Skocz do zawartości
Nerwica.com

zaczarowana

Użytkownik
  • Postów

    852
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez zaczarowana

  1. Ja tak spałam po 3h z przerwami co 0,5-1h i trwało to dłużej niż 1,5m-ca i żyję, chociaż faktycznie miałam taki już moment załamania, który doprowadził mnie to tego, że bym już nie żyła właśnie z powodu bezsenności
  2. dar, jeśli czujesz się dobrze, to nie ma co się tym przejmować. Być może właśnie Twojemu organizmowi tyle wystarcza - póki nie odczuwasz żadnych negatywnych skutków, masz energię to pozostaje tylko się cieszyć.
  3. Trauma..... hmm tylko dlatego, że ktoś się z nami nie zgodził? Miał inne poglądy etc? Przecież to normalne sprawy, które mają miejsce w codzienności. Można to sobie przemyśleć, wysnuć wnioski ale ta trauma też mi nie pasuje. To po prostu nowe doświadczenie i postarajcie się o tym tak myśleć.
  4. dar, mi jak pierwszy raz udało się przespać 4h ciągiem to byłam wniebowzięta, a później czułam się tak, jakbym całą noc przespała sebastian86, nigdy natrętnych myśli z tego powodu nie miałam.
  5. Mi to też się zdarzyło, po prostu decydując się na terapię mam wrażenie, że decydujemy się na ich niekiedy błędne osądy. idealnie to wpasowuje się i w moją terapię. Ciągłe wmawianie czegoś, co nie ma w ogóle miejsca, momentami miałam wrażenie, że oni lepiej wiedzą, co ja myślę niż ja sama Np, jak po pewnym czasie wręcz sama delikatnie nawiązałam do tematu, który mnie dotknął (mówiąc totalnie dookoła jego) w związku z czym dostałam odpowiedź, że ten problem to pewnie nie jest mój problem, bo mówię o nim swobodnie........... ta tylko problem w tym, że ja nawet nie nazwałam go, nie powiedziałam co się stało ani czego dotyczy, mówiłam dosłownie dookoła (bo nie potrafię o tym naprawdę mówić), co logiczne, że mogłam zrobić to bez emocji ale nic zostałam tak podsumowana, że to nie mój problem (jak wyszłam z gabinetu, to czułam się głupio, głupio mi było, że w ogóle zaczęłam) - oni nie siedzą w naszych głowach (mimo, że czasem chyba uważają, że wiedzą co tam jest), powoduje to, że nie trudno o takie błędne interpretacje Też krótko po zakończeniu terapii (sama ją zakończyłam, bo nie widziałam większego sensu, nie lubię jak ktoś mi coś wmawia, a jestem pewna, że to nie prawda) miałam takie myśli. Teraz uważam, że nie specjalnie należy to odbierać, myśleć o tym etc. . Trzeba to potraktować jako nowe doświadczenie, pewien etap i żyć dalej. Niekoniecznie w sprzeczności z naszymi odczuciami tylko dlatego, że ktoś powiedział inaczej. Z pewnością w Twojej terapii, było też coś, co pozwoliło Ci na nowe spojrzenie na niektóre tematy - w mojej było i to traktuję za plus, a pozostałe parę kwestii (bo ta powyższa to tylko jedna z nich, których nie zaakceptowałam) to cóż można podsumować w ten sposób, że w końcu nikt nie jest nieomylny.
  6. estera1 ja w przytoczonym poście Tristitia nie widzę słowa o stosowaniu nadal Nasen'u.
  7. Ja uważam, że lekarz ma rację i nigdzie prócz tego forum tak naprawdę nie czytałam, że występuje bezpośrednia zależność pomiędzy snem, a dawką. Tzn. nigdzie nie było napisane, że większa dawka nie zadziała nasennie. Jak dla mnie postępowanie lekarza jest całkiem logiczne.
  8. to, że przegrałam aukcję na alle..
  9. zaczarowana

    Zdrowienie

    Ja uważam, że nie można myśleć w kategorii nowy/czy z przed choroby człowiek, przecież ludzie się zmieniają w sposób naturalny, także, Ci, którzy żadnej choroby nie przechodzili. To też nie jest żadna wyrwa, bo zmiana jaka zachodzi w trakcie leczenia następuje stopniowo. Co za tym idzie ludzie, którzy się znają nie odczuwają tego, bo nie ma nagłych skoków/zmian. Jeśli, jakiś znajomy nie akceptuje naturalnych zmian, to się wykrusza ale to jest normalne zjawisko dotyczące także ludzi zdrowych.
  10. no mnie też tak mówiono taka to już chyba tradycyjna gadka, przecież nie powiedzą, że jest inaczej
  11. Czyli tak naprawdę jak każdy test psychologiczny włączając w to mmpi-2
  12. Tristitia, ja po mircie też mam ciągle sny ale mi to akurat nie przeszkadza, też z tego powodu nie czuję się bardziej zmęczona i też nigdy nie możesz stwierdzić, że ciągle coś Ci się coś śni. Sen jest etapowy, a tego etapu, w którym nic Ci się nic nie śni po prostu zapominasz Jeżeli faktycznie tak jak pisze to estera1, chodzisz w tej sprawie do internisty to jest to kiepski wybór, akurat w tego typu sprawach jeśli ktokolwiek ma się w tym jakkolwiek znać to jedyną słuszną osobą będzie w tym wypadku psychiatra
  13. Oczywiście, że nie. Te wszystkie testy to raczej zabawa, do wypełnienia dla relaksu. Nie ma co w ogóle brać pod uwagę wiarygodności jakiś testów z internetu.
  14. test z maską - widzę wypukłą test ze strony podanej przez Marta87, (czyli, http://schizofreniatest.pl/ ) wyszedł mi tak: Twój wynik to: 53 Normalny wynik mieści się od 0 do 15 punktów. Twój wynik jest wyższy od przeciętnego. Wykazujesz widoczne skłonności do schizofrenii. Koniecznie skonsultuj się z lekarzem, w celu przeprowadzenia niezbędnych badań i ustalenia diagnozy. Istnieje prawdopodobieństwo, że wysoki wynik uzyskany w powyższym teście nie wskazuje na schizofrenię lecz na kilka innych zaburzeń psychicznych we wczesnym stadium rozwoju. Możliwe, że problem leży w czynnikach środowiskowych związanych z trybem życia, który prowadzisz, lub w zdarzeniach z przeszłości, które ze względu na wysoki poziom stresu odcisnęły głębiokie piętno na twojej psychice. W każdym z tym wypadków zalecana jest opinia specjalisty. Należy pamiętać, że powyższy test nie uwzględnia wielu czynników psychologicznych, które mają znaczący wpływ na rezultat diagnozy. Jeżeli jednak szczerze odpowiedziałeś na wszystkie pytania, wynik testu sprawi, że zaczniesz zwracać większą uwagę na swoją osobowość oraz styl życia.
  15. Ja bym tego nie wykluczała, w końcu każdy ma inne predyspozycje do uzależnień. U jednego to następuje szybciej, a u innych wolniej, jak dla mnie nie ma granicznego czasu, żeby jednoznacznie powiedzieć, że po jakimś tam czasie nie ma możliwości uzależnić się od jakiejś substancji, która właściwości uzależniające posiada. To takie moje luźne przemyślenia.
  16. Do psychoterapeuty, ten jest przygotowany do tego, jak zająć się problemem pacjenta. Psycholog ma w głowie pełno teorii ale tak naprawdę nie potrafi się zająć problemem. Zresztą sama powinnaś wiedzieć mniej więcej jak to jest, w końcu właśnie wkraczasz w 2 semestr tej dziedziny
  17. Załóżmy, że podejmiesz jakieś działania aby zrealizować swoje plany i okaże się to porażką. To jak uważasz, co właściwie się stanie?
  18. Ja myślę, że to jest najlepsze podsumowanie, to coś jak rozmowy na tematy religijne ale ten temat brzmi odradzam branie wszelkich leków p.depresyjnych, więc są tu z założenia ludzie, którzy te leki odradzają (przynajmniej sądząc po brzmieniu tematu tak być powinno), w związku z czym można powiedzieć, że aktualnie robisz krucjatę ale w drugą stronę To jest ta sama zależność jak w temacie osób, które odradzają benzodiazepiny, w którym się nie wypowiadasz, mimo, że je polecasz.
  19. O higienie snu też wspominałam kilka stron wstecz i też uważam, że ma ona niebagatelne znaczenie, gdy już nas problem bezsenności dotknął. Mi to osobiście po części pomogło, jak już po lekach, które spowodowały u mnie bezsenność udało się trafić w ten w który na nią działał, to higiena snu pozwoliła na ustabilizowanie rytmu dzień/noc i na dzień dzisiejszy mój organizm o stałej porze mówi mi "idziemy spać"
  20. "Lek = każda substancja, niezależnie od pochodzenia (naturalnego lub syntetycznego), nadająca się do bezpośredniego wprowadzana do organizmu w odpowiedniej postaci farmaceutycznej w celu osiągnięcia pożądanego efektu terapeutycznego, lub w celu zapobiegania chorobie, często podawana w ściśle określonej dawce." Nie ma tam nic o tym że lek nie może wywoływać choroby przeciwko której się go stosuje. Właściwie sam sobie zaprzeczyłeś...... przecież nigdy pożądanym efektem terapeutycznym stosowanego leku nie jest wywołanie choroby na którą jest stosowany Z każdym znajomym z jakim rozmawiałam o tych lekach, a którzy też brali antydepresanty mieli podobne odczucie do mnie, a co najmniej takie, że to nie działa Dziwny przykład. Uczulenia to reakcja immunologiczna skierowana przeciwko substancji pochodzenia egzogennego, która przy normalnym działaniu układu immunologicznego nie występuje. Nie oznacza to jednak tego, że jeśli obniżymy poziom histaminy u zdrowego osobnika wywołamy u niego alergię. Nie oznacza to też, tego, że reakcja mojego organizmu ma jakikolwiek związek z układem immunologicznym i wstrząsem anafilaktycznym Nie mniej jednak w moim odczuciu układ immunologiczny powinniśmy oddzielić od tej dyskusji wszakże mamy przecież też różnego typu reakcje autoimmunologiczne - czy to oznacza, że zawczasu powinniśmy usuwać narządy, które mogą zostać objęte chorobą..... . Po pierwsze czytaj dokładnie co piszę wyżej i jak psychiatrzy traktują skutki uboczne tych leków. Po drugie te X lat badań wykazały, że te leki mogą wywołać depresję, myśli i tendencję samobójcze, depersonalizację. Generalnie objawy uboczne związane z stosowaniem tych badanych X lat leków są całkiem podobne do objawów chorób na, które się je stosuje X lat też w psychiatrii badają, czy depresja ma związek z serotoniną, czy nie ma i nadal nie wiedzą a że w badaniu kilku osobom pomogło, to wysnuli wniosek taki, że to pewnie to, no a jak nie ma alternatywy. To czemu by koncerny farmaceutyczne nie miały wypromować swojej świetnej substancji, choćby tej tak cudownej od której się zaczęła w głównej mierze ta cała farsa, czyli od Prozacu. Nie ma też alternatywy dla ludzi z nerwicą, Ci też przecież dostają zazwyczaj antydepresanty, a antydepresanty jak już pisałam wyżej nawet nie mają udokumentowanej pewnej skuteczności
  21. Jest dość dobrze poznany mechanizm działania i leczenia powiedzmy grypy, ale choroby psychiczne to nieco inna bajka. Każdy łapie przeziębienie na takich samych zasadach co ktoś inny, i to się tyczy zarówno takich banałów jak katar do potężnych kalibrów jak wąglik. Natomiast depresja czy nerwica u każdego rozwija się i objawia nieco inaczej. Analogicznie - amfetamina działa generalnie na wszystkich tak samo lub bardzo podobnie. Natomiast po LSD każdy będzie miał nieco inną "jazdę". Nie można porównywać substancji które działają na ciało do tych które działają na umysł bo to dwie różne kategorie. Ja jeszcze raz powtórzę, lek, który jest lekiem na daną chorobę nie powinien jej wywoływać. Ja jestem tylko jednym z przykładów tej zależności, a takich osób mogą być setki/miliony. Nietrudno pomylić tą zależność np. z depresją/nerwicą, więc osoby, które mają ją "zdiagnozowaną", a leczą się właśnie lekami, które działają na nich w podobny sposób jak u mnie - mogą się za przeproszeniem leczyć w taki sposób do osranej śmierci. Zwróćmy uwagę na to, że teoria wpływu neuroprzekaźników na pojawienie się depresji/nerwicy nie jest tak naprawdę w pełni udokumentowania. Przepisywane są te leki z powodu braku alternatywy i to dosłownie. Więc, w przypadku korzystnego wpływu tych leków w takim przypadku możemy mieć do czynienia a) efektem placebo b) poprawieniem stanu związanego z siłą psychiczną pacjenta i jego chęci do walki z przeciwnościami c) poprawieniem stanu psychicznego związanego z pogorszeniem stanu fizycznego i dosłownie doprowadzenie pacjenta w pierwszym etapie leczenia do tego, że nie będzie mu się chciało palcem ruszyć, a wszystko stanie się obojętne (psychiatra mi raz powiedział, po moich narzekaniach właśnie na obojętność, że ten efekt jest pożądany i pacjentom się generalnie podoba ). Fakt taka obojętność może pomóc jak ma się problemy finansowe, życiowe itp. bo dzięki niej mamy za przeproszeniem wylane na wszystko ale nic po za tym. W następnym moim cytacie, sam zacytowałeś sobie prawie odpowiedź brak koncentracji + niezdiagnozowany przedłużający się kaszel (później zdiagnozowany pulmonologicznie) = nerwica To w ogóle nie ważne, że ten kaszel był później faktyczną chorobą somatyczną, ja mam go po dziś dzień zakwalifikowanego przez psychiatrę jako pochodzenia psychicznego, mimo, że wspominałam, że ta zagadka się rozwiązała Niestety mówienie o tym kaszlu po pytaniu, czy na coś choruję okazało się po prostu moim błędem, a ja po prostu chciałam być w porządku i powiedzieć, że być może faktycznie na coś choruję. jetodik, heh u mnie było podobne, każdy skutek uboczny to było pogorszenie stanu psychicznego, ba...... jak mówiłam, że nie mam siły w mięśniach i mnie bolą (jeden z ulotkowych skutków ubocznych) to usłyszałam, że to niemożliwe, że to ja na pewno stres w mięśniach kumuluje, a ten lek to nigdy takiego czegoś nie wywołuje Tak samo było z całym kompletem moich objawów, wszystko to było spowodowane psychiką ale absolutnie nie lekiem. Nawet od psychologa usłyszałam, że to wszystko to na pewno nie leki i że to niemożliwe , że to moja psychika wszystko wywołuje Gdzie tam leki - oni nie biorą w ogóle po uwagę tego, że te leki jakiekolwiek skutki uboczne mogą spowodować Ja uważam, że chociaż przy tej bezsenności powinni zwrócić uwagę na pojawienie się jej, a to przecież zwykle pierwszy wymieniany skutek uboczny w ulotce tych leków, więc powinni przyznać, że to właśnie one. Bo przecież logiczne, że jak pacjent nie narzekał na bezsenność, a tak jak to u mnie było przy kolejnej wizycie u psychiatry już mówiłam o bezsenności, niechęci do funkcjonowania (sic!) i paru innych objawach to chyba coś jest nie tak, że nagle się tak szybko pogorszyło. Co nie? I to jeszcze po wdrożeniu leczenia! Niestety znaleźli, na to inne argumenty, że nawet ja niestety uwierzyłam i dalej łykałam pigułki pogrążając się w coraz to bardziej intensywnych skutkach ubocznych tych leków, doprowadzając się do stanu jak powyżej to opisałam, czyli generalnie do "wraka człowieka"
  22. deader, to nie jest bezzasadny argument i nie należy tu też mylić rekreacyjnego stosowania leków (w celu wywołania określonych skutków), a wywoływania jednostki chorobowej na którą dany lek ma być stosowany. Jeśli zaczniesz stosować antybiotyki przez 3 tygodnie to nie wpadniesz w zakażenie bakteryjne. Jeśli zastosujesz glikokortykosteroidy przez 3 tygodnie w dawkach terapeutycznych nie rozpocznie się u Ciebie stan zapalny w organizmie. Żaden lek na choroby somatyczne nie ma wypisanych w skutkach ubocznych możliwości wystąpienia jednostki chorobowej na którą są stosowane. Już samo wystąpienie depresji u osób zdrowych i oficjalnie wpisanie tego skutku w ulotkach informacyjnych leków antydepresyjnych, jako możliwego do wystąpienia - co świadczy o tym, że stało się tak niejednokrotnie po zastosowaniu tego typu leków, które bądź co bądź powinny tą chorobę leczyć, a nie ją wywoływać, jest moim zdaniem co najmniej interesujące. deader, u mnie też z jednego objawu pojawiło się wiele innych natury psychicznej, tak, że spokojnie później można było stwierdzić depresję............ fakt po jakimś czasie mogę powiedzieć, że też "trafiłam w lek" (bo śpię i jakoś tam funkcjonuje).............. ale ja przecież startowałam z czystą kartą, żadnych pierwotnie depresyjnych objawów nie miałam Nie miałam bezsenności, niechęci do funkcjonowania społecznego, osłabienia, zmęczenia, lęków, myśli samobójczych, a wręcz zamiarów samobójczych, bo byłam już blisko tego kroku, nie miałam też anhedonii, utraty zainteresowań, dziwnych "huśtawek" emocjonalnych ani też nie miałam zmniejszenia apetytu - wręcz przeciwnie przed rozpoczęciem brania tych leków byłam pełną energii i chęci do życia kobietą, miałam zapał do realizacji wszystkich swoich założeń, jedyny objaw jaki miałam to problemy z koncentracją. Te wszystkie pozostałe objawy pojawiły się stopniowo z każdym nowym antydepresantem - przypadek? Nie sądzę nie miałam absolutnie żadnych powodów aby takie objawy mogły się u mnie pojawić w sposób naturalny, ponadto objawy pojawiały się w zbytniej zależności z antydepresantami (tą zależność w pewnym momencie zauważył każdy kto mnie zna). Niestety wtedy było już za późno i trzeba było jakoś "zaleczyć" to co już się pojawiło.
×