Skocz do zawartości
Nerwica.com

Brunhilda

Użytkownik
  • Postów

    143
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Brunhilda

  1. Racja. Moim skromnym zdaniem to wszystko, o czym tu piszemy, dotyczy sytuacji, kiedy człowiek czuje się dobrze, albo chociaż ma wrażenie, że zaczyna powoli wychodzić z dołka i nabierać sił. Ale kiedy znajduje się na tym najbardziej dennym dnie to przecież nie jest w stanie się zmotywować do działania, nie widzi sensu, w ogóle za bardzo cierpi żeby mieć głowę do takich spraw.
  2. Niestety, to bardziej skomplikowane. Może doskonale wiedzieć, że cos jest całkiem irracjonalne, a nie móc tego tak łatwo zmienić, Na przykład taka fobia społeczna nie znika, kiedy uświadomisz sobie bezpodstawność swojego lęku przed ludźmi. Wydaje mi się, że problemy psychiczne raczej nigdy całkiem nie znikają, tylko człowiek stopniowo uczy się, jak z nimi żyć, żeby były jak najmniej dokuczliwe i jak najmniej ograniczające. Z tą fobią u mnie było tak, że na silę chciałam przestać si.ę nie bać, a nie umiałam, i coraz bardziej mnie to frustrowało. A potem pogodziłam się z tym, że lęk zawsze będzie, i nauczyłam się go ignorować, robić rożne rzeczy mimo leku. I to sprawiło, że bardzo się zmniejszył! :) Mam fobię, ale ją olewam na tyle, na ile w tej potrafię i robię swoje. Ale wcale nie było mi łatwo do tego dojść. Ta nowa postawa powstała z poczucia bezsilności wobec własnych irracjonalnych lęków. K., rozsądna z Ciebie dziewczyna! Dużo rozumiesz, chociaż sama nie jesteś chora, a to rzadkość :) A może Ty byłas chora i wyzdrowiałaś?
  3. Tak myślę, że w porównywaniu się z innymi trzeba po prostu zachować ten umiar, o którym pisałaś. Warto się porównywać z innymi, i na swoją korzyść (bardziej wierzymy w siebie), i na niekorzyść ("on umie to robić lepiej, tez chcę nad tym popracować"). Wtedy to jest dobre, gdy nie wpadamy w skrajności. Dobrze też porównywać siebie z samym sobą z dawniejszych okresów ("o! mam teraz nieporównywalnie większa samoświadomość niż kiedy szłam do liceum!") i uświadamiać sobie swoje postępy w walce z naszymi problemami psychicznymi, ale też we wszystkich innych dziedzinach :) To bardzo budujące!
  4. Działam :) Każde przezwyciężenie niechęci do działania przynosi mi satysfakcję i bardzo poprawia samopoczucie. zaczęłam działać, kiedy swoim nieróbstwem doprowadziłam się do okropnego stanu jakiejś takiej histerii egzystencjalnej. Zamiast coś robić, siedziałam i roztrząsałam te wszystkie sprawy sensu i bezsesnu, aż poczułam, że zajrzałam w to za głęboko i nie ma już odwrotu. Wpadłam w panikę i długo nie mogłam się uspokoić. To było upiorne doświadczenie, ale chyba konieczne, żebym zrozumiała, jak bardzo mogę sobie zaszkodzić, poddając się lenistwu i skłonności do uciekania od rzeczywistości wgłąb siebie. Warto coś robić, to przynosi satysfakcję i leczy poczucie pustki i bezsensu. Naprawdę, nie wierzyłam w to, ale się przekonałam!
  5. Na pewno! W ogóle ostatnio zauważyłam, że nasze problemy trochę nas zaślepiają (a przynajmniej mnie) Ja często porównuję się z innymi tylko przez pryzmat moich problemów, szczególnie kiedy są bardziej nasilone. Np myślę sobie "och, jaki on musi być szczęsliwy, nie wie, co to fobia społeczna". Dopiero potem sobie zdaję sprawę jaka głupia była ta myśl, że jest tyle innych dziedzin, w których można mieć problemy, a ja zupełnie o nich zapomniałam i wydawało mi się, że o tym, czy ktoś jest szczęśliwy, decyduje tylko to, czy ma fobię lub depresję, czy jej nie ma. Niby oczywiste, a jednak często łapię się na takim głupim ocenianiu ludzi.
  6. - no właśnie. Czasami zdarza mi się czytać o ludziach dotkniętych jakąś okropną chorobą, czy niepełnosprawnych, którzy mimo to potrafią cieszyć się życiem. Jest mi wtedy strasznie wstyd, że mam depresję. Czyli, że smucę się w sumie bez powodu, gdy inni maja bardzo poważny powód, a nie rozpaczają.Ale przecież gdyby dało się postanowić "od jutra cieszę się życiem i nie zamartwiam się" i móc od razu spełnić to postanowienie, to ja bym to dawno zrobiła! No ale depresja to choroba, nie mamy nad nią pełnej władzy i to nie jest nasza wina, że chorujemy. Ja ostatnio zachorowałam, mimo że naprawdę robiłam wszystko, żeby się nie pogrążyć, ale deprecha była silniejsza. Ale walczyć trzeba, bo jak nie walczymy, to nie mamy już żadnej szansy na zwycięstwo.
  7. Czy zastanawiacie się nad tym, dlaczego zaburzenia przytrafiły się akurat Wam, podczas gdy inni żyją sobie spokojnie, nie jest dla nich żadnym problemem to, co nam przychodzi z wielkim trudem? Ja niby akceptuję siebie i swoje słabości o wiele bardziej niż kiedyś, ale i tak czasami zdarza mi się poczuć to ukłucie zazdrości wobec silnych i całkiem zdrowych psychicznie ludzi. Np zawsze zazdrościłam mojej przyjaciółce, którą postrzegałam jako okaz zdrowia, zazdrościłam jej wrodzonego optymizmu, równowagi, spokoju, tego, ze ona ma te cechy tak po prostu, a ja muszę o nie walczyć, brać leki, zmagać się ze sobą i swoimi skłonnościami... zresztą sami dobrze wiecie jak to jest. Nie umiałabym sobie wyobrazić mojej przyjaciółki u psychiatry. Niby po co miałaby tam iść? Przecież tak doskonale funkcjonuje, zwłaszcza w porównaniu ze mną. Nie ma ani śladu fobii społecznej, lęków, depresji....No i co? Dowiedziałam się dzisiaj, że ma ma całkiem poważny problem psychiczny (tylko że zupełnie innego rodzaju niż moje zaburzenia). Ostatnia osoba, którą mogłabym o coś takiego podejrzewać, a przecież znamy się od paru dobrych lat! Teraz widzę, jaką bzdurą jest ta moja zazdrość. I wreszcie naprawdę dotarło do mnie to, co mi nie raz mówiła terapeutka, że nie ma ludzi bez problemów. Nie wiem, czuję się tak dziwnie, jestem w szoku. Rzeczywistość tak brutalnie zaprzeczyła moim przekonaniom (ale to akurat bardzo dobrze!). No i martwię się o przyjaciółkę. Ona sama jest w szoku, też postrzegała siebie jako osobę zdrową psychicznie. Postaram się ją wspierac jak potrafie, ale własciwie niewiele mogę, nie jestem psychologiem, tylko zwykłą pacjentką..ale jednak z dłuższym stażem:) Może będę potrafiła dodac jej choc troche otuchy... Hm, czy znacie to uczucie zazdrości wobec zdrowych? A może ktoś też przekonał się o jego bezpodstawności?
  8. ashley - nic dodać, niż ująć. Doskonale wyraziłas to, co ja sama od pewnego czasu czuję!
  9. W tym roku spędzałam sylwestra z bardzo sympatycznymi ludźmi, którzy mieli przesłodkiego pieska Fifi. Piesek panicznie bał się petard, caly sie trząsł, więc mu współczułam, bo wiem, co to panika. Ale jak stamtąd wczoraj wyjeżdżałam, był już spokojny i wydawało sie, że wszystko z nim w porządku. A dzisiaj dowiedziałam się, że nagle, niespodziewanie zdechł. No i mi smutno i jestem w szoku. Wiem, ze to tylko pies, ale... To nie jest wprawdzie depresyjny smutek (bo depresja wreszcie daje mi od siebie odpocząć(), tylko taki zwyczajny, związany z rzeczywistym zdarzeniem. Ale ból to zawsze ból, więc uznałam, że mogę tu trochę pojęczeć..
  10. Brunhilda

    Witam wszystkich

    Witaj Lyra. Jak dobrze wiem, o czym piszesz! Ja z tego wyszłam, Tobie też się uda. Powodzenia!
  11. Przez tyle dni było dobrze, starałam się, i to przynosiło efekty, a dzisiaj znowu mnie dopadł dół Nasilał się od rana, a jeszcze przed chwila przyjaciółka powiedziała, że nie będzie mogła spędzic ze mną Sylwka i to mnie dobiło. depresyjnie mi znowu
  12. Brunhilda

    nerwica mija!

    Zdrowieję! To pewne. Ostatni raz depresja zaatakowała dwa tygodnie temu, kiedy po okresie dobrego samopoczucia doprowadziłam się do histerii rozmyślając nad sensem życia (ściśle mówiąc - nad jego bezsensem) :/ Ale to chyba był przełom - zdałam sobie sprawę, że jeśli chcę całkiem z tego wyjść, to muszę sama zacząć walczyć, a leki i terapię traktować jako wsparcie, a nie jako coś, co za mnie rozwiąże wszystkie problemy. I że jestem gotowa, żeby wrócić do normalnego życia, a jeśli tego natychmiast nie zrobię, to znowu zacznę się staczać. No i wróciłam, chociaż tak strasznie mi sie nie chciało! ;P Czuję się dobrze, tak...normalnie. Nie mówię, że jestem zdrowa, na pewno jeszcze nie, ale zdrowieję :) Każdy dobry, zwyczajny dzień jest dla mnie bardzo cenny, bo jeszcze nie zapomniałam, jak czułam się w najgorszym okresie depresji... Wam tez życzę jak najwięcej takich dni. Może być lepiej i będzie lepiej!
  13. Ludzie, jesteście niesamowici! Podobno gg Madzi przeżywa dzisiaj oblężenie Czy wiecie, że ona niezasłużenie została usunięta z forum (z winy brata, który wszedł z jej kompa i nawrzucał Adminowi)? To niesprawiedliwość. Czy dałoby się coś z tym zrobić?
  14. Brunhilda

    depresja a wiara

    Ja straciłam wiarę przez problemy psychiczne. Kiedy kilka lat temu miałam ataki paniki (miałam 18 lat wtedy) to nie mogłam się pogodzić z tym, że Bóg pozwolił, żeby coś tak niewyobrażalnie upiornego mnie spotkało, chociaż nigdy nie zrobiłam nic naprawdę złego. Nagroda czekająca na mnie w niebie mnie nie przekonywała. I wtedy zaczęłam myśleć, że może Boga w ogóle nie ma? Ta myśl była naprawdę przerażająca, doprowadzała mnie do kolejnych ataków, więc bardzo chciałam, żeby Bóg jednak był. Żebyśmy nie byli sami na świecie, żeby wszystko było częścią planu, a nie zwykłym przypadkiem. I żeby móc zrzucić na Boga chociaż odrobinę odpowiedzialności za siebie i swoje życie ;P Łatwiej jest żyć wierząc niż nie wierząc. Naprawdę jeszcze długo starałam się odzyskać wiarę, ale w końcu całkiem zwątpiłam. Niby świadomość braku jakiegoś "ponadludzkiego" sensu naszego istnienia już mnie tak strasznie nie przeraża, ale zastanawianie się nad tym nie raz doprowadzało mnie do różnych bardzo nieciekawych stanów... Więc usiłuję o tym nie myśleć, bo po pierwsze to nic nie daje, a po drugie zamartwiając się tym nigdy nie wyjdę z deprechy. Ale w coś tam wierzę - np w to, że istnieje bezinteresowna ludzka dobroć. Że zdarzają się ludzie, którzy potrafią być życzliwi tak po prostu, nie dla korzyści, nie ze strachu przed wiecznym potępieniem, ani nie dlatego, że Bóg tak każe.
  15. Brunhilda

    Przytulanki w offtopie.

    A ja odwzajemniam przytulenie :)
  16. Brunhilda

    Czy lubicie siebie?

    Myślisz, że ja nie mówię "i co z tego", kiedy ktoś próbuje mnie pocieszać? To chyba najbardziej typowy tekst u ludzi z depresją
  17. Brunhilda

    Czy lubicie siebie?

    nierzeczywista - jesteś na dobrej drodze: najważniejsze jest to, żeby zdać sobie sprawę z tego, że nasza niska samoocena to tylko błędne, zaburzone odczucia, a nie coś, co odzwierciedla prawdziwy stan rzeczy. A Ty zdajesz sobie z tego sprawę i to jest już bardzo, bardzo dużo! :) - Ale starasz się, walczysz! A bez walki nie ma zwycięstwa. Ja też tak mam, że od razu oczekuję widocznych efektów i łatwo się zrażam, jeśli nie pojawiają się tak szybko, jakbym chciała. Moja terapeutka mówi mi zawsze, ze coś, co osiągamy powoli, dzięki ciężkiej pracy, jest trwalsze niż to, co przychodzi szybko i bez problemu :)
  18. Brunhilda

    WITAM WSYSTKICH

    SEBASTIAN28 witaj!
  19. Brunhilda

    Czy lubicie siebie?

    Ja teraz już lubię siebie, ale nie zawsze tak było. Kiedyś miałam strasznie niska samoocenę, uważałam się za totalne zero. Paradoksalnie, zaakceptowałam siebie mniej więcej wtedy, kiedy zaczęłam mieć widoczne problemy psychiczne. Nie wiem dlaczego, pewnie z różnych powodów, myślę, że nie bez znaczenia była psychoterapia. Oraz to, że przyjaciele (i rodzice) zaakceptowali mnie taką, jaka jestem, z moimi zaburzeniami, gorszymi dniami itp - to dla mnie bardzo, bardzo ważne... Chciałabym być silniejsza psychicznie, czasami jestem na siebie wściekła, że zamartwiam się czymś, co inni by od razu olali, albo kiedy muszę się przełamywać i walczyc ze sobą, żeby zrobić coś, co innym przychodzi bez najmniejszych problemów (mam fobię społeczną). Ale jednak nie chciałabym być jakąś przebojową, długonogą laską, wolę być sobą, mimo wszystko :) Chociaż czasami jest mi ciężko ze sobą, nie będę ani sobie, ani Wam wmawiać, ze tak nie jest.
  20. ...oraz ukrywanie ich przed samym sobą. Udawanie, że nie ma problemu, kiedy się go ma, wcale go nie usuwa, wręcz przeciwnie! Bo kiedy już zrozumiesz, że masz depresję, to "znasz wroga", wiesz mniej więcej, czego się mozna po niej spodziewać i od czego zacząć walkę. Wiem co mówię (a raczej piszę ;P), bo sama zrobiłam ostatnio ten błąd, mimo, że miałam już kiedyś problemy psychiczne, więc powinnam szybko załapać, że coś jest nie tak i pójść do psychiatry, zamiast pozwolić temu cholerstwu (depresji) tak się rozwinąć. Ale teraz zdrowieję, więc to nie ma już większego znaczenia :)
  21. Brunhilda

    Czesc

    Witaj! Tutaj na pewno nie będziesz się czuła samotna ze swoimi problemami :)
  22. Dzięki za dobre rady i za piękną wielką buźkę : Od dwóch dni staram się żyć aktywnie (święta temu bardzo sprzyjają), nie zwracając uwagi na depresyjne nastroje. Czuję się naprawdę lepiej! Niby to dopiero dwa dni, ale wystarczyło, żebym się przekonała, że warto walczyć :)
  23. Dzięki. Właśnie takich słów wsparcia potrzebowałam :)
  24. Ashley, jesteś wspaniała! Czytałam wcześniejsze Twoje posty, i jestem pod wrażeniem Twojego optymizmu i siły - mogłabyś obdzielić nimi całe to forum i jeszcze by Ci dużo zostało Wiesz, ja też już to kiedyś przerabiałam - ale wątpliwości pojawiają się za każdym razem... Wzięłam się za malarstwo - przed depresją to była dla mnie najważniejsza rzecz. I chociaz maluję dopiero parę godzin, to już jestem trochę spokojniejsza. Teraz tylko ważna jest wytrwałość, żeby się nie zniechęcić. Będzie dobrze :)
×