, że nie potrafisz dyskutować z ludźmi, i oto tutaj dałeś temu dowód), a zgodnie z twoją teorią jesteś dla kobiet jedynie żywym wibratorem, który posiada trochę więcej funkcji, nawet te kobiety postrzegane przez ciebie jako dziwki nie chciałyby być z tobą ani dzień dłużej, bo jako najsłabsze ogniwo w hierarchii nie byłbyś w stanie nic więcej im zaoferować, no i metafora, którą się posługiwałeś i nie potrafiłeś pojąć stanowiska NN4V (oczywiście zarzucając, że jest odwrotnie ) Pasujesz jedynie do najnędzniejszych zamków, a gdybyś spotkał na drodze ten porządny to nawet byś tam nie wlazł, lub byś się od razu złamał. Otworzyć zamek a tylko do niego się wsunąć to również jest różnica, a akurat ty (o ile to prawda) masz doświadczenie tylko w tym drugim.
  22. ego, mi groził podobny los, na szczęście to przewidzialam i swój ateizm ujawnilam dopiero w wieku nastoletnim kiedy to czułam się wystarczająco silna na ten krok. Za dzieciaka zostalabym zmieciona z powierzchni Ziemi
×