Skocz do zawartości
Nerwica.com

Brunhilda

Użytkownik
  • Postów

    143
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Brunhilda

  1. Brunhilda

    Strzałka

    Witaj :) Czasami trzeba wypróbować kilku terapeutów aż się trafi na właściwego. Ale warto szukać!
  2. Właśnie znalazłam się w krytycznym momencie wychodzenia z depresji: leki już zrobiły, co miały zrobić, czuję się o wiele lepiej i nadszedł czas, żeby znowu żyć aktywnie. Wszytko teraz zależy ode mnie i to mnie lekko przeraża. chodzi o to, że jeśli pozostanę przy "depresyjnym" trybie życia, to będzie tak, jakbym zaprosiła depresję z powrotem do siebie - moje samopoczucie zaczyna się znowu pogarszać, i dobrze wiem (terapeutka też to potwierdziła), że to z braku normalnej aktywności - za dużo myślę, za mało działam. Znowu tracę kontakt z rzeczywistością, bo zaplątuję się w te chorobliwie wybujałe myśli jak w taki "kokon". No i teraz muszę wziąć się w garść, zacząć coś robić mimo niechęci, wątpliwości ("to i tak nic nie da!)" itp. I się nie zrażać... Nie jest lekko... Czy ktoś wie, o czym mówię? Na pewno :) Proszę Was o jakieś słowa otuchy, naprawdę bardzo mi tego potrzeba...
  3. Nie, depresja to w ogóle całkiem inna sprawa, pojawiła się z powodu bardzo przykrego zdarzenia w moim życiu. Lęki skończyły się na długo przed początkiem depresji. Chociaż w najgorszym stadium depresji (koniec października tego roku) miałam stany lękowe, ale bez ataków paniki (i całe szczęscie!).
  4. Terapia działa! 2,5 roku temu przytrafiły mi się ataki paniki, naprawdę ostre. To było w ogóle moje pierwsze poważniejsze zaburzenie psychiczne, więc to, że nie wiedziałam co się dzieje, jeszcze bardziej potęgowało moje przerażenie. Zresztą co ja tu będę opisywać, kto tego doświadczył, ten wie, jakie to uczucie. Najostrzejsza faza dość szybko minęła, ale pozostał "lęk przed lękiem". Dostałam leki, zaczęłam chodzić na terapię poznawczo- behawioralną. Nie powiem, żebym od razu przekonała się do tej formy terapii - wydawało mi się, że jest strasznie powierzchowna, a terapeutka wszystko upraszcza. ja jej opowiadam o koszmarze, który nawet nie da się wyrazić słowami, a ona to sprowadza do jakichś schematów i regułek! Nawet się z nią kłóciłam :) Ale mimo to współpracowałam, starałam się robić to, czego uczyłam się na sesjach, chociaż nie do końca nawet w to wierzyłam. Po prostu nie miałam nic do stracenia. No i powoli, powoli coś się zaczęło zmieniać - oswoiłam swój lęk, przestałam się go bać i dzięki temu byłam i jestem teraz w stanie go kontrolować. Ataki paniki były coraz rzadsze. Jeszcze niedawno żeby czuć się pewnie na mieście musiałam mieć w portfelu tabletkę na uspokojenie - teraz już nawet tego nie potrzebuję - mimo, że mam teraz depresję, czyli w sumie stan podwyższonego ryzyka jeśli chodzi o ataki lęku. No bo co? Najwyżej będę miała atak paniki, który do przyjemności nie należy, ale przyjedzie i przejdzie, a mi się nic nie stanie - to jest właśnie to podejście, które wypracowałam dzięki terapii :) A więc terapia działa! Teraz w związku z depresją też chodzę na terapię (innego rodzaju), ale napiszę o tym później, bo nikt nie lubi czytać tasiemcowych postów :)
  5. Jam mam taki "dzienniczek depresji" - zaczęłam to pisać na początku terapii, zapisuję tam różne rzeczy, które chcę opowiedzieć terapeutce, ale boję się, że o nich zapomnę, bo wizyty mam co tydzień. Czasem napiszę jedno zdanie, czasami parę stron. To bardzo pomaga uporządkować myśli i uczucia, więc pewnie jest formą terapii. Jeszcze jest tak, że jak podejmę jakieś postanowienie, które ma mi pomóc wyjść z depresji, to je zapisuję. Bo jak zapiszę, to czuję się bardziej zobowiązana do jego przestrzegania - a wiadomo że w depresji bywa ciężko z tą motywacją...
  6. Brunhilda

    Hej :*

    Dopiero niedawno zaczęłam doceniać swoje szczęście! Wcześniej chyba wydawało mi się, że tacy rodzice jak moi to standard, aż powoli, gadając z różnymi osobami, czytając różne wypowiedzi w necie zdałam sobie sprawę, że większość młodych ludzi z depresją wcale nie ma wsparcia w rodzicach, wręcz przeciwnie! To był dla mnie szok Bardzo mi przykro, że tak się dzieje ( Jest mi strasznie głupio, bo jeszcze niedawno miałam "żal" do mojego ojca, że to po nim właśnie odziedziczyłam słabą psychikę... Nie mówiłam mu tego wprost, ale tak sobie myślałam, i uważałam, że tacy ludzie w ogóle nie powinni mieć dzieci, żeby tego nie przekazywać dalej To były paskudne myśli, strasznie się ich wstydzę.
  7. Mój tata w młodości chorował na depresję i nerwicę, a teraz jest zdrowy. Tzn zdarzają mu się oczywiście gorsze dni i w ogóle jest nadwrażliwy, wiadomo, ale już nie choruje, nie potrzebuje leków. I tak jest od wielu lat. Czyli można! :)
  8. ja znam, chodzę od paru lat. Miałam ataki paniki, wyszłam z tego, chodziłam na terapię i do psychiatry właśnie w cpp. Czyli polecam. Inna sprawa, ze nie mam porównania, bo nigdzie indziej się nie leczyłam. A z tymi gejami to częściowo prawda- są tam terapeuci którzy się zajmują ich problemami :). Ale mój psychiatra nie jest na pewno gejem, ani pani psycholog też nie )
  9. Brunhilda

    Witam wszystkich

    Hej :) Lepiej chyba najpierw do psychiatry po tabletki (jeśli potrzebne). Chodzi o to, że jeśli ktoś jest naprawdę w kiepskim stanie, to potrzebuje najpierw troszkę stanąć na nogi, żeby w ogóle mieć siły na terapię. Tym bardziej że wtedy liczy się każdy dzień, bo tabletki nie działają nigdy od razu. Ale jeśli nie czujesz się jakoś bardzo źle, to chyba kolejność nie jest taka istotna.
  10. Brunhilda

    Hej :*

    Racja, racja. I wiedzą, jak pocieszyć, kiedy jest kiepsko. Mój tata w młodości miał bardzo podobne problemy. Nie dość, że zawsze mogę mu się wyżalić a on naprawdę rozumie, o czym mówię, to jeszcze samo to, ze jest, i jest w dodatku zdrowy, pozwala mi wierzyć, że i ja nie będę przez całe życie czuć się tak jak teraz...
  11. Hej! Kiedy zachorowałam na depresję, psychiatra zamienił mi cipramil 10mg (brałam od 2 lat, w związku z atakami paniki) na velaxin właśnie (75mg na dobę). Biorę go od półtora miesiąca, na początku na pewno pomagał, teraz już sama nie wiem, znowu czuję się dość depresyjnie, ale muszę przyznać, że miałam okresy naprawdę dobrego samopoczucia. Co do skutków ubocznych: własciwie miałam niewiele, ale może dlatego, że wczesniej brałam ten cipramil, który działa dość podobnie, więc organizm chyba zdążył się przyzwyczaić. Przez pierwszy tydzień miałam lekkie mdłości jakiś czas po połknięciu tabletki i...rozszerzone źrenice :) Nawet psychiatra się zdziwił, ale wyczytałam w ulotce, że takie coś może się zdarzyć.
  12. Brunhilda

    Hej :*

    Witam wszystkich! Cieszę się, że jest takie forum, łatwiej zmagać się z problemami, kiedy się wie, że inni też są w podobnej sytuacji. Pomaga mi świadomość, że moje zaburzenia nie są jakąś przerażającą, nieznaną chorobą, tylko czymś co przydarza się tak wielu osobom :) Może trochę o mnie: mam 21 lat, nie robię nic. W tym roku po raz drugi, mimo naprawdę ciężkiej pracy nie dostałam się na moją wymarzoną uczelnię - Akademię Sztuk Pięknych. I to jest bezpośrednia przyczyna mojej depresji. Dwa i pół roku temu miałam też zaburzenia lękowe z atakami paniki, ale z tego udało mi sie wyjść dzięki lekom, terapii i własnej pracy - czyli jest to możliwe! Pozdrawiam wszystkich jeszcze raz bardzo gorąco! :**
×