Skocz do zawartości
Nerwica.com

White Rabbit

Użytkownik
  • Postów

    591
  • Dołączył

Treść opublikowana przez White Rabbit

  1. edit./errata: Nie zadbałam o spójność przekładów, mea culpa. Brałam, jak leci z internetu, bo nie mam czasu. Si. Część tak. Ja sama mam ogromny problem z Bogiem i Biblią, i religiami/religijnością człowieka. Zapewniam Cię jednak, że znam masę ludzi, którzy zachłannie czytają Biblię i jeszcze im się nie znudziło, a wiara tylko rośnie - da się. Wiążą z sobą wersety, kojarzą proroctwa, wyciągają coś dla siebie. Niektórzy są nawet bardzo inteligentni. I czują się szczęśliwi. Głupio byłoby stawać nad nimi i oceniać nasze szczęście jako lepsze i bardziej mądre do ich. No chyba, że nie jesteśmy szczęśliwi.. buka, WOW, znam więcej, bo myślę, że warto znać coś, do czego się czasem odnoszę.
  2. Dzieje 10:34, 35 - „Bóg nie jest stronniczy, lecz w każdym narodzie godny jego upodobania jest człowiek, który się go boi i czyni to, co prawe." Galatów 5: 22, 23 - „Owocem ducha* jest miłość, radość, pokój, wielkoduszna cierpliwość, życzliwość, dobroć, wiara, łagodność, panowanie nad sobą. Przeciwko takim rzeczom nie istnieje żadne prawo.” 1 Jana 3:15 - „Każdy, kto nienawidzi swego brata, jest zabójcą, a wiecie, że żaden zabójca nie nosi w sobie życia wiecznego." 1 Jana 4: 8 - „Kto nie miłuje, nie poznał Boga, ponieważ Bóg jest miłością." Państwo sami ocenią. Człowieku, skąd się urwałeś? Proponuję Ci, żebyś, zanim zostaniesz katolikiem, został czytelnikiem Biblii (jeśli po tym doświadczeniu oczywiście nadal będziesz chciał być katolikiem). Tylko taka kolejność.
  3. Hej. Mogę Ci polecić kogoś, ale nie jest bez skazy. Długo miałam poczucie względnej rzetelności tej osoby (wysłuchuje do końca, jest inteligentna, jednak bez przesady, jednocześnie ma kwalifikacje psychoterapeuty - to jakiś plus), niemniej w pewnym momencie uparła się na to, by wyraźnie ignorować moje prawo do stanowienia o sobie samej i osobiste odczucia - lek mi nie służył, nie spełniał swojej funkcji , wytrzymałam dwa miesiące, moj stan pogarszał się coraz bardziej, a ona kazała mi (!) na nim pozostać, próbowała mi wmówić, że widzi poprawę (nie mam pojęcia, na jakiej podstawie, być może nie miała lepszego pomysłu na leczenie). Jednak był to jednorazowy wybryk w całej wieloletniej współpracy. Jak się sprawuje dziś, nie wiem. Przeskoczyłam wtedy do innego psychiatry. Chodzi do niej teraz moja znajoma i jest bardzo zadowolona. Przyjmuje na nfz. Jeśli interesują Cię namiary do niej, napisz na priv.
  4. Mnie. Urojenia były efektem traumy i rozpadu osobowości pod wpływem zaingerowania w tożsamość. Były tez wynikiem przekroczenia przez cierpienie możliwości radzenia sobie psychiki, czyli, jak to nazywam - niedobór 'przetwarzania' informacji. Mi system siadł. Wyszłam tak samo, jak weszłam - zapraszając emocje i przeżywając je. Zabrało przeszło 12 miesięcy, zanim minęły, ale czasem za nimi tęsknię. Bo towarzyszyła im cała oprawa orkiestry urojeniowej i kolorowe światła.
  5. to był apel otwarty, bez określonego adresata, napisany pod wpływem chwili refleksji. mógł zostać napisany w innej formie, bo stać mnie na krasomówstwo, lecz w danym momencie taka mi odpowiadała najbardziej. mam nadzieję, że ci ulżyło Kfiatuszku, nie jesteś nawet kropką w panoramie mojego życia. Identyfikacja projekcyjna to twój stały mechanizm?
  6. to potrzebny jest adresat (tym razem nie wyimaginowany)
  7. Około roku 2000. Ja jeszcze skakałam. Moje dzieciństwo w zabawach było o tyle dobre, o ile postarałam się o niewracanie do domu do późna. Ze strony rodziców było piekłem.
  8. Próbuję odpisać zależnej, ale nie mogę znaleźć ani tematu o zakończeniu terapii, ani mojego posta, do którego wspomniana użytkowniczka się odniosła. W Koszu też nic nie ma. Czy ktoś może powiadomić mnie, co się z tym tematem stało?
  9. high, ja mam podobnie.. Właśnie się męcze, że wywołałam w kimś niechciane przeze mnie emocje. Że jego zdanie na mój temat zmieniło sie o 180stopni, bowiem milczy, nie odpowiada na wiadomość. Bardzo długo zastanawiam się nad wydźwiekiem moich słów podczas pisania listów/mejli/sms, czasem dwa dni przeczekuje, zanim je wyślę. Nie raz czuje już takie zmeczenie od zastanawiania się, jak może ktoś zareagować, że dwoi mi się w oczach. Zostaje w kompletnej rozsypce. U mnie, nie wiem, jak u Ciebie, na pewno te objawy sycą się negatywnymi doświadczeniami w kontaktach z ludźmi. Czasem jestem oderwana od ziemi i wówczas podobno jestem dosyć dziwna..
  10. Przychylam się. Czy ktoś zna nazwę generyku, który nie posiada aspartamu w składzie i nie rozpuszcza się w ustach pod wpływem ciepla i wilgoci? Wolę już się zmusic do połykania, lub rozpuścić tabletkę na języku, nawet, jeśli przyjdzie się mierzyć z nieznośną goryczą (o ile da się w ogole, może być powlekana całkiem solidnie). Łykam od paru lat to świństwo i dziwi mnie, jak można ten szajs dodać do leku stałego przyjmowania. Kiedyś Dark Passenger pisal, że dawka jest minimalna, ale mam obawy, że ta trutka się kumuluje. Zatem ponawiam, proszę o informację dobre dusze, jaka jest nazwa mirtazapiny bez aspartamu, nieulegającej rozpadowi w jamie ustnej? :) Dołożę tę parę złotych do stałych tabletek.
  11. sailorka, dlaczego zależy Ci na diagnozie os. borderline?
  12. Od tyłu.. Dlaczego Bóg nas wszystkich kocha? Bo jest naszym ojcem. Dlaczego Jezus nas wszystkich kocha? Bo umarł za nas na krzyżu. Bóg daję nam wolną wolę i szanse by pokazać, że jesteśmy jego dziecmi. Tu nie o to chodzi jakie zasady przestrzegasz , Chrzescijanstwa Islamu czy Judaizmu. Tu chodzi o to czy jesteś dobrym człowiekiem. Czy szanujesz Siebie i w szczególności Bliźniego. Czy mu pomagasz. Czy potrafisz kochać. Chodzi o takie prawdy moralne. W kościele katolickim też to jakoś nazwane ale już nie pamiętam jaK. Jeśli chodzi o Chrześcijan to Jezus powiedział, że od nas bedzie wymagał więcej. Dlatego też pewnie czujemy chęc ewangelizacji to nie jest coś w stylu choć tutaj bo ja tu jestem. Ja chce komus pomóc ale jeśli ktoś nie chcę tej pomocy, to spoko. Szukam dalej. Zabije.. Ale to słowo jest mocne. Tak na prawdę śmierć nie jest czymś złym , jest przejściem do nieba. Do czegoś lepszego. Jednak jeśli chodzi o tych co idą do piekła... To Nie wiem. Ludzie ktorzy mieli szanse sie zmienic a tego potrafili ? Tego szczerze nie wiem... Po trzykroć sie zdziwimy kto trafi do nieba. Jak tam trafimy xD Można odpuścić ale po co mam to robić jak mogę dalej walczyć. Sanczez, dziękuję Ci za odpowiedź. Przepraszam, że wcześniej nie mogłam odpisać, nie miałam szans bycia umysłem i emocjami przy tym temacie. Wisiał nade mną deadline w sytuacji depresji z silnymi stanami lękowymi i całą, rozzuchwaloną samobójczością. Ale już po. Niestety, nie po lękach i nie po samobójczości. Przepraszam, że to napiszę, ale nadal jednak nie czuję, że w zacytowanej wypowiedzi znajduje się odpowiedź na moje pytanie.. Nie wiem. Może najwidoczniej pozostaje mi przyjąć, że mnie Boża miłość, nieistniejąca - niezaadresowana do mnie, i niebyła nie została dana. Czy nie bezpieczniej jest założyć, żeby polegać na tym, co sprawdzone, doświadczone? Nie wiem. Słowa, słowa.. Jak ją poczuć? Dalej sobie wyobrażać? Narysować ja sobie? Jak? Nie bylam kochana, nie wiem, co to jest. potrafię kochać, ale aktualnie do nikogo nie czuję tego uczucia. Mam też zablokowana - zamarłą emocjonalność, widzę, jak bardzo paraliż tej sfery wpływa na kreowanie po stronie "odbiorcy", czyli człowieka wyobrażenia więzi, która, przyznasz, ze do końca tego życia, nie może być doświadczana nigdzie indziej, niż w systemie wyobraźni. Boża miłość nie manifestuje się w moim życiu, a ciągły lęk przed karą nie jest niczym przyjemnym. Jest mi ogromnym ciężarem. Nawet teraz - nie pozwala mi sie wygadać, rozlać, rozwinąć skrzydła żalu w tej rozmowie, bo czy nie przyjdzie mi zapłacić za publiczną agitkę nieprawdy o Bogu? To nic, że nikt mi nigdy nie udzielił wsparcia w tym zakresie. To nic, że nie poznałam milosci. W tym aspekcie najwyraźniej nie wolno - nie wolno wypowiadać zuych, zuych rzeczy, które chodzą nam po głowie. Nie ukrywam, że wyraźnie widzę jedno: jak świat światem, tak Boże uczucie spijane jest przez w czepku rodzonych; to oni "widzą" uśmiech Boga. To utrudnia rozmowę. Są: niedojrzali w wierze, którzy powtarzają frazesy i karmią innych swoimi afirmacjami, są spokojni nasyceni, którzy oburzają się na podejmowanie kwestii o rzeczach podstawowych (po co tu jesteśmy? Jak pogodzić miłość z karą? Dlaczego cierpiny?) i pobożnie chronią się przed bluźnierstwem, stępiając wrażliwość na potrzeby innych. Są i inni. I sa tacy pogubieni, skrzywdzeni, jak ja. Moim dużym problemem jest to, że byłam wychowywana w ciasnocie wyznania i w masakrycznej obłudzie religijnej. Musiałam na zewnątrz oszukiwać. Religia rodziców kneblowała mi usta. Po latach zaczełam mówić. I nadal odczuwam niesamowite poczucie winy. mam tak konfliktowy, niezintegrowany obraz Boga, że nieustannie przerzucam się od zaufania do podejrzliwości, potem bólu, ze mnie nienawidzi i agresji, uskutecznianej na sobie.
  13. refren, a powiesz mi, jeśli możesz (a bardzo proszę), dlaczego Mojżesz najpierw poświęcił luksusy, pozycję, prestiż, potem ryzykował i stanął przed faraonem, potem znowu prowadził tułacze życie, krytykowany, mając świadomość, że wielu jest przeciwko niemu, znosząc skargi, a potem, kiedy był u bram ziemi obiecanej, kiedy pojawiła się już ta perspektywa, nie wszedł do niej nigdy, zostając na pustkowiu, bo potknął się w słowie? Po co się wysilać lub wierzyć, jeśli za słowo można być karanym. Jeśli ma się zaburzenia psychiczne, tym częściej człowiek się miota. Może niech od razu da sobie spokój? Nigdy nie czulam chęci życia, nigdy nie wiedziałam, za co tu być wdzięcznym, miłość Boża, o której tak dużo się mówi, nie manifestuje się w moim życiu. Wielokrotnie obnażałam się z niezrozumieniem Bożego zamysłu (nie tu), dla wielu życie to pasmo udręk, chorób, jedna za drugą itd. itp. Może już zasłużyłam sobie na coś w rodzaju wielokrotnego dożywocia? Po co się oszukiwać? Zawsze mnie zastanawia, jak ktoś w ten sposób kogoś zapewnia. Naprawdę, nie przychodzę tu pokąsać, jestem po drugiej stronie barykady - wierząca pognieciona. Pomijając oczywiście istotny aspekt, że mam ochotę zapytać, skąd ma się te wtyki i ja też chcę, to po prostu nie umiem (?) pogodzić faktu, że Bóg (pomijam Jezusa, dogmat o Trójcy, kwestia wiary, nie chcę się rozwodzić) kocha już teraz każdego, sługę i krnąbrnego grzesznika - ale, gdy przyjdzie właściwy czas (Apokaliptyczna przepowiednia), to go zabije, czy tak? Ja mam z tym autentyczny problem i nie przyszłam tu zasilić amunicję oponentów, ale wydaje mi się, że takie słowa są na wyrost i trochę nieuczciwe..
  14. White Rabbit

    Kosz

    Pink_hope, ja..
  15. Za drugą osobę należy brać częściowo odpowiedzialność, za relację i za siebie również. Ty jeszcze za siebie nie bierzesz. "Trafiłeś".
  16. White Rabbit

    Multinkonto

    Kurczę, Ty jesteś jak amfce, ale on ma niebanalny styl.
  17. Dlaczego brakuje "cierpienia"? "Odchyłów"? Dezintegracji psychicznej? Obcości wewnętrznej? Nieciągłości Ja?
  18. to.Myślę, że nie ma(m) juz nic do dodania od siebie, bo kolega zrobił to koncertowo. Może tylko jeszcze powtórzę, że dystymia to nie potężna depresja (podobnie załamanko, bo nie chciałam słyszeć, że mnie zdradza, ateraz to już wszyscy wiedzo), kołatania serca to nie potężne stany lękowe, 24/d/7/365/znaczek nieskończoności. Migrena to nie bóle somatyzacyjne, które wykręcają w potężnych bólach ciało, ku bezradności, a często ignorancji przedstawicieli personelu medycznego. Są zaburzenia, z którymi nie dają sobie rady terapełci (zamierzony błąd), leki, szpitale. Część i tak nie zobaczy tego zdania.
  19. Przepraszam, że nie kontynuuję tego wątku, ale to nie ten czas. Przyjdzie moment, że poproszę znajomą o zrobienie "up" i wtedy tu wrocę. Dziękuje wszystkim za odpowiedzi.
  20. Monk, będzie mi bardzo przykro, jeśli odejdziesz. Jesteś dla mnie perełką tego miejsca, i nie chodzi o to, że smaczkiem. Myślę, że nie ma sensu tego dokładnie określać i jeszcze gorzej przebierać w słowach, po prostu napiszę więc, że jesteś dla mnie jakoś ważny. Nie jako nick. Zresztą ja prawie wcale nie operuję nickami. Skojarzenia odsyłają mnie do człowieka. Masz ten rodzaj wrażliwości, który czytam. Działasz na moich rejestrach, tyle, że ja tu przychodzę, ledwo dysząc na progu jakiegoś tematu i zaraz znikam. Zalogowałam się tylko ze względu na Twoje oświadczenie. Mam jeszcze jakieś pół, może miesiąc czasu na wyciszenie sytuacji, by zabrać głos w swoim wątku. Głupio wychodzi, że tam milczę, tu przychodzę. Jeśli to ma dla Ciebie jakiekolwiek znaczenie, chciałabym, żebyś został. Też nie pasuje.
  21. Przegrany123, dzięki i wzajem. Mam dokładnie to samo postanowienie. Melancholia, zaduch od problemów, tęsknota i nostalgia do rzeczy zwykłych. O dwa lata za dużo.
×