Skocz do zawartości
Nerwica.com

depresja24h

Użytkownik
  • Postów

    412
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez depresja24h

  1. Na depresję egzystencjalne polecam ayahuasce w Czechach są organizowane kilkudniowe ceremonie. Ale nie można być na antydepresantach jedna z roślin jest inhibiorem MAO wiec mogłoby się skończyć nieciekawie. Ja jednak ma to co Stracona, endogenna
  2. Witaj. Twoja historia jest bardzo podobna do mojej. Symfaxin tj. substancja czynna wenlafaksyna zadziałała na mnie bardzo dobrze wróciłam do życia, miałam zainteresowania, studia, wszystko szło w dobrym kierunku. Brałam lek systematycznie aż w końcu przestałam na niego reagować a doszłam do dawki maksymalnej. Pol roku i powrót do łóżka, przerwane studia, brak zainteresowania życiem, wszystko nagle staje się trudne. Tez miałam myśli samobójcze. Zaburzenia osobowości to oni diagnozuja bo nie wiedzą co na to poradzić i usiłują zepchnąć problem w stronę psychoterapii. Dalej to taka sinusoida, testowanie kolejnych leków, jeden zadziała, inny nie, a oni nie wiedzą dlaczego. Mózg jest zalewany cały tym lekiem i najprawdopodobniej po jakimś czasie receptory się wypalaja i nie chcą produkować dalej neuroprzekaznikow, mówią stop i jest zjazd. Może to być taka wtórna depresja. Te leki nic nie leczą bo przyczyną w mózgu nie jest znana tylko działają na objawy. Jak kiedykolwiek odstawisz lek z dnia na dzień depresja zawsze wróci. Jedyna opcja jest dodanie stabilizatora do antydepresanta żeby przedłużyć działanie leku ale może być ze poskutkuje a może nie to taka zgaduj zgadula. Wenlafaksyna dobrze łączy się z mirtazapina/mianseryna może jeszcze u Ciebie zadziała. W zasadzie to masz możliwość nie brać leków lub brać na zasadzie może zadziała a może nie. Psychiatria jest nauka wciąż rozwijaca się mamy to co mamy niestety. Sprawdź sobie jeszcze tarczyce na wpisie powinno być TSH,Ft3,Ft4 a jak nie to zbadaj.
  3. Anka szklanka a czy w historii Twojego taty nie chodziło o zwykła łapówkę w postaci lampy za wyższe ocenę lub przepuszczenie z przedmiotu?
  4. Ja swojej lekarce dałam prezent aby podziękować bo wtedy mi bardzo pomogła, wręcz uratowała życie. Nie była to próba przekupstwa. Jak ktoś coś dobrego dla Ciebie zrobił to możesz się tak odwdzięczyć. Taki lekarz tez czuje się doceniony. Absolutnie nie jestem za tym aby każdemu lekarzowi czy terapeucie coś dawać, wszystko zależy od naszej relacji. Oczywiście jak rodzina chorego coś przynosi to może być to lapowkarstwo żeby lepiej się zainteresować czy postarać. Mi się wydaje ze w tym wątku chodzi o to czy wypada coś dać aby podziękować. Ja myślę że tak i jest to na miejscu, ale nic na siłę.
  5. Ja dałam psychiatrze prezent na początku wizyty. Ale dalej zamierzałam się leczyć. Spaliłam buraka gdy zapomniałam jej na koniec wizyty zapłacić a ona się wtedy się upomniala że musi z czegoś żyć. Tym bardziej było mi glupio gdyż brała ona niewiele w stosunku do innych psychiatrów a miała spore doświadczenie. W ogóle u mnie w szpitalu psychiatrycznym bardzo często widziałam jak pacjenci lub rodziny przynosiły prezenty. Często było widać ze pacjent biedny ale do kiosku szpitalnego poszedł kupił bombonierke lub duża czekoladę w ramach podziękowania. Pielęgniarki tez dostawały. U nas były bardzo miłe jak na takie miejsce, nie złościly się. Dobrze wspominam to miejsce i się tam jeszcze wybiorę.
  6. Ja się zgadzam z Panią psycholog. Czemu klienci będzie lepiej? Jak lekarz to pacjent, niezależnie czy psychiatra kardiolog czy stomatolog. Coś leczą lub przynajmniej starają się udawac:)
  7. To wszystko co opisujesz najpewniej od ciąży jest, zmiana hormonów, jak miałam wysoki poziom prolaktyny to tez inaczej się czułam. Masz stany hipochondryczne, wkrecasz sobie to wszystko tak samo jak z tym hivem. Najpewniej po urodzeniu to wszystko minie. Powinnaś o tym powiedzieć partnerowi i rodzinie żeby mieli na Ciebie oko. Po urodzeniu może wystąpić u Ciebie depresja poporodowa wiec ważne abyś komuś o tym wszystkim powiedziała co przeżywasz. Życzę zdrowego dzieciatka
  8. Jeżeli ktoś ma problem z piciem oleju lnianego to ja robie tak: nalewam do szklanki zaciskam palcami nos pije przez słomkę. Wtedy nie czuć obrzydliwego smaku.
  9. "Świadoma droga przez depresje" jest taka książka oparta właśnie o uważnosc. Do niej płyta z ćwiczeniami. Całkiem niezła ale na endogenna jak brakuje energii to niewiele pomoże.
  10. Jak można mieć nieodpowiednia osobowość na psychoterapię? Przecież po to się na tą terapię idzie by zrobić coś z ta osobowością. Dość mam już tych pseudoterapeutek które zachowują się jakby łaskę robiły ze robią terapię. A swój brak kompetencji przerzucaja na pacjenta a kroja stowke jak nie lepiej. Ten zawód w ogóle nie jest kontrolowany, można rok chodzić, zero efektów a płacić trzeba jak nie jest na fundusz. Na fundusz jak Ci nie pasuje to won. A taka kasjerka w biedronka zapieprza, odpowiada za kasę i uzera się z chamski klientami a nawet tej stowki dziennie nie ma. Niech pokaże taka co się na tych studiach nauczyła bo inaczej to tego magistra se może w ramkę oprawic i zawiesić.
  11. bedzielepiej poczytaj sobie o kambo powinno Cię zainteresować.
  12. Napiszę jak wygląda leczenie depresji z mojej perspektywy, a odwiedziłam już wielu lekarzy. 1. Delikwent trafia do psychiatry. Słyszy pytanie 'jak się czuje" to mówi coś o lękach, obniżonym nastroju i poczuciu bycia nieszczęśliwym. Gdy zaczyna opowiadać o swoich problemach to zostaje szybko przygaszony. Czasem lekarz dopyta "a czy śpi" i "czy je". Lekarz nie próbuje dociec przyczyny tego stanu. Diagnoza depresja. Dostaje jakiś lek z grupy SSRI, nic się nie dowie o możliwych myślach samobójczych po ich braniu, zaburzeniach seksualnych i innych. To dobry lek, po 2 tygodniach będzie lepiej (wszystko zależy od tego jaki przedstawiciel go akurat odwiedził lub jaką ma fazę na dany lek) Plus psychoterapia, a jak się lekarza zapyta gdzie,do kogo to on za bardzo nie wie. 2. Po przejściu początkowych męczarni jest całkiem nieźle, jest więcej energii do działania, chęć spotykania z ludźmi, wraca radość życia. Tak się stanie jeśli będziemy mieć szczęście i od razu trafimy na "swój" lek. Przy czym lekarz zielonego pojęcia nie ma o tym dlaczego akurat zareagowaliśmy na ten. W każdym razie nasza choroba jest leczona i jest dobrze. Problemy zaczynają się gdy działanie ów leku zaczyna słabnąć (receptory się wypalają) lub gdy chcemy go odstawić. Bo to z czym przyszliśmy wraca ze zdwojoną siłą. 3. Lekarz do którego chodziliśmy podnosi dawkę, wprowadza następny lek. Jak nie reagujemy dostajemy miano "lekoopornych", a lekarz zaczyna się niecierpliwić. Jak kolejny lek nie zaczyna skutkować to kieruje do szpitala, na psychoterapię, a my się zastanawiamy o co właściwie w tym bagnie chodzi. Sami zaczynamy szukać leków, które mogłyby nam pomóc. Czytamy, szukamy i przy następnej wizycie mówimy, a może ten lek, jest z innej grupy, może mi pomóc. Przechodzimy nieświadomie do próby samodzielnego leczenia, a lekarz staje się naszym dilerem, którego trzeba odpowiednio zagadać by przepisał co chce. Możemy tu trafić na rza buntownika z urażonym ego "Ale to ja jestem lekarzem, co mi Pani będzie mówić o lekach, nie wypiszę tego" Na pytanie dlaczego "Bo nie" Tutaj może dołączyć nam zaburzenia osobowości. 4. Tak trafiamy do prywaciarzy, ucząc się kombinowania, bo leczenia żadnego tutaj nie było, jest tylko potencjalnie utrudnianie dostępu do leków, którego mogłyby pomóc. Lekarze podają jak najbardziej bezpieczne leki i w jakich najmniejszych dawkach żeby chronić swój tyłek. To czy się zdechnie czy nie wcale ich nie obchodzi. Zwykli przedstawiciele firm farmaceutycznych w fartuchach. Nigdy nie będę mieć do psychiatrów takiego szacunku jak do chirurga czy ortopedy gdzie naprawdę trzeba posiadać wiedzę i umiejętności. Tutaj jest zabawa, żonglowanie, rosyjska ruletka "zadziała a może nie?" Co do diagnoz to na początku leczenia sama świadomość autorytetu lekarza powodowała wiarę w diagnozę, ale ona jest czysto subiektywna, niepowtarzalna, naukowo nie do udowodnienia.
  13. W moim mieście wszystko załatwiałam w MOPSIE jak i stamtąd później dostawałam zasiłek na podstawie orzeczenia. Ponadto nie kosztowało mnie to żadnych nerwów. Komisja to czysta formalność bo i tak się liczy dokumentacja. I nie pisz bzdur, że dostaje się stopień w zależności od komisji, bo jest szczegółowo określone. Sama najpierw poczytaj a potem pouczaj innych. Zgodnie z definicjami zawartymi w art. 3 ust. 1 pkt 1, 2, 3 ustawy z dnia 27 sierpnia 1997r. o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych (Dz. U. Nr 123, poz. 776 z póź. zm.) osoby, które ukończyły 16 rok życia zaliczane są do jednego z trzech stopni niepełnosprawności: do znacznego stopnia niepełnosprawności zalicza się osobę z naruszoną sprawnością organizmu, niezdolną do pracy albo zdolną do pracy jedynie w warunkach pracy chronionej i wymagającą, w celu pełnienia ról społecznych, stałej lub długotrwałej opieki i pomocy innych osób w związku z niezdolnością do samodzielnej egzystencji. do umiarkowanego stopnia niepełnosprawności zalicza się osobę z naruszoną sprawnością organizmu, niezdolną do pracy albo zdolną do pracy jedynie w warunkach pracy chronionej lub wymagającą czasowej albo częściowej pomocy innych osób w celu pełnienia ról społecznych. do lekkiego stopnia niepełnoprawności zalicza się osobę o naruszonej sprawności organizmu powodującej w sposób istotny obniżenie zdolności do wykonywania pracy, w porównaniu do zdolności, jaką wykazuje osoba o podobnych kwalifikacjach zawodowych z pełną sprawnością psychiczną i fizyczną, mającą ograniczenia w pełnieniu ról społecznych dające się kompensować przy pomocy wyposażenia w przedmioty ortopedyczne, środki pomocnicze lub środki techniczne.
  14. O stopień niepełnosprawności starasz się do MOPSu a nie ZUSu. A to z zusu możesz dostać rentę a nie z mopsu. Mops daje tylko zasiłek. Ja przy zaburzeniach depresyjnych i lękowych mam orzeczony umiarkowany stopień niepełnosprawności, ale ja usiłowałam się zabić i lądowałam w szpitalach. Masz więc bardzo dużą szansę by uzyskać ten stopień lekki.
  15. Jeśli chodzi o brak odpowiedzialności za efekty swojej pracy to zawód psychiatry jest zawodem idealnym. Mówi się też, że jeśli ktoś był słaby na studiach medycznych to niech idzie na psychiatrię, bo nawet jeśli popełni błąd to pacjent praktycznie nie ma szans w sądzie. Jedna z lekarek podawała mi kiedyś 30 mg olanzapiny (Zolafren), gdzie dawka maksymalna to 20 mg. Podawanie tego leku było zupełnie nieuzasadnione, gdyż jest to lek przeciwpsychotyczny stosowany w leczeniu schizofrenii i zbijania manii. Ja nigdy nie miałam zdiagnozowanej schizofrenii, żadnych głosów, urojeń, omamów, halucynacji itd. a w tamtym czasie byłam w typowym dołku. Lekarka podając mi ten lek pogłębiła mi depresję, jeszcze bardziej zwarzywniałam, a nie miałam świadomości co dostaje. I co zrobić? Nic. Bo przecież ona powie, że ten lek był mi potrzebny, przecież ona jest lekarzem.
  16. depresja24h

    ot

    Pokaż takiego człowieka, który lubi gdy mu cokolwiek kradną.
  17. depresja24h

    ot

    Koleś sam wymierzył sprawiedliwość. Jak nie ma dowodu, że sztangę pożyczył to pozostaje pogodzić się ze stratą. Czy ja uważam, że mu się należało? Tak, konkretny wpie*dol jest bardziej resocjalizujący niż pobyt w więzieniu. Więcej tego nie zrobi.
  18. Ty wcale nie chcesz nic zrobić z tą sytuacją, a to forum traktujesz jak formę wyżalania się. Na psychoterapię nie pójdziesz bo nie masz czasu, ale na filmy porno i gry to już czas masz? Chcesz tylko głaskania po główce jaki Ty to nieszczęśliwy jesteś. Do psychiatry nie pójdziesz, bo się zawiodłeś, ale umówić się prywatnie w większym mieście to też nie da. Psychoterapia nie. To siedź w tym bagnie do śmierci. I pisze Ci to osoba po pobytach w psychiatryku, po próbach samobójczych.
  19. Mam podobny problem. I czułam się bardzo upokorzona, gdy powiedziałam o chorobie swojemu szefowi, a następnego dnia zostałam wyrzucona. Nawet mi w oczy nie umiał powiedzieć, że mnie zwalnia, taki typ. Ten co mnie zatrudnił tylko powiedział chyba z litości żebym nigdy tego nikomu nie mówiła, bo nigdzie mnie nie zatrudnią. To był dla mnie solidny kop. Osoby z zaburzeniami psychicznymi są dyskryminowane przez społeczeństwo, wszystko pięknie w tych śniadaniówkach pokazują i mówią, a rzeczywistość jest inna i brutalna. A Ty o tym wiesz, jesteś inteligentna i umiesz innym dobrze doradzać.
  20. Na Twoim miejscu nauczyłabym się zakładać maskę, prędzej czy później będziesz musiała. Opowiadanie o swoich zaburzeniach w rozmowie z wykładowcą może przynieść pozytywny skutek jakieś zrozumienie czy taryfę ulgową w ocenianiu, ale gdy pójdziesz już do pracy nikogo nie będzie obchodzić Twoja depresja, może się wręcz przyczynić do zwolnienia, bo każdy woli zatrudnić uśmiechnięta i komunikatywną osobę aniżeli naburmuszoną, zmęczona życiem. Takie są realia. Kwestia sądu, może i wygrałabyś, ale przedmiotu mogłabyś już nie zaliczyć. Fama mogłaby się roznieść na uczelni, a Ty uchodziłabyś za problematyczną osobę, może jakoś nawet zostałabyś wydalona z uczelni. Staraj się wpasować w otoczenie , z tymi zaburzeniami po prostu trzeba nauczyć się żyć i nie dawać po sobie poznać dla własnego dobra.
  21. To było kilka lat temu. Spotykałam się z kimś od niedawna, umówiliśmy się u niego, trochę popiliśmy i pojedliśmy. Procenty zrobiły swoje i zachciało mi się rzygać. Wyszłam do łazienki, ale nie chciałam aby on usłyszał co robię więc uznałam, że zrobię to do umywalki. I ją zatkałam. Usiłowałam coś z tym zrobić, ale mi się nie udało, a on zaczął się dobijać, więc w końcu otworzyłam... Sama w końcu zasnęłam, a on musiał ją odetkać. Rano myślałam, że ze wstydu zapadnę się pod ziemię. Udało się mu.
  22. Co do pracy za granicą to w Polsce jest wiele agencji pośredniczących. Możesz jechać na kontrakt na pół roku do np do Norwegii, przy czym będziesz miał zorganizowane wszystko - wyjazd (często bilet kredytowany), a na miejscu domek lub mieszkanie agencji, będziesz mieszkał z innymi Polakami, a kasa za mieszkanie będzie ściągana z Twojej wypłaty. W międzyczasie można zapisać się na kurs języka, bo później móc się uniezależnić. Kasa nawet pod odjęciu kosztów mieszkania, ubezpieczenia jest wciąż znacznie wyższa niż w Polsce. Nie masz tu dziewczyny, z rodzicami nie żyjesz najlepiej co więc Cię tutaj trzyma? Jeżeli jednak Twoje myśli samobójcze są już na tyle nasilone, że zaczynasz planować samobójstwo - sposób, termin to jest to czas by wprowadzić leki antydepresyjne.
  23. Nie myślałeś o wyjeździe za granicę? Mógłbyś zacząć leczenie, a rodzicom wysyłać pieniądze, no i stać byłoby Ci na podjęcie terapii. Tam nie jest trudno, a z przysłowiowego zmywaka całkiem nieźle się można się utrzymać...
  24. Osobiście wolałabym aby te pieniądze zostały przekazane do któregoś z krajów arabskich aby ich przyjęli aby nie naruszać naszego bezpieczeństwa. Nie chce widzieć na ulicy kobiet w burkach, dla mnie to jest nienormalne. I wciąż nie wierzę, że rozchodzi się tylko pomoc tym ludziom, dlaczego więc nie zaprosimy tutaj ludzi Z Afryki, którzy głodują i żyją w ubóstwie? Dlaczego Ci uchodźcy z Syrii są aż tak wyjątkowi? Przecież tej kraj nawet w Europie nie leży, nie jest nasz, dlaczego więc mamy utrzymywać tych ludzi tak za nic. Gdybym była takim uchodźcą to miałabym niezłą bekę że za to iż jeśli nie zostanę przyjęta to ten kraj ma zapłacić za mnie 250 tys. euro kary. Z jakiej paki? To wszystko jest tak absurdalne.
  25. Ja się zastanawiałam o co tak naprawdę chodzi z tymi uchodźcami. Jaki jest rzeczywisty powód iż ta Merkel tak walczy o tych uchodźców. No przecież nikt normalny po ostatnich wydarzeniach nie stałby z otwartymi ramionami i mówił przyjeżdzajcie, a do tego groził karami. Zastanawiałam się też dlaczego np. bogata Arabia Saudyjska nie przyjmie tych uchodźców do siebie, a i taki uchodźca nie musiałby przeżywać szoku kulturowego. Dlaczego oni mają dostać te zasiłki, a nie pracować? Tego też nie rozumiem. To co jak u nich takiemu Niemcowi nie chce się robić to dostaje od państwa pieniądze tak za nic. Oni mają dostawać zasiłki tylko za to, że są ofiarami kraju w którym toczy się wojna? Niech zniosą wizy dla obywatelów Syrii, Ci co chcą to tu przyjadą, mają znaleźć sobie pracę i żyć tak jak inni ludzie. Mają się dostosować do kultury w której żyją, a jak nie to wypad. Mnie osobiście męczy ten temat już.
×