Skocz do zawartości
Nerwica.com

Coltrane

Użytkownik
  • Postów

    141
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Coltrane

  1. Wtedy trzeba przejść na sterowanie ręczne :)
  2. Witajcie Szanowne Panie :) Pozwalam sobie włączyć się do tej dyskusji, ponieważ chcę Wam wyjaśnić, dlaczego mężczyżni zwłaszcza w Polsce, są niedostatecznymi partnerami dla kobiet. Znam sprawę z domu , z rodziny bliższej i dalszej, z osiedla, od znajomych i wszędzie jest tak samo, a chlubne wyjątki potwierdzają regułę. Przyczyna pierwsza - alkohol. Rzecz jasna nadużywany. Kiedy wóda mówi ludzkim głosem, kobieta automatycznie przejmuje w domu rolę mężczyzny - głowy, głównego żywiciela itd. Nikt o nią nie dba i dlatego powoli przestaje czuć się dobrze, nie czuje się prawdziwą kobietą. Odbija się to na dzieciach - matki takie zazwyczaj są nadopiekuńcze - opiekują się za matkę i ojca jednocześnie. (wyprowadziłem się z domu równy rok temu, mam 30 lat, na wolności dowiedziałem się, że mam depresję i hipomanię, po roku terapii i pigułkach jest już ok, a moja szanowna matka nadal uważa, że powinienem wrócić do domu, bo tak będzie lepiej). Przyczyna druga - Ojcowie nie wiedzą, jak być ojcami, bo ich ojcowie byli do kitu. Zamknięte koło braku ojcostwa przy fizycznej obecności osoby, która ojcem być powinna. Próby wyrwania się z tego obłędu są bardzo trudne - nie ma kursów ojcostwa, trzeba by zapisać się do harcerstwa albo innej organizacji młodzieżowej. Przyczyna trzecia - analogiczna do poprzedniej - z powodu braku wzorców facet nie wie, jak być prawdziwym mężczyzną i być mężczyzną wobec kobiety - być stanowczym ale nie bić, być czułym ale nie być mięczakiem, być zaradnym ale nie być policjantem, umieć się wzruszać ale nie być beksą. Być mężczyzną - to dziś bardzo trudne. Wielu facetów ma z tym problemy i pije, nie mówi nikomu, że mają problemy. W dyskusji padło już zdanie, w którym jest mowa o tym, że ludzie wypełniają swój czas towarzystwem, do którego się dostosowują i w ten sposób tracą swój cenny czas. Faceci są mistrzami w zajmowaniu swojego czasu - uciekaniu od rzeczy istotnych i najważniejszych, od problemów. Miałem takie towarzystwo, moi najlepsi przyjaciele, którzy okazali się frustratami i nieudacznikami pomimo sukcesów zawodowych. Porażka. Kończac wypowiedź chciałem za taką postawę większości przedstawicieli swojego gatunku :) przeprosić Was, Drogie Panie i obiecać za siebie jedynie, że coś z tym zrobię. Tymczasem proszę Was, byście swoim mężom, chłopakom, synom, braciom poleciły do przeczytania "Dzikie Serce - tęsknoty męskiej duszy" Johna Eldredge'a. Warto. Swoista instrukcja "jak być facetem, może bardziej - jak odnaleźć samego siebie. Zdjąć maskę, nikogo nie grać, być sobą i dobrym człowiekiem jednocześnie. Być facetem i mieć dzikie, nieujarzmione, dzielne serce.
  3. cadarxx - to nie jest dzisiejsza nastolatka. 18 lat temu nikt w szkole podstawowej nie mówił nic więcej na temat seksu niż to, że jest on dla dorosłych. Pamiętam, bo chodziłem wtedy do szkoły i wiele osób z mojego pokolenia kieruje się w życiu tylko i wyłącznie własnymi doświadczeniami. Tak właśnie postępuje bohaterka postu, a my zastanawiamy się, czy jej doświadczenia były dobre czy nie i co powinien przedsięwziąć w tej sytuacji jej chłopak. Dwie konkretne osoby, jedna konkretna sytuacja. Zadnych "dzisiejszych nastolatek" w dyskusji. Moja rada jest taka: confused, zapytaj ją o sens seksu w życiu. Jeśli dla niej to podstawa i zmierza ona do kolejnych doznań/podbojów/przygód, to wasz związek prędzej czy później się rozpadnie. Być może jednak te zachowania są wynikiem wychowania i w głębi serca ona tego nie chce. Do jej głębi serca powinieneś dążyć rozmawiając z nią spokojnie, powoli i rozważnie. Kiedy zobaczysz, jak jest na prawdę, będziesz wiedział, co zrobić. Trzymam za ciebie kciuki.
  4. Coltrane

    Test Coopera

    niestety, nie zapisywałem żadnych wyników. Biegałem dla czystej przyjemności biegania.
  5. Ho ho, babka musi mieć niezły temperament. Myślę, że twoja kobieta jest od 18 lat uzależniona od seksu. Jeśli to lubi i chce żyć tak do końca życia, to nie dasz rady jej ani przekonać ani zmienić. Jeśli ją kochasz, to jej na to pozwolisz. Jeśli w przypływie szczerości wyzna ci, że jednak nadmiar seksu jej przeszkadza lub chciałaby inaczej spojrzeć na świat niż pryzmat genitaliów, to pomóż jej i pójdź z nią na spotkanie grupy slaa - uzależnionych od seksu. Poszukaj w internecie, gdzie takie spotkania odbywają się najbliżej waszego miejsca zamieszkania. Tymczasem bezzwłocznie ruszaj zbadać się, czy nie jesteś czymś zarażony - przepraszam, lecz nie wierzę, żeby 10 lub 16 latka była uświadomiona i stosowała prezerwatywy.
  6. Słuchajcie. Sprawa nie dotyczy hipotetycznej dziewczynki tylko młodego chłopaka, który ma konkretny problem. Rady o zwiększaniu tężyzny i kondycji są tu jak najbardziej na miejscu, bo to mu poprawi samopoczucie i pewność siebie. Poza tym: "Ludzie z osiedla nie wiedzą jak to było a cały czas coś słyszę, a najgorsze jest to, że ja ich znam tylko z widzenia a nie mam odwagi podejść do grupki 20 paro latków i powiedzieć co i jak." To może weź czarny sprej i napisz na murze, co o tym myślisz. Tylko weź ze sobą brata, bo jak cię złapie policja to będziesz musiał pokryć koszta renowacji muru. To nie jest łatwe, ale wykonalne Albo ich olej i zajmij się czymś konstruktywnym, chyba że zależy ci na ich towarzystwie i dobrej opinii wśród nich. Z tego, co piszesz, żyją oni plotkami z osiedla, więc może po prostu jakieś inne towarzystwo sobie znajdziesz?
  7. tomakin i wróbelek elemelek mają rację - sztuki walki, choćby boks lub kravmaga. W moim przypadku było tak, że zostałem kiedyś pobity i od tego czasu panicznie bałem się różnych sytuacji a najbardziej bólu twarzy. Sporo wody w Wiśle upłynęło, zanim przekonałem się, że morda nie szklanka. I stało się tak, jak pisze koshmar: postawa ciała, pewne spojrzenia, sprężysty krok sprawiają, że od lat nikt mnie nie zaczepił.
  8. Psychiatra jest lekarzem jak np internista lub ginekolog. i tak to traktuj, skoro masz problem do załatwienia. Sama sobie poradzisz? Psychologia to jednak coś innego niż psychiatria, psycholog nie jest lekarzem, choć jest blisko. Zastanów się co jest twoim celem - być osobą zdrową psychicznie czy być kimś, kto nie jest psycholem, który musi uczestniczyć w spotkaniach z psychaitrą. Twój problem. Ja wybrałem, zaufałem, poszedłem na wsółpracę, pracowałem nad sobą, jadłem pigułki i teraz zbieram żniwo. Twój wybór - twoja sprawa.
  9. Coltrane

    Test Coopera

    fajna sprawa, znam ten test. W parku Górczewska w Warszawie była wyznaczona trasa z dystansem wypisanym co 100 metrów, żeby trenować. Mnie osobiście pomogło w leczeniu depresji bieganie wieczorne i przebiegnięcie 10 kilometrów w runwarsaw, dostałem za to swój pierwszy medal
  10. Coltrane

    błagam o pomoc :(

    MarzannaEwa ma rację - zapytaj lekarza rodzinnego o to, do kogo się zwrócić. Pamiętam, że jak przyszedłem do swojego rodzinnego doktorka, który mnie zna od lat i poprosiłem o skierowania na badanie słuchu i mózgu, bo mam deprechę i szukam przyczyn, to wkurzył się, że u niego pierwszego z tym nie byłem. Nie dlatego, że facet lubi wiedzieć wiele o wszystkich, ale zdrowie psychiczne też jest zależne od zdrowia fizycznego - gość mógł mi pomóc. Okazało się, że ogólnie jestem zdrowy a najlepszym lekarstwem była wyprowadzka z domu i totalna samodzielność, bez pomocy mamusi. U moich znajomych w domu ojciec alkoholik stosował przemoc w rodzinie, jak chłopcy byli już pełnoletni i przemoc sięgnęła zenitu to zlali starego tak, że wylądował w szpitalu, ale ich nie wydał, chociaż zlali go, gdy był trzeźwy, żeby pamiętał. Niby powinno pomóc, ale to nie rozwiązało żadnego problemu, konflikty nadal między nimi są ale nikt nie kwapi się do rozmowy, wszyscy obawiają się kolejnego mordobicia. Tego rozwiązania więc nie polecam. Rozwiązanie powinno zakładać, że twój ojciec zrozumie, że stosuje przemoc, że nie jest ojcem kochającym tylko krzywdzącym. Ty zaś masz się bronić przede wszystkim. Musisz teraz znaleźć takie miejsce i takich ludzi, wśród których odpoczniesz i nabierzesz sił, wśród których będziesz zrozumiana i otoczona opieką. Znaczy terapia psychologiczna.
  11. Coltrane

    błagam o pomoc :(

    to jest przemoc w rodzinie - niebieska linia, komisariat policji. to radykalne, ale albo zaczniesz się bronić, albo będziesz zaszczuta. z tego, co wiem, w niebieskiej linii są funkcjonariusze specjalnie szkoleni do takich historii. za każdym razem, gdy czytam o takich tragediach rośnie we mnie wściekłość. zalamana17, trzymaj się.
  12. Coltrane

    Depresja objawy

    mon.ika, czy te lęki i napady śmiechu są męczące? Jak szybko jesteś w stanie przejść z jednego stanu do drugiego? Czy jesteś później wyczerpana? Pytam, bo miałem hipomanię - spore wahania nastrojów - od histerii po ekstazy śmiechowe, kilka miesięcy brania pigułek i jest ok, umiem to już opanować. Polecam psychiatrę obok psychologa, bo ten ostatni nie przepisuje leków. Psychologa też polecam - po roku terapii nareszcie wierzę w siebie i robię to, co chcę i mam w nosie, co kto o tym myśli czy mówi, chyba, że są to konstruktywne uwagi lub cenne rady. Polecam pracę nad sobą, to alternatywa od uciekania.
  13. noswear ma rację - to na pewno nie była twoja wina. Z tego, co opisujesz - byłaś w podstawówce, miałaś najwyżej 12 lat, on 12 lat więcej, czyli 24. Na zdrowy rozum, jeśli 24 latek dobiera się do 12 latki to musi być nieźle zryty na psychice - w sensie nie mieć żadnych hamulców, sumienia odróżniającego dobro od zła. A zachowania, które opisałaś najbardziej pasują mi do 16 latka najwyżej. Ja bym wyjawił tę tajemnicę rodzicom - z gościa może wyrosnąć niezłe ziółko, zrobiłbym to dla jego dobra. I dla własnej obrony, żeby mu się nie przypomniało, że ma milczącą i uległą siostrę. Moja rada - walcz o swoje terytorium i bezpieczeństwo. Albo zapisz się na kravmagę i złam mu rękę, ale to nie jest rozwiązanie problemu, raczej eskalacja nienawiści.
  14. hm, nie wiem, czy wszyscy faceci są tacy sami. Pamiętam, że w wakacje, jak miałem jakieś 10 lat, to zakochałem się w kuzynce starszej ode mnie o10 lat i namiętnie gapiłem się na jej cycki i próbowałem ich dotknąć. Podczas tych samych wakacji intrygowały mocno mnie owłosione genitalia starszego kuzyna, również próbowałem go dotykać, gdy spał. Nie wiem, czy miało to wpływ na moje późniejsze niepowodzenia z dziewczynami, ale wiem, że nikt ze mną o tym nie rozmawiał, nikt mi nic nie tłumaczył, a przecież moje fascynacje nie były ukryte, nie chowałem się z tym, bo się tego nie wstydziłem. Cieszę się, że z tym kuzynem mi przeszło i nie zgłębiłem tematu :) Z powyższych postów wychodzi mi wyraźny wniosek - obserwowac dzieciaki i z nimi rozmawiać, zdobywać zaufanie i pytać a potem pomagać rozwiązywać problemy, takie trudne i te łatwiutkie. Taka chyba jest różnica między wychowywaniem a hodowaniem.
  15. a u mnie kończą się proszki za wiedzą lekarza, podobnie terapia (hm, taki pan uradowany przychodzi, że następnym razem robimy podsumowanie i kończymy spotkania, żeby się pan przypadkiem nie uzależnił od wizyt rzekła ostatnio pani psycho ) i zaczynam spotykać się już mniej przypadkowo z bardzo fajną dziewczyną. Mam nadzieję, że nie bedzie to toksyczny związek oraz że nie bedziemy dla siebie toksycznymi partnerami. Że będzie wesoło i normalnie. Pozdrawiam.
  16. Po pierwsze super, że czujesz wściekłość a nie bezsilność i uległość - nie zamkniesz się w sobie i koniec końców ktoś dostanie w tym domu w mordę. Właśnie - ile masz lat? Jeśli już jesteś pełnoletni lub wkrótce będziesz, to może na początek warto, żebyście przeszli "na ty". "tato" lub "wujku" odpada z oczywistych względów. Jak będziecie po imieniu, to zniknie pewien dystans stawiający go wyżej, jak nauczyciela w szkole. Poza tym kontroluj każdą rozmowę i nie pokazuj mu wrogości za każdym razem, spróbuj zyskać sobie jego zaufanie. Za jakiś czas, dłuższy lub krótszy wyłoży się tak, że będziesz miał go na widelcu. Jeśli facio zachowuje się tak, jak opisałeś, znaczy, że ma spory problem z samooceną i dowartościowuje się gnębiąc innych. W Polsce niestety tacy chujowi panowie to standart. Proponuje zasadę "poznaj swojego wroga", czyli naucz się cierpliwości, hartuj się a przyjdzie czas, że faktycznie koleś się poślizgnie i będzie go bolało. Trzymaj się. A co do dawania w ryj, to zimą był w tvp szwedzki film, którego tytułu nie pamiętam, o pewnym chłopaku w podobnej sytuacji do twojej, na początku XX wieku. Został ów młodzian wysłany do szkoły renomowanej z internatem, gdzie rządziła fala, a po roku już nie rządziła. Chłopak był bity przez męża swojej matki i stał się odporny na strach i ból, więc w szkole też się nie bał. Pouczający film o tym, żeby nie wkurwiać młodych ludzi
  17. Po kilku miesiącach terapii proszkami na deprechę przestałem mieścić się w swoje spodnie, to pierwszy powód. Drugi jest taki, że przez przypadek poszedłem na ściankę wspinaczkową i zafasynował mnie ten sport - jest odzwierciedleniem mojego życia - mozolnie do czegoś dążę, w połowie drogi braknie mi sił i spadam. Na ściance zawsze jednak jestem zabezpieczony linami i człowiekiem asekurującym z dołu, który ma baczenie cały czas na mnie. A w życiu to tylko na Boga mogę liczyć. I to drugi powód do zrzucenia 7 kilogramów - nie chce mi się tyle dźwigać :) Jednak jest to na tyle wyczerpujący sport, że nie obejdę się pomidorkiem i marchewką, zwłaszcza, że podłapałem chałturę w nocnym fast foodzie :)))) i tuczę młodych mieszczan niczym baba jaga. Zatem zaraz idę biegać dookoła osiedla :) Miłej niedzieli !
  18. cholernie nieciekawa przygoda, pyzia1. Nie jest to jednak tylko twoja wina. Prawa fizyki mówią o tym, że wina zawsze leży na środku. Owszem, prawdopodobne jest to, że facet twój były potrzebuje kogoś innego, niż ty, kogoś może zdrowego? Nie wiem, ale do licha widziały gały, co brały. Chyba wiedział, że Tobą należy się opiekować i obchodzić się z Tobą jak z jajkiem. Niecierpliwy? Nieczuły? Niedelikatny? Ślepy? Moim zdaniem stracił Wielki Skarb. Tak, jesteś Wielkim Skarbem, jak każde z nas. Pozdrawiam Ciebie serdecznie.
  19. Chyba żartujesz, że to 500 km. Facet pewno jest z gór a Ty znad morza :) Myślałem, że to jakieś 50 km, a tu taki szmat drogi, to się chyba 10 godzin jedzie samochodem, z postojami. W takim razie jest dużo lepiej, niż myślałem, dla Ciebie, rzecz jasna. Po pierwsze na policji na razie tylko dowiadujesz się, co możesz zrobić, jeszcze nic nie musisz deklarować, więc się ni bój. Po drugie to przy najbliższej rozmowie z typem mówisz mu, żeby się odczepił i kropka albo wogóle nie odbieraj telefonu. Ja bym zrobił to drugie i najwyżej jakiś sms PO TYGODNIU wysłał, z wyjaśnieniem typu: "wyleciało mi z głowy, przepraszam, ale nie jesteś dla mnie ważny, znajdź sobie kogoś, masz dopiero 26 lat, życie przed tobą, pa." Jeśli to rzeczywiście psychopata, to przyjedzie, ale po tym, co piszesz, to myślę, że to tchórz, cwaniaczek i fantasta i laluś. Teraz takie ostre pytanie z mojej strony, jakby co, to przepraszam, ale skąd wiesz, że on jest ci wierny i nikogo nie ma w swojej okolicy, a władza nad tobą bawi go i jest mu potrzebna tylko do zaspokojenia rządzy władzy? Co wogóle o nim wiesz? I na koniec myślę sobie, że 500 km to dla 30-latka z własnym samochodem i zarobkami wyzwanie, a dla 26-latka, który mieszka u mamusi to bariera prawie nie do przeskoczenia :)))) Zatem uszy do góry i daj znać, co powiedział policjant :)
  20. Coltrane

    Jestem nieudacznikiem

    Płaczący mężczyzna, czy chłopiec, czy chłopak, to wcale nie jest poniżające, uwierz mi. Taki np. Św. Dominik, założyciel Zakonu Dominikanów, jakże obfitego w zajebiście mądrych facetów, według przekazów bardzo często płakał. Chyba nad swoją nicością w obliczu Boga. Ty płaczesz z żalu nad swoją nicością w obliczu innych - ale czy oni mają ci coś do zaoferowania? Może prócz studiów znajdź jakiś kurs psychotechnik - uczą tam człeka mówić i trochę manipulować klientem, ale to daje sporo pewności siebie. I zapisz się na karate, judo lub kravmagę to daje zajebiście dużo pewności siebie. Na koniec dodam, że zimę 2006/2007 płakałem prawie co wieczór, żaliłem się, że jestem beznadziejny i kiepski i nie jestem facetem tylko chłopcem. Okazało się, że nie jestem chłopcem, tylko mam olbrzymie i dobre serce oraz jestem wrażliwy i troskliwy. Cierpliwa dziewczyna mi to pokazała i dlatego nigdy jej tego nie zapomnę :). Może masz podobnie?
  21. annamolly - raz dwa idź na komisariat! Zapytaj policjantów, gdzie jest najbliższy policyjny psycholog! Ten człowiek jest niebazpieczny - wiem, że jesteś wyczerpana i zakręcona - ale jest takie słowo: DOŚĆ. Zatrzymaj się więc i się zastanów, czego chcesz i czy ten facet ci to daje. Z tego, co pokazałaś, to KŁAMCA i SZANTAŻYSTA i TCHÓRZ. Takimi cechami ma się charakteryzować ktoś, na kim możesz polegać i możesz być z niego dumna? Żarty. Nie zniszczyłaś mu żadnego życia! TO jest kłamstwo! Ma dopiero 26 lat - życie przed nim. Ty masz 20 i jeszcze więcej przed tobą. Pomyśl, czy chcesz zostać kiedyś uwięziona w piwnicy przez wariata i zobaczyć słońce za kolejne 20 lat lub wogóle go nie zobaczyć? Akcje, które dzieją się w Austrii są możliwe również w Polsce. Kopa, którego potrzebujesz, dać możesz sobie jedynie TY SAMA. Zostaw drania jak najprędzej i nic się nie bój. Idź jutro na policję i porozmawiaj z dyżurnym funkcjonariuszem, co robić w twoim przypadku. Takie tematy szkolenia również obejmują, a Ty wszak jesteś w niebezpieczeństwie. Trzymaj się i pisz, jak się dalej sprawy potoczą - ale ty musisz wziąć ster na chwilę w swoje ręce - na pewno sobie poradzisz - wierzymy w Ciebie! Pozdrowienia. P.S. Jak duża odległość dzieli wasze miejscowości?
  22. Witaj lestath. Trudny jest twój problem, nie mam żony ani stałego zwiazku w sensie dzień w dzień i noc w noc z tą samą dziewczyną - jak się umówimy, to jesteśmy, nawet kilkanaście godzin, a czasami to cały tydzień każde z nas robi swoje. Ale znam jeden aspekt, o którym pisałeś: krytyka za wszystko i o wszystko złość, nawet jeśli krytyka nie jest krytyką. Miałem to w domciu rodzinnym, moja matka krytykowała wszystko - tak to odbierałem i tak to odbieram również dziś, kiedy już od roku nie mieszkam w domu i jak sobie wypiorę, to mam czyste, talerze są tam, gdzie je zostawiłem, wiesz o co chodzi. Kiedy odwiedzam rodziców i brata, matka wciąż daje mi dobre rady, jak posolić kluski na przykład, jak słodzić herbatę - strasznie się na nią denerwuję i mówię jej, że nie musi tak się troszczyć, że sobie przecież jakoś radzę i kloszardem nie jestem. Ona dalej uważa, że wie lepiej i że wie najlepiej. Marzę o dniu, kiedy nie będzie żadnej krytyki - przecież nic się nie stanie i świat się nie skończy, gdy kluski posolę sobie na talerzu a herbata będzie zamieszana w drugą stronę. Tak na prawdę to zwiałem od matki i tego jej gęgania w dużej mierze, tak teraz to widzę. I nie zamierzam nigdy nikomu na siłę pokazywać, jak jest lepiej. Wedle zasady - "gdzie zostawiłeś kluczyki od swojego auta - tam leżą" (standardowa moja odpowiedź na pytanie sublokatora o klucze od golfa:)) Może w ten sposób nadstawiam drugi policzek?
  23. cześć annamolly! Sama widzisz, że facecik cię szantażuje. Nie wierz w to, że się zabije, bo jest tchórzem - przecież boi się, że sobie nikogo nie znajdzie. Przecież to nie prawda oczywista!!! Zrobił z ciebie ofiarę, a z siebie kata - chcesz mieć kiedyś w domu jak pewna austriacka rodzina szeroko opisywana w prasie? Nie? To zerwij z nim natychmiast, najlepiej tak, jak to w filmach robią :) Jeśli ma rzeczy, którymi cię szantażuje - zadzwoń na policję i zapytaj, co z tym można zrobić - moi znajomi zgłosili kiedyś uprzykrzanie im życia przez pewną niewiaste, która ubzdurała sobie cośtam - została wezwana na komisariat pismem urzędowym gdzie usłyszała pouczenie i wymiar kary za kontynuację czynu - uspokoiła się. TO może być drastyczne rozstanie - ale taki kubeł zimnej wody mocno studzi, zwłaszcza, że nie mieszkacie w jednym mieście i jak piszesz, chłopak ma kłopot, żeby do ciebie przyjeżdżać częściej niż raz na dwa miesiące. Swoją drogą to ciekawe, że nie tęskni. Dlaczego on się nie przeprowadzi? Jeszcze raz powtarzam ci, że on sobie spokojnie kogoś znajdzie - byleby nie kolejną ofiarę swojej toksyczności. Pozdrawiam i powodzenia!
  24. z Najwyższym, czyli z Panem Bogiem. Fajnie, że jesteś konsekwentny i uparty, bardzo dobre cechy, których ja się dopiero uczę. Co do sukcesów, to nie chodziło mi o karierę, ale o poczucie własnej wartości - najpierw musisz sam dla siebie być kimś ważnym, dbać o siebie i pragnąć dla siebie dobra. Z twoich poprzednich wypowiedzi wynika, że masz sobie za złe, że jesteś chory. Choroba stoi ci na przeszkodzie, a ponieważ to twoja choroba, to ponosisz za nią odpowiedzialność. Też tak myślałem, ale się pomyliłem - ponoszę odpowiedzialność za leczenie, za chorobę nie, bo gdybym mógł, to bym nie chorował (proste, prawda?). Sukcesy w moim życiu podnoszą moją wartość w MOICH oczach - od małych, stopniowo do dużych - zaczynam w siebie wierzyć, wierzyć, że mi się uda i bedę szczęśliwym szczęściarzem. Masz bardzo ładne dwa sukcesy, myślę o szkole i miłości. Pracuj nad następnymi. Cieszę się i pozdrawiam. P.S. Pytanie o Boga w twoim życiu jest o tyle istotne, że jest to Ktoś, dla kogo tak ja, jak i ty i każdy inny człowiek ma wartość tak wielką, że trudno jest to opisać. Dlatego między innymi dbam o tą relację, żeby Bóg pokazywałł mi, jak wiele dla Niego znaczę, to działa silniej niż psychotropki, które mi przepisano :)
  25. Coltrane

    DDA a depresja

    Witajcie. U mnie zaczęło się od tego, że uświadomiłem sobie, że jestem dda i płakałem kilka nocy pod rząd. Potem chodziłem na spotkania dda, ale nie dużo i poszedłem do psychologa. Tam powiedziano mi, że pewno cierpię na depresję, czego do wiadomości nie przyjąłem. Po jakimś czasie przekonałem się, poszedłem do psychiatry, dostałem leki i poszedłem na terapię. Wydaje mi się, że kiedy skończę terapię i leki (lekarz mówi, ze wszystko wskazuje, że w lipcu skończę i jedno i drugie) to powinienem wrócić na spotkania dda, w końcu ten temat nie jest załatwiony.
×