Skocz do zawartości
Nerwica.com

Alice in wonderland

Użytkownik
  • Postów

    252
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Alice in wonderland

  1. Kakunia, duszenie to moja najgorsza przypadłość i też czuję powiększone węzły chłonne , na szyji, choć Pulmonolog je badał i niec nie wyczuł. Według mnie są jednak powiększone, ewentualnie są chore bez powiększenia. Wystarczy że są nadwrażliwe według mnie a to już pewnie jakaś choroba. Dziś jeszcze wyczytałam w necie o złym zgryzie i aparacie ortodontycznym, jak duży ma wpływ na ściśnięte mięśnie szyji. I oczywiście uważam, że to od tego, że np. zaciskam zęby, co oczywiście robię, zarówno ze złego zgryzu, aparatu który noszę, jak i z nerwów. Ponoć napinają się wtedy mięśnie szyji. Czytałam też o wpływie kręgów szyjnych i dziś próbowałam robić ćwiczenia z internetu na rozluźnienie tychże mięśni. Poćwiczylam raz, do kolejnej wyczytanej w necie choroby...I tak w kółko... Czy Wy też jesteście niewolnikami Internetu jeśli chodzi o naszą Hipochondrię? Czy każdy najmniejszy objawy wyszukujecie w Google jak Ja?
  2. CzarnaInez, mnie trzyma już 5 miesięcy, idzie się załamać Zastanawiam się czy tak długi okres jest normalny dla Globusa?
  3. Hej, Szukam sposobu na Globus Histericus. Męczy mnie potworny ucisk w szyji, raz jest wysoko, raz po środku, raz nisko, w mostku. W międzyczasie chodzę od lekarza do lekarza i próbuję wyjaśnić skąd owe uczucie mam. Nie mogę już z tym wytrzymać!!! Męczę się strasznie. Mam wrażenie, że się uduszę co wywołuje jeszcze większy lęk i pogorszenie stanu. Cokolwiek To jest, muszę jakoś sobie pomóc. MOże ktoś z Was ma jakiś sposób, cokolwiek, nawet jeśli działa na krótko. Piszcie swoje pomysły... Piszcie też, czy komuś przeszło i w jaki sposób. A może zostanie to już na zawsze ? Odczucia mam takie jakby w krtani/głośni był skurcz. Jest nieco lepiej w trakcie mówienia. Do tego towarzyszy mi "dziwny" wyraz twarzy, może to głupie ale mam wtedy taką "płaczliwą" minę, zmartwione brwi i nie mam nad tym kontroli. Potrafię to mieć bardzo długo, niemal stale, nawet gdy się śmieję. Mam wrażenie, że ta zmartwiona mina zostanie ze mną już na zawsze. No i Globus też
  4. Podpisuję się pod pytaniem: od czego zacząć diagnozując tężyczkę? Czy można np samemu zrobić badanie krwi i oznaczyć poziom wit D i magnezu?
  5. Mam duszności, uczucie ucisku w gardle i gniecenia w klatce piersiowej. A oto lista chorób, które sobie przypisywałam/przypisuję w związku z tym: - tarczyca (wole guzkowe) - bo to w szyji, tam gdzie mnie dusi a miałam niedoczynność w ciąży... - serce (niewydolność serca) - bo szybko bije i pewnie coś z krążeniem nie tak... - zatorowość płucna i zakrzepica żył - bo leżałam w ciąży, miałam cesarskie cięcie i kiedyś brałam antykoncepcję a to predysponuje... - rak krtani - bo mam problemy z przełykaniem i pewnie tam się coś wytworzyło... - uszkodzenie nerwu błędnego - to wyczytałam w necie... - dyskopatia kręgów szyjnych - bo kiedyś nosiłam kołnierz, więc to może od tego i uciska na nerwy i mięśnie... - chore zatoki - bo spływa mi flegma w gardle... - astma oskrzelowa - bo mam odruch kaszlu i mnie przydusza od chemicznych środków... - refluks żołądkowy - bo mam "kluchę w gardle"... - tężyczka - bo w ciąży nie wychodziłam na słońce i nie piłam mleka i pewnie mam niedobory wapnia i wit D... Odwiedzeni lekarze: Internista, Ginekolog, Pulmonolog, Radiolog od USG Doppler żył, Kardiolog, Endokrynolog, Ortopeda, Neurolog. Wybieram się do: Laryngolog, gastrolog, Alergolog i jeszcze raz Neurolog.
  6. Fugu, dzięki, faktycznie muszę sporządzić listę dolegliwości. To bardzo dobry pomysł . A nerw błędny bardzo mnie nurtuje i czytałam o nim jakiś czas temu, po czym to samo zasugerował mój ortodonta i wtedy już w ogóle zaczęłam się tym interesować. To właśnie ten nerw znajduje się gardle i wystarczy go "posmyrać" aby pojawił się odruch wymiotny, tzw wymuszane wymioty. Nie będę jednak sprawdzać w ten sposób, czy działa heh.
  7. Fugu, dziękuję za odpowiedź! mam właśnie zamiar iść do innego neurologa. Tak bywa, że czasem trafimy na nieodpowiedniego lekarza. Pulmonolog okazał się najlepszy bo chociaż próbuje mi pomóc. Sugerował też psychoterapię ale nie zbył mnie i próbuje wykluczyć inne przyczyny. On niestety nie mógł mi dać skierowania na inne badania. Narazie dostałam lek na refluks i mam brać 3 tygodnie. Rezonansu niestety mieć nie mogę bo noszę aparat ortodontyczny. Mam nadzieję, że tomografia wystarczy. Będę prosić neurologa, jeśli będzie trzeba, będę błagać. problem lezy tylko w tym, że gdy idę do lekarza paraliżuje mnie strach, że zbagatelizuje objawy i często nie mówię wszystkiego bo mnie ściska w gardle albo zbiera na płacz. W trakcie wymieniania co mi dolega, również płaczę. Z bezsilności i uzmysłowienia sobie tego, jak wiele mi dolega... A lekarze patrzą wtedy na mnie jak na emocjonalny wrak i diagnozują: nerwica. TSH rok temu robiłam razem z FT3, FT4 oraz Anty TPO i Anty TG. TSH było podwyższone, natomiast FT3 i FT4 w normie. Anty TPO i Anty TG wykazało jakieś tam przeciwciała ale mieszczące się w normie, więc nie mam Hashimoto, jesli o to pytasz. Dostałam Euthyrox25, endokrynolog zdiagnozował niedoczynność, choć objawy miałam wybitnie nadczynnościowe. Po Euthyroxie TSh ładnie spadło a pod koniec znów się podwoiło. Zwiększyli mi dawkę i spadło a od porodu odstawiłam lek sama. Powtarzałam teraz TSH i FT4 - są w normie. ps. Właśnie ładuje mi się laptop. Leży na krześle a ja kucam, żeby pisać, mam uniesione ręce. I co? Od razu poczułam gniecenie w klatce, i mrowienie w jednym punkcie obok kręgosłupa. Jaki to ma jednak związek z tym, że mnie wtedy jakby dusi i mam odruch kaszlu? Czy ktoś z Was czytał o tym nerwie błędnym?
  8. Fugu, w ciąży źle wyszedł mi Holter pulsu, który dochodził do 150. Niby mam lekką niedomykalność zastawek ale ponoć nieistotną. Przed ciążą miałam też wysokie pulsy i brałam na to Propranolol a w ciąży Isoptin ale źle się po tym czułam bo obniżał mi cisnienie, które mam niskie i wcale nie pomagał na duszności (kardiolog uważał, że to może to). Tak sobie wyszła też morfologia bo miałam mało żelaza, zresztą pewnie wszystkiego miałam mało bo prawie nic nie jadłam 9 miesięcy, nie miałam ruchu i słońca. Stąd moje podejrzenia na tężyczkę, braki witamin, minerałów. Miałam też małowodzie co okazało się odwodnieniem organizmu a gdy kazali mi pić 4 litry dziennie, chyba sie przewodniłam (mam teorię, że doszło właśnie do zatrucia wodą, w końcu 4 litry wody na dobę to dużo). W któryms momencie też nagle skoczyło mi TSH i zwiększyli mi dawkę leku na tarczycę. Co też nie pomogło, choć wynik się poprawił. Jeśli chodzi o obecne wyniki to o dziwo spadł mi puls. Nie mam pojęcia jak to się stało ale mam w normie, poza tym , że w czasie lęku nieco zabije mi szybciej. Przed ciążą miałam to stale a teraz jakies nagłe obniżenie, którego nigdy nie miałam. - RTG kręgosłupa wykazało mocne skrzywienia i na bank mam masakrę z odcinkiem szyjnym bo już przed ciążą nosiłam kołnierz ortopedyczny. jednak nikt nie chce mnie skierować na tomografię:/ - RTG klatki piersiowej wykazało przewlekły nieżyt oskrzeli i Pulmonolog mówi, że albo przeszłam zapalenie oskrzeli albo to od refluksu, który według niego mam. - Tak sobie wyszły też D-dimery, wskaźnik możliwej zakrzepicy ale to ponoć może być podwyższone po porodzie (mam powtórzyć za jakiś czas). - I tak sobie wyszły mi trójglicerydy i cholesterol. Co mnie bardzo dziwi bo jestem na diecie lekkostrawnej/cukrzycowej od kilku miesięcy i jestem chuda jak patyk. Te wyniki też kazali mi powtórzyć za jakiś czas... Mój ginekolog sugeruje dyskopatię kręgów szyjnych, bo fakt, wszystkie moje dolegliwosci nasilaja sie ze zmiana pozycji ciała. Gdy mąż dotyka tych kregów i naciska, pojawia się jakby prąd i odruch kaszlu, uczucie ucisku, duszenia...To samo mam przy schylaniu, leżeniu. Zdarzyło się też na fotelu dentystycznym gdy odchyliłam głowę do tyłu. ortodonta zasugerował, że to nerw błędny! Co ciekawe, sama też o tym myślałam... Swoją drogą mam też refluks, nie potwierdzony badaniem ale zawsze miałam problem z żołądkiem i faktycznie po jedzeniu też mi gorzej. Neurolog, na którego upierałam się najbardziej, popukała mnie po kolanach i powiedziała, że wszystko jest tylko w mojej glowie i obawy wymyślam. A myślałam, że ten właśnie lekarz potraktuje mnie poważnie... Dużo tego. Pewnie itak o czyms zapomniałam.... Wszystko jest na zasadzie: "może to to a może tamto" a każdy lekarz sugeruje co innego i ja już wariuję od tego. Niewątpliwie najbardziej dokucza mi ucisk w szyji i to uczucie duszenia. Czuję to od szyji aż po jakby brzuch, jakby nerw jakiś. Dodam, że szyję mam tak wrażliwą na dotyk, że najmniejsze muśnięcie powoduje cofnięcie mojej głowy Co ciekawe: teraz np znów uciska mnie w szyji i klatce i zaczynam się już niepokoić. nie wiem tylko czy to dlatego, że o TYM piszę, czy dlatego, że siedzę zgarbiona przed kompem i głowę trzymam w złej pozycji , czy dlatego, że jest już 12:14 a ja nawet nie jadłam śniadania i refluks daje mi znać o sobie.
  9. Problem polega na tym, że tkwię w punkcie, przez który przechodziła pewnie większość z Nas, mianowicie wykluczanie organicznych przyczyn. Przez terminy do lekarzy na NFZ i brak funduszy na prywatne wizyty - trwa to wszystko bardzo długo, co wpędza mnie w jeszcze większy dołek. Dodatkowo, wszyscy tu zapewne wiemy, jak ciężko jest leczyć się na autentyczne choroby osobom z nerwicą, gdy wizyty u lekarzy kończą się zazwyczaj zwalaniem wszystkiego na emocje Poniżej opiszę moją Historię: Około 6 miesiąca ciąży pojawiły się nocne zlewne poty, uczucie przeraźliwego zimna, drgawki nóg i szczękościsk. Następnie pojawiły się duszności. Najpierw po wyjściu spod prysznica. Zatykały mi się uszy, robiło mi się słabo, duszno, jakbym miała zemdleć i pojawiał się odruch kaszlu, suchego, dziwnego, jakby mnie ktoś drażnił gdzieś wewnątrz. Z czasem pojawiało się to coraz częściej, po wysiłku, w czasie schylania a nawet w spoczynku. Tego wysiłku zresztą nie miałam zbyt wiele bo całą ciążę leżałam. Zamknięta w domu lub w szpitalu (7 pobytów), bez słońca, bez ruchu. Psychika zaczęła mi siadać, tym bardziej, że lekarze nie potrafili mi pomóc i wszystkie objawy zrzucali na ciążę, mówiąc, że po porodzie wszystko minie. Nie minęło. generalnie cała ciąża była trudna. Poza drgawkami nóg, dusznością i kaszlem, miałam też wiecznie napięte mięśnie brzucha i ściśniete gardło. Mówiłam jakby "nie swoim" głosem, takim płaczliwym. No i ten odruch kaszlu... Robili mi EKG, Holtera, USG tarczycy i inne badania. Jedne wychodziły okej, inne tak sobie. Miałam cukrzycę ciążową i anemię więc pojawił się też problem z jedzeniem bo wielu składników mi brakowało i wielu nie mogłam jeść...Schudłam, nawet bardzo...Do tego nadal nikt nie wiedział co mi jest. Pulmonolog sugerował astmę albo jakąś nadwrażliwość oskrzelową ale wszystko kazali wyjaśniać po porodzie. Czułam, że cały organizm powoli mi wysiada... Obecnie nadal męczą mnie duszności i odruch kaszlu, uczucie gniecenia w klatce piersiowej i chodzę od lekarza do lekarza. Narazie jestem na etapie leczenia refluksu. Czy to jest przyczyna? nie wiem. Po głowie chodzą mi przeróżne choroby, m.in tężyczka, problemy żołądkowe, oskrzelowe, problem z nerwem błędnym.. W dodatku opinie lekarzy są różne a ja tkwię w tym wszystkim i czuję się coraz gorzej .... W ciąży odbyłam kilka spotkań z psychologiem i chciałabym znów na nie chodzić, jednak psycholog narazie nie odpisuje na meile i smsmy a mi jest coraz ciężej...
  10. Ladywind, wiem co było powodem, zaraz spróbuję uaktualnić post bo mam jakiś problem z komputerem :/ Wszystko dopiszę w pierwszym poście. A z nerwicy nikt mnie nie wyleczył nigdy. Muszę uaktualnić mój podpis pod postami bo widnieje tam "rozpoczęcie psychoterapii". Niestety, u psychiatry byłam tylko raz. Przepisał mi leki, po których czułam się fatalnie i więcej ich nie wzięłam. Zalecił terapię u psychoterapuety ale nie poszłam na nią bo zaszłam w ciążę. To ciąża mnie "wyleczyła" na kilka miesięcy. szkoda, że tylko na kilka...
  11. Hej, Pisałam tu rok temu, kiedy w nerwicę wpędziły mnie problemy z zajściem w ciążę i okropne bóle brzucha. W końcu, w kulminacyjnym momencie choroby - zaszłam w ciążę, która pozbyła mnie lęku na kilka miesięcy. Niestety - wróciła
  12. Madziu222, dziękuję, czuję się już lepiej. Obecnie biorę Propranolol, przepisany w szpitalu na kołatania serca. Ja Setaloft miałam brać tylko 1 raz dziennie, na noc. Wzięłam w piątek a atak był w sobotę rano. Jeśli coś by Ci miało zaszkodzić, to już byś czuła. To podobno bardzo bezpieczny lek, łagodny... U mnie "dziwne stany" zaczeły się jeszcze przed wzięciem Setaloftu, więc może to nie jego wina... Może po prostu należę do niewielu osób, które na niego źle zareagowały...? A może jest tak, jak piszą niektórzy, że może być pogorszenie na jakiś czas a efekty po 1-2 tygodniach...Ciężko powiedzieć. Psychiatra kazał go nie brać i zostać przy Propranololu, jeśli pomaga.
  13. hej Mr. Ugly! Kiedyś w pracy przypadkiem rozmawialiśmy o tym, na ile lat kto się czuje. Wszyscy po 30-tce, niektórzy nawet sporo mówili, że czują się na 20 parę. Doszło do mnie... powiedziałam, że czuję się na ok 10 lat więcej... Zamilkli... I wtedy dotarło do mnie, że coś ze mną nie tak.... Ale czy ja wiem... ? Czuję się może bardziej doświadczona prze życie niż Oni. MOże przeżyłam po prostu więcej i tak mnie to ukształtowało? Głowa do góry! Ta erupcja, o której pisze Monk to prawda, emocje wybuchły z Ciebie ze zdwojoną siłą.
  14. Alice in wonderland

    Hej

    No właśnie, co do pracy to wszystko zależy od rodzaju pracy, szefostwa i współpracowników. U mnie np. nie tolerują moich chorób, choć o endometriozie innej koleżanki mówili, że to "taka ciężka choroba...". gdy ja zachorowałam, okazało się, że nie mają już takiego współczucia... Boję się, bo tamtą koleżankę zwolniono, więc mnie też pewnie czeka to samo. Wiem natomiast, że w innej grupie współpracowników w mojej firmie pracuje dziewczyna z Crohnem i nie robią jej problemów a nawet pozostali pomagają w codziennych zmaganiach :) Także, życzę abyś trafiła na dobrych ludzi w życiu :)
  15. Hej, widzę, że wiele osób ma problem ze skutkami ubocznymi :/ Lekarz powiedział, że dostaję Setaloft bo to najsłabszy, delikatny lek. Wzięłam 1/2 tabletki na noc kilka dni temu i rano myślałam, że oszaleję. nie byłam w stanie wyjść do pracy. Wszystko się nasiliło (( Kolejnych dawek nie wzięłam.... Ja wiem, ze początki są trudne ale mam problemy w pracy, które są jednym ze źródeł mojego lęku i nie mogę pozwolić sobie na gorszy stan i żeby mnie jeszcze taką oglądali ((((
  16. Hej. Matko jedyna, ile ja przeszłam ostatnio!!!!!!!!! Jak już wspomniałam dostałam Setaloft i Afobam. W piatek zażyłam 1/2 Setaloftu i rano miałam totalne nasilenie objawów (((((((( Strasznie się zlękłam, więc wzięłam Afobam...No i się zaczęło................................. Nie poszłam do pracy. Chodziłam po domu od ściany do ściany, zamiast się spieszyć, łaziłam jakaś nieprzytomna na totalnym "niby" luzie a tymczasem moje serce chciało wyskoczyć z gardła a oczy zrobiły się czarne jak wegielki... Długo by opisywać co się działo. Skończyło się w szpitalu ....Zarówno w sobotę jak i w niedzielę bo w sobotę próbowali leczyć mnie na żołądek, aż w końcu w niedzielę zrobili mi EKG a tam - wynik jak pozawałowy !!!!! Oczywiście tachykardia, czyli częstoskurcz, puls ponad 100 w stanie spoczynku, choć moim zdaniem był ok 150...No koszmar.... Leków już nie wzięłam. Obecnie biorę Proplanolol na te ataki wysokiego pulsu i pomaga. Nie wiem co będzie dalej...
  17. Alice in wonderland

    Hej

    Hej Justin! Wcale się nie dziwię, że to wszystko Cię złamało psychicznie... Naprawdę... Co prawda nie mam Crohna ale w problemy psychiczne wpędziły mnie głównie problemy zdrowotne (endometrioza, wrzody, serce...) więc po trochu wiem co czujesz... Leczysz jedno, to drugie podupada...itd.... do tego lekarze, szpitale, leki, wszystko kosztuje.... eh. Trzymaj się Justin! Pomysł z forum dotyczącym Crohna nie jest zły. Popieram! Oczywiście tutaj również pisz! :) Pozdrawiam
  18. Alice in wonderland

    Witam

    Hej Magdalena! "Nie radzę sobie ze sobą..." - znam to uczucie i uwielbiam to określenie. W ten sam sposób mówię o samej sobie. Niepokój od rana również nie jest mi obcy. Będzie dobrze...musi.
  19. dobre Też mam agorafobię i już mnie mdli na samą myśl, że jadę jutro do pracy- tramwajem Potem cały dzień w pracy i zerkanie na zegarek ile minęło...1...2....3.... a pracuję 12h !!! A potem znowu pokonać drogę do domu...eh
  20. Hej, wizyta bardzo miła, uspokoiłam się. Dostałam Setaloft (na depresję) i Afobam (na silny lęk - doraźnie). Lekarz zalecił również psychoterapię u innego doktora, zajmującego się bardziej hmm...przemocą w rodzinie? Coś w tym stylu, jako, że przeżyłam spore traumy i znęcanie się psychiczne. Do tego mam Agorafobię. Inne fobie pewnie też ale generalnie lęki. Po wizycie wyszłam jak nowonarodzona, uczucie jak po wyjściu z konfesjonału, czułam się lekka jak ptak, prawie frunęłam do domu. Natomiast w domu - znowu dół... Ale nic, mam wielką nadzieję, że leki pomogą. Terapię rozpoczynam dopiero pod koniec sierpnia bo doktor wyjeżdża na urlop.
  21. Hej, opiszę mój stan bo właśnie mnie dopadło. Za 3 godziny pierwsza wizyta u terapeuty. Od rana czułam niepokój, ledwo co przełknęłam na śniadanie...zaraz potem bóle brzucha, pleców, biegunka, kołatanie serca.... strasznie jest mi źle....zaczęłam chodził w kółko po domu, z pokoju do pokoju, próbowałam coś robić, składać ubrania, porządkować (to mnie relaksuje) ale nic z tego - nagle rozpłakałam się....NIe wiem jak w takim stanie dojechać na terapię.... (((( Łyknęłam jedną łyżeczkę Hydroksyzyny. MOże to za mało na takie dzisiejsze emocje?
  22. Za 3 godziny wizyta. Oczywiście objawy mam jak przed lotem samolotem. Panika, ściśnięte gardło, mdłości, biegunka...jak ja mam dotrzeć do lekarza, skoro nawet w drodze do niego jestem JEDNĄ WIELKĄ EMOCJĄ??? (((( Najlepiej by było jakby ten lekarz przyjechał do mnie do domu ((( Łyknęłam jedną małą łyżeczkę Hydro, narazie nie pomaga. MOże za mało? No i poryczałam się.... W sumie dobrze, ze jadę w trakcie ataku. Idealny moment...
  23. Ladywind, w sumie sama doczytałam w necie już dawno, że to pewnie to ale bałam się ponownej samodiagnozy. Ciekawe co powie jutro lekarz...
  24. Synsa, 2 dni temu podjęłam decyzję o terapii. W stanie totalnej paniki poprosiłam kuzyna, który się leczy o skontaktowanie się z jego psychiatrą i wizytę mam już jutro !!! Strasznie się boję, że ruszą się wszystkie moje emocje... boję się, ze wyjdą..no tak, znowu się boję... heh Co do Hydro, lubię leki w syropie. Tabletek mam już dosyć. Pomagała mi też swego czasu Neospazmina. Łykałam ją cały grudzień, w sezon w pracy..
  25. Hej! Mam 30 lat i nerwicę lękową. Wszystko zaczęło się już bardzo dawno, natomiast aktualnie przeżywam kulminację całego tego okresu. W swoim życiu przeszłam wiele, dla jednych będzie to mało, dla innych dużo. Dla mnie było to widocznie wystarczająco, aby doszło do stanu, w jakim teraz jestem. Przez co przeszłam? Opowiem po krótce bo wchodząc w szczegóły, nie skończyłabym do jutra... Okres dzieciństwa - to dla mnie straszna trauma. Ojciec choleryk (zapewne również chory), znęcał się psychicznie nad mamą i jedyne co pamiętam to wieczne kłótnie o wszystko, a zwłaszcza o to, jak Nas (dzieci) wychować. Mama mówiła "tak", tata "nie" albo ciągle się sprzeczali i generalnie wychowywałam się w dwóch zupełnie sprzecznych światach, nie wiedząc już co jest dobre a co złe bo rodzice nie byli w tym zgodni. Pojawiły się bóle brzucha, wrzody, nie jadłam śniadania, do szkoły musiałam chodzić z miętą w butelce :/ Wiek nastoletni - jedne z najgorszych chwil. Pamiętam potworne kłótnie z ojcem, wyzywanie od najgorszych, dołowanie, tłamszenie, niszczenie wiary w cokolwiek, ucieczki z domu, kłamstwa, żeby tylko nie było awantury... No i szkoła. Z 5-tkowej wzorowej uczennicy w podstawówce doszło do zagrożenia z 7 przedmiotów, wagarów, egzaminu poprawkowego... Pamiętam strach przed liceum, wagarowałam ze strachu, przyszły zaległości i tak się potoczyło... Potwierdzono wrzody, leżałam w szpitalu, pojawiały się depresyjne stany...Mój puls był ponad 100, serce waliło jak szalone, dostałam leki na obniżenie tętna... Toksyczny związek - w wieku nastoletnim zaznałam toksycznego związku z osobą uzależnioną. Związek trwał prawie 7 lat... Pamiętam tylko koszmar. Poniżanie, psychiczne znęcanie, brak szacunku. Kochałam go bezwzględnie i histerycznie. Powroty i rozstania. Płacz i żal, a jednocześnie poczucie, że chcę mu pomóc z tego wyjść ...wiem, głupota.... Zaczęło się branie tabletek uspokajających ziołowych... Stany depresyjne, nie wychodziłam z łóżka kilka dni... Po 20 r. życia - mobbing w pracy. . Gdy już wszystko zaczęło się układać, poszłam do pierwszej pracy, rozpoczęłam studia, zakończyłam toksyczny związek i nawet szczęśliwie się zakochałam - przeszłam mobbing w pracy. Kierowniczka wykorzystywała mnie, poniżała przy innych, znęcała się, stosowała "zarządzanie poprzez konflikt w miejscu pracy"...W końcu mnie zwolniła. Wpadłam w silny stan emocjonalny i nie miałam sił na walkę w sądzie pracy.... Kurczowe bóle brzucha pojawiały się bardzo często, znowu brałam tabletki uspokajające... Choroba mamy - W tym samym okresie moja mama zachorowała na raka. Leczy się do dzisiaj i co jakiś czas ma nawroty...Od tego momentu wmawiam sobie choroby.... Obecnie - - nerwica lękowa... - - pozbierałam się. Znalazłam nową pracę, kochającego męża, wszystko zaczęło wracać do normy...i nagle - pojawiły się ataki.... (((( Zaczęło się niewinnie, bóle brzucha, biegunki na przemian z zaparciami... W międzyczasie zaczęłam starać się o dziecko. od wielu miesięcy bezskutecznie. W tym okresie wszystko potoczyło się niemal błyskawicznie i tak oto stałam się wrakiem człowieka.... ((( Nieudane próby starania o dzidziusia działały na mnie jak nóż w serce. Zaczęło się chodzenie po lekarzach... siedzenie w internecie, szukanie informacji...co chwilę znajdywałam u siebie nowe choroby, które pewnie powodują niepłodność. Ból brzucha jest już nie do zniesienia. Ma charakter ataków, łapią mnie wtedy poty, duszności, mam wrażenie, że zaraz umrę, bo to napewno coś bardzo złego. Byłam kilka razy w szpitalu, wiele razy w nocnej pomocy , wzywałam też pogotowie... różne rzeczy się działy. nie znaleźli nic szczególnego, podejrzewają pewną chorobę kobiecą ale musiałabym poddać się operacji, żeby to sprawdzili...a ja zastanawiam się, czy czasem to wszystko nie siedzi w mojej głowie... Mam wieczne uczucie strachu, że zaraz znowu zaboli..W torebce noszę leki chyba na wszystko. Na biegunkę, na zaparcia, przeciwbólowe, rozkurczowe, no wszystko! Bo w razie co gdyby zabolało, muszę funkcjonować... Do tego doszedł stres w pracy, znowu... patrzą na mnie i widzą, że ciągle coś mi jest. Odzywa się trauma po mobbingu - napewno znowu mnie zwolnią... Śmieją się, że noszę tyle leków, każą iść zrobić tą operację....a ja wiem, problem leży gdzie indziej. Kilkoro lekarzy podało taką wersję - nerwy. Pewnie mają rację. 2 dni temu dostałam straszny atak. Cierpię na bolesne miesiączkowanie, od ginekolog dostałam już Ketonal bo powiedziałam, że kolejnego bólu nie zniosę (!!!!). Po ketonalu dostałam takiej paniki, że wylądowałam na pogotowiu. Dostałam Hydroksyzynę w syropie i przeszło. Biorę ją już 2 dni i jest o wiele lepiej... MOże to wszystko co piszę to jakiś totalny chaos ale właśnie taki chaos mam teraz w głowie. ((
×