
nerwa
Użytkownik-
Postów
4 912 -
Dołączył
Treść opublikowana przez nerwa
-
platek rozy, zazwyczaj biore mniej niz 1/4 tabletki (0.5g) :) Tak 1/4 to juz biore np. przed samolotem, bo to mi sie jakos duzo wydaje A Ty z tymi lekami, to zacznij sobie od malej dawki i tak zwiekszaj stopniowo, wtedy nie bedzie stresa, ze jakies mega objawy uboczne nagle.
-
hania33, ale to wlasnie nie byly lęki, tylko takie pobudzenie ogolne. Nie wiem... taka energie jakas mialam, ze moglabym duzo rzeczy robic. I teraz w sumie tez lęku nie czuje ale mega zmeczenie i otumanienie - wiec pewnie jak wyjde na zewnatrz do ludzi, to bedzie gorzej :-/ jetodik, ja to sie zle po lekach czuje, wiec raczej bym nie chciala nic brac. Ewentualnie te benzo mam awaryjnie, ale.... nie chce brac codziennie. I tak w sumie czesto biore w srodku nocy (ale tylko kawałek na szczescie).
-
No wlasnie, mnie najbardziej zalamuje to, ze normalny czlowiek, nawet jak zarwie noc, to jest senny, ciezej mu sie mysli, ale jakos tam jest w stanie funkcjonowac. A ja mam tak, ze nie ogarniam nic, boje sie, ze strace swiadomosc w pewnym momencie :) Oprocz tego mam bardzo obnizony próg na lęk, i łatwiej wpedzic sie w zły stan. I tez taka nadwrazliwosc na wszystko, dzwieki, swiatlo (a jak na zlosc dzisiaj mega slonce!!!) I dodatkowo czuje sie zle fizycznie - nie mam apetytu, jest mi niedobrze, zimno.
-
jetodik, no wlasnie, ale wiesz co... ja w nocy jak nie moge spac, przewaznie nie odczuwam lęku. Nawet w nocy mierzylam puls i bylo 60 tylko, i bylam calkowicie spokojna. Tylko taki umysl mialam zajety caly czas - ciagle jakies mysli przychodzily mi do glowy (neutralne w sumie takie, ale skutecznie nie pozwalaly zasnąc). I jak o 3 wstalam na chwile to bylam totalnie rozbudzona, jak w srodku dnia.
-
hania33, no wlasnie, nie jest zle jak są dobre dni - i jak jest ich coraz wiecej :) W sumie ja nawet sie przyzwyczailam, ze co i raz jest gorszy dzien i trudno. Tylko wkurza mnie najbardziej, ze trafilo mi sie, gdy jestem tutaj na 3 dni tylko, i mialam tyle rzeczy na dzis zaplanowanych, ktorych wiem, ze nie zrobie. I tylko bede liczyc, ze dzisiaj sie wyspie i jutro bedzie lepszy dzien na zalatwianie spraw...
-
A ja po przyjezdzie do Polski, mimo, ze czuje sie niezle, to spac it ak nie moge. Po przylocie, nie moglam zasnac (ale to jeszcze takie podekscytowanie bylo chyba, po calej podrozy), w koncu zasnelam koło 3, na szczescie rano odespalam, wiec mimo, ze bylam senna to bylam spokojna i mialam ekstra dzien wczoraj. Czulam sie jak calkowicie zdrowa, caly dzien na nogach, w tylu miejscach bylam, w sklepach, nawet w centrum handlowym :) (chociaz tam jednak nie za dlugo, to jeszcze nie ten etap... ). Wieczorem wrocilam do domu, ale pomysalam, ze dopiero 20-ta, to jeszcze gdzies sie udam. Wiec caly dzien super, i samochodem sobie duzo pojezdzilam, nawet na autostradzie dobrze sie czulam :) I bylam taka padnieta wieczorem, ze mysallam, ze od razu padne jak sie położe. A tu niestety... znowu ta sama historia, znowu nie moglam spac. Zasnelam chyba o 4, ale juz po 8 obudzilam sie - w takim stanie jak sie budze zawsze po drzemkach (kiedys byla o tym mowa) - czyli w totalnym roztrzesieniu. Z godzine dochodzilam do siebie... teraz juz troche lepiej (wzielam kawalek benzo), ale mam na maksa nieogarniecie i ogólnie źle sie czuje fizycznie też. Oczywisice juz wiem, ze dzien bedzie do niczego, spisany na straty. Jedyny problem jest taki, ze na dzisiaj jestem umowiona z fryzjerka, i po prostu MUSZE tam jechac ehhh Nie wiem jak to przezyje. Ostatnio jak poszlam do pracy na chwile w takim stanie, to nic do mnie nie docieralo, ledwo wysiedzialam a potem jeszcze mialam atak paniki po drodze :-/ -- 19 paź 2013, 10:01 -- Z ta fryzjerka o tyle dobrze,z e to u znajomej w domu (w kilka osob sie spotykamy ze znajomą fryzjerka), ale minus taki, ze musze tam dojechac jakies 30km, a potem chce jeszcze balejaż mieć robiony, wiec pewnie ze 3h sie zejdzie, i tam bede musiala siedziec i rozmawiac z wszystkimi przez ten czas (w tkaim stanie ) ehh...
-
Ja dolecialam do Polski :) bylo calkiem neizle. Az zdziwoina bylam, bo sam dojazd na lotnisko - totalny luz (a pamietam 2 miesiace temu byly takie nerwy!). Dodatkowo na lotnisku zaczepila mnie pewna polka, ktora leciala tym samym samolotem i to byl jej pierwszy lot i nic nie ogarniala, wiec az do samego wejscia do samolotu caly czas z nia bylam (a zazwyczaj wole sama siedziec, bo stresuje mnie z kims ciagla rozmowa - ale tym razem ok). A w samolocie (tez lubie siedziec sama), trafil sie czlowiek, ktory zaczal rozmowe zanim wystartowalismy! I cale 2h rozmawiania :) czasem mialam lekkie nerwy (na poczatku) ale dalam rade rozmaiwac i w sumie bylo ok :)
-
Ogolnie z terapiami jest tak, ze pogorszenie na poczatku jest calkiem normalnym stanem. Bo zeby odbudowac "siebie" najpierw trzeba wszystko zburzyc, i zazwyczajn a poczatku tak to wyglada i czlowiek moze byc nawet w jeszcze wiekszej rozsypce (ale potem mozna to wszystko poukladac powoli). Mi grupowa praktycznie nic nie dala, z tego wzgledu, ze malo co się tam udzielalam. Ale za to byli fajnie ludzie, zintegrowalismy sie bardzo - wiec taka korzysc. Ramanujan, a co do rezygnowania po 10-15 spotkaniach- ja mysle, ze lepiej jak terapeuta zrezygnuje np. po 3. Wtedy nie ma jeszcze takiego przywiazania, i jest to latwiejsze dla klienta. Nie wiem jak to jest, ale podejrzewam, ze wlansie po 2-3 spotkaniach terapeuta juz moze sie zorientowac czy da rade poradzic sobie i prowadzic dalej terapie, czy np. nie. A takie ciagniecie tego na sile, mimo wszystko - bo, moze sie uda - jest moim zdaniem złym rozwiazaniem. Bo potem bedzie to trudniejsze duzo dla takiej osoby. Co wiecej, mysle, ze wielu teraputow np. nie radzi sobie, a prowadza terapie (no bo juz zaczeli), polega ona wtedy pewnie glownie na sluchaniu, nic nie daje takiemu klientowi i co - potem ludzie sfrustrowani pisza na forach, ze to sciema, wyciaganie kasy, ze nic im nie dalo itd.
-
wieslawpas, w PL mieszkam w Wawie :) hania33, ja mam samolot dopiero wieczorem :) Wiec niestety zawsze trace caly dzien na to, bo rano to wiaodmo, ze i tak nic nie zrobie, potem szykowanie a w PL jestem i tak o 22, wiec juz koniec dnia. I podobnie mam niestety z powrotem. Wiec caly dzien stracony zawsze :-/ -- 17 paź 2013, 10:48 -- Ramanujan, nie wiem... bylam u kobiety, wczesniej tez na grupowej bylam z terapeuta mezczyzna. Ale chyba jakos nei mam preferencji. Chociaz z mojego doswiadczenia, to faceci byli mniej zainteresowani w trakcie terapii, jakos tak sie nie odbieralo takiej empatii od nich czy zainteresowania. Ale wlasnie pewnie to zalezy od czlowieka a nie od płci
-
wieslawpas, nie chodze, ale kiedys chodzilam kilka lat i baaardzo mi pomogla. Teraz jestem w kiepskiej sytuacji bo jestem za granica, ale nie na dlugo - wiec bez sensu zaczynac cokolowiek tutaj, jak niedlugo i tak wracam. Dlatego wlasnie zdecydowalam sie na leki jakis czas temu, ale niestety ich tez nie dalam rady brac. Ale w sumie jest teraz lepiej, wiec nie ma co narzekac :)
-
wieslawpas, wenlafleksyne. Ale "bralam" to chyba nawet za duzo powiedziane :) Raz wzielam polowe najmniejszej dawki - i wtedy takie akcje mialam (z pobudzeniem) i potem przestalam. Ale potem po jakichs dwoch tygodniach, znowu sie odwazylam, ale... 5% najmiejszej dawki po paru dniach bralam maksymalnie 10% i to bylo przez jakis miesiac moze? A w sumie jak przestalam, to zadnej roznicy nie ma, wrecz nawet lepiej sie czuje. Ale pewnie to i tak nic nie dzialalo co bralam.
-
wieslawpas, ja tak mialam przez cale lato - tylko że z dziecmi :) biegaly tuz pod moimi oknami krzyczac - od samego rana! Myslalam, ze mnie szlag trafi. I tak dzien w dzien. Teraz sie chlodniej zrobilo, szkola sie zaczela, to juz tak nei wychodza michalb, trzeba jakas wyrwac sie z tego blednego koła i nie myslec. Moze nie mysl, ze jak nie przespisz nocy to bedzie jakas tragedia. Po prostu, albo zasniesz albo nie zasniesz - niewazne. Wiem, ze to trudne bo po nieprzespanej nocy jest ciezko, ale musisz jak najbardziej oddalic od siebie myslenie o tym. Ja wczoraj bylam zmeczona i chcialo mi sie spac, ale jakos tak nie wiem... nie mialam co prawda pobudzenia ale bardziej w takim pol-śnie chyba bylam. Az w koncu cos mi sie ubzduralo w glowie, wlasnie tak na pograniczu jawy i snu i wrecz lekki lęk mialam. Potem wzielam benzo i zasnelam ale sama nie wiem ktora to moglabyc godzina, bałam sie spojrzec, ale podejrzewam, ze 5-6. I dzisiaj juz takie lekkie kołatanie serca odczuwam.
-
a no to juz naprawde glupota lekarza :-/ ehh, to i tak miala szczescie. Moja lekarka bardzo ostroznie przepisuje bezno. I mowi, ze one dzialaja super, ale trzeba byc baaardzo rozsadnym biorac je. Bo wiaodmo, leki są dla ludzi i jak pomagają to fajnie. Ale jak ktos nie mysli, i bierze ciagle, to potem tylko ze szkoda dla niego to jest... niestety benzo to jedne z najbardziej uzalezniajacych leków - szkoda, bo naprawde super dzialaja :) -- 16 paź 2013, 22:18 -- hania33, nie no, wlasnie ze snem kiepsko. Chociaz poprzednie 2 noce juz bylo lepiej, ale dzisiaj znowu dopiero po 3 zasnelam. Zawsze musi być COS :) lęki mniejsze to spać za to nie można...
-
no ale wlasnie, to zobacz jak tolerancja musiala sie zwiekszyc, skoro ta osoba musiala brac 5 tabletek dziennie, zeby pomagalo... najpierw 1 spokojnie Ci wystarcza (albo pol) a po paru tygodniach, zeby byl ten sam efekt musisz brac np. 2 -3 Dobrze, ze udalo jej sie zejsc do nizszej dawki i funkcjnuje. Ja czytalam o osobach ktore probowaly zmneijszyc (lub przestac) i to byla jakas masakra... czuly sie duuzo gorzej niż przed zaczeciem brania - mega stany lękowe itp. Wiec potem może skonczyc sie tak, ze np. musisz brac te 2 tabletki, zeby sie nie czuc się gorzej niz bylo wczesniej, przed braniem nawet... bo na lepszy stan to juz np. nie dziala. Ja to sie tego najbardziej bym bala. -- 16 paź 2013, 22:06 -- hania33, tak :) ale poki co spoko - dzisiaj dobry dzien, po sklepach chodzilam, lęku nie bylo. Teraz bylam na spacerze 4 km - wiec moze jakos to bedzie. Juz nawet nie boje sie tej podrozy na lotnisko i calego tego zamieszania - bo to wiem, ze spoko. Ale obawiam sie jednak samego lotu. Poki co licze, ze moze przynajmniej nie bedzie tyle ludzi i bede sama siedziala.
-
Pewnie tak, ja tak robie, czasem jak wiem, ze kolejnego dnia musze jakos funkcjonowac, to biore gdzies o 3 i zasypiam wtedy. W sumie nigdy tak nie bralam, ze od razu np. o 12 (bo zawsze mam nadzieje, ze jednak zasne...), ale pewnie wtedy nie ma takiego problemu ze spaniem. Tylko ja sie wtedy zastanawiam - co to bedzie, jak dojdzie do tego, ze jestem w stanie zasypiac tylko i wylacznie z benzo... (na ktore i tak wczwsniej czy pozniej zwiekszy sie tolerancja). Wiec zostawiam tylko na wyjatkowe okolicznosci. Ja to tylko sie ciesze, że nie musze rano być w pracy i zazwyczaj nad ranem udaje mi sie troche odespac...
-
Alkohol i marihuana a nerwica i derealizacja.
nerwa odpowiedział(a) na Notatnikkk temat w Nerwica lękowa
Dokladnie - nerwica nasila kaca. A moze raczej nie nasila, tylko wyolbrzymia te objawy. Normalnie czlowiek na kacu czuje sie beznadziejnie... ale my dostajemy jeszcze lęków, i wszystko jest duzo gorsze. Ja pamietam, ze zawsze kolejny dzien po imprezie spisywalam na straty i siedzialam w domu. o do derealizacji, pamietam ze kiedys wlasnie po wypiciu wodki - zaczela sie i trzymala ze 2 tygodnie. Ale innym razem nic mi nie dolegalo po piciu (w sensie - derealki), chyba tylko ten raz. Z kolei teraz mam inny problem z alkoholem. Po kilku łykach wina czuje sie jakbym wypila poł butelki (albo i cała), troche mnie to przeraza, wiec narazie boje sie pic. Co do trawy, to wlasnie duzo zalezy jak sie czujesz. Mozesz wziac z jednego bucha wtedy jakiejs wielkiej tragedii nie bedzie. Ja generalnie jak nie mialam za bardzo nasilonych objawow to bylo fajnie - relaks. Ale z kolei jak raz zapalilam kiedy odczuwałam lekki lęk, to za chwile mialam atak paniki i na tym sie skonczylo moje palenie :))) -- 16 paź 2013, 21:39 -- Aha i jeszcze dodam, ze przez dlugi czas po alkoholu czulam sie oczywiscie lepiej, bez zadnych lękow i w ogóle... Ale potem jak nastały gorsze czasy, to wlasnie po wypiciu miewalam stany lękowe a nawet ataki paniki... dziwne to bylo, i tez przez to juz troche zaczelam się bać jakiegokolowiek picia. -
platek rozy, no to moze taki incydent bardziej? Chwilowe zalamanie? Zawsze tak jest, ze jak nawet zaczyna byc coraz lepiej to od czasu do czasu spada jakas bomba. Ja sama ostate dni na luzie jezdzilam do pracy, bez zadnego problemu, a nagle w sobote atak paniki po drodze. Ale pomyslalam - ze dobra, jest dobrze, tylko takie tam cos sie trafilo pojedyncze i tyle, i w sumie kolejne dni tez byly ok potem, jak sie tak tym nie przejela. -- 16 paź 2013, 13:13 -- michalb, rozumiem Cie ja juz tez tkaie rozne mysli miewalam. I juz na sama mysl o wieczorze czuje takie poddenerwowanie i zastanawiam sie - jak to bedzie, czy bede dzis spala, a co jak nie? Chociaz ostatnie dni (dwa) mialam ok, to dzisiaj znowu zasnelam po 3, a po 7 obudzil mnie młot pneumatyczny za oknem :-/ Ale potem jeszcze przysnelam i jako tako jest. Ale w sobote mialam chyba tez taki stan krytyczny jak Ty. Co prawda poszlam do pracy bo musialam, ale tak zle sie dawno nie czulam, nie bylam w stanie robic kompletnie NIC! Ale sluchaj, na pewno nie mozesz popadac w takie myslenie - bo to bledne kolo bedzie. Pamietaj, ze tak czy siak, spedzasz ta noc w łóżku i nawet jak nie spisz to jednak organizm sie relaksuje. To nie jest tak jakbys cala noc byl w trasie i prowadzil ciezarowke :) Wiadomo, gorszy wypoczynek, ale jednak jakis zawsze mimo wszystko jest (nawet jak taki pół-sen jest) - wiec w obłęd nie popadniesz zaden :) ani zawału tez nie dostaniesz! Mowie Ci, sprobuj sobie wieczorem, napisalac na kartce wszystko o czym musisz pamietac, czym sie martwisz i rozne takie sprawy. I powiedz sobie, ze to jest zapisane i czeka do jutrzejszego dnia, i w ogole nie musisz kompletnie o niczym myslec do rana. Moze cos pomoze. Mi to tez pomaga jak w srodku nocu, juz taka zlosc i bezsilnosc odczuwam - to kilka razy bylo tak, ze zaczelam walic piesciami w materac z tej zlosci :)))) i kurde, tak sie tym zmeczylam, ze potem zasypialam
-
a no racja... ale nie no, jakie tam pogorszenie :) Moze serio - poszukaj innej terapeutki? A te akcje masz dopiero od wczoraj, czasem sie cos tak przypałęta na pare dni a potem przechodzi... Wiec nie zalamuj sie, ze jakies pogorszenie, czy ratunku nie masz, bo pamieta jak niedawno na ciuchach jeszcze bylas!
-
platek rozy, a to nie są tak zwane "brain zap" ktore wystepuja po lekach? Kiedys czytalam o tym, ze to mozliwe. A takie uczucie spadania mialam kiedys po fluoksetynie, ale potem jak przestalam brac to minelo wszystko. -- 16 paź 2013, 10:31 -- platek rozy, a co do pani psycholog - to przykre. Ale z drugiej strony nie kazdy ma doswiadczenie i umie pomoc w penwych sprawach. Wiec mi sie wydaje, ze i tak dobrze, ze potrafila sie do tego przyznac (bo mozesz znalezc kogos innego) a pelno jest taakich ktorzy nie umieja pomoc, ale dalej spotykaja sie z klientem (bo maja z tego pieniadze).
-
michalb, ale moze wlasnie sie tak jakos czyms martwisz nieswiadomie - i dlateogo np. w weekendy lepiej ? Ja nie wiem, ja mam dokladnie to samo od wielu miesiecy (oprocz ostatnich dni), i to nawet nie mysle o niczym konkretnym - w sensie - problemie. Tylko np. klade sie i mi sie przypomina jakis film czy serial i o tym mysle i spac nie moge - bez sensu...
-
michalb, ja ostatnie dwa dni nawet niezle spie! Tzn. 'niezle' to za duzo powiedziane, bo budze sie czesto. Ale za to zasypiam w miare wczesnie (wczoraj gdzies po 1). A co zaczelam robic od kilku dni? - wieczorem biore kartke i wpisuje na nia wszystkie rzeczy ktore mam zrobic kolejnego dnia, i wszystkie rzeczy ktore mam "na glowie" lub "do zastanowienia" - czyli wlasciwie wszystko co mi siedzi w glowie :) Wiec chociaz mam poczucie, ze nie musze o niczym pamietac przez cala noc, i o niczym myslec, bo wszystko jest na kartce. I w sumie ostatnie dwie noce - calkiem ok. hania33, do PL jade w czwartek a wracam w poniedzialek (wiec tylko na weekend :-/) , a kiedy wracam na stale to oczywiscie jeszcze nie wiem :-/ bo od 2 miesiecy nie rozmawialam z szefem. Jakis teraz zarobiony jest, wiecznie go nie ma, nei wzywa na rozmowy... wiec jeszcze nic nei wiem.
-
A ja dzisiaj calkiem dobrze - droga do pracy na calkowitym luzie, potem jeszcze zakupy po drodze. Teraz w pracy siedze, tez fajnie, bez zadnych lękow. A spac dzisiaj jakos zasnelam, pewnie kolo 2-3, choc latwo nei bylo :-/ Ale wlasnie denerwuje mnie ta ciaga udręka nocna, juz nawet nie czekam na noc z wytesknieniem, ze fajnie sie polozyc i pospac, tylko denerwuje sie, bo nie wiem jak znowu bedzie, czy zasne, czy nie zasne itd.
-
hania33, a aj to bym najbardziej chciala, zeby te leki nie mialy uboków :) wtedy sprawa bylaby o wiele prostsza
-
wieslawpas, aha no to ja tez to mam bardzo czesto. Tzn. nie chodze za bardzo nigdzie indziej wiec trudno powiedziec - ale chyba przez to wlasnie napiecie. W domu tego nie mam aktualnie i w pracy tez nie. W sklepie, w kolejnce - prawie zawsze - chociaz teraz z troche moze mniejszym nasileniem. A w autobusach, metrze - jak tego nie ma, to zaraz sie zastanawiam - dlaczego i kiedy przyjdzie? (Chociaz tez, jak pisalam, ostatnio coraz czesciej czuje sie w miare spokojnie). Mysle, ze jakbym wiecej wychodzila, chodzila po sklepach itd. to bym czesciej to czula :) hania33, super! Ja to na festynach takich nie daje rady... Ostatnio u mnie w maju jakas impreza byla tego typu. Poszlam, i czulam sie beznadziejnie, za duzo tych swiatelek, goraco i takie tam - nawet potem atak paniki mialam i po prostu wrocilam do domu. Wiec, że Ty 2h wytrzymalas az, to podziwiam! :)
-
wieslawpas, ale to napiecie to jest bardziej taki lęk, zdenerwowanie, czy niepokoj? Ja w sumie tak - w domu czuje sie calkiem spokojnie. W pracy tez (chociaz zdarzaja sie ataki, ale rzadko bardzo). Nie tak dawno podczas drogi do pracy mialam takie ciagle napiecie. Nie byly to ataki, ale cały czas tkai lęk, jakby w kazdej chwili moglo sie pogorszyc. Ale ostatnio w sumie czesto mam calkowity spokoj po drodze, nieraz lekkie napięcie. A z kolei jak mialam taki najgorszy czas, jakis 1-2mies temu, to nawet w domu czulam taki niepokoj, lęk, napięcie itd. Chociaz nie wiem czy to takie jakie Ty masz. A co do miejsca w samolocie, ja do tej pory zawsze bralam na srodku (jakos tak sie bałam, bo kiedys slyszalam, ze na tyle bardziej sie odczuwa te zmiany wysokości itd.) Ale teraz planuje wziąć wlasnie tył raczej :) Wtedy łazienka blisko (chociaz dla mnie to zadne pocieszenie, bo nigdy nie bylam - boje sie wstawac z miejsca podczas lotu).