Skocz do zawartości
Nerwica.com

Brunhilda

Użytkownik
  • Postów

    143
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Brunhilda

  1. Ja wierszy pisać nie potrafię, ale piszę pamiętnik, pomaga mi spojrzeć z dystansu na moje problemy.
  2. Mam to samo. Te koszmary bywają naprawdę potworne, budzę się i wpadam w histerię. Albo nie mogę się do końca obudzić, bo od razu znowu zasypiam i śni mi się dalszy ciąg, nie mogę się uwolnić z tego koszmaru. najgorsze jest to, że mam je w okresach najgorszego samopoczucia, kiedy tak bym chciała odpocząć od lęku i bólu chociaz we śnie
  3. Felicity teraz masz kryzys, i dlatego tak myślisz... Jak trochę lepiej się poczujesz (a to nastąpi na pewno), to będziesz się dziwić, ze tak myślałaś. Nie przepraszaj, przeciez po to jest ten wątek, żeby się uzalać :)
  4. Zagubiony148 W pierwszej chwili stwierdziłam, że to brzydki post, i że się wywyższasz ponad innych, oceniając ich w ten sposób. I chciałam się przyczepić Ale potem zobaczyłam że sam siebie umieściłeś w jednej z grup, więc już się czepiać nie będę :) Ja bywam "wiem lepiej" - jak się dobrze czuję "płaczka" i "egoista" - jak mi gorzej
  5. Witaj samotna! Ja tez mam fobie społeczną. I znam to cierpienie. Ale teraz żyję szczęśliwie (o ile nie mam depresji, tak jak teraz, ale to już inna historia). Dochodziłam do tego stopniowo, psycholog też na pewno sporo pomógł. I leki, które brałam na stany lękowe, a teraz na deprę, przy okazji pomagają też na fobię (taki pozytywny skutek uboczny). Ogólnie chodzi o to, że nauczyłam sie ignorować lęk zamiast próbować z nim walczyć i to sprawiło, że bardzo się zmniejszył :) Moje kontakty z ludźmi sa normalne, chociaż rzecz jasna jestem nieco nieśmiała. Ale w porównaniu z tym co było, jest super. Nie wiem, czy da się całkiem pozbyć fobii, ale można ją zminimalizować. To wszystko dzieje się niestety bardzo powoli, ale jednak się dzieje. Więc nie trać nadziei (wiem, jak trudno czasem mieć nadzieję) Będzie lepiej, na pewno:) Masz przed sobą chodzący dowód na to, że może być dobrze :) samotna, mam nadzieję, że tutaj nie będziesz się czuła samotna.
  6. Kiedy będę zdrowa, zakocham się. To właśnie będzie znaczyło, że jestem zdrowa (albo przynajmniej zdrowsza). mam 21 lat i nigdy nie byłam zakochana, to chyba sprawka fobii społecznej
  7. Brunhilda

    servus.

    Witaj sbb88 Tutaj podywagujesz i pofilozofujesz sobie do woli, nie ma lepszego miejsca
  8. I to jest bardzo dobre nastawienie, taka wola walki! Mam nadzieję, że Ci sie uda. Rozmyślanie w nadmiarze jest strasznie szkodliwe, coś o tym wiem
  9. Chyba właśnie o to chodzi... Tylko pytanie, gdzie ten środek? Nie optymizm, nie pesymizm, tylko realizm: może się udać, ale może się też nie udać. Tzn dążyć do poprawy, do różnych celów, ale brać pod uwagę możliwość porażki. Tak byłoby najzdrowiej i najbezpieczniej dla psychiki. Taaa, ja tu się mądrzę, a sama jestem okropną pesymistką. I trudno mi się za cokolwiek zabrać, bo wydaje mi się, że tak nic z tego nie będzie, po co, bez sensu... I jak się z tym czujesz? Ja mam cały czas pokusę, żeby sobie odpuścić, żyć sobie jakoś tam, ale kiedy odpuszczam, to czuję sie bardzo źle, dopada mnie niepokój, taki egzystencjalny, który mija, kiedy walczę z tą pokusą i jednak staram się coś robić, do czegos dązyć, przełamywać swoje lenistwo. Wiec muszę walczyć, i chcę, a jednocześnie nie chce mi sie.
  10. Ma, też tak myślę. Ale niekoniecznie w ten najbardziej oczywisty sposób (źli rodzice, trudne dzieciństwo). ja mam bardzo dobry, ciepły dom - to dla mnie najbezpieczniejsze miejsce na świecie. Ale mój tata słaby psychicznie, w młodości miał zaburzenia podobne do moich. Po nim odziedziczyłam depresyjne skłonności (bo to przecież siedzi w genach), poza tym liczy się też to, że mnie wychowywał, więc nieświadomie przekazał mi różne zaburzone schematy myślenia i postępowania, czy jak tam to nazwać. Podkreślam jeszcze raz, bardzo jestem przywiązana do rodziców, a w tacie mam wielkie wsparcie, kiedy przeżywam kryzysy (bo on mnie świetnie rozumie). A jednak mogę napisać, że to rodzina miała chyba największy wpływ na to, że jestem jaka jestem (czyli słaba psychicznie).
  11. Ciekawy temat.. Na pewno nie warto całkiem odrzucać pozytywnego myślenia. Gdyby stwierdzić, że i tak nic się nie uda, wszystko się źle skończy i nie ma nadziei, to trzeba by było poddać się, usiąść i nic nie robić w kierunku polepszenia sytuacji, bo po co, skoro i tak to nic nie da? I wtedy rzeczywiście nic nie miałoby szansy sie udać. A jeśli wierzymy, że możemy cos zmienić , poprawić i podejmujemy w tym kierunku jakieś działania, to zawsze będzie ta szansa (ale nigdy pewność!), że osiągniemy cel. Chociaz może to się skonczyc frustracją. Ale jednak nie musi. Czyli warto próbować myśleć pozytywnie (na tyle, na ile się potrafi, bo np w depresji po prostu się nie da!).
  12. Rozumiem, że odkryłeś, w jaki sposób dochodzi do tego, że czujesz lęk, ale mimo tej wiedzy nie zawsze umiesz ten cały proces zastopować... Samo to, że juz rozumiesz jak to działa, to rzeczywiście dużo. Ze swoich własnych doświadczeń z lękiem wiem jednak, że zrozumienie mechanizmu nie jest jednoznaczne z jego zatrzymaniem raz na zawsze. Potem trzeba się nauczyć jak to zatrzymać, na początku jest to trudne, ale z czasem wchodzi w nawyk:) Mi pomogła terapia behawioralno - poznawcza, właśnie na tym polega, że z psychologiem rozpoznajesz te niedobre mechanizmy i uczysz się je kontrolować. Myślę, że jesteś na dobrej drodze. I powodzenia życzę!
  13. A jak brałaś na tą pokrzywkę, to czułaś też działanie uspokajające przy okazji? tak z ciekawości pytam
  14. Ja z kolei dostałam hydroksyzynę jak jako taki dodatkowy uspokajacz do łykania w kryzysowych sytuacjach. Działa na mnie dosyć mocno, zwykle po niej czuję się senna i zmulona, kładę się więc spać i budzę się już w lepszej formie. - serio? a na co dokładnie?
  15. Brunhilda

    HEJKA!!!

    hej mon, zaglądaj tu jak najczęsciej
  16. Witaj, zimbabwe To chyba tak jest, że nie obiekty wywołują lęk, ale lęk który w sobie mamy, "przyczepia się" do różnych obiektów. To takie moje wrażenie.
  17. Brunhilda

    niepotrzebna dyskusja

    pierm77 grzecznie mnie przeprosił za tego posta (przez pw), zapomnijmy o sprawie. Proponuję wrócić do tematu :)
  18. Brunhilda

    Odstawianie leków

    Muszę Wam opowiedzieć o moim upiornym dniu bez wenlafaksyny. Wczoraj skończyło mi się opakowanie, a wizytę u psychiatry mam dopiero w piątek. Zaczęło się w nocy, śnił mi się koszmar, obudziłam się cała spocona. Potem w autobusie jadąc do pracy miałam mdłości, cała się trzęsłam i wpadłam w panikę (kiedy mi sie ostatnio przydarzył taki atak w autobusie? dawno...). Nie poszłam do pracy, nie poszłam na francuski, usprawiedliwiałam się biegunką, którą zresztą tez miałam. Potem chciałam się przespać i kolejny koszmar mi się przyśnił, jeszcze gorszy od pierwszego. Nic, tylko walić głową w ścianę. Tragedia. Na szczęście udało mi sie zdobyć receptę, łyknęłam velaxin i czuję sie lepiej. Jestem prawie pewna, że to nie były prawdziwe objawy odstawienne, tylko skutek lęku przed tymi objawami. Podejrzanie szybko się pojawiły i szybko minęły. To by znaczyło, że w pewnym sensie sama sobie zafundowałam taki koszmarny dzień... ech.
  19. No i jeszcze... sprzątanie! Jest wyczerpujące, prawie jak sport I w wysprzątanym, pachnącym pokoju człowiek lepiej się czuje. I ma satysfakcję, że mu się udało za to zabrać i doprowadzić to do końca :)
  20. Brunhilda

    Depresja objawy

    To może być depresja. Ale to tylko moje wrażenie, nie żadna diagnoza oczywiście. W każdym razie jeśli czujesz, że sobie z tym nie radzisz, to powinnaś pójść jak najszybciej do psychologa, a najlepiej od razu do psychiatry, on będzie wiedział, co to jest i co z tym dalej robić. Trzymaj się, takie rzeczy naprawdę da się wyleczyć :)
  21. Mi też książki pomagają. I jeszcze gra na pianinie: jak mi bardzo źle, to uczę się nowych utworów. To wymaga wielkiego skupienia, więc trochę zapominam o moim bólu. No i sport też jest dobry, najbardziej lubię bieganie i jazdę na rowerze (szkoda, że pogoda teraz taka kiepska...)
  22. Brunhilda

    niepotrzebna dyskusja

    jak bym byl zle wychowany to bym napisal: ty durna palo zaraz tam przyjde i dowiesz sie jaki jest powod ze ma sie miec ptsd, nerwice a pozniej depresje ale na twoje szczescie dobrze wychowany jestem dlatego tak nie powiem, znizajac sie do twojego poziomu intelektualnego, wytlumacze ci ze poprostu ktos skopal nas i to w momencie kiedy bylismy totalnie bezbronni. Widzialas kiedys kopane i szrpane przez psy dziecko ?to cos takiego, jezeli chodzi o mnie te psy to moi rodzice jedni szarpali drudzy udawali ze ich nie ma, moze inni mieli lepiej. Ja sie zastanawiam nad inna sprawa skad sie biora tacy idioci zadajacy podobne pytania? co k.o.r.w.a mamy ci napisac ze niby sami sprowokowalismy to ze jako dziecko ktos nas parenascie razy wyslal na ostry dyzur ? Ja się do poziomu Twojej kultury zniżać nie będę. Jest mi przykro i czuję się urażona. Super, nie? W końcu o to ci chodziło. IceMan, dzięki, że zareagowałeś :)
  23. Nikt chyba się nie cieszy, że ma te problemy... ale z nami jest tak, że raz czujemy się źle, a raz dobrze i z tego "dobrze" trzeba korzystać i się cieszyć, tym bardziej, że problemy lubią wracać. Może dzięki naszym zaburzeniom umiemy cenić zwykłe, spokojne dni, które inni uznają za nudne. Dla mnie o wiele gorsza byłaby jakaś śmiertelna choroba i brak nadziei na poprawę i wyleczenie U nas zawsze jest ta nadzieja, nawet jeśli czasami jej kompletnie nie czujemy.
  24. Super! Jeśli my nie poczujemy, że chcemy z tego wyjść, to nie pomogą ani żadne leki, ani terapia, ani nic. Ja ostatnio zrozumiałam, że to wszystko jest po to, żeby nas wspierać w naszej walce, a nie po to, żeby rozwiązać za nas problem, podczas gdy my będziemy leżeć przed telewizorem i czekać, aż wyzdrowiejemy
  25. - przebywania w większej grupie - kupowania w sklepie - rozmawiania z obcymi - chłopców - imprez - zabierania głosu w dyskusji - spojrzeń ludzi A tak ogólnie to chodzi o to, że człowiekowi wydaje się, że wszyscy go obserwują i oceniają negatywnie lub się z niego śmieją (słyszysz śmiech w autobusie i myślisz - to ze mnie!). To jest tak naprawdę lęk przed ośmieszeniem i upokorzeniem. Kurcze, kiedy o tym piszę, to przypominam sobie, jak bardzo była bezradna wobec tej fobii jeszcze parę lat temu i jak strasznie cierpiałam, i mi się robi tak cieżko. Ale z drugiej strony strasznie się cieszę, że tyle się zmieniło od tamtego czasu :) Ja zrobiłam to samo! tylko że jeszcze brutalniej, bo spaliłam je Teraz żałuję! I całe szczęście, że tego nie robisz! Bo tak robią ludzie, którzy kompletnie nie znają się na rzeczy, a wydaje im się, że są znawcami tematu. Jezu, jak ja nie znoszę ludzi, którzy nic nie wiedzą, nic nie rozumieją, a się wymądrzają, np: "tak na moje oko, to ty masz osobowość borderline" - gdzieś usłyszeli, że jest coś takiego i wydaje im się, że już wszystko wiedzą i mogą stawiać diagnozy.... No po prostu mam alergię na takich ludzi! grrr <żądza mordu>
×