
renee.madison
Użytkownik-
Postów
575 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez renee.madison
-
MIANSERYNA (Deprexolet, Lerivon, Miansec, Miansegen)
renee.madison odpowiedział(a) na Dydona temat w Leki przeciwdepresyjne
MalaMi1001, mi to o czym piszesz minęło po 2 dniach :) dokładnie to samo miałam w pracy- nigdy chyba tyle błędów nie zrobiłam mózg ogarnia, ale ręce nie słuchają, dziiiiwne uczucie. Ja jeszcze jechałam tego dnia samochodem, to dopiero było wyzwanie. Głupia byłam jak nie wiem. Bądź dzielna! :) -
MIANSERYNA (Deprexolet, Lerivon, Miansec, Miansegen)
renee.madison odpowiedział(a) na Dydona temat w Leki przeciwdepresyjne
miansa+sertralina - polecam -
MIANSERYNA (Deprexolet, Lerivon, Miansec, Miansegen)
renee.madison odpowiedział(a) na Dydona temat w Leki przeciwdepresyjne
ale tylko małe dawki :) -
MIANSERYNA (Deprexolet, Lerivon, Miansec, Miansegen)
renee.madison odpowiedział(a) na Dydona temat w Leki przeciwdepresyjne
MalaMi1001, przypomniałaś mi moją pierwszą tabletkę- ledwo do łózka doszłam, a też była 21 ;p Ja biorę mianseryne 7 miesięcy (10 mg) i pierwszy wieczór to było ścięcie totalne, później troszkę osłabło, ale o dziwo wciąż mnie usypia. Ciężko się wstaje, ale nie mam uczucia kaca (na szczęście!). Ciężko będzie się rozstać z miansą, oj ciężko :) -
OPIEKA NFZ,PRYWATNA-PYTANIA,OPINIE.WĄTEK ZBIORCZY.
renee.madison odpowiedział(a) na naar temat w Poradnie i szpitale psychiatryczne
Też zawsze myślałam, że jak ktoś wybiera taką specjalizację to chyba ma świadomość z kim będzie pracować i jakie cechy charakteru powinny go wyróżniać, ale niestety tak nie jest. Ostatnio, znajomy lekarz opowiadał, że "psychiatrię wybierają największe tumany, bo szybko można sporo zarobić i mała odpowiedzialność" (w sensie, ze ciężko udowodnić ewentualny błąd w sztuce). Coś w tym jest niestety... Gdyby nie to, że przywiązuje się do terapeuty uciekłabym po 3 spotkaniach i trochę zaoszczędziła, a tak mądra jestem dopiero po szkodzie :) Dlatego teraz mam uraz do terapii, chociaż bardzo jej potrzebuję, to boję się kolejnej porażki... -
OPIEKA NFZ,PRYWATNA-PYTANIA,OPINIE.WĄTEK ZBIORCZY.
renee.madison odpowiedział(a) na naar temat w Poradnie i szpitale psychiatryczne
veganka, czyli chodzisz tylko na terapię? Nie bierzesz żadnych leków? Ja powiem tak: jeśli terapia to na nfz, jeśli psychiatra- prywatnie Rok terapii po 100 zł tygodniowo, wykończyło mnie finansowo, jeszcze gdyby ta terapia coś dała... a tak zmarnowałam czas i kasę. Niestety mam same niemiłe doświadczenia z psychiatrami na nfz- lekceważące podejście, krytykowanie, wyśmiewanie. Więc wole zapłacić te 150 zł, nie być poganianą i dostać receptę na dłuższy czas, a nie "maksymalnie mogę wypisać jedno opakowanie", a to że kolejny termin za 3 miesiące to już nie jego problem... -
OPIEKA NFZ,PRYWATNA-PYTANIA,OPINIE.WĄTEK ZBIORCZY.
renee.madison odpowiedział(a) na naar temat w Poradnie i szpitale psychiatryczne
Obecnie, tak jak hania33, w Polsce leczę się prywatnie, a tu na kasę chorych. Mam doświadczenie z psychiatrami/psychologami zarówno prywatnie jak i na NFZ. Trafiłam na kiepskiego psychiatrę (nfz), ale i na BARDZO kiepską lekarkę prywatnie, psychologa z nfz miałam super, niestety nie mogłam dłużej chodzić do niego (ew. czekać pół roku w kolejce), a moja prywatna terapeutka nie była dobra. Tak więc i tu i tu liczy się konkretny człowiek i zależy na kogo się trafi... Minusy nfz to terminy + często (niestety) 'olewawczy' stosunek względem pacjentów - z mojego doświadczenia -
Aj, wątek językowy idealny dla mnie! moje: angielski czeski słowacki (zrozumiem i przeczytam) słoweński - teraz już pewnie mało co powiem szwedzki-początki, ale muszę szybko ogarnąć uczyłam się jeszcze niemieckiego 6 lat (nie pamiętam nic), rosyjskiego (przeczytam, coś zrozumiem, ale nic nie powiem)
-
To milczenie terapeuty kojarzy mi się z psychoanalizą (te wszystkie terapie psychodynamiczne), ale klocki to juz coś innego- może to terapia łączona? Ja też zrobiłam ten błąd nie pytając w jakiej w ogóle terapii jestem- nie było żadnego "kontraktu" na początku, nie ustalałam jaki jest mój największy problem i co chcę przez terapię osiągnąć i po roku chodzenia 2 razy w tygodniu, po wydaniu mnóstwa kasy (jedna wizyta 100 zl, więc łatwo policzyć, ile mnie te sesje kosztowały) nic nie poprawiło się w moim życiu, ot pogadałam sobie za grube pieniądze. Dlatego po konsultacji z moim obecnym psychiatrą wiem, że najlepsza dla mnie będzie behawioralno-poznawcza i tylko taką biorę teraz pod uwagę. Nie to, żebym zniechęcała Cię do terapii, ale skoro źle się czujesz w jego towarzystwie, nie ufasz to może szkoda czasu/pieniędzy na to i lepiej poszukać kogos, komu mogłabyś zaufać? wiem,wiem-ja też pewnie nie wyjęłabym tej kartki, dlatego jeśli znajdę dobrego terapeutę, to od razu na pierwszej wizycie (póki jeszcze nie będę czuła uczucia przywiązania) mówie co i jak i że chcę dawać mu/jej taką kartkę i żeby mi pomógł jakos w tym przełamaniu się. Po tej rocznej terapii jestem mądrzejsza o tyle, że wiem co chcę osiągnąć, że nie chce kolejny raz wyrzucić pieniędzy w błoto... Chciałabym też popłakać sobie, ale na obecnych lekach to raczej bez szans ;p
-
MalaMi1001, u mnie to chyba też wstyd, bardzo rzadko umiałam (i wciąż nie umiem) przyznać się terapeucie, lekarzowi do czegoś- w zasadzie całą terapię (poprzednia trwała rok) utrzymywałam, że fantastycznie się czuje, coraz lepiej ze mną, nie mam pojęcia czemu,z perspektywy czasu widze, ze bardzo mało mówiłam o swoich emocjach, raczej opisywałam to co się wydarzyło w przeszłości, ale terapeutka nic nie wyciągała (pewnie dlatego, że to była terapia psychodynamiczna). W zasadzie straciłam mnóstwo czasu i pieniędzy, żeby znaleźć się w punkcie wyjścia- dlatego teraz obowiązkowo muszę znaleźć terapeutę w nurcie behawioralno-poznawczym. A Ty na jakiej terapii jesteś obecnie MalaMi1001? Niektórzy polecają przychodzenie na sesję z notatkami (w domu notujemy co chcielibyśmy przerobić na spotkaniu). W emocjach -człowiek (ja tak mam) - często ma problem z uporządkowaniem myśli. Zamiast unikać lepiej dać kartkę terapeucie- jesli wstydzimy się sami czytać- i według mnie jest to jakiś pomysł. Pewnie na kolejnej terapii zasugeruję to właśnie.
-
Mam tak samo. W dodatku czasem na terapii kłamię, udaję kogoś... nie chcę tak robić, ale jakoś samo tak wychodzi...Np pada jakieś pytanie , ja znam odpowiedź ale mówię "nie wiem", generalnie co chwila mówie "nie wiem" Postanowiłam właśnie że powiem o tym terapeutce Mam dokładnie to samo-czasem potrafię zamknąć się w łazience i wtedy płaczę (najczęściej tak, żeby nikt nie słyszał, bo nie chcę nikogo obarczać swoimi problemami, a tym bardziej, że nie potrafię odpowiedzieć tej osobie na pytanie "co się stało?') Przed sesja zawsze miałam gotowy plan w głowie co powiem, co mnie gniecie w środku, ze nawiąże do tej i do tej sytuacji, bo one nie dają mi spokoju, a jak już siedziałam przed terapeutą, to nic- tak jakbym opowiadała o kimś innym, bez emocji (oczywiście z ułożonego w głowie planu nici- mówiłam może o 5% tego co sobie wcześniej przygotowałam). Płakałam tylko raz- na pierwszej sesji, ale terapeutka była bardzo zdystansowana i na koniec powiedziała, że ona mi nie pomoże i tu potrzebny jest jednak psychiatra-terapeuta i że "przekaże" mnie swojej koleżance o ciepłym usposobieniu (dokładnie tak się wyraziła). Dziś w sumie ją rozumiem- dobrze, że zauważyła, że jej zdystansowany charakter bardziej mi zaszkodzi niż pomoże (dystansu w rodzinie miałam aż nadto), ale wtedy właśnie chyba się przyblokowałam i boję się płakać, żeby nie powtórzyć sytuacji z "oddaniem". Poza tym też często mówię "nie wiem", nawet gdy dobrze wiem, albo "nie" zamiast "tak"- na wiele, myślę, kluczowych pytań. Chyba zbyt przywiązuję się do terapeuty i traktuję go jak bliskich- nie chcę go obarczać swoimi problemami, chociaż wiem, że to najgłupsze co mogę zrobić.
-
MalaMi1001, rozumiem, ale czy jesteś pewna, że wściekłość i żal to objawy chorób na które się leczysz, a nie po prostu Twoja osobowość? Wiesz, chodzi mi o to, że ludzie czasem mają co do leków oczekiwania wzięte z kosmosu. Że osobę, która od zawsze była introwertyczna uczynią królem życia, a niestety nie ma tak lekko :) Ja np, bardzo cieszę się, że sertra praktycznie wyeliminowała napady lękowe (a miałam im kilkanaście dziennie), wszystkie somatyczne i dała nadzieję na wyleczenie z hipochondrii. Nie oczekiwałam nigdy cudów-chociaż nie powiem, jak parę lat temu leczyłam depresję, to miałam poczucie, że ten lek jest beznadziejny, bo wciąż mi źle...
-
MalaMi1001, są różne kombinacje leków, nie tylko paro Ci zostało :) Ale może wcale nie trzeba będzie kombinować- daj czas sertralinie. A jakie w ogóle masz problemy? Tzn na co się leczysz? I pytanie, czy ktoś miał jadłowstręt na wyższych dawkach? Nie jestem w stanie nic zjeść, zero apetytu. Rano jakoś wmusze w siebie sniadanie (żeby leków na pusty żołądek nie brać), ale później nic. Przejdzie?
-
Tak, jak już kiedyś pisałam-bardzo bym chciała brać zamiennik, ale z moimi silnymi lękami to mało prawdopodobne... Jedynie po zolofcie nie czuję skutków ubocznych (pewnie siła sugestii). No i nie mieszkam w Polsce... tu ceny zamienników są tylko nieznacznie niższe-dlatego wolę pozostać przy oryginale. Na pewno organizm się przyzwyczaja po jakimś czasie (ale myślę, że to raczej po kilku latach dopiero), fakt, że czujemy się gorzej po jakimś czasie oznacza, że stosowana dawka nie jest odpowiednia jeszcze. Pocieszę Cię, gdy chorowałam parę lat temu wystarczyła mi dawka 100mg, po roku odstawiłam i cztery lata miałam spokój. Ja zawsze się stresuję zwiększaniem dawki, ale mój lekarz uspokaja mnie mówiąc, że nawet 200mg to nie jest duzo ;p Całe szczęście, że jest tak ogromny wybór leków + prace nad kolejnymi specyfikami, że nawet jak jakiś lek przestanie na nas działać-mamy tyle innych możliwości :) Ja po sertrze nigdy nie małam uczucia "walnięcia", ale po mianserynie i owszem-nie powiem, miło być "za szybą", coś jak na lekkim rauszu bez poźniejszego kaca. Z tego względu nie tykam benzo, bo wiem, że może być tak suuuper właśnie, a to żadne wyjście.
-
U mnie z każdą większą dawką było gorzej. Od niedawna, kiedy jestem na 150, dosłownie płynę- na szczęście tylko w nocy. No i za każdym razem mijało więc mam nadzieję, że i teraz szybko przejdzie :) A ja zazdroszczę tym, co na nich 50 działa... naprawdę. Ja 150 nawet specjalnie nie czuję, ale podobno przy silnych lękach to tylko wyższe dawki działają. Pewnie i 200 mnie czeka, ale nie wiem jak moj portfel to zniesie... echhhh
-
Też pozdrawiam ze Skandynawii i polecam ten kierunek znerwicowanym:) Zdradzisz, gdzie dokładnie się wybierasz?
-
I dobrze zrobiłeś, może kolejny okaże się lepszy. rinakata, ja do mojej piszę maile, zadzwonić też mogę- chociaż nie wykorzystuję tego w zasadzie, ale sama śwadomość, że mogę się do niej zwrócić przynosi ulgę. Chyba jakaś blokada przed kontaktem poza godzinami pracy została mi z przeszłości, moja poprzednia psychiatra kazała sobie płacić za każde połączenie telefoniczne. W sumie nie dziwię się, lekarz też człowiek ma swoje życie- rozdawanie pacjentom prywatnego telefonu może prowadzić do jakichś nadużyć. Każdy myśli, że jego stan jest najgorszy i czasem zatraca się ta granica.
-
Zima ma rację, gówniany psychiatra. Wiem, bo mój pierwszy psychiatra też kazał mi brać wieczorem i był chyba najgorszym psychiatrą jakiego spotkałam. Mój obecny lekarz do tej pory dziwi się jego zaleceniom odn. brania serty wieczorem. Lepiej go zmień, skoro na dzień dobry nie powala profesjonalizmem.
-
Dżejmson, masz rację, w aptece tylko raz zdarzyło mi się, że zaproponowali zamiennik. Poza tym słyszałam, że część lekarzy zaznacza na recepcie, żeby nie dawać zamienników, co moim zdaniem jest skandalem. Każdy powinien mieć prawo wybrać czy chce przepłacać, czy nie... Jeśli o mnie chodzi- nie ma szans, żebym przeszła na zamiennik chociaż bardzo bym chciała. Mam bardzo silne lęki związane z lekami, które biorę (nie biore nawet leków przypisywanych przez lekarza w obawie przed interakcjami) i siła sugestii ma u mnie dużo do gadania.. :) Inna sprawa, że lek lekowi nie równy- nawet gdy substancja czynna ta sama (nie chce mi się rozpisywać, ale mój partner zajmuje się mikrobiologią i mam zboczenie w tych kwestiach ;p) i mając to na uwadze nie ma bata, żebym wziela zamiennik... Bo oryginał na mnie lepiej działa- bo jego pierwszego wziełam x lat temu i teraz musze wywalać te 150 zl miesięcznie... Gdybym mogła cofnąć czas bez wahania zaczęłabym od zamiennika. Na koniec pytanie: ktoś z Was bierze większe dawki sertry? Ponoć czuć dużą różnicę między 100, a 150 czy 200 mg (z powodu wyhwytu dopaminy w większych dawkach), ale czy to prawda? Mam wejśc na 150 i podobno to juz ma być własnie "TO", ale sama nie wiem czy faktycznie ma być tak super...
-
Z łóżka nie wyrzuciłabym: 1. 2.
-
Zdiagnozowani jako schizofrenicy - jesteście zdrowi
renee.madison odpowiedział(a) na pustka0 temat w Schizofrenia
Osoba z mojej bliskiej rodziny również chorowała na schizofrenię i nie mogę zgodzić się z tezą- "jesteście zdrowi, nie musicie się leczyć". Było to dość dawno temu, gdy jeszcze o schizofrenii nie było za dużo wiadomo- nie było internetu, lekarze nie tłumaczyli rodzinie "z czym to się je". Ona rozmawiała z wyimaginowanymi detektywami, widziała słońce w nocy, przecinała kable telefoniczne- bo podsłuchują i chcą zabrać jej dzieci. Nikt nie powiedział, żeby pilnować chorej, generalnie nikt nie wiedział jak niebezpieczna to była choroba. Do czasu gdy popełniła samobójstwo uprzednio demolując mieszkanie. Całe szczęście, że dzieci były w szkole (tak, zostawała z dziecmi sama w domu wielokrotnie). Nikt nie pilnował, żeby przyjmowała leki (po wyjściu z oddziału była zupełnie normalna więc wszyscy myśleli, że choroba wyleczona). Można więc powiedzieć, że zastosowała się do apelu autora- w końcu w swoim mniemaniu była zupełnie zdrowa. Wielokrotnie powtarzała, że dzieci są zagrożone i musi je chronić- więc wszystko możliwe, że dziś by nie żyły, gdyby jej atak miał miejsce ciut później. Jasne, że każdy powinien mieć szansę decydowania o swoim losie, ale często osoby chorujące na schizofrenie są zagrożeniem nie tylko dla siebie, a jak wiadomo wolność jednego człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego i sądze, że powinniśmy o tym pamiętać. Abstrahuję już zupełnie od skandalicznych praktyk w szpitalach psychiatrycznych, to inna bajka już. -
Vett, w szkole?