
cyklopka
Użytkownik-
Postów
8 782 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez cyklopka
-
a co to znowu za cudo? Jak witamina może być lewoskrętna? Jakby Ci tu powiedzieć, a nie skłamać? Witamina jak każda cząsteczka chemiczna jest przestrzenna, łańcuch węglowodorowy, jakieś pierdolniki po bokach albo coś na końcu wygięte w jedną albo drugą stronę. Mogą istnieć cząsteczki o tym samym składzie i wzorze, ale kształtem są swoimi lustrzanymi odbiciami i wtedy się nazywają izomery. Witamina syntetyczna jest takim lustrzanym odbiciem naturalnej, w tzw. "praniu" ich właściwości trochę się różnią.
-
Podobno syntetyczna lewoskrętna witamina C pozbawiona działania zespołu innych substancji zawartych w owocach praktycznie nie ma zastosowania. Nie wiem ile w tym prawdy, ale tak mogłoby być.
-
Jestem bodaj jedyną osobą w Polsce południowej, która preferuje przekład z piaskalami.
-
To są dość nowe badania, ale wyniki bardzo twierdzące. :'> Oczywiście ja muszę sprawdzić na sobie, bo do tej pory nic jeszcze mi nie pomogło. Dzisiaj też czytałam o obciążanym kocu, który sprawia wrażenie dotyku, bezpieczeństwa, przez co poprawia jakość snu i w konsekwencji pomaga w wielu zaburzeniach.
-
a co to za cudo? Wystarczą okulary ochronne laboratoryjne, ja kupiłam w sklepie internetowym dla stomatologów. Są pomarańczowe, ale nie bardzo ciemne. Mechanizm polega na odfiltrowaniu promieni UV i spektrum niebieskiego, żeby mózg przestał interpretować światło w domu (lampa, TV, komp, telefon) jako światło dzienne. Nosi się je 2-3 godziny przed pójściem spać.
-
Przyszły w końcu moje okulary do terapii zaburzeń snu :'> I nauczyłam się nowego słowa epicykloida, kiedyś lubiłam je rysować, a nie wiedziałam, że to ma nazwę. Wszystko w matematyce i w gramatyce ma nazwę.
-
Problem w związku obojga ludzi.
cyklopka odpowiedział(a) na TheManiak temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Moim zdaniem nie pasujecie do siebie, bo macie zupełnie inne potrzeby i oczekiwania. -
Nortt, dzięki, ale nie jestem jakąś desperatką, która potrzebuje szukać na portalach, bo nie zna żadnych facetów A sondowanie za pośrednictwem wspólnych znajomych to niby jest bardziej ok, niż poznawanie się w obecnym środowisku jakim jest nasza praca. Nie no, mamy głęboki XVIII w., nasze rodziny się powinny poznać przez wspólnych znajomych i powinowatych, żeby było wiadomo, czy wypada chodzić w konkury. A z resztą, ch*j z tym wszystkim, biorę leki jak dla schizofreników, a i tak jak słyszę tę zasraną muzyczkę z Ojca Mateusza, to mam ochotę sobie uszy wydrapać, albo komuś jebnąć.
-
kosmostrada, no przecież się go nie zapytam, czy ma kogoś. Lepiej chyba zapytać, czy pójdzie ze mną na herbatę Co ja teraz robię źle? Żeby być pewnym, trzeba się lepiej poznać. Żeby się lepiej poznać, trzeba się widywać. Żeby się widywać, trzeba się umawiać. Żeby się umawiać, trzeba być pewnym. Jakby się nie chciał ze mną zobaczyć, albo miał kogoś, to by mi przecież powiedział.
-
Wyciągać pochopne wnioski, żeby sobie dołożyć do pieca, to ty potrafisz.
-
#1: Kiedy go zapytałam w ostatnim dniu pracy (listopad), czy moglibyśmy kiedyś pogadać poza pracą powiedział "w sumie też o tym myślałem", a nie "mam dziewczynę, więc nie powinienem się bujać po pracy z koleżankami z pracy". #2: Jak proponowałam kino odpisał "niestety późno kończę", "niestety nie mogę się zamienić", a nie "sorry, idę z dziewczyną". #3: Terapeutka kazała nie badać gruntu, podsłuchiwać rozmów i układać z nich puzzli, tylko się komunikować według schematu "konkretna propozycja - podjęcie bądź odmowa". #4. Oczywiście badam grunt i podsłuchuję rozmowy, i przed sylwestrem usłyszałam coś w stylu "zawsze coś fajnego wymyślimy z kumplami krejzolami, niektórzy z nich zabierają ze sobą swoje dziewczyny". Proszę o wyciągnięcie zgrabnego wniosku z mojego researchu Ja tu widzę spoko chłopaka, który ma rodzinę, kumpli, pracę, dużo zainteresowań, nie szuka na siłę dziewczyny, żeby się mieć z kim pokazywać i nie zaprząta sobie głowy analizowaniem zachowania kobiet. Dla takich wszystko przychodzi naturalnie i w swoim czasie. Dlatego też ja powinnam skupiać się na pojedynczych krokach w naszej znajomości, a nie układać zawiłe scenariusze. Zamówiłam na maila fajny biuletyn pt. rady doświadczonego faceta w sprawach damsko-męskich. Wczoraj mi przyszła rada "nie uzależniać wszystkiego od jednego smsa", "to co się dzieje w znajomości tu i teraz nie musi decydować o tym jak się wszystko potoczy dalej". Nie wiedziałam, że tyle jego czytelniczek ma zaburzenia psychotyczne
-
Ḍryāgan, my cię nauczymy gotować. kosmostrada, ja jeszcze nie mam w zwyczaju pytać obsługi o produkty, ani ogólnie o drogę. Jedyny postęp, że już nie podejrzewam, że się ze mnie śmieją i myślą, że chcę coś ukraść.
-
Mało nie zasnęłam w autobusie. No nic, odpuszczam grupę zaawansowaną, bo nie spamiętam kroków. Spróbuję w przyszłym semestrze pozamieniać zajęcia i przenieść się na początkującą. Upadek na lodowisku a upadek na oblodzonym chodniku to zdarzenia, których nie można nijak porównać. Nie jeżdżę na rolkach, bo boję się kontaktu z asfaltem. Dobra tafla nie jest zła. Już wiem co zrobię. Jeśli W. się pojawi za tydzień to stawiam sprawę jasno - jesteś w ferie w mieście, idziemy na łyżwy/herbatę/wódkę/czo?
-
bittersweet, czasem trudno dosięgnąć samymi wargami miejsca między okiem a nosem. Ja to nikomu nie chcę świata zasłaniać, lubię pokazywać świat.
-
Mi się wydaje, że świat nie dzieli się na introwertyków i ekstrawertyków, i nie są to cechy stałe. Mam znajomą, która na przemian pisze posty "ale się wyszalałam z moimi przyjaciółkami" z "jestem introwertykiem", "nie potrzebuję ludzi" (a potrzebuje uwagi na fejsiku), "wolę książki". Mi się wydaje, że ma lekkie epizody depresji i fobii społecznej, a nie żaden "introwertyzm".
-
Toczę walkę wewnętrzną, czy iść na kurs tańca i walczyć do końca, czy odpuścić już w tym semestrze i przepisać się w następnym na początkującą
-
Ḍryāgan, zapomniałam wczoraj zażyć Dobra, spróbuję zdążyć do biura przed pracą Lecę! Miłego dnia wszystkim!
-
jetodik, oko, oko, taki dół w czaszce z gałkensem w środku oraz okalające mięśnie okrężne i fałdy skórne, rzęsy nawet też. Nie wiem, te różowe słonie mi się wydają kiepskim przykładem, bo mogą być słonie zabawki, słonie balony, nawet może się kiedyś urodzić słoń albinos, skoro są różowe kobry. Dysponując pojęciami "różowy" i "słoń" możemy skonstruować mentalny obraz, a nawet pokusić się o stworzenie takiego bytu - sztucznej podobizny albo przez pomalowanie żywego słonia.
-
jetodik, co w tym bulwersującego? Wystaw sobie, normalnie, często, jak się kogoś całuje, to w usta albo w policzek. A jest takie miejsce na policzku, pod okiem, bliżej nosa, i w to miejsce ludzie się rzadko całują, wręcz wcale I mnie to dziwi. W sensie ludzi dziwi, jak tak można. A mnie dziwi, jak można nie. Nie lubią, jak się ich liże po oku? Czy nie wiedzą, że lubią
-
Lizał wam ktoś kiedyś oko?
-
jetodik, David Bowie w roli Króla Goblinów. Gdybym trochę lepiej szyła i miała czas na ciupcianie się z cekinami, to bym się chętnie wcielała w te stylizacje. Zosia_89, znowu jestem baczem i niespaczem. Im bardziej muszę pamiętać o zrobieniu czegoś rano, tym bardziej się bronię przed pójściem spać wcześnie. Im bardziej nie chcę zaspać, tym bardziej jestem rozbudzona w nocy. Boję się tego, że nie mam kontroli nad tym, kiedy się obudzę. Tylko stres sprawia, że zdążam, natomiast w dni wolne nie mam poczucia czasu.
-
Szału nie ma, ale byłam strasznie ciekawa czy uchwycę wyraz twarzy, toteż rysowałam w pośpiechu. No i chciałam skończyć przed północą, bo mam jutro parę spraw do załatwienia i muszę się popakować, i ubrania przygotować
-
No wreszcie się biorę za kartkę i kredę. Mam nadzieję, że skończę przed północą.
-
Ja nie byłam lubiana w szkole jako dziecko. Na studiach miałam sporo znajomych ze względu na subkulturę, poznawało się ludzi na koncertach i forach muzycznych. Dwa lata temu miałam depresję i myślałam, że nikt mnie nie lubi, zerwałam część kontaktów. W tym roku poznałam dużo ludzi z różnych "źródeł", w pracy mam teraz masę ludzi i koniecznym jest, żeby koleżanki, dyrektor i podopieczni mnie lubili, bo inaczej dupa blada. Miałam też w pracy kolegę, któremu uśmiech nie schodzi z twarzy, ma świetny kontakt z dzieciakami i w ogóle, i wszyscy go lubią jak zupę pomidorową. Chciałabym poznać go lepiej. Zaburzenia zaburzeniami, ale fajnie być lubianym. Myślę, że prawdopodobnie jestem bardzo zabawną i życzliwą osobą, tylko ona się musiała przebić przez epizody depresyjne i objawy psychotyczne, żeby ją było w końcu dobrze widać. A poczucie humoru zawsze było dla mnie jakimś takim wewnętrznym płomykiem, dzięki któremu się nigdy nie poddałam.
-
Jeszcze nie jest tak późno, może ktoś tu jeszcze wstąpi