Skocz do zawartości
Nerwica.com

izaa

Użytkownik
  • Postów

    1 047
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez izaa

  1. Coldway najlepszą radą jest chyba to, żeby człowiek robił to co lubi i żeby miał samozaparcie :). No i godził się z tym, że czasami żyje się pod górę. Ja i tak uważam, że ludzie powinni się rozwijać, a nie stać w miejscu, bo zaczynają coraz mniej doceniać życie. I kiedyś robilii wiele rzeczy bez problemów to obecnie się okazuje że całe ich życie staje się problemem. Wystarczy popatrzyć na starszych panów, którzy całe życie wykonują tą samą pracę, a popołudnia spędzają przed TV popijając piwko. Potrafią zrobić aferę, bo ktoś ich niechcący łokciem zahaczył. To tylko przykład
  2. Widia, mi polecano "mosty zamiast murów" musiałabyć poczytać czy mają nfz. Ja chodziłam prywatnie i z tego co wiem, ta pani tylko prywatnie przyjmuje, wiec nie będę wymieniać.
  3. A dziwicie się, że ludzie po studiach chcieliby lepiej zarabiać? Na same studia ile trzeba wydać. W większości przypadków nie ma czegoś takiego jak darmowe studia. Dużo studentów nawet jak nie płaci na studia zaoczne, to dojazdy kosztują, stancja kosztuje itd. Ja nawet nie mogłam iść do pracy, bo mam tak nieprzewidywalne dni na uczelni że żaden pracodawca mnie nie wziąłby. Bywa często że jestem tam 7 dni w tygodniu przez miesiąc. Jednak wiem że wściekanie sie i narzekanie nic nie da. Więc nie narzekam. Ale mam nadzieje, że nie będę musiała w przyszłości pracować ficzycznie.
  4. ( Dean )^2, ależ są perspektywy. Poza nauką przydałaby ci sie odskocznia. Może jesteś wypalony tym co robisz? Wieczny stres i wiesz, że twoja wydajność jest niska. Jeżeli zostało ci niewiele do osiągnięcia tytułu- może warto to ciągnać. Rico, mam tak samo, nie matwi mnie że za miesiąc obrona, lecz co będzie z pracą po obronie.
  5. nolite niestety nie wszystkim wierzącym pomaga wiara w Boga. Mam powody by wierzyć w Boga i wierzę. Natomiast np. stany lękowe wynikają z obaw o przyszłość. Bo niestety w Polsce nic nie jest pewne, jeżeli chodzi o zatrudnienie itd. Nie powinnaś pisać, że takie leki otwierają na demony <?>. Nie otwierają. Demonów nie ma. Za to mogą zdarzyć się omamy i są one wymienione jako skutki uboczne. Depresja to choroba i na chorobę są leki. Fajnie, że piszesz o wierze i o czymś w co trzeba wierzyć. Wtedy nie traci się nadziei, ma sie oparcie :). Są takie też mądre słowa : Jeżeli Bóg istnieje, to my: - wierząc w Niego, zyskujemy wieczność, - nie wierząc w Niego, tracimy wszystko. Jeżeli Boga nie ma, to my: - wierząc w 'niego', nic nie tracimy, - nie wierząc w 'niego', też nic nie tracimy. Wniosek: Z ekonomicznego punktu widzenia opłaca się wierzyć niż nie wierzyć
  6. Mam mega zjazd... Czuję, że nie robię nic wartościowego, że to co robię nie pozwoli mi godnie żyć. Nie wiem co dalej, bo plany co 5 minut się zmieniają. Niech to minie. Minie... Nie uciekam przed tymi myślami, niech wędrują aż stwierdzę, że są nieszkodliwe, ustąpią na rzecz tych pozytywniejszych...
  7. Po fazie koszmarów przyszła faza ucieczki. W pewnych momentach czuje że moje ruchy do mnie nie należą, ze stresu nie wiem co robie, albo zapominam co miałam zrobić, przez co wsciekam sie jeszcze bardziej. Aby to były tylko gorsze dni i jak najszybciej minęły... Kiedyś tak nakręcałam spiralę, ze leki były niezbędne. Teraz musze wymyślić inny sposób
  8. Już dawno nie jęczałam, ale jak mnie wkurza, że jestem taka słaba. Gdzieś mam niepewność co do przyszłości i jak ktoś poruszy pewnie niewygodne tematy dla mnie to potem łażę zdołowana. Wściekam się, że głupie pytania mogą mnie zwalić z nóg...
  9. Enii w życie ludzi wpisana jest radość, smutek, złość gniew, duma itd... Człowiek nigdy nie będzie non stop szczęśliwy, bo zawsze do czegoś dąży, coś go znudzi. Każdy ma prawo mieć gorsze dni. A co do leków, nie jestem ich zwolenniczką, uważam że kto daje radę bez nich nie powinien ich brać. Uważam się też za osobę zdrową psychicznie, aczkolwiek wiem, że cierpiałam na zaburzenia lękowe. Co będzie dalej to czas pokaże
  10. Ja zaczęłam od leków, potem leki z psychoterapią, odstawiłam leki i psychoterapię prawie równocześnie. Chociaż różnica 2 miesięcy może być dla kogoś spora. Robiłam spore przerwy w braniu leków, trwające pół roku do roku. Zaakceptowałam to, że nie zawsze będę tryskać energią i że będę popełniać błędy. Są gorsze dni, ale od ponad roku nie sięgnęłam po nic. W trudnych momentach wiem staram się odtworzyć to co mówili mi inni, coś motywującego. To raczej pomaga
  11. Oki, dzięki, właśnie ma zamulić danego dnia. Raczej się zastanawiałam czy nie grozi jakaś interakcja , hydroksyzyna to pochodna piperazyny, miansegen piperazynoazepiny.
  12. Mam pewne pytanie, czy miansegen można łączyć z hydroksyzyną?
  13. Jeżeli mam przyswoić jakąś wiedzę i to pamięciową, podczas nauki NIE SŁUCHAM MUZYKI, musi być cisza. Wiem, że niektórzy słuchają, ale nie wiem czy to jest w tym przypadku dobry pomysł. Zauważyłam że jak nie słucham muzyki to przyswajam 3x szybciej wiedzę. Za to robię sobie przerwy co 15 minut-30 minut i wtedy słucham muzyki. Jeżeli zaś mam sie przygotować do publicznych wystąpień, to materiał dzielę na części i po każej nauczonej części mówię go na głos. Kiedy opanuję całość, przemawiam w pozycji stojącej. Z raz lub dwa.
  14. Bulo, np ja lubię spacery i jestem z gda. Ale dużo ludzi, którzy lubią spacery są z Gdyni
  15. czarnygrubykot, gdyby mnie terminy nie goniły to bym chętnie gdzieś połaziła, lubię wiosnę i lubię przebywać na świeżym powietrzu. Ale narazie natłok obowiązków. Niemniej fajny jest pomysł w wypadem do sopotu. Np wziąć koce, picie, jedzenie i połazić po plaży a potem walnąć się na kocu, posiedzieć, pogadac. W tamtym roku jeszcze sie to praktykowało w tym nie. Pogoda nie zachęca.
  16. milion_kawalkow, miło było poznać, chociaż nie pogadałyśmy (dużo ludzi było), wpadaj do nas czarnygrubykot zapraszamy
  17. To wygląda na prawdziwe zauroczenie . Czasem warto posłuchać serca, no a że ma taki temperament..... W zależności od miejsc ludzie zachowują się różnie. Może zaproś ją na kawę, a dowiesz sie czegoś więcj
  18. Uważam, możliwe jest to,że autorka wyobraża sobie czarne scenariusze np: że teściowa zabierze jej dziecko, męża. że będzie ją obmawiała, żeby ją od nich oddalić. Jest to powszechny problem, dużo ludzi ma tendencję do zamartwiania się. Niestety, tylko szczera rozmowa i rozmawianie o uczuciach może ten problem rozwiązać. Ważny jest też przebieg rozmów, rozmówca musi czuć, że jest słuchany i szanowany.
  19. Ciri, uważam, że ta sytuacja z"za dużo rąk", nie powinna aż tak wpłynąć na twoje podejście. Może ona uruchomiła w tobie jakieś mechanizmy myślenia, które prędzej czy później i tak by się włączyły przy innej okazji. Być może mąż był znierciepliwiony tą sytuacją i tak powiedział, bo powiedział? Albo uznał, że masz dziecko na co dzień, że chciał by teściowa pomogła? A może powinien odstąpić miejsce ubierania małego tobie i teściowej? Nie ma sensu na tym rozmyślać, zrobił jak zrobił. Warto abyś czasem odpuszczała, nauczyła sie odpuszczać, tak będzie lepiej dla ciebie, dziecka, męża czy też teściów. Ja na twoim miejscu bym usiadła któregoś dnia i wypisała sobie nawet na kartce. W jakiej sytuacji sie denerwujesz, czy można tych nerwów sobie oszczędzic (jeżeli są nieuzasadnione), czy jesteś skłonna w jakiś kwestiach odpuścić i w jakich. Możesz sobie nawet zrobić skalę lęku dla pewnych sytuacji. A potem przedyskutować to z mężem, na poważnie i z szacunkiem. I wybrać jakieś rozwiązania. Tylko jeżeli sie na nie zgodzisz to ich nie łam. Zasady powinny obowiązywać was wszystkich
  20. Też się wtrącę do wątku. Ciri, masz trochę racji, najbliżsi powinni cie zrozumieć, ale... Oni może nie traktują cie poważnie, dlatego, że się tak zachowujesz? Nikt tutaj nie jest bez winy, a niestety mam wrażenie, że ty wszystko zainicjowałaś, pewnie nie chciałaś, ale twoja obawa o dziecko jest silniejsza. I stąd to wszystko. Spróbuj porozmawiać z nimi na spokojnie, przytaczać konkretne argumenty, no i nie unosić się. I musisz zacząć chodzić na kompromisy! Na tym polegają relacje międzyludzkie, a ty niestety masz z tym problem, skoro stawiasz "samodzielność, nie wtrącanie się w życie innych" na pierwszym miejscu. I ta samodzielność i nie wtrącanie się wydają mi się wyolbrzymione. Z tego co mogę wnioskować to nie masz (chyba)dobrych kontaktów ze swoimi rodzicami, skoro aż tak bardzo tą samodzielność cenisz, że utrudnia ci ona dosyć rzadkie spotkania z rodzicami twojego męża. Twój mąż ma pewnie dobre relacje z rodzicami i zapewne nie jest maminsynkiem. Ale stoi pomiędzy młotem i kowadłem. Dla niego zapewne jest to trudna sytuacja, ale nie rozstawia wszystkich po kątach, jak ty. Tylko mówi ci niemiłe rzeczy. W ten sposób odreagowuje. Tylko spokojna rozmowa, kimpromisy i trzymanie się zasad pomogą wam rozwiązać problem
  21. Hm, nie zawsze ktoś kto miał partnerów schizofreników, ludzi z depresją, to normalnego uznaje za nudnego. Jakaś korealacja jest, ale nie przesadzajmy. Zresztą człowiek zdrowy to pojęcie względne- może uważany jest za zdrowego, bo lekarzy nie odwiedza? Ja mam wrażenie że z połowa ludzi ma jakieś zaburzenia, tylko tego nie widać. Co do nieudolności- to my często sami sobie narzucamy tą łatkę. Cholernie trudno podnieść sobie samoocenę, kiedy bez przerwy porównujemy się do innych i czujemy sie gorsi, bo uważamy że oni są lepsi w czymś. Jak realizuje sie dane zadanie- to lepiej sie na nim skupić i nie patrzyć na innych. Żyć w swoim tempie i nie rezygnować z celów, nawet jeżeli nie są najłatwiejsze.
  22. Mam zaburzenia depresyjne i czy to mnie czyni mniej udolną ? na depresję może zachorować każdy i to nie powinno przekreślać potencjalnego partnera. Takie związki gdzie osoby cierpią na zaburzenia mają szansę. Ale trzeba pracować nad sobą. Jestem w związku i byłam w innych związkach. Mogę, tylko powiedzieć, że ważna jest akceptacja drugiej osoby, wspieranie jej i pomaganie w trudnych chwilach. Bo każdy je ma.
  23. Dla mnie kiedyś ucieczką z samotności była nauka... jakby nie patrzyć, osamotnienie i tak dawało mi sie w kość bo nerwice powracały i potrzeba były antydepresanty. Na samotność najlepsze może sie okazać towarzystwo
  24. Uciekaj od niej jak najdalej, ile ludzi ci to napisało? Ona jest toksyczna i nic dobrego z tego nie wyjdzie. Nie pozwolisz sobie goić ran przebywając z tą osobą. Zmień numer telefonu lub ją zablokuj, nie ma sensu kumplować się z kimś kto na twój temat naopowiadał takie rzeczy. To być może mitomanka, jak nie podejmie terapii to będzie gorzej. Kogoś kto by naopowiadał o mnie takie rzeczy nie chciałabym znać. Brzydzę sie takimi ludźmi. I miałam sytuacje kiedy ktoś kłamał na mój temat i nie ma szans, bym chciała z daną osobą rozmawiać. Świat jest pełen fajnych, wartościowych ludzi, a ty nie dajesz sobie szansy ich poznać.
  25. Nie przeżywasz żadnych stresów? Czy oby na pewno? Każdy człowiek miewa stresujące momenty. Więc skąd te biegunki czy rozdrażnienie? Sertalina to lek z grupy SSRI, ma działanie antydepresyjne i przeciwlękowe. Nie wiem jaką dawkę ci przepisał, ale leki z tej grupy są w miarę bezpieczne. Każdy lek tego typu będzie miał wypisany podobny zestaw skutków ubocznych. Dobrze, że decyzję chcesz skonsultować z psychiatrą- oni są specjalistami w tej dziedzinie. Być może stresujesz sie nauką? Być może nie robisz sobie odpowiednich przerw, np całe dnie spędzasz przed komputerem? Znajdź dobrego specjalistę, który wypyta cie o wszystkie szczegóły twojego życia i zdecyduje- czy potrzebne tobie leki czy psychoterapia. Powodzenia!
×