Skocz do zawartości
Nerwica.com

nerwa

Użytkownik
  • Postów

    4 912
  • Dołączył

Treść opublikowana przez nerwa

  1. nefretis, może chce Ci zrobić jakies ogolniejsze badania - przy okazji? Albo może skarzylas się na ogolne oslabienie? Ja jak poszlam wtedy z oslabienie, to oprocz morfologii też mialam kreatynine, wątrobę itd. Co do xanaxu - super!!!! :) To jednak daje duże poczucie bezpieczenstwa, nawet jak sie nie bierze, to wiesz, ze masz gdzies tam schowane, i jak bedzie kryzys to możesz wziąć. Co do mojego stanu, powiem Ci szczerze - nei wiem co na to wpłynelo, tak do końca. Mniej wiecej w tym samym czasie - porobiłam te różne badania, zaczełam brać żelazo no i poszłam na terapie... I jakoś zaczeło mi przechodzić to totalne osłabienie i niemoc. Wiec dzięki temu zaczełam też wychodzić z domu, pracować i całymi dniami coś robić (innego niż siedzenie w domu), a to z kolei znowu wplynelo na to, ze miałam zajęty czas, nie myslalam, nie wkrecalam się itd. Tez duzo mi dała terapia (chociaz po tak krotkim czasie trudno tu jeszcze mowic o dzialaniu), ale dała mi o tyle, ze np - jak mialam nieprzespaną noc ic zulam się naprawde zle, to jednak zmusilam się isc. I zobaczylam, ze w trakcie, ten tragiczy stan mi przechodzil i potem bylam w stanie robic w ciagu dnia wiele innych rzeczy (mimo zmeczenia po niewyspaniu). Wiec to pokazalo mi jakby, ze niewyspanie niewyspaniem, ale na niewyspaniu da się żyć i niekoniecznie musi byc wegetacja i fatalny stan fizyczny. Potem jakos innego dnia, znow mialam podobnie, znow niewyspanie i zle sie czulam, ale znowu poszlam i znowu mi sie polepszylo. I to mi dalo takie poczucie, ze to nie jest do konca tak, że jak spie tylko kilka godzin, to że MUSZE się czuć zle, bo to jest fizjologia. Widac, ze nie do konca... chociaz nie wiem jak to dokladnie dziala :) Dokladnie tak samo mialam, jak tydzien temu dopadło mnie to osłąbienie (takie jakie mialam przez cale wakacje), nie poszlam przez to na terapie. ALe potem jak juz sie zmusilam i poszlam na nastepną, to po niej.... po obgadaniu tego - oslabienie przeszlo. Ale neistety są i minusy. Przed terapią (danego dnia) czuje się naprawde fatalnie mam MEGA mdlosci, nie jestem w stanie nic jesc, czuje sie baaaardzo zestresowana, i zazwyczaj niestety nie moge spać. Ehhh Ale np. dzisiaj - tak samo, zle spalam w nocy, rano nie bylam w stanie nic zjeść, scisk w zoładku itd. A teraz... jeste mega zmeczona (tak w glowie i w ciele) ale to jest takie zmeczenie... przyjemne :) takie mysle, jak ma normalny człowiek. Bez objawow dodatkowych ktore zazwyczaj mialam w tej sytuacji. I wiem, ze jakbym np. musiala isc do sklepu, to nie mialabym z tym problemu (zresztą nawet dzisiaj bylam). Wiec kurcze, nie wiem. Wydaje mi sie, ze terapia troche cos musiala juz dac (chociazby tak powierzchownie), może to żelazo też wplyneło na to, ze nie odczuwam takiego oslabienia, i mam wiecej energii?
  2. Mili89, no wlasnie co do tego spania, to probowalam już wielu rzeczy. Najbardziej pomagają niestety benzo :-/ Pilam już melise, bralam jakies ziolowe tabletki, ale to nic nie daje. Ogolnie mam tak, ze czasami zasne w 5min, a czasami jak za duzo zaczne myslec (np. wieczorem) to mam noc z glowy :) Wiec musze po prostu jak najmniej myśleć... A co do bolu glowy, to powiem Ci, ze mnie tez jakos pobolewa juz od tygodnia. Tak patrzylam na pogode, i widzialam, ze jest wysokie cisnienie - więc pomyslalam, ze moze od tego...
  3. krzosl, takie myśli są bardzo częste w nerwicy
  4. Widze, że infekcje szaleją!!!! :) nefretis, wiem co czujesz, mnie kazda choroba (nawet jakies przeziebienie) totanie wykancza. Mam wrazenie, ze czuje sie 100 razy gorzej niz "normalna" chora osoba... Ja poki co, calkiem ok. W tamtym tygodniu mialam pare dni oslabienia, ale potem przeszlo. Najlepsze to jest to, że calkiem dobrze funkcjonuje już po nieprzespanej nocy! Jestem naprawde zdziwiona, bo przez wiele lat nieprzespana noc równała się strasznym stanem fizycznym. Bolalo mnie wszystko, bylo mi niedobrze, scisk w zoladku itd. No stan jak na kacu. A teraz - w niedziele nie moglam spac, ale caly dzien normalnie funkcjonowalam. Dzisiaj tak samo - zasnelam chyba o 5 rano, wstalam po 3h, i w sumie tez nie bylo zle. A nawet powiedzialabym - bardzo dobrze. A serio, myslalam, ze jak krotko spie, to nie moge czuc się dobrze W dodatku nawet chce mi sie codziennie wychodzic z domu, chodzic do pracy itd. Wiec zupelnie inaczej niż przez te 2 miesiace wakacji... Mili89, ciekawe co Ci powiedzą jutro o tej krwii. Ja będe robic jakos za miesiąc, jak skoncze branie tego żelaza. Ciekawa jestem czy ferrytyna bedzie na dobrym poziomie... Zastanawiam sie, czy przy okazji nie zbadac sobie jeszcze czegos w tej krwii. Moze tez sprawdze te witaminy. A najbardziej ciesze sie, że nie ma już tych upałów!!!
  5. nefretis, nigdy nie mialam poniej 70 :) Dzisiaj zmierzylam na czczo - a czulam sie naprawde kiepsko, bo byla po nieprzespanej nocy, i mialam 85. Wczoraj jak robilam ten pomiar to zjadlam pierogi - rożne : z kapusta, ze szpinakiem i ruskie. Chyba 5 szt. Ale nie byly zbyt duze. Ale ja generalnei nie jem duzo. W ogole, dzis nie spalam praktycznie wcale, wiec wiesz jak to jest - tragedia i walka o przetrwanie. Ale musialam isc na terapie, wiec jakos sie zmusilam i poszlam, mimo, ze wiedzialam, ze w kazdej chwili moge zwymiotowac (tak mi bylo niedobrze). Chcialam jak najszybciej to zalatwic i wrocic do domu i odpocząc. A wyobraz sobie... po terapii, nagle stan super! Oczywiscie troche zmeczenie bylo, i sennosc. Ale ogolnie dalam rade pojechac na chwile do pracy (chociaz w sumie nawet nie musialam), potem do centrum handlowego, potem jeszcze do Lidla (i to bez okularow przeciwslonecznych) i jeszcze do kosmetycznego :). Takze jestem w szoku, ze taki dzien, ktory zwykle spedzam w domu i czekam tylko na wieczor - dzis okazal sie ostatecznie calkiem normalnym dniem! Mili89, no super!!!! ja jescze autobusami jakos sie nie odwazylam :)
  6. cd pomiaru cukru: teraz mam : 100 (w sumie wypilam troche rozpuszczonej witaminy C, z 10min temu - nie wiem jak szybko to wplywa).
  7. nefretis, wlasnie zmierzylam cukier, i wyszedl mi 109, ale zjadlam max godzine temu (albo nawet i mniej). Wiec troche mam stresa, ze to jest dość niski wynik... W takim krotkim czasie po posilku, spodziewalabym sie, ze 120-140 (po dopiero 2h po, powinien byc ponizej 140). Sprawdze jeszcze za godzinę.
  8. Dzisiaj wyszlam na chwile, i wczoraj tez, ale powiem szczerze, ze czuje się dokladnie tak samo jak przez cale wakacje - osłabienie, zmezenie, niemoc - w rękach, nogach. A naprawde jak zaczelam brac żelazo, to potem mi przeszlo i już tak się nie czulam Wkurza mnie ten stan strasznie! Bo chyba takiego uczucia osłabienia boje się najbardziej ze wszystkiego. Oprocz tego mam bol glowy, i straszna sennosc (a calkiem dobrze dzis spalam). Nie wiem czy infekcja, czy jakas odmiana grypy zołądkowej, czy to żelazo się nie wchłania, czy może przez emocje jakieś :-/ nefretis, nawet jeszcze nie zmierzylam tego cukru, bo nie mam teraz apetytu, a chcialam zmierzyc po takim normalnym duzym obiedzie. A jak tak jem po trochu co jakis czas... Wiec boje sie, ze jak zmierze, wyjdzie jakos malo i wpadne znow w panike :) Ale moze zaraz sobie cos zrobie i wtedy sprawdze.
  9. Ja nigdy nie mialam takich akcji z mrowieniem i drętwieniem, ale różne osoby mają tendencje do róznych objawow. nefretis, ja mysle, ze jak 10 lat temu mialas cos podobnego (tez dretwienia i mrowienia), i teraz tez masz, to musi być nerwicowe. Bo gdyby to bylo od choroby, to już dawno by się rozwineło i bylabys już zdiagnozowana wiele lat temu. Co do globusa to ja mialam juz rożne wrazenia. I taka zwyczajna gula w gardle, i takie cos ostrzejsze tez. Mialam tez uczucie takie, jak mam jak sobie dotkne palcem do tchawicy/krtani. Albo ucisk tam nawet w tej dolnej czesci (jak jest ten dolek pod szyją. Tak wiec, chyba wszystko mozliwe. nefretis, no wlasnie, taki stan jaki mam teraz to moze byc infekcja a moze byc nerwicowe. Tylko najgorzej, ze jesli to nerwicowe, to powinnam wlasnie wychodzic na dwor, pracowac i starac sie nie myslec bo bedzie jeszcze gorzej. Natomiast jesli to infekcja to wlasnie powinnam siedziec w domu i odpoczywac :-/ Ale nie wiadomo...
  10. leniek644, ja bym obstawiala nerwice i globus histericus :) Wlasnie jedną z jego cech jest to, ze czujemy gule, ale gdy jemy to juz tej guli nie ma. Ja mialam tak przez wakacje - jadlam, i bylo ok. A jak polykalam śline - gula. Moze po rybie, bo jakos akurat Ci ość cos podraznila czy cos i już powstalo skojarzenie i skupienie się wlasnie na gardle. Mi sie zaczelo po tym, jak bolalo mnie gardlo ze 2 dni.
  11. A mnie chyba dopadla jakas choroba zołądkowa. Ale oczywiscie wkurza mnie to stasznie, bo nie jestem pewna - czy choroba czy nerwy Od 3 dni boli mnei glowa (czołowo), i mam mega mdłości. Nie wymiotuje, ale czuje w zoladku tak dziwnie i jest mi niedobrze. I oczywiscie - totalne oslabienie. Niby przy nerwicy takie objawy też są mozliwe... ehhh i dlatego jestem juz tym zmeczona. Nawet trudno powiedziec kiedy jestem naprawde chora
  12. Ja bym powiedziala, ze to jest wrecz typowe. Wlasnie czesto jest tak, ze w momencie stresującym, czlowiek jest w pelni sil i daje rade, a potem jak już jest ok - może odpocząc - to wtedy wszystko odpuszcza i wychdoza wszystkie problemy. Dokladnie tak samo jest z wakacjami, wiekszosc osob zaczyn asie gorzej czuc, jak nagle jest odpoczynek i maja czas zeby wreszcie ochlonąć. Tak mi nawet terapeutka mówila, że to jest bardo częste - gorsze samopoczucie nie w momencie stresu, ale dopiero potem.
  13. No ale środowiska często nie da się zmienić. I co - to znaczy, że dla takich ludzi nie ma ratunku? Albo niektorzy ludzie mający wszystko - popelniają samobójstwa, a ludzie zyjący w skrajnej biedzie są w jakis sposob szczęsliwi. Dla mnie najważniejsza jest nasza reakcja na środowisko, a nie środowisko same w sobie. Oczywiście - zmienić środowisko jest najłatwiej, ale co jak za chwile znowu środowisko (to nowe) stanie się złe? (niby) to wtedy znowu trzeba zmieniać - i w pewnym momencie dla mnie to już jest taka troche ucieczka (np. od problemów). A jak się zmieni podejscie i swoje myslenie, to może się okazać, że da się życ bez nerwicy nawet w gorszym środowisku. Nie wiem czy czytałeś ksiązke Frankla - Czlowiek i sens życia. Opisuje on życie w obozie koncentracyjnym i jaka byla różnica (w mysleniu i postrzeganiu swiata) pomiedzy osobami ktorzy wlasnie nie chcieli życ, a ktory chcieli żyć (mimo takich niewyobrażalnie ciężkich warunków). I fajnie tam pokazuje jak myślenie może wpływać na naszą percepcje sytuacji w ktorej się znajdujemy (nawet bardzo ciężkiej) i na naszą siłe psychiczną. Oczywiscie nie wiaodmo jak dokladnie wygladal ich układ nerwowy fizjologicznie - bo tego nei zbadano. Mogloby się okazać, że oni myśleli inaczej (byli w stanie widziec światelko w tunelu i wyjscie z tej sytuacji), bo ich układ nerwowy był inny - tego nie wiaodmo. Zgadzam się, z tym że 500+ to zlodziejstwo i ogolnie jest bardzo frustrujące to, co sie dzieje w naszym kraju... Ale wyobraz sobie np. taką sytuacje: Jest osoba, nieśmiała, nie asertywna, nie umie bronić swojego zdania i siebie, bo się boi (np. tego, że ludzie przestaną ją lubić - czasem ludzie mogą się tego bać). Pracuje sobie w firmie, ludzie (są często jacy są, i czesto się trafi jakis skurw...n) zaczynają taką osobe wykorzystywać. Ona robi wszystko co jej każą, jest męczona, dręczona, popada w nerwice, depresje. Mysli sobie... ta praca jest zła, złe środowisko itd. Przenosi się do innej pracy, gdzie ten schemta się powtarza, bo znow nie umie walczyć o swoje i znowu ludzie to wykorzystują (bo taki jest świat, neistety). Oczywiscie, moze sie zdarzyć, ze w koncu wyjedzie sobie, będzie wypasac owce i jakos przezyje reszte życia we wzglednym spokoju. Ale... z drugiej stony, są takie osoby, ktore w tym momencie wlasnie idą na terapie. Tam zaczynają zauwazac, ze w pracy jest zle, bo JA nie walcze o swoje, JA daje sobie wchodzic na glowie i kazdy mi mowi co ma robic. Uczy się, ze mozna to zmienic, bo jak mnie nie beda lubic, to trudno, to nie jest wazne. Najwazniejsze zebym byla sobą, nie pozwala sobie na zle traktowanie itd. No i taka osoba idzie do pracy, już potrafi odmawiac, nie zgadzac sie na pewno rzeczy itd. Czuje się pewniej, inni wtedy tez juz nie mogą nią "pomiatac" i nagle okazuje sie, ze kazda praca w ktorej bylo to "zle srodowisko", jest ok, jesli ja zmienie siebie - swoje podejscie i zachowanie. Tak, zazywalam w sumie - flueksetyne, wenlafaksyne, spamilan - ale wszystko dosc krotko, kiepsko się po tym czulam i nie widzialam poprawy. Poprawe widze po benzodiazepinach, ale ich nie mozna brac zbyt czesto :) Ogolnie ja mysle, ze jest tak: Swiat (i srodowisko) czesto jest zly, niesprawiedliwy i szkodliwy dla nas. Takie są fakty. Możemy to rozwiazac: 1) zmieniajac to srodowisko (tylko trzeba sie zastanaowic, bo mozna wpasc tez w bledne kolo - że wszedzie gdzie pojdziemy bedzie zle, bo to my mamy taką skrzywioną percepcje) 2) możemy zmienic siębie i percepcje srodowiska albo danej (trudnej) sytuacji. To tez nie jest zawsze rozwiazanie, bo jak kogos np. mąż bije w domu, no to wiadomo, ze nijak nie da się tego zaakceptowac i trzeba zmienic srodowisko. 3) Mozemy brac leki, wtedy nie odczuwamy lęku, nie odczuwamy somatyzacji, nie odczuwamy niczego, wiec wiele rzeczy nam nie przeszkadza i zyjemy sobie szczesliwe :) (tylko... wtedy trzeba je brac raczej caly czas, i jak one wplyną na wątrobę? i jak wplyną na odczuwanie tych dobrych emocji? Czy mozna czuc sie szczesliwym (Tak naprawde) będac na lekach psychotropowych? - nie wiem) Wiec jak to się mowi, na pytanie co najlepiej zrobić? - "to zależy..."
  14. nefretis, zapomnialam Ci odpisac na posta o glukozie. Miałam też zmierzyć sobie jakis czas po obiedzie, żeby zobaczyć ile mam - ale jakoś zapominałam. W sumie zbyt czesto nie mierze cukru, bo boli mnie to kłucie w palec Ale zmierze i napiszę jak to u mnie wyglada. Ale te wszystkie dane ktore pokazują na necie - to są wyniki prawidlowe. A jak ktos ma cukrzyce, to ma wlasnie wyzsze. Wiec mi sie wydaje, ze u Ciebie jest ok, po jedzeniu mialas przez jakis czas podwyzszone, potem po 2h już mialas prawie 100, czyli nie masz zadnych drastycznych spadków cukru po jedzeniu, ale wysokiego tez nie masz - wiec mi się wydaje, ze calkiem ok. A ja tez się cieszy, ze upaly juz za nami! teraz bedzie tylko lepiej :) Mi troche przeszkadza jeszcze slonce, wiec tez czekam na zachmurzenie Ale ostatnie dni - calkiem ok - nawet dobrze spalam, cale dnie poza domem, w pracy itd. Jakoś odkad zaczelam terapie, nie mam już akcji zdrowotnych, raczej nie siedze w domu (jak to bylo przez cale wakacje), dzisiaj postanowilam odpoczac w domu, ale to jest pierwszy taki dzien, chyba od 2 tyg!
  15. Motio, a ja mysle, ze wlasnie psychoterapia jak najbardziej pomaga na taką nerwice (jesli nie jest to jedyna metoda ktora tak naprawde moze wyleczyc, a nie "zaleczyc" - jak leki). Po tym co napisaleś, wynika, ze nerwica jest czysto fizjologiczną dolegliwoscia, na która wplywaja czynniki zewnętrzne (i np. srodowisko moze byc zbyt przytlaczające dla danej osoby - z taką fizjologią) - co objawia się przestymulowaniem i takimi "atrakcjami". Ja uważam, że wlasnie w kazdej nerwicy, najwiekszym komponentem powodujacym taki stan - jest nasze wnetrze, psychika. Bo to czesto nie chodzi o srodowisko czy sytuacje, ale naszą reakcje na to, jak my to postrzegamy (psychicznie) albo co dla nas jest tam trudne. I czesto uswiadomienie sobie takich rzeczy - juz sporo daje. I jak najbardziej, po psychoterapii mogą przechodzic najozniejsze objawy somatyczne. Ja juz to nie raz zaobserwowalam u siebie. Sam fakt zastanowienia się nad czym, czy emocjami czy potrzebami, powodowal, ze np. przechodzily mi dusznosci, oslabienie, globus rownież. Rożnie ludzie to postrzegają, jedni preferują podejscie terpaeutyczne, inni farmakoterapie. Ja jestem wyznawczynią teorii, ze czlowiek ma różne nieswiadome konflikty, emocje ktore gdziestam wypiera, bo są trudne, potrzeby (chcialby robic cos innego, inaczej żyć - ale wypiera to, bo wie, ze musi zasuwac codziennie w fabryce, itd.) No i te rzeczy powodują w czlowieku takie "przegrzanie", jest jakas energia, ktora nie znajduje ujscia. I w pewnym momencie (jak sie nawarstwi) uwalnia się, albo pod postacią lękow, albo somatyzacji, albo ktos sobie radzi uzalezniając się od jakichs substancji, albo popada w depresje itd. I w momencie kiedy ja sobie "przepracuje" te rzeczy. Bede zwracała uwage, że teraz czuje smutek, teraz złosc, teraz radosc. Albo że chce wyjechac w bieszczady i paść owce - to wtedy wszystko jest jak na talerzu i nie powoduje takich wewnetrznych konfliktów. I w konsekwencji nie pojawiają sie problemy somatyczne czy tym podobne rzeczy (bo n ie mają sie już z czego brac). Wiem, ze wiele osob uwaza, ze nie mozna sie tego pozbyc "zwykla rozmowa". Ale to nie o rozmowe tu chodzi... tylko o zycie w zgodzie ze sobą, a zeby tak zyc to trzeba poznać siebie. Niektorzy nie mają z tym problemu, a inni neistety mają. no wlasnie, i ja tu uwazam, ze czlowiek czesto tego nei wie, bo ma za słaby wgląd w siebie, musi dopiero odkryc co jest zgodne z jego naturą, zeby moc to zmienic, albo ewentualnie zaakcaptowac, jesli zmienic się nie da - a zeby to zrobic = terapia :)
  16. Taki zeszyt to naprawde dobra opcja! Potem możesz wrocic do ktoregos dnia i zobaczyc, ze bylo zle, potem bylo dobrze - wiec teraz powtarza się pewnie to samo. A to oznacza, ze to zadna choroba, tylko od nerwicy. Ja swego czasu robilam też tak, ze jak mialam zly stan - nagrywalam sobie filmik, w ktorym mowie jak sie czuje. Potem jak mi przechodzilo (np wieczorem) to znow nagrywalam, ze jest super, nic juz nie czuje z porannych dolegluiwosci i ze to "tylko" nerwy :) I potem jak znow mnie to dopadalo to sobie wlaczalam to, jak sama mowie - jak sama narzekam, i jak sama potem mowie, ze jest ok :) No to taki sam sposob jak z zapisywaniem na kartkach w sumie. Tylko najgorzej, jak się jest w takim totalnym blednym kole. Bo wtdy czlowiek nie chce myslec o niczym, jest zafiksowany na chorobie i funkcjonuje jak w amoku. Ale może wtedy powiedz sobie "OK!!! Pierd...e!!!! Jak mam umierac to niech umieram! :) " (bo racjonalnie patrzac, wsyzstko co piszesz wyglada na nerwicowe dolegluwosci, w dodatku przechodzi Ci czasem, a normalnie by nie przechodzilo - wiec to już swiadczy o tym, ze to wszystko napewno nerwicowe). Wiec co Ci szkodzi juz? Ja w pewnym momencie sobie nawet pomyslalam - (wtedy jak mialam dusznosci) - a trudno, jak mam sie udusic to niech sie dusze, w sumie moze to bedzie lepsze niz ta ciagla wegetacja i banie się o to że się udusze. I czekalam, czekalam... is ie nie udusilam Robilam tez tak, ze wypisywalam sobie czego sie boje (tych mysli, ze to pewnie jakas choroba itd.) , a potem obok pisalam racjonalne mysli. Tez mi czasem pomagalo. Np. - boje sie, serce mi wali szybko, boje sie ze bede miala zawal. I dalej : - no tak, ale juz nie raz tak bylo, bilo mi szybko, a jakos nic sie nie stalo i jak sie uspokajajalam to bylo ok, wiec dlaczego niby tym razem mialabym miec zawal? (tego typu rzeczy) Może jak bedziesz miala dzien, kiedy bedziesz sie czula na tyle dobrze zeby isc - idz do psychiatry, niech Ci da chociaz benzo. Tylko po to, zebys miala cos co zapewnia Ci dobry stan (w razie czego). Wtedy jest latwiej walczyc dalej.
  17. hehe :) taki wątek... trzeba trzymac poziom! ale nie, to z wezlem chlonnym to po prostu tak mi wpadlo do glowy, bo mnie boli i pomyslalam, ze zapytam. Ja tak mam juz od lat. I oprocz tego, że zapytalam rano na forum - czy ktos tez tak ma, to potem caly dzien juz o tym nie myslalam. Wiec to akurat uwazam za zwykle zastanowienie się przez chwile a nie hipochondryczne wkręcanie ojjjjj..... ale takie wpedzanie kogos w poczucie winy może być ciezkie dla danej osoby nefretis, pewnie i tak już tak o sobie mysli.... nefretis, sluchaj, musisz jakos się ogarnąć. Przede wszystkim - sama widzisz jaki to jest stan, i jak można stracic cale życie na mysleniu ciagle o chorobach. Podczas gdy inni normalnie zyją i korzystają ze wszystkich dobrodziejstw. Ale wyjscie z takiego stanu jest jak najbardziej mozliwe! Nawet jak teraz wydaje Ci sie, ze nie. Ja to mysle, ze moglabys sprobowac jeszcze terapii.. u kogos innego. Czasem sie zdarzy, ze terapueta jest kiepski, albo Ty nie masz do niego zaufania i ciezko Ci rozmowac, albo jeszcze cos. A niestety terapia wymaga duzego zaangazowania wlasnego i checi pracy nad sobą i zmiany, i trzeba to robic z osobą do ktorej się ma zaufanie i trzeba wierzyc, że to jest mozliwe. Bez tego terapia nie zadzaiala (jak w tym żarcie: "Ile terapeutów potrzeba do zmiany żarówki? Wystarczy jeden, ale żarówka musi chciec się zmienic" ). Bo terapia to w duzej czesci nasza praca (a nie, że ktos nam bedzie mowil i tlumaczyl rozne rzeczy i nam się poprawi...). Wiec moze powiedz sobie... KONIEC!!!! i skieruj uwagę na życie zamiast na choroby. (wiem, wiem... łatwo mowic)
  18. Mili89, extra!!!!! :) ja tez ostatnio zaliczylam Lidla - ze 2 razy! A juz dawno nie bylam :) I ogolnie, staram sie jezdzic czesto do pracy, jestem zajęta innymi sprawami i jest zupelnie inaczej. Teraz jeszcze tylko czekam, az miną upaly i bedzie troche chlodniej i w ogole bedzie super. Co do forum - tak... Co chwile nie dziala Mnie to tak denerwuje zawsze!!! Pewnie jakies problemy z serwerem czy cos, ale dziwne, ze nie naprawiają tego raz a porządnie...
  19. lula30, super!!!! :) i dobrze mowisz - takie życie to wegetacja! tracimy najlepsze lata, i trzeba zrobic wszystko, zeby się z tego uwolnic!!! Kurcze a ja niby ostatnio nie myslalam o chorobach, ale mam takie bolące miejsca pod pachą (jakby wezly chlonne) - to jest nawet miejsce tak blizej piersi - z boku. Nigdy się nie rozeznawalam w węzlach chlonnych, ale teraz zaczelam myslec, ze to chyba nie jest normalne (tym bardziej, ze czuje to z lewej strony a z prawej nie). Z drugiej strony, z tego co pamietam, takie bole w tym miejscu mam juz chyba od dawana... nie wiem czy gdyby to bylo cos powaznego, to juz by sie nie rozwinelo? Moze to cos jak bole piersi przed okresem? Nie mam tak mycha zadnej konkretnej "kulki" tylko bardziej taką "wiązke". ehhhh Na RTG nic nie wyszlo jak robilam, al enie iwem czy RTG pokazuje cos o węzłach pod pachami?
  20. Alexandra, ja mam chyba podobnie. Przez cale wakacje bylam w tym "blednym kole", non stop myslenie o objawach. Budzilam sie rano i tylko sprawdzanie jaki jest stan (i zawsze byl zly), potem caly dzien zastanawianie się, czytanie na necie - życie w takim totalnym amoku. Cala uwaga skierowana na stan zdrowia i ewentualne choroby. I myslenie o wynikach, lekarzach, szpitalach. A teraz mam tak, ze czasami czuje sie lepiej czasami gorzej, ale mysle o normalnych zyciowych sprawach czy pracy, a nie caly czas o objawach. I juz nie ma takiego lęku o to. Czasami się cos pojawi, jak cos mnie zaboli, ale nie wypelnia to mojego calego dnia. Ja jeszcze nie chodze na terapie dlugo, ale już odczuwam takie pozytywne efekty. nefretis, Ty ewidentnie jestes teraz w takim blędnym kole. Ja pamietam swoj stan 3 lata temu - mialam totalne oslabienie, mega lęk przed wyjsciem z domu, a w pewnym momencie bylam juz tak wykonczona tym mysleniem ze mylily mi sie dnie z nocami (bo w nocy nie moglam spac) itd. I wtedy jakos sama zaczelam sie zmuszac - tzn. na siłe nie myslec. Zapisywac sobie na kartkach sytuacje, gdzie czulam sie oslabiona i potem wieczorem mi przechodzilo. I kolejnego dnia wstawalam, znowu oslabiona - i wtedy czytalam takie kartki i staralam sie wbic do glowy, ze to "tylko" nerwy i nic mi nie jest. Zmuszalam się też do wyjscia do sklepu (co bylo czyms strasznym, ale mieszkalam wtedy za granica, i gdybym nie zrobila zakupow, to nie mialabym co jesc...). No i zaczelam tez zadawac sobie pytania takie, nie dotyczace objawow - czego ja tak naprawde chce w zyciu, co mi sie nie podoba w tej sytuacji , tez co czuje (jak zaczynalam czuć zlość, to też moj stan się poprawiał :) ). I jak zaczynalam tak myslec - to mi chyba pomoglo najbardziej i powoli zaczelo przechodzic. Nie bylo idealnie, ale bylam w stanie jako-tako funkcjonowac, bo nei bylam juz calkowicie w tym błędnym kole. nefretis, jak nie chcesz isc na terapie póki co, to możesz probowac jakos inaczej, ale na pewno robienie badań nic tu nie da. Bo to tak wlasnie dziala, uspokoisz sie moze na 1 dzien. Albo wyeliminujesz jedna chorobe, a wtedy pojawi się cos nastepnego. I tak bez końca... Musisz przestac myslec. Przejzyj sobie swoje badania, zobacz, ze mialas tyle i że wyszlo ok. Gdybys miala jakas straszna chorobe, to byloby pewnie wiele odchylen od normy. A w ogole, nie wiem czy sluchalas, ale na forum Zaburzonych są takie nagrania, i miedzy innymi jest o chorobach, tam oni wyjasniaja i zapewniają, ze te wszystkie nasze objway, są calkowicie normalne dla nerwicy. Moze przesluchanie tego, cos Ci pomoze?
  21. Mili89, super!! dobry dzien! Ja ostatnio czuje się troche lepiej. Chodze na terapie, i jakos łatwiej mi wychodzic z domu (nie mam juz takiego lęku), somatcznie też w sumie nic mi nie dolega. Wczoraj mialam kryzys, bo nie spalam w nocy i w efekcie moj stan rano byl fatalny (zwykle spedzam taki dzien w domu). Ale zmusilam sie isc na terapie, i sluchacie - wszystko przeszlo. Tzn. czulam zmeczenie i sennosc, ale tak jak normany czlowiek, a nie z calym zestawem dodatkowych objawow! nefretis, no wlasnie, takie grypo-podobne infekcje maja takie objawy ogolnego rozbicia i bole miesni, ale bez kataru i kaszlu. A ze nie masz tej temperatury wcale wysokiej (ledwo stan podgorączkowy pewnie), to znaczy ze nic takiego, i pewnie szybko przejdzie.
  22. Mili89, i jak tam z tym Twoim ukłuciem? Wiecie co, wku...wia mnie, ze co chwile to forum nie dziala :-/
  23. nefretis, ja mam temperature tak od 36,4 do 37,1 , jak jestem chora to mam wiecej, ale ogolnie niezbyt czesto mam goraczke. A jak mam 37,5 (bo jestem np przeziebiona) to juz czuje sie fatalnie. A co do tej pogody, to wlasnie tez widzialam, ze nadciagają upaly. I znow sie zalamalam, ze znowu to samo, znowu to słonce, tak gorąco, a juz zaczelo się robic tak fajnie jesiennie...
  24. rybkaaa, miałas juz tyle badan, że mysle, ze gdyby cos Ci dolegalo, to już bys o tym wiedziala... :) Ehhh a ja wczoraj, w pochmurny dzien czulam się super. Dzis jest slonecznie i juz jakos dziwnie widze. Tzn. mam przed oczami takie lekkie mroczki, tak jak po patrzeniu na jasne światlo troche. Nie takie ewidentne jak przy aurze migrenowej, ale caly czas mam wrażenie, że cos jest nie tak, że widze dziwnie. I oczywiscie już sie zastnawiam, czy nie jest to cos neurologicznego. Przeciez słonce swieci czesto i jakos ludzie żyją i nie narzekają na tego typu dolegliwosci...
×