Skocz do zawartości
Nerwica.com

beedee

Użytkownik
  • Postów

    178
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez beedee

  1. Myślę, że one się nigdy nie skończą.
  2. Bo wtedy nie działają hamulce, którymi się powstrzymujesz na trzeźwo? A może alkohol budzi w Tobie wspomnienie jakiejś traumy?
  3. Leczę się generalnie od 3 lat, najpierw miałam zdiagnozowane PTSD, po trochę ponad roku przerwałam terapię. Niecałe 1.5 roku temu wróciłam, trafiłam na świetną panią psychiatrę, która pomogła mi całkowicie odstawić alkohol (byłam już poważnie zagrożona uzależnieniem) i zaczęłam brać różne leki z grupy SSRI, początkowo w małych dawkach, później w coraz większych. Przez chwilę brałam stabilizatory ale na mnie nie działały. Kiedy wróciłam na leczenie 1.5 roku temu, zdiagnozowano mi zaburzenia depresyjno-lękowe. W tym roku w czerwcu dostałam skierowanie do szpitala, jednak pani doktor na izbie przyjęć zdecydowała, że nie przyjmie mnie na oddział zamknięty i skierowała na oddział dzienny. Wtedy też moja psychiatra, która zna mnie naprawdę dość dobrze, podjęła ostateczną decyzję o wpisaniu mi diagnozy F60.3. Od lipca zmieniłyśmy SSRI na welnę, początkowo 37.5 mg, doszłyśmy do 112.5. Teraz jestem w trakcie 3-miesięcznej terapii na oddziale dziennym szpitala psychiatrycznego. Przez cały też czas w ciągu ostatniego roku chodziłam na terapię indywidualną do świetnej terapeutki, teraz zawiesiłyśmy terapię na czas leczenia w szpitalu. I generalnie BPD dalej jest dla mnie trochę nieodkrytym lądem, kiedy ludzie pytają mnie, czym to się właściwie objawia, to nie wiem, co im odpowiedzieć. Ja w każdym razie czuję bezsens, czuję, że nie mam tożsamości i nie wiem, kim jestem, i nie chcę żyć jako byt, jako twór który nic do świata nie wnosi. Czuję w ogóle bezsens świata i czuję, że wszystko co jest, może zniknąć w ciągu ułamka sekundy i nie będzie już miało znaczenia żadnego. Tak jakby nic, absolutnie nic na świecie nie miało żadnej wartości. Chce mi się strasznie płakać, ale od miesiąca nie mogę, czuję, że zablokowałam to gdzieś bardzo głęboko. Czasami zupełnie tracę nadzieję na to, że mogę sobie pomóc.
  4. Pieniądze nie są potrzebne, wszystko można załatwić na NFZ. A jeśli nie masz czasu, to cóż - widocznie nie widzisz, jak bardzo potrzebujesz pomocy. Nikt nie zrobi tego za Ciebie, decyzję trzeba podjąć samemu... Bez terapii i tak nic się nie zmieni. Niemniej jednak - trzymam kciuki :)
  5. ika40, też kiedyś weszłam pod pociąg i też bardzo trąbił, myślę że one jednak trąbią jak widzą przed sobą potencjalnego samobójcę... również zeszłam z torowiska w ostatnim momencie, przyznam, że to silne przeżycie. Miałam wtedy chyba 16 lat... Generalnie ja nie planuję śmierci, nie planuję popełnienia samobójstwa, i zamiast kolekcjonować rzeczy które by mi je ułatwiły, to się ich pozbywam. Ale myśli samobójcze mam przez cały czas, nie pojawiają się i nie znikają, tylko są - permanentnie, nieprzerwanie. Ciągła i nieustępliwa chęć śmierci, która od dawna mnie nie opuszcza. Ciężko jest to wytrzymać i ciężko znieść ciągłe napięcie, które temu towarzyszy, i ciągły silny lęk, że za którymś razem popełnię samobójstwo. Jestem bardzo impulsywna i działam pod wpływem chwili - każde okaleczenie, które sobie zrobiłam, było nagłe. Nigdy nie myślałam nad nim i nie planowałam go, to jak popęd, którego nie udało mi się w porę skontrolować. Czasem czuję silną potrzebę żeby natychmiast wyskoczyć przez balkon albo skoczyć z mostu. Czasami nagle przed oczami pojawia mi się obraz siebie podcinającej sobie żyły i czuję wtedy, że po prostu muszę natychmiast to zrobić, bo inaczej ból rozsadzi moje ciało.
  6. Jeśli pojawiły się myśli samobójcze, to na pewno depresja lub inne zaburzenie. Myślę, że warto zastanowić się nad fachową pomocą dobrego terapeuty :)
  7. bedzielepiej, niekoniecznie. Ja wyizolowuję się w jakiś sposób, moja psychika przechodzi w stan nierealności, choćbym była ubrana w pstrokatozielony foliowy worek i tak czuję się, jakbym nie istniała i jakby nie było mnie w tłumie. Idąc w tłumie, mam wrażenie, że inni ludzie mnie nie widzą - i pasuje mi to, to mój mechanizm obronny. Ale pasuje mi tylko w pewnym sensie, ponieważ nie towarzyszą temu uczucia pozytywne - odpływam wtedy w czarny świat smutku i niechęci do życia. Moja przyjaciółka zawsze powtarza: "rób tak, żeby było Ci dobrze". Od kiedy zrozumiałam, że opinia większości ludzi jest nieistotna i że ja dla nich zupełnie nic nie znaczę, oni przestali znaczyć coś dla mnie. Ale nie wiem, czy to rozwiązanie jest dobre, w końcu to przejście ze skrajności w skrajność. W moim przypadku potrzebuję odwagi aby zaznaczyć swoje istnienie, ale nie wyglądem, a w sposób werbalny. Boję się zabierać głos, który byłby istotny. O sprawach nieważnych publicznie mogłabym mówić bez końca.
  8. Mam permanentną ochotę się okaleczać. Przyciskam żyletkę za każdym razem trochę mocniej i trochę bliżej nadgarstka, coraz więcej płynie krwi i coraz wyraźniejsze zostają blizny, a mi wciąż jest mało. Za mało mi bólu, za mało cierpienia w sensie fizycznym, a to psychiczne tak bardzo jest nienamacalne. Nie mogę go zobaczyć, więc nie mogę wziąć tez go w ręce. Później wstydzę się mówić o swoich okaleczeniach, a muszę przyznawać się do nich, muszę mówić o nich bo jeśli zamknę je w sobie w formie tajemnicy, to nigdy ich nie uzdrowię i będę posuwała się coraz dalej. Czuję w moim wnętrzu wyjący ból i nie umiem go złagodzić w żaden inny sposób..
  9. Hej, jeśli taki wątek już był to wybaczcie i dajcie linka, ja niestety nic nie mogę znaleźć a bardzo zależy mi na opiniach osób, które zażywały już kiedyś lub zażywają nadal Axyven (to wenlafaksyna o przedłużonym czasie uwalniania). Czy mieliście wrażenie, że "uodparniacie" się z czasem na lek? W lipcu zmieniłam Arketis na Axyven, początkowo były bardzo dobre efekty, po jakimś czasie podniosłam dawkę, teraz znów czuję, że jestem bardzo obciążona i że leki nie działają "do końca". Będę bardzo wdzięczna za odpowiedzi.
  10. Borderline zabiera mi życie. Nie znoszę tej diagnozy. Od kiedy jestem na mocniejszych lekach wszystko jest trochę spokojniejsze i szarpie trochę mniej, ale nadal... Nadal po prostu nie chcę tak żyć.
  11. Kurcze, ja pamiętam taką "zabawę" z czasów kiedy miałam może 10 lat, "bawiłyśmy się" w to z koleżanką, polegało to na dotykaniu się w miejscach intymnych i no... różnych rzeczach. Generalnie przypomniałam sobie o tym po roku terapii, wcześniej nie pamiętałam nic, jakby to nie istniało. Nie wiem skąd wzięła się nam taka zabawa, nie mogę sobie przypomnieć... wiedziałyśmy że było to złe. Jeszcze nigdy nikomu o tym nie mówiłam. I wciąż nie mogę odgadnąć, jaki wpływ to miało na moje życie.
  12. beedee

    Pod Trzeźwym Aniołem

    Nie rozumiem po co ta dyskusja skoro każdy z wypowiadających się tutaj teraz widzi tylko koniec swojej dupy i swojego problemu. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
  13. beedee

    Pod Trzeźwym Aniołem

    wykończony, w wielu przypadkach alkoholizm jest takim samym błędem jak depresja. jesteś konkretny ale też niestety ograniczony. uważasz że alkoholicy nie mają problemów, po czym stwarzają sobie problem (alkoholizm) i się nad sobą użalają a później uważają za herosów kiedy z tym problemem wygrają. szkoda, że mam znajomych zmagających się z depresją, o których mogłabym powiedzieć dokładnie w ten sam sposób. a wiem że są ludzie, o których bym nie mogła. wszystko ma dwie strony medalu. czasami alkoholizm jest wynikiem trudnej sytuacji życiowej, skutkiem ubocznym depresji, sposobem na poradzenie sobie z traumą. Ale nie, czekaj, to mój błąd że zostałam zgwałcona a później zaczęłam pić, bo tak było łatwiej. No przecież.
  14. beedee

    Pod Trzeźwym Aniołem

    Nieprawda. Po prostu po nich na pierwszy rzut oka widać, że są alkoholikami Popatrz ilu jest tu ludzi na forum - wielu z nich powie Ci, że ich znajomi nie mają pojęcia o ich problemach. Moi nie mają pojęcia o moich. Ludzie są mistrzami kamuflarzu. Alkoholizm także można ukryć
  15. New-Tenuis, no tak, racja :-) Mam nadzieję że kiedyś dojdzie do wrocławskiego spotkania, to się dowiem !
  16. beedee

    Pod Trzeźwym Aniołem

    jak można być tak mocno ograniczonym... To nie ograniczenie tylko agresja i frustracja spowodowana sytuacją z ojcem. majcyk30 dobrze prawi, to złość na ojca kierowana w innych kierunkach. -- 05 paź 2013, 15:51 -- I jest to zrozumiałe
  17. New-Tenuis, proszę proszę, co prowadzisz? :) Ja: staram się przestać lenić, staram się przerwać wakacje, za chwilę zabiorę się do pracy!
  18. beedee

    Pod Trzeźwym Aniołem

    Bardzo ładnie i trafnie powiedziane :-)
  19. beedee

    Wkurza mnie:

    Nie widziałem go przy świetle wieczornym to nie wiem. Biurowców nie znoszę, są bezduszne. Już jedna Wieża Babel zwana Sky Tower jest, nie chcę ich więcej tak jak w W-wie... Ja też nie lubię, ale tak niestety wygląda współczesna architektura - nie przeskoczymy tego
  20. Ja mam pewnego rodzaju problemy z pamięcią, albo "miałam". W trakcie trwania terapii, powiedzmy, w jej nasilonym momencie, czasem nie pamiętałam w jaki sposób znalazłam się w jakimś miejscu, nie pamiętałam czy coś mi się śniło czy było na prawdę + po każdej ilości alkoholu, nawet małej, urywał mi się film. Wydaje mi się że jak byłam bardzo zmęczona to nawet bez alkoholu miałam lekkie urywki. Wraz z ucieczką z terapii wszystkie te objawy zniknęły a moja pamięć działa dobrze.
  21. beedee

    Wkurza mnie:

    Ramanujan, jak go podświetlą wieczorem to wygląda całkiem nieźle, ja bym powiedziała tak: mogło być gorzej. A w środku podoba mi się baaaardzo! Fatale, ja idę w grudniu, przegapiłam rezerwację na wcześniejszy termin
×