Sądziłem, że dzisiaj będę miał dzień wolny od wszelkich "siłowych rzeczy" do zrobienia ale oczywiście węgiel dzisiaj przywieźli i musiałem się troche pomęczyć. Ale dobrze, że tak się stało bo wiem, że mój trening nie idzie na marne... wcześniej przy zrzucaniu węgla kilkanaście łopat i nie dość, że pojawiał się ból rąk to płuca również nie wiedziały co się dzieje (były palacz) Teraz gdyby nie ból kręgosłupa (co u mnie normalne przy takich czynnościach) mógł bym to całe na raz zrzucić Co oczywiście bardzo motywuje do dalszej pracy. Ręce nie bolą mnie w ogóle, o zakwasy się nie boję więc od przyszłego poniedziałku wrzucam na maksymalne obroty