Skocz do zawartości
Nerwica.com

Coltrane

Użytkownik
  • Postów

    141
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Coltrane

  1. Orlando, uspokój się i posłuchaj: CAŁE ŻYCIE PRZED TOBĄ, masz dopiero 16 lat, więc uwierz mi - to co ciebie spotyka nie jest ostateczne - czyli że twoja ukochana nie jest ostatnią kobietą na świecie, twój dom to nie jest ostatnie miejsce, w którym będziesz mieszkał. Uwierz mi. A teraz skup się i zastanów, kiedy odniosłeś ostatni sukces życiowy. To może być cokolwiek - przebiegłeś 5 kilometrów, rozpaliłeś ognisko z mokrego chrustu lub zdałeś egzamin. Znajdź takie sukcesy za wszelką cenę i napisz je. Na tym forum. Potem pokażę ci, dlaczego. I jeszcze jedno mam pytanie - jak wygląda twoja relacja z Najwyższym? Pozdrawiam, Coltrane.
  2. Coltrane

    UCIAZLIWE NERWY

    Witaj, na pewno zbadaj przewód pokarmowy i pęcherz. To może być zupełnie inne schorzenie przecież, co się zdarza. Siedzą ludzie potem latami na terapii, leki łykają garściami a tu powodem jest jakaś metaboliczna anomalia. Wyeliminuj wszystkie możliwości, zanim zaczniesz majdrować przy nerwach. Pozdrawiam.
  3. K. ma rację. Świętą Psycholog, z którą nota bene mam dziś spotkanie, na początku pytała mnie, jak wyobrażam sobie jakieś dni w przyszłości - dzień obrony mgr, dzień ślubu - dni superszczęśliwe. Teraz ta kobieta pokazuje mi, jak budować REALNY plan, na miarę moich możliwości i jak dążyć do celu. Orlando, raz dwa na terapię !!! Psycholog dlatego studiował tyle lat, żeby teraz pomagać ludziom, więc rąk nie załamuj tylko daj sobie pomóc tym, którzy umieją to zrobić. I uszy do góry !
  4. Witam! Leczę się od pół roku, zażywam sulpiryd, depakine, acespargin i rexetin, w różnych dawkach, 3 razy dziennie. Za fajerką czuję się bardziej spokojny ale też bardziej skoncentrowany i uważny. Chyba czuję się starszy. Dwa razy udało mi się wjechać pod prąd, ale to było w środku nocy - do proszków dołaczam zatem zmęczenie, w jednym wypadku mega zmęczenie po całodziennej jeździe rozklekotanym landroverem z 1975 po polach i w jakichś krzakach. Ulotki na lekach zakazują mi jazdy, ale lekarz twierdzi, że pacjenci są po lekturze ulotek bardziej skoncentrowani i uważni - jeżdżą wolniej. Tak jest w istocie - przestało mi się spieszyć, ale robotę też rzuciłem, bo to był wyścig szczurów i pogłębiał moją depresję, więc może dlatego bawię się jeżdźeniem, zamiast się spieszyć? Teraz będę śmigał motocyklem, dojdzie adrenalina - jestem ciekaw efektów - spodziewam się postępów w leczeniu
  5. witaj! po pierwsze nie jest ona, ta dziewczyna twoją jedyną nadzieją. Miłość to wielka siła ale nie wkładaj na tę dziewczynę tak wielkiego ciężaru, jak twoja choroba. A jeśli to jest choroba, to niech się z nią mierzą lekarze - masz już leki, teraz czas na terapię u psychologa. A z dziewczyną radzę porozmawiać i wyjawić jej, że miewasz przykrą przypadłość - razem będzie łatwiej szukać rozwiązań z kłopotliwych sytuacji. I uszy do góry, na to się nie umiera, to nie nowotwór.
  6. Z tego, co napisałaś, to niezły z niego szachraj. Kłopot w tym, ze prawdopodobnie on sam wierzy w kłamstwa, którymi zasypuje otoczenie. Jeśli tak jest w istocie, to on powinien jak najszybciej skontaktować się z psychologiem, który pomoże mu żyć w prawdzie, może ksiądz byłby lepszy? Przestań płakać i ciesz się, że teraz możesz żyć bez jego kłamstw i oszustw. Trzymaj się.
  7. mOniSia: Gdy pierwszy raz umawiasz się z kimś z neta NIGDY nie idź sama. Weź przyjaciółkę, żebyś miała pewność, że jesteś bezpieczna, że masz, kogoś, na kogo możesz liczyć, choćby w przypadku gdyby wystawił Cię do wiatru (co mam nadzieję, że się nie wydarzy) i trzeba umawiać się w miejscu publicznym. W zasadzie zgadzam sie z przedmówczynią, lecz jeśli będzie to osoba, z którą korespondujesz już bardzo długo na tym forum, to może wystarczy warunek miejsca publicznego, w ostateczności wrócisz sobie do domu tramwajem. Ja myślę, że podczas takiego pierwszego spotkania to wolałbym więcej śmiać się i dowcipkować niż rozmawiać o kłopotach, na to czas zawsze się znajdzie. W każdym razie popieram jednocześnie apelując o rozwagę
  8. Cześć ashley. Czy rozmawiałaś z tą przyjaciólką o tym problemie? Pytam, bo wiem, że to trudne albo nawet bardzo trudne - porozmawiać z kimś bliskim o ważnej i jednocześnie drażliwej sprawie. Mam w tej chwili duży strach przed rozmową z moim bratem, osobą bardzo mi bliską iwierz mi, chciałbym, żeby rozmowę tę przeprowadził ktoś inny. Moja psycholog mówi, że problemy same się nie rozwiązują, tylko ja muszę je rozwiązać. Ale nie jestem sam - jest także ta druga osoba, ona też ma problem i dlatego należy rozmawiać. Albo się to rozpadnie na kawałki albo jakoś się zmieni i przetrwa. Pytanie jest takie: czy chcesz zmiany? Jeśli chcesz, to zmieniaj, bo zdrowi ludzie zmieniają to, co chcą zmienić. Pozdrawiam.
  9. asiula 82 -proszę bardzo, cieszę się, jeśli choć trochę mogłem ci (wam) pomóc, choć faktycznie, mało danych podałaś Rozmawiałem wczoraj ze swoją psycholożką o moich problemach i ta kobieta zadziwiająco często pytała mnie, czego się boję, skąd bierze się strach, który przeszkadza zadziałać na polu relacji popsutych, nie takich, jakie być powinny. Radziła mi poskromić ten strach i zacząć racjonalnie myśleć i zacząć działać. Faktycznie nie dałaś mi wielu danych, ale zrozumiałem, że twój facet działa destrukcyjnie a ty pokazujesz mu, że ciebie rani. Czy pokazujesz mu także w międzyczasie miłość? To brzmi trywialnie, ale z własnego doświadczenia wiem, że niezwykle trudno to pokazać. Pozdrawiam
  10. asiula 82 -proszę bardzo, cieszę się, jeśli choć trochę mogłem ci (wam) pomóc, choć faktycznie, mało danych podałaś Rozmawiałem wczoraj ze swoją psycholożką o moich problemach i ta kobieta zadziwiająco często pytała mnie, czego się boję, skąd bierze się strach, który przeszkadza zadziałać na polu relacji popsutych, nie takich, jakie być powinny. Radziła mi poskromić ten strach i zacząć racjonalnie myśleć i zacząć działać. Faktycznie nie dałaś mi wielu danych, ale zrozumiałem, że twój facet działa destrukcyjnie a ty pokazujesz mu, że ciebie rani. Czy pokazujesz mu także w międzyczasie miłość? To brzmi trywialnie, ale z własnego doświadczenia wiem, że niezwykle trudno to pokazać. Pozdrawiam
  11. I pewno jest tak, że gdy go o to pytasz, mówi, że się czepiasz. Może ten twój chłop potrzebuje, żebyś w końcu przestała mu się żalić? Wiesz, rozumiesz, chciałby mieć w końcu zdrową i uśmiechniętą, wesołą kobitę? Mówię teraz jak facet, wiem, bo jestem facetem i wiem, czego od kobiety oczekuję. Myślę, że w tak długim związku musi być miejsce również na to, co dzieje się w pierwszym roku znajomości - uwiedź go, kolokwialnie rzecz ujmując. Zastosuj swoje babskie sztuczki: fatałaszki, zalotne spojrzenia lub inne i go uwiedź, nic się nie bój, przecież to twój facet i możesz go uwodzić. Myślę, że gdy on dostanie od ciebie to, czego potrzebuje i jego męskość stanie się potrzebna pod wszelkimi postaciami, to zacznie się tobą na powrót opiekować. I wydaje mi się jeszcze, że musi ponieść pewien trud w tym zdobywaniu ciebie - jak myśliwy ma polowaniu, musi się trochę poskradać, trochę posiłować i wtedy jest twój. Przepraszam, ale takie właśnie mam przemyślenia po wyjątkowo długim i baletowym weekendzie. Pozdrawiam
  12. dorota574, pewno masz rację ja mam takie pytanie: dlaczego jest ci smutno, kiedy pada deszcz? Przecież wtedy najlepiej biorą ryby! Zanabądź sobie wędkę i jedź na ryby! Przemyślisz kilka rzeczy, zdobędziesz prowiant na kolację. Hobby sobie po prostu znajdż, choć wiem, że ci się nie chce i uwierz mi, znam to uczucie, gdy po czterech latach zauważysz, że cztery lata psu w d. wsadziłeś. Nie jesteś beznadziejny, nie kłam. Zacznij. Potem będzie ciężko, ale coś będzie. Od dziś rano. Pozdrawiam.
  13. asiula82, koszmary mają to do siebie, że się z nich budzisz, przestajesz uciekać, słońce wstaje itp. Być może ten twój też ma depresję, nie wiem, nie znam człowieka. Wiem, że mój brat ma depresję większą od mojej, podlewa ją alkoholem i wsadza swój nos w sprawy, które go obchodzić nie powinny i robi porządek jak słoń w składzie porcelany. Muszę mu powiedzieć, żeby przestał i zrobię to jutro, bardzo spokojnie. Powie mi, że się czepiam i on ma rację. Wtedy powiem mu, że ma skończyć pić, co go rozjuszy, a mnie nie, bo to nie ja piję. Czy ten twój wie, czego ci potrzeba? Że ma cię przytulać, mówić ci, że mu się podobasz itp? Czy dałaś mu kiedykolwiek instrukcję obsługi ciebie? Spróbuj mu taką dać i wziąć od niego taką samą o nim. (Ciekawy jestem, jak bardzo go znasz :)) O tym można poważnie porozmawiać i dowiedzieć się kilku rzeczy o sobie nawzajem. Niczego się nie bój, bo nic złego się nie stanie, a twoja córka ma mieć wspaniałą i kochającą matkę, i ojca, rzecz jasna. A i jeszcze jedno: ze stosunku wzrostu do wagi nie wynika, żebyś miała cokolwiek za duże, w sam raz się to wydaje
  14. Wściekłością nieopanowaną można oczywiście ranić i zadawać ból. Ale jeśli ona występuje, oznacza to, moim zdaniem, poczucie własnej wartości. Osobiście wiem, że kiedyś poczucia własnej wartości prawie wogóle nie miałem i zgadzałem się na wszystko, co się dookoła mnie działo. Później, ze wściekłości, którą za radą pani psycho i pod wpływem mojej ówczesnej dziewczyny zacząłem wykorzystywać do wymyślania tego, co powinienem zrobić lub powiedzieć żeby obronić siebie przed tym, czego nie chcę, żeby wyrazić to, co chcę wyrazić i zrobić to, co chcę zrobić lub co chcieliśmy zrobić we dwoje. Bardzo dużo o tym z moją byłą dziewczyną rozmawiałem. Tak dużo, że poczuła, że to ja jestem centrum naszego związku i że się nią wcale nie interesuję. Jestem za to na siebie wściekły, bo odeszła. Ale jest mi bez niej dobrze nawet, wbrew temu, czego się obawiałem. Wściekłość zamieniam teraz w energię do realizacji własnych planów. micia - nie bój się rozmowy z psychologiem - przecież zrobisz, co zechcesz, nie musisz się nikomu podporządkować, bo to ty kierujesz własnym życiem. Fajnie jest jednak czasem walnąć pięścią w stół i powiedzieć "dość". Super uczucie.
  15. mcia - zadawałaś sobie pytanie, czy jesteś szczęśliwa? Gdy ja je sobie zadałem, wbrew radom najbliższych tydzień później siedziałem na kozetce u psychologa z prośbą - Pani mi pomoże żyć szczęśliwie! Pani powiedziała, że ja ja, gut, pomoże, ale może mi się stać kilka dziwnych rzeczy w życiu - mogę zerwać z ukochaną i rzucić robotę na przykład. Celem jednak ma być odnalezienie samego siebie, nauka dbania o siebie. Moim zdaniem powinnaś przespacerować się do psychologa. asiula82 - jeśli ten człowiek powiedział to na serio, w swoje urodziny i nie przeprosił, to ci współczuję. Pół roku temu to nie wiem, co bym zrobił, teraz czułbym wielką wściekłość i coś bym z tą wściekłością zrobił. Moja psycholog mówi, że dobrze czuć wściekłość, że to lepsze niż strach, uczucie poniżenia i zgnojenia. Wściekłość pokazuje chyba poczucie swojej wartości. Jak myślicie?
  16. We Warszawie polecam Stowarzyszenie Psychologów hrześcijańskich z ul. Bednarskiej (w bramie, w podwórzu). Polecam także psychologa, doktor Tomasz Wilk, przyjmuje różnie, w różnych miejscach znaczy, ja uczęszczem na wizyty w Międzylesiu. Spotkania z psychologiem i z psychiatrą są płatne, ale bardzo mi pomagają. Pozdrawiam.
  17. to chyba głupota - jak to sama nazwałaś. W sierpniu wychodzisz za mąż? A twój narzeczony wie, że chorujesz i czasem próbujesz się zabić? Chyba powinien to wiedzieć, moim zdaniem. Pozdrawiam - pisz tę pracę - mi też tylko to zostało do skończenia studiów i też nie wierzę, że mi się to uda.
  18. Toteż doczytałem ulotkę, faktycznie, jest to lek na to, na co wg psychiatry cierpię. Dodatkowo dodtałem jeszcze mnóstwo innych leków, których ulotki stanowią równie ciekawa lekturę, aż mi się włos na głowie jeży !
  19. Z tym noszeniem na rękach i odgadywaniem myśli najmilszej zanim je wypowie to ja zawsze miałem kłopoty. Nawet nie dlatego, żem egoista i trudno mi się zorientować, co w danej chwili potrzebne było ukochanej, ale ona tak szybko myślała... Noszenie na rękach ma swoje granice, tak z męskiego punktu widzenia - żaden facet nie jest robocopem i czasem wybuchają emocje - różne. Kobieta nie musi nawet być ich przyczyną - wtedy faceci jadą na przysłowiowe ryby lub grzyby gdzie mniej lub bardziej integrują się z przyrodą. Ale to noszenie na rękach powinno występować aż do śmierci - czasami widuję pary staruszków pod rękę, laseczki w rękach, powolutku drepczą sobie gdzieś tam. Też tak chcę za 40 lat ze swoją Gołąbęczką. Ale odleciała. Trudno, co robić.
  20. Dokładnie tak - połowa sukcesu, że widzę problem to o wiele za mało, bo na drugim końcu miasta jest zapłakane dziewczę z sercem złamanem. I co mi po tym, że widzę, że krzywdzę a wszystkim pokazuję, ze to mnie krzywdzą? I mam przeświadczenie, że taki właśnie naprawdę jestem, a jak się zmienię to będę sztuczny, bo zamienię się w kogoś innego lub dostosuję się do kogoś i znów nie będę sobą, bo dam się zmanipulować. Jak to zrobić, by zmienić siebie w 98 procentach i pozostać sobą?
  21. Dokładnie tak - połowa sukcesu, że widzę problem to o wiele za mało, bo na drugim końcu miasta jest zapłakane dziewczę z sercem złamanem. I co mi po tym, że widzę, że krzywdzę a wszystkim pokazuję, ze to mnie krzywdzą? I mam przeświadczenie, że taki właśnie naprawdę jestem, a jak się zmienię to będę sztuczny, bo zamienię się w kogoś innego lub dostosuję się do kogoś i znów nie będę sobą, bo dam się zmanipulować. Jak to zrobić, by zmienić siebie w 98 procentach i pozostać sobą?
  22. przepisano mi sulpiryd w formie syropu i to jest cholernie niewygodne - głupio chodzić do pracy z buleleczką i strzykawką, żeby rowne 2 ml odmierzyć. Przerażony jestem tym, ze ten lek stosuje się na psychozy alkoholowe oraz tym, ze tyję. Szczęśliwiew wakacje koniec z lekami, może wygląd się jakoś poprawi, wraz z samopoczuciem. Pozdrawiam.
  23. niby racja. chodzę do psychiatry po recepty na leki, bo tak zasugerowała psycholog na terapii, żebym łykał pigułki. Psychiatra mówi, że wogóle to zaczyna być ok i do wakacji skończę kurację lekową. Nie boję się o brak leków w życiu, bo po pierwsze rzuciłem pracę, która mnie denerwowała i której się bałem, po drugie będę mógł normalnie jeździć autem, nie zjeżdźając co chwila na lewy pas pod prąd. Wcale nie z powodu myśli samobójczych, bo tych to dawno już nie miałem. Wyleczę się i kropka. Przestanę się bać.
  24. Ja właśnie popsułem mój związek. Jasne, że był toksyczny - wiem, że to ja byłem tym toksycznym - krzywdziłem wierząc, że robię dobrze. Ciekawe, czy kiedyś uda mi się być odpowiednim partnerem.
  25. Witam wszystkich, jestem tu nowy i też jestem z Bielan, a w szczególności z Wrzeciona. Tak się nieszczęśliwie złożyło, że pewna renomowana pani psycholog stwierdziła u mnie depresję, a pewna pani psychiatra po godzinie rozmowy stwierdziła to samo i przepisała mi pigułki, po których rozsadzało mi głowę. Oczywiście pigułek już nie biorę, łykam deprim i jem magnez, ale rzecz w tym, że wolałbym się upewnić, że mam depresję. Sprawa nie jest prosta, bo trudno mi się pogodzić ze świadomością, że mam depresję i potrzebuję pomocy specjalistów. Jednak wiosną znalazłem się na spotkaniu dda i okazało się, że większość z moich problemów to historie wręcz powszechne. Jeśli zatem w tym przypadku okazałoby się, że moje problemy są podobne do problemów osób z depresją, może będzie mi łatwiej zmuszać się do wizyt u pani psycholog i poddawać się terapii a nie udowadniać jej i sobie, że wszystko jest w porządku. Pozdrawiam serdecznie.
×