-
Postów
2 234 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Infinity
-
mirunia, tak, w potrzebie sąsiedzi nigdy nie zawiodą choć czasem obgadują i rozsiewają ploty jak to na wsi, ale krzywdy nie zrobią a i pomoga
-
a brawo za podejście
-
mirunia, nie żyłam z nim zawsze w zgodzie, chodzi mi bardziej o to że w tej wsi się wychowałam, znał mnie od pieluch, rodzina moje ciotki np. widziałam pierwszy raz na pogrzebie taty. Moja bliższa rodzina też różnie, czy nie mamy kasy to nie pożycza a oni zawsze, czy drzewo sprzedać też choć u nich mogło być mało to odsprzedali bysmy mieli czym napalić, czy do lekarza podwieźć tez nie było problemu. Sąsiad o 4 rano zawoził mnie do miasta na autobus gdy jechałam na wycieczkę, a jak wracał po północy też czekał by przywieść.
-
mirunia, później, wieczorem, jak rozmawialam z sąsiadką to bardziej ja byłam przejęta, le coż... odpuścić. Teraz się poryczał bo nawet w sumie z szacunku do sąsiada, choć może nie żyliśmy tzn. ja nie żyłam zawsze w dobry relacjach bo zdarzały się awantury o psiaki, ale sąsiad to czasem ktoś bliższy niż rodzina bo widujemy się codziennie prawie.
-
Z tymi bocianami to jest dłuższa historia. Sąsiad lubił je obserwować. Cieszył się z gniazda, że u nich bo szczęście, bogactwo itd. W zeszłym roku, pierwsze młode, jeden wypadł z gniazda, a drugi zabił się o linie energetyczną. Kilka dni po drugim sąsiad zmarł. Sąsiadka opowiadała jak się cieszył i że "bocian go zabral za sobą". Sąsiadka prosila mnie abym wyszukała w necie numerów. Pamiętając o tym przejęłam się, bardziej nią i tym że może się przejąć bo to jakby były bociany jej męża zmarłego, zaczęłam dzwonić, nie za zbyt przejmując się boćkiem tylko nią. ale ciiii ( choć piszę na forum to ciii )
-
Wzięłam pół mirty. Może zasnę. jestem wyczerpana ale za razem pobudzona.
-
mirunia, może i tak. Myslałam że trzeba powiadamiac
-
tylko powinno tak mysle sprawdzic tamte bo moga byc tamte chore i po czasie wyjdzie, pewnosci nie mozna miec
-
LATEK1962, khaleesi, tak, na pewno. Dwa sa jeszcze w gniezdzie.
-
Bociek nie przeżył. Do tej pory nikt się nie pojawił. Dziś o 10 przyszedł do mnie mail co można zrobić żeby go włożyć do gniazda jeśli nie był poturbowany. Tylko w moich oczach on był o chory dlatego go zrzuciły i powinien najpierw weterynarz przyjechać. Tylko że ja nie jestem pyskata chyba że się wpienię. Sprawa wyglądała by inaczej gdyby ktokolwiek mi pomógł chociażby żeby się wykłócić o weterynarza, czy straż czy kogokolwiek. Pomogła veganka, wyszukiwała organizację, ale co mogła więcej zrobić z Warszawy. Szkoda boćka. Trochę się czuję winna i analizuje co mogła więcej zrobić.
-
Melanie22, a jak z terapią sprawa wygląda na dziś?
-
siostrawiatru, srajki. Też toleruje gołębie tylko z daleka
-
Bry Wstałam a bałam się że nie dam rady. Wzięłam tylko pół tabletki mirty, pewnie dlatego. -- 15 lip 2014, 06:16 -- To tak odnosnie mojej siostry.
-
Ramanujan, mnie wciągu pół godziny Maggda92, oby :*** Dobranoc
-
jasaw, w sumie tak, zawsze umniejszałam swoje. Maggda92, wzięłam mirte i pewnie zaraz z muli :**
-
racja ja nie mam męża dzieci, problemów czy mnie z mieszkania ktoś nie wyrzuci, że stracę pracę a wiszą kredyty przykładowo za dom, ludzie mają ogromne problemy, ja siedzę w domciu, na dodatek w spokojniej wsi w sumie już w lesie itd.. Sąsiadki córka ma białaczkę. Nigdy nie mieli pieniędzy, od zawsze ledwo wiązali koniec z końcem choć pracowici, zwłaszcza ona, żadną pracą nie pogardzi. Nie wiadomo co dalej z córką będzie miała drugą chemie, co potem to się okaże. Dla mnie to są problemy. Ja ze swoimi dolegliwościami jestem w stanie żyć i funkcjonować raz lepiej raz gorzej ale chyba najcenniejsze że żyje i nie muszę się bać o to ile lat mi zostało. Dopiero co sobie uświadomiła że jutro mam terapię. Jak ja cholerka dam radę. Jestem totalnie bez sił a jutro znów rano pobudka i do południa w sumie szwendania.
-
Przepraszam. Muszę odpocząć bo nic nie mogę się skupić na czytaniu.
-
platek rozy, :*** dobrze, dziękuję że jestes amelia83, dobiła siostra. Bliskie osoby bardziej bolą. Cały dzień zawodzę się że na nikogo nie można liczyć choć! Kolega ze szkoły przyjechał po mnie, woził po mieście i na dodatek mnie odwiózł choc kłóciłam się że wrócę autobusem, a ten jednak bardziej uparty. Może lekcja dla mnie że ludzie nie są ani dobrzy, ani źli, tylko różni.
-
mirunia, jest u sąsiadki, to u niej jest gniazdo, a ja nawet nie miałabym warunków by wziąć bo wszędzie psiaki biegają i by zagryzły, być może bo w sumie tego nie wiem bo nie były sprawdzane, ale lepiej zachowac ostrożność wobec żywego zwierzaka.
-
jasaw, łzy mi znów stanęły w oczach ale ze wzruszenia co piszesz Aniu i to co napisała Karinka. Nie za za za zbyt przejmuję się póki co boćkiem, takie rzeczy robię bardziej automatycznie, dopiero po czasie do mnie dociera. Myślała że pójdzie łatwo, a przekonałam się że nie ma szans i częściej można uzyskać pomoc od "zwykłych" ludzi niż organizacje czy osoby zajmujące się pomocą zawodowo, oni tylko wykonują swoją pracę albo i nie wykonują tylko grzeją stołki i od czasu do czasu zryw by się utrzymać tylko w robocie.
-
Ramanujan, wierzyłam w ludzi, ale dziś nie, może chwilowe, ale zdecydowanie dziś jestem obrazona na cały świat. amelia83, nie przesadzaj, ale dziękuję że tak myslisz
-
Nie mam siły, daję słowo, ludzie są paskudni z ogółu i obchodzi ich tylko własne dobro tylko wyjątki się zdarzają że jest inaczej.
-
platek rozy, Nie podjedzie. Jeden odsyłał do drugiego. Niektórzy byli nawet nie przyjemni. Niektórzy ok, ale to wyjątki bo żona sołtysa się dzwoniła do znajomego z osp dopytać się co robić i babka z alarmowego była przyjemna ale tu na tym że była przyjemna się skończyło, podała numer interwencji kryzysowej a ci kazali skoro urząd gminy nieczynny czekać do jutra. Jedna organizacja zajmująca się dziki ptakami stwierdziła że nie będzie przyjeżdżać bo nikt im za to nie zwróci, przyjmą jeśli ja bym zawiozła. Wet całodobowy z powiatu odesłał do gminnego, a ten nie przyjmuje całodobowo. I tak od jednego do drugiego i albo telefon nie odpowiadał albo mieli w dupie. Czuję się bardzo rozchwiana. Do południa dół, płacz, potem nakręcona tym boćkiem, teraz wściekła na sioche którą skoro oddała psa nic ją już nie obchodzi tym bardziej ja, pokazywała jakieś filmiki z działki , zapalili po papierosie i odjechali.
-
ja pie***lę. Połtorej godz dzwoniłam o bociana bo wypadł z gniazda. Czekać do jutra a wątpię żeby młody bociek przeżył do jutra. -- 14 lip 2014, 17:41 -- Ile bociek może wytrzymać bez jedzenia? Nie umiem karmić ptaków i nawet nie mam czym. Nie mam surowego miesa które nadawałoby się dla boćka.