Skocz do zawartości
Nerwica.com

zaczarowana

Użytkownik
  • Postów

    852
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez zaczarowana

  1. Jeśli chcesz się leczyć to ma sens, nic na tym nie tracisz. Zawsze lepiej zasięgnąć opinii drugiego specjalisty. Nawet jeśli tamci powiedzieli, że jesteś zdrowa nie powiedziane, że tak jest na 100%. Porozmawiaj tylko z nim szczerze, to będziesz miała większą pewność, że diagnoza jest prawidłowa. Teraz się zastanawiasz, czy wizyta ma sens, a później będziesz się zastanawiała czy sensowne było nie iść.
  2. Tristitia, niby akurat dawanie aktywizujących antydepresantów przy bezsenności nie jest błędem. Porozmawiaj o tym z lekarzem, może dorzuci ci jakiś "przymulający" antydepresant na wieczór. Spróbuj może się uda. Decevante, w takiej sytuacji, czyli jak zasypiasz po raz drugi i śpisz do 11 to ja bym się na siłę kładła spać codziennie o 22, a w momencie wybudzenia o tej 4 lub 5 bym normalnie wstała. To co u Ciebie jest to nie jest bezsenność, tylko "pomieszanie" rytmów dobowych. Przy prawdziwej bezsenności, bez względu na porę dnia i zmęczenie nie mógłbyś usnąć, a nawet jakbyś usnął to na pewno nie do 11 i nie tak, żeby budziki nie obudziły. To tak w moim odczuciu.
  3. mnie mój telefon, jak zaczyna dzwonić, gdy jest blisko mnie
  4. Niby po części racja ale ja ani benzo ani neuroleptów bym nie łyknęła dobrowolnie, bo to i tak długoterminowo by nic nie dało. U mnie by pewnie w którymś momencie wygrały myśli samobójcze, co pewnie większość jak nie wszyscy uznają to za jeszcze gorszy pomysł... Pewnie tak, mózg potrzebuje stałej dostawy leku, którą można stopniowo zmniejszać ale nie skakać, bo na moje może i błędne myślenie, to jeszcze bardziej może rozregulować. Takie skakanie się wykorzystuje zwykle z tego co wiem na benzo. i to tylko dlatego, że uzależniają, przy antydep. to chyba nie ma większego sensu.
  5. estera1, z całym szacunkiem ale antydepresanty takich szkód jak neuroleptyki nie wyrządzają. Benzodiazepiny - uzależniają, neuroleptyki - powodują zmiany funkcjonalno-organiczne w mózgu, niektóry badania wykazują, że nawet przy krótkotrwałym stosowaniu w małych dawkach. Branie tych dwóch typów leków, czyli benzo. i neurolept. na bezsenność, to moim zdaniem tylko proszenie się o problemy na własne żądanie.
  6. Powiedz mu prawdę, czyli że do niego nie było kolejek wtedy, gdy chciałaś się tam dostać - to akurat powinien zrozumieć i nie mieć żadnych "ale". Co do acodinu, [powiedz faktycznie dlaczego zaprzeczałaś jego nadużywanie. Ciężko jest przyznać się do niektórych swoich problemów i to też powinien zrozumieć. Normalna rzecz.
  7. Tristitia, choćby to, chociaż takich artykułów jest więcej: http://fpn.ipin.edu.pl/aktualne/2013/03/02_F2012-03-04_IPiN.pdf , gdzieś czytałam też o spadku funkcji poznawczych i inteligencji, szczególnie po zastosowaniu leków typowych (klasycznych) Oni sami dobrze nie wiedzą jak neuroleptyki tak naprawdę wpływają na mózg. Przepisują, bo to przecież nie ich mózg
  8. Neuroleptyki nie tylko zamulają ale szczególnie te tzw typowe, powodują "kuku" mózgowi. Są podobno toksyczne, powodują zaniki kory, a po za tym podobno powodują spadek czynności poznawczych i inteligencji. Osobiście nigdy bym aktualnie neuroleptyku na sen nie tknęła. Moim zdaniem najlepsze i powodujące najbardziej zbliżony sen do tego biologicznego, są leki przeciwdepresyjne, które mają właściwości lekko sedacyjne. Czyli Triticco, Mianseryna, Mirtazapina.
  9. a to ja miałam łatwiej, bo mi łzy nie leciały. Raczej brakowało mi słów, usztywniałam się, odczuwałam strach taki, że było blisko paniki, analizowałam każdy ruch i słowo swoje i innych. Doszukiwałam się różnych nieprzychylnych spojrzeń, wyrazów etc. Przez co samo zachowanie u mnie sztucznie wychodziło, a ja w odczuciu innych byłam sztywna po prostu ale nigdy nie poleciały mi łzy. Z takim objawem pewnie też bym sobie nie poradziła. Może u Ciebie jakaś metoda "małych kroków" by zadziałała albo np. wizualizacja tego co teoretycznie będzie Ciebie czekać zarówno to dobre, jak i ewentualne złe, żebyś była przygotowana, do tego wszystkiego
  10. No to masz, podobne doświadczenie z tym jak ja. Tylko, że ja trafiłam do psychologa, po tym jak psychiatra kazał mi zrobić jakieś śmieszne testy. Po tym wszystkim oczywiście rozmawiałam z psychologiem, który też był przewidywalny i jakiś taki nijaki generalnie. Myślałam, że to tylko ja mam takie odczucie, bo co niektórzy sobie chwalą, a może my po prostu trafiłyśmy na jakiś niedoświadczonych.
  11. Czasem uruchamia mi się nadal stan w który nazywam chwilowym przyćmieniem umysłu. Czyli np. uważam, że wszyscy na mnie patrzą. Jest to chwilowe, bo rozprawiam się z tym w maksymalnie jeden dzień. Natomiast lęk przed wystąpieniami praktycznie nie występuję, no bym skłamała był w stanie wywołać we mnie ten lęk jeden wykładowca na studiach, bo zawsze się do czegoś czepiał. Po za tym od tamtego czasu bardzo lubię też rozmawiać z nowymi ludźmi. Także poza takimi minimalnymi problemami to generalnie mi przeszło. Może jeśli nie działa na Ciebie ten sposób. To może profesjonalna psychoterapia by zadziałała, próbowałaś
  12. bezsensowne niby żarty z kotami krążące wszem i wobec w internecie i poczucie śledzenia na stronach www przez cookies, które później wyświetlają reklamy przez następne miesiące o rzeczach które już dawno mnie nie interesują
  13. W pewnym sensie tak, bo bałam się ludzi, ich oceny mojej osoby, tego co sobie o mnie myślą i pomyślą.
  14. Jak dla mnie to Tobie może brakować pewności siebie. Mi na to pomogło na siłę ścieranie się z moimi lękami. Czyli nie lubię nowych osób ---> to ciągle poszukiwałam nowych znajomości. Boję się ludzi, mam wrażenie, że wszyscy na mnie patrzą i się śmieją ----> to wychodziłam do ludzi, nie lubię wystąpień publicznych ----> to zawsze szukałam takich możliwości, aby gdzieś wystąpić etc. ciągle wmawiałam sobie, że to wszystko to tylko moja wyobraźnia, że tak naprawdę to nie jest możliwe i nikt się na mnie nie patrzy ani nie śmieje. Ciągle jak mantrę Dobrze robi też jak masz kogoś kto obiektywnie powiedziałby Ci jakie masz dobre, a jakie słabe strony. Mi takie coś też pomogło, a w trakcie ścierania się ze swoimi lękami poznałam i takich ludzi - gdy takie opinie zaczynają być zbieżne od ludzi, którzy nie mają ze sobą nic wspólnego to wiadomo, że taka opinia jest prawdziwa
  15. Samotność z własnymi niekontrolowanymi myślami, kocham ten stan Niestety za kilka godzin się to zmieni
  16. Prawie nie funkcjonowałam. Fizycznie byłam wrakiem człowieka, który wykonywał minimum tego co musiał w ciągu dnia. Nie miałam w tym okresie ochoty na nic, byłam zmęczona, osłabiona i z myślami samobójczymi związanymi z tym, że jak dalej nie będę spała to ja tak dalej nie chcę wegetować. Wegetować, bo już po którymś miesiącu z kolei i zmianie leków nawet rodzina miała mnie dość. Ja się nie dziwię, bo nie miałam ochoty nawet z nimi rozmawiać, myślałam o jednym o spaniu. Nic więcej nie było dla mnie ważne ale niestety sen nie przychodził. Dopiero mirta pozwoliła mi zasnąć - na całe szczęście. Na razie jestem niestety chyba na etapie urazu psychicznego związanego z tą bezsennością Chcę to odstawić ale się boję. Boję się, że to wszystko wróci, a ja znów nie będę mogła zasnąć. Najgorsze jest w tym wszystkim to, że zanim zaczęłam brać leki od psychiatry żadnego problemu ze snem nie miałam Dopiero jak je zaczęłam stosować problem się pojawił, a psychiatra tłumaczył to nie lekiem, a tym, że zapewne się stresuję, za dużo myślę i miał jeszcze na to milion innych wymówek ale nigdy nie powiedział, że przyczyną tego wszystkiego mogą być leki Nie przytyłam, schudłam. Nigdy nie miałam na tym ani żadnym innym leku od psychiatry wzmożonego apetytu. Może to być też spowodowane tym, że ja z przyczyn poza psychicznych nie powinnam dużo jeść, objadać się. Więc, może mój apetyt jest po prostu gdzieś podświadomie blokowany.
  17. zwykle przesypiałam +/- 3x0,30h, czyli łącznie jakieś 1,5h no w porywach było maksymalnie łącznie 3h i oczywiście z przerwami ale taki "luksus" zdarzał się rzadko.
  18. Zawsze tak jest, że wszyscy w pewnym momencie zapomną, przestaną pisać, nawet jeśli wcześniej deklarowali, że tego nie zrobią. Trzeba się z tym zawsze liczyć nawet jeśli nie chce się odcinać od świata, to tak się stać może i często się staje. Trzeba się do tego po prostu przyzwyczaić, że jak się u mnie liczyć to trzeba liczyć na siebie i tylko na siebie, każde znajomości to "chwilówki", które mogą się w każdej chwili zakończyć, z takiej, czy też innej przyczyny
  19. Jeśli to pytanie było do mnie, to ja prawie nie spałam przez kilka miesięcy....., a wszystko zaczęło się od escitalopramu środki ziołowe podobno zaczynają działać tak naprawdę dopiero przy długotrwałym stosowaniu, czyli po kilku tygodniach lub miesiącach
  20. ja niestety też mam wątpliwości, czy zmniejszenie dawki u mnie nie spowoduje, ponownie bezsenności
  21. to, że mogłam sobie posiedzieć w samotności i posłuchać muzyki
  22. nie wiem, czy najlepsza ale to jest jedyny lek od psychiatry, który miał jakikolwiek pozytywny skutek w moim przypadku. Biorę mirtę 45 i biorę ją już długo w tej dawce i żadnego wzrostu toleracji na lek nie zanotowałam
  23. na sen mirtazapinę, która została zresztą wprowadzona po tym jak jeden z poprzednich antydepresantów spowodował bezsenność.
  24. Dla mnie początek brania leków przeciwdepresyjnych to jeden z największych błędów w życiu. Pierwszy lek "zafundowany" przez psychiatrę to początek bezsenności, którą później trzeba było zaleczać innymi lekami. Kolejne leki przepisane przez lekarza to kolejne, coraz to nowe skutki uboczne. Jak nie powodowały, że stałam się agresywna, to inne spowodowały, że byłam całkowicie neutralna i bez wyrazu. Dodatkowo objawy, które u mnie były zawsze przy braniu antydepresantów, to mioklonnie (właściwie ich ilość była niepoliczalna w ciągu jednego dnia ), bezsenność, brak apetytu, osłabienie, zmęczenie, brać chęci do seksu, bardzo osłabione odczuwanie orgazmu. Gdybym wiedziała, że tak to właśnie będzie przebiegać, nigdy nie zaczęłabym brać tych leków od psychiatry. Dzień rozpoczęcia ich zażywania, to dzień, a później cały okres męczenia się ze skutkami ubocznymi leków, a skutków pozytywnych prawie brak.
  25. ja ten "dobry sen" kiedyś próbowałam dla mnie efekt żaden, ale na mnie żadne ziołowe leki bez recepty nie działają, w sumie to i te od psychiatry do końca nie działają ale na sen mi pomogły
×