Skocz do zawartości
Nerwica.com

Orlando

Użytkownik
  • Postów

    11
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Orlando

  1. Mimo iż nie przychodzi mi to łatwo , staram się siebie jakoś zaakceptować z moja chorobą i jej nie zauważać w życiu codziennym.Nie zawsze zdołam nad nią zapanowac ,ale staram sie unikać jak dotąd sytuacji pod bramkowych.Co Do Mojego dobra i własnej wartości -to prawda mam o sobie niskie mniemanie,no bo pocóz prostemu człowiekowi sie wywyższać ? Mnie tam dobrze ,jest taki jaki jestem i Pnąc do góry pod tym wzgledem nie zamierzam :)).Moja Dziewczyna podnosi moje ego do góry i poczucie własnej wartosci..przedstawia mi mój świat z jej oczu.A to naprawde pomaga,bo sam to raczej nie zdołał bym dostrzec swojego zachowania.Masz rację choroby się nie wybiera,no ale teraz najważniejsze by z tego wyjść mam wsparcie u najbliższych i u swej 2 połówki więc sądze że jestem na dobrej drodze do sukcesu.(od pukać nic niema co zachwalać). Kontakt z Najwyższym ,mam dobry :) codziennie go prosze o lepszy dzień i nadzieje na lepsze życie. Dziękuje Ci ,Kolego za Rady i twą chojną Pomoc Pozdrawiam Orlando
  2. Może i Poniekąd masz racje nie twierdze,że nie:).Ale Ja jestem stanowczym i konsekwetnym człowiekiem , jak sobie postanowie to tak musi być i już.Hmm sukcesy ? Moim najwiekszym Sukcesem jest Moja Dziewczyna!Bardzo dużo mi pomogła i nadal to robi,Dzięki Skarbie Ci Za to :** !Czy jeszcze jakies ,no nie wiem ;)Ja tam skromny czlowiek i nie postrzegam sukcesow,bo nie uważam sie za jakiegos karierowicza.Ale można powiedziec ze 1 sukces ktory mi utkwił to to że dostałem sie do szkoly ,której chciałem i moge sie kształcić w swojej dziedzinie. A tego Pytanka ,nie pojmuje Najwyższym czyli kim. Dziękuje Wszystkim ,osobą Siedzacym tutaj na forum i udzielajacy wsparcia. Pozdrawiam Orlando
  3. Na dzień ,dzisiejszy straciłem wiare w wszystko..Miałem Konkretne plany na przyszłość.Ale oczywiście standart życie mnie nie oszczędza..jakby to powiedziec wiecznie robi ,coś na przekór by sie z nią nie spotkac,czy tez z nia porozmawiac.....Codziennie nad tym główkuje i nie potrafie tego przełknąc.Co to Jakas Patologia czy co ! ? No ileż mozna miec takich sytuacji..Chciałem z nią zamieszkać ,miec dzieci..A od Samego chcialem (do czynu)jeszcze daleka droga.Ale Czasami mi się wydaje że mam marzenia "świni z ściętej Głowy".Widze że dziewczyna juz nie wytrzymuje psychicznie,nie daje rady..i wątpie że dlużej ze mna zostanie.Mam Wrażenie że sie do tego nie nadaje i wciąz daje ciała.
  4. Dziękuje wam ,pieknie za porady..Troszke podnieśliscie mnie na duchu.Oczywiscie musze coś z tym zrobic ,nie pozwole na to by ją stracić.Jeszcze raz dziękuje
  5. Dziękuje wam za cenne ,rady.Ona Juz wie o mojej ,chorobie..ale czasem to naprawde ona niema sił juz..dobija ją tesknota..A wszystko przez to że sie czesto nie spotykamy..dziewczyna tez nie zawsze moze przyjezdzac ,a ja daje plamy.Jak Sobie z tym poradzic ,i przekonac ja by z tego powodu sie nie rozstawalismy..
  6. Witam Wszystkich Forumowiczów... Na Początku chcialbym sie przywitac , z wszystkimi... I prosić was o pomoc,i rady co mam dalej począc ( Nie wiem zabardzo od czego zacząć...yyy no więc przedstawie jasno sytuacje..Jestem od 4 miesięcy z wspaniałą dziewczyną ,którą bardzo kocham i Ona mnie też..Problem polega na tym iż Ciągle ja ją zawodze ;( mieszka ona 15km odemnie ,i kłopot zaczyna sie juz od pierwszego kroku..przyjazd Do niej..Nie Daje rady ,Cierpię na nerwice natrectw od 1.5 roku..towarzyszą temu objawy takie jak ,nudności,zawroty głowy,wymioty,pocenie się..i nagłe poczucie dyskomfortu..nagle chce mi sie kupe...;/.Byłem U niej zaledwie 4 razy..a potem juz nie dałem rady,poniewaz te objawy są tak silne że ja juz sam nie potrafie nad nimi kontrolowac,czy to autem czy też autobusem..objawy sie pojawiaja..Tak samo pujscie gdzies w publiczne miejsca..nie daje rady poprostu.i bardzo mi z tym źle wiem ze ją tym ranie i kiedys pewnego dnia strace ((( a tego bym nie chcial doswiadczyc,pije jakis syrop który mi przepisał lekasz hydroxynium czy jakos tak ,i biore doksepin niestety objawy nic a nic ,sie nie zmniejszyły. Obwiniam ,się za to iż Ona musi do mnie jechac i niekiedy są z tego powodu kłutnie..A ja nie chce jej ranic i stracic..nie wyobrazam sobie zycia bez niej.Jest wspaniala i jedyna moja nadzieją.dodam iz probowalem roznych metod wmawiania sobie cudy nie widow,i nadal nic ;((( zalamka.. Czasami mam ochoty sie zabic ,bo nic tylko same problemy ze mna Pozdrawiam Orlando (
  7. Orlando

    Czy To jest Depresja ?

    Witam Wszystkich Forumowiczów... Na Początku chcialbym sie przywitac , z wszystkimi... I prosić was o pomoc,i rady co mam dalej począc ( Nie wiem zabardzo od czego zacząć...yyy no więc przedstawie jasno sytuacje..Jestem od 4 miesięcy z wspaniałą dziewczyną ,którą bardzo kocham i Ona mnie też..Problem polega na tym iż Ciągle ja ją zawodze ;( mieszka ona 15km odemnie ,i kłopot zaczyna sie juz od pierwszego kroku..przyjazd Do niej..Nie Daje rady ,Cierpię na nerwice natrectw od 1.5 roku..towarzyszą temu objawy takie jak ,nudności,zawroty głowy,wymioty,pocenie się..i nagłe poczucie dyskomfortu..nagle chce mi sie kupe...;/.Byłem U niej zaledwie 4 razy..a potem juz nie dałem rady,poniewaz te objawy są tak silne że ja juz sam nie potrafie nad nimi kontrolowac,czy to autem czy też autobusem..objawy sie pojawiaja..Tak samo pujscie gdzies w publiczne miejsca..nie daje rady poprostu.i bardzo mi z tym źle wiem ze ją tym ranie i kiedys pewnego dnia strace ((( a tego bym nie chcial doswiadczyc,pije jakis syrop który mi przepisał lekasz hydroxynium czy jakos tak ,i biore doksepin niestety objawy nic a nic ,sie nie zmniejszyły. Obwiniam ,się za to iż Ona musi do mnie jechac i niekiedy są z tego powodu kłutnie..A ja nie chce jej ranic i stracic..nie wyobrazam sobie zycia bez niej.Jest wspaniala i jedyna moja nadzieją.dodam iz probowalem roznych metod wmawiania sobie cudy nie widow,i nadal nic ;((( zalamka.. Czasami mam ochoty sie zabic ,bo nic tylko same problemy ze mna Pozdrawiam Orlando (
  8. Polina Mam pozwalać sobie na agresje, złość? Demolować cały dom? I nie tylko.. Demolować się psychicznie i cieleśnie.. Już raz podpaliłam coś, po ostatnim znów mam oparzenia.. Skaleczoną dłoń.. Trudno jest funkcjonować z przeciętą dłonią od zewnątrz ;/ Nie mogę sobie na to pozwolić, bo to będzie się stawało systematycznością. Co do ruchu. Mogę robić wszystko.. Tańczyć, uprawiać sporty.. Miałam w ogóle nie chodzić, jeździć do końca życia na wózku inwalidzkim. Teraz cieleśnie, prawie normalnie funkcjonuje.. Tak, też się ciesze, ze go mam.. Kocham go, i jestem pewna, że mogę za niego oddać życie.. I on za mnie też :) Dziękuje.. Też mam nadzieje, że dam radę..
  9. smutna48 Tak.. Może i masz rację, skupić się na tym, by wyzdrowieć.. Ale to trochę trudne, a nawet nie trochę tylko bardzo bardzo trudne. Mam nadzieje, że z tego wyjdę.. Nie liczę na to, że teraz.. Ale kiedyś w przyszłości i będę mogła sobie normalnie ułożyć życie. Nie wiem, czy jest moją winą, ale gdyby nie ja.. W ogóle tej podróży nie było.. Gosiulka Dziękuję.. Staram się walczyć ale to trudne.. Szczególnie mimo pełnoletności jestem pod nadzorem. Rodzica, siostry.. Od dziś znów psychologa. Ale będę się starała przetrwać to wszystko.. Właśnie razem z chłopakiem. Bo wiem, że on mnie nie opuści.. Bez niego bym nie dała rady. Stałabym się warzywem, wrakiem człowieka..
  10. Cześć! Piszę tu, bo ktoś mnie do tego namówił, pokazał, że istnieje strona która może mi pomóc. To ja może zacznę opowiadać.. Ponad rok temu miałam poważny wypadek samochodowy. Ucierpiała na tym moja psychika, ciało.. Ale przeżyłam i teraz ciesze sie z tego. Po tym wypadku nastąpiły dolegliwości.. Ale to dopiero gdy wybudziłam się z kilu dniowej śpiączki.. Byłam w szoku, nie wiedziałam co się stało, gdzie jestem, gdzie jest osoba która ze mną jechała. Okazało się, że miałam wypadek, bardzo poważny.. Ja przeżyłam, mój kuzyn już nie.. Obudziłam się, gdy go już nie było.. To był początek.. Kilka miesięcy spędziłam w szpitalu, tam dawałam jakoś radę, nie miałam kontaktu ze światem zewnętrznym, nie mogłam chodzić, to dlatego. Jednak psychika siadała.. Obwiniałam się za ten wypadek, za śmierć kuzyna, za wszystko.. Ciało odmawiało posłuszeństwa, nie mogłam chodzić.. Miałam problemy z oddychaniem, traciłam przytomność.. Wyszłam ze szpitala, psychika siadała z dnia na dzień.. Bałam się wychodzić z domu, siedziałam ciągle w swoim własnym pokoju.. nie chodziłam do szkoły, nie chciałam widzieć żadnych nauczycieli w domu. Wariowałam w swoim własnym otoczeniu.. Ciągle chodziłam do psychologa, nie brałam żadnych leków, oprócz tych wzmacniających mój organizm, ciało. Jedyne osoby jakie widziałam to tato, siostra i masażystka która pomagała mi ćwiczyć, chodź były marne dzieje, na co, że zacznę chodzić.. Dziś mogę już chodzić, ale mam jeszcze inne problemy.. Po wypadku mam problem z biodrami, nie mogę mieć dzieci, bo ich nie urodzę.. Ale jest to wyleczalne, trudne do wyleczenia, ale jest.. Nadal mam zabiegi z tym związane i trochę potrwa.. Moje problemy z oddychaniem są też związane z tym wypadkiem, bo miałam uszkodzone żebra, płuca.. Jest dobrze, tylko gdy jestem chora.. Nie mogę oddychać. I gdy się denerwowałam, byłam bezsilna, nie radziłam sobie, zaczynałam mieć problemy z oddychaniem, tak jakbym zapomniała jak to się robi, ból przy tym obecny powodował łzy w moich oczach.. Później powstało coś w rodzaju depresji, nie panowania nad sobą.. Trwa to do dziś, chodź nie regularnie.. Gdy jestem smutna, zdołowana, zdenerwowana i bezsilna na raz.. Nie panuje nad sobą. Bawię się ogniem, rzucam wszystkim co mogę.. Dziś znów się to zdarzyło.. Smutna, zdołowana, zdenerwowana, czułam poczucie winy, że wszystko popsułam.. To spowodowało, że zaczęłam bawić się ogniem.. kołysać się w przód i tył, rzucać wszystkim co pod ręką o ścianę.. obojętnie co to było, ale nie ruszałam się z miejsca ani nie odzywałam, chyba, że musiałam.. Ostatnim razem zdarzyło się to w czerwcu. Sama w domu, też podobne uczucia, stres, złość, smutek, zdenerwowanie, poczucie, że jest się zerem.. Porozbijałam wszystko co szklane w domu, szklanki, kieliszki, talerze, nawet wybiłam okno. Nie umiem nad tym panować, chociaż ktoś do mnie mówi. W Czerwcu, wtedy, zaraz po tym incydencie.. Zamknęli mnie w ośrodku psychiatrycznym, myśleli, że zwariowałam.. Siedziałam tam ponad tydzień, zagubiona, cicha.. Połykałam wszystko co mi dawali, robiłam co kazali. Wypuścili wreszcie.. Do tej pory to się nie pojawiło. Aż do dziś.. A jeszcze w południe było wszystko okay. Teraz już nie, po tym mam małe poparzenie, nic wielkiego i przecięcie. Tak właśnie wygląda to, chodziłam do psychiatry, psychologa.. Przestałam, myślałam, że przeszło.. Myliłam się.. Znów potrzebuje pomocy.. I dlatego tu piszę.. Mam chłopaka, który stara mi się pomóc, to on właśnie podał mi tą stronę.. Dziękuje mu za to, że nie muszę przeżywać tego sama, że mam w nim wsparcie..
  11. Witam,wszystkich..Prosiłem moją kolezanke najlepsza by ,tu napisala posta..co ją gnębi..i jak sie czuje..i napewno nie zostawili byście ją w potrzebnie ,jak kiedyś Mnie dzieki wam za to :)) Więc tak..Ma myśli samobujcze..Cierpi na depresje..nerwice lekową..i Nałogowo się tnie,miała rózne pomoce..i wyszła z tego ale do czasu..na dzien dzisiejszy wyglada to tak ,że czuje sie dobrze..a potem dołek na maksa tnie sie,i myśli samobujcze...ja juz nie wiem jak jej mam pomóc..A zrobie Wszystko Wszystko by ja z tego bagna wyciągnąc,Ona na widok ostrych narzedzi ma ochote ,juz sobie coś zrobic ! Prosze ,pomózcie mi i jej ...po napisaniu posta ,przekaże jej link by poczytała wasze opinie i porady jak jej pomóc ! I Wiem że nie zostawicie nas sami :) wkoncu tworzymy jedna wielką pake Nie :> pozdrawiam Wszystkich :)) I Czekam O Pomoc Ps.Blade najlepszy kolega Paulinki
×