
nerwa
Użytkownik-
Postów
4 912 -
Dołączył
Treść opublikowana przez nerwa
-
Ja ogolnie zamowilam sobie ten chlorek magnezu na Allegro. Ale niedobre cholerstwo! :) Ostatnio troche zaprzestalam brac, ale moze powroce do niego... A asparginu bralam ostatnio 2x rano i 2x wieczorem.
-
michalb, tez najpierw pomyslalam, ze to magnez/potas , ale napisales, że w normie Ci wyszedl... Chociaz z tego co w jakims wątku kiedyś pisali, podobno taki pomiar z krwii nic nie daje, bo to chodzi o magnez w komórkach a to zalezy od wchlaniania itd. Nie znam sie, ale wychodzilo na to, że cięzko sprawdzic taki prawdziwy poziom magnezu w ciele.
-
Ja nie posiadam... jeszcze :) (chyba!)
-
ja nieraz mam troche odwrotnie :) np. denerwuje się, lęki mam - a kiedy zaczynam z kims rozmawiac (bo np. akurat zmuszona do tego jestem przez sytuacje), to wlasnie mi się troche polepsza.
-
a u mnie kurde troche kiepsko... Cale rano - zmeczenie. No ale musialam isc do pracy. Poszlam, ale po drodze czulam sie fatalnie. Tak jakbym byla po wielu latach chemioterapi i ledwo sie ruszala - na serio. Ale wydaje mi sie, ze na 90% jest to subiektywne zmeczenie/oslabienie. Bo np. mam sile scisnac cos mocno czy podniesc, chociaz jak mysle o tym, to wydaje mi sie, ze nie mam totalnie sily. W kazdym razie dojechalam jakos w pracy troche pogadalam z kolega i moze minimalnie lepiej, chociaz nie wiem jak wroce do domu Wkurza mnie to wszystko, bo niby psychiczne, ale naprawde czuje sie jakbym byla ciezko chora... W sumie czasem mysle, ze moze faktycznie jestem :)
-
hania33, niezle... mi to glownei chyba tylko na nogach sie skoncentrowalo. Ale faktycznie, moze i mi ten aspargin pomogl w takim razie? A wiecie co, dzisiaj jak sie obudzilam - uswiadomilam sobie, ze mam zacisniete rece w piesci! :)))) To w sumie nie ma sie co dziwic, ze potem taka zmeczona jestem. Ale w nocy to nawet cieżko to kontrolowac.
-
hania33, ja to nawet takie cos u siebie niedawno przyuwazylam, ze jak obserwowalam noge (a konkretnie stope) to co jakis czas - np. palec mi drgal caly. I jak było to drgniecie, to ono szlo po calej nodze praktycznie, az do kolana. Wiec jak mailam to w nocy, to w ogole nie szlo spac. Ale wlasnie juz z tydzien mam wzgledny spokoj.
-
hania33, a wiesz co - ostatnio nawet nie! :) Juz nawet nie smaruje na noc. Tzn. czasem sie zdarza, ale to tak raczej pojedyncze drgania. A jak z tym u Ciebie? -- 09 lis 2013, 11:36 -- ostatnio tez zaczelam brac czesciej potas z magnezem (aspargin), i tak sie zastanawialam czy to nie od tego? ale nie wiem... bo w sumie tak regularnie az nie biore.
-
U mnie to bylo tak, ze jak nerwica zaatakowala wlasnie 10 lat temu, poszlam na terapie, i mi WSZYSTKO przeszlo - naprawde wrocilam do zycia, zadnych lęków ani depresji. I przez ten czas naprawde super sie czulam, zaczelam i skonczylam studia, jezdzilam po swiecie troche itd. A teraz mam znowu problem, bo znow zaczely mi się niedawno lęki. Ale jestem teraz w innej sytuacji, mieszkam za granicą itd. Wiec wg. mnie terapia bardzo pomaga (zrozumiec siebie, czego sie chce itd - a to eliminuje nerwice). A u mnie pojawilo się to znowu widocznie dlatego, bo znalazlam sie w sytuacji w ktorej sobie nie radze, nie mam tych rzeczy "przepracowanych" - bo nie są to sytuacje w ktorych bylam 10 lat temu i ktroe moglam omowic na terapii, wiec znowu sie troche pogubilam. Wiec wg. mnie to jest tak.. jesli na terapii przepracujesz naprawde duzo i nauczysz sie innego myslenia, poznasz siebie itd. To mozesz nawet juz nigdy w zyciu nie doswiadczyc nerwicy. A jesli beda jakeis rzeczy nie omowione - no to moze po jakims czasie wrocic, jesli znajdziesz sie w odpowiednich okolicznosciach. Ale i tak warto isc na terapie, zeby wlasnie poznac siebie. Ja sie w gruncie rzeczy ciesze, ze "dostalam" wtedy nerwicy, bo dzieki temu duzo sie dowiedzialam o sobie i o tym czego chce.
-
U mnie tez poranek najgorzej - zawsze budze sie strasznie zmeczona i bez sil. A z czasem jest jakby lepiej. Chociaz z drugiej strony po poludniu pojawia sie juz takie inne zmeczenie - takie bardziej naturalne. Ale wlasciwie to wychodzi na to, ze i tak jestem caly czas zmeczona Dzisiaj sobota, ale niestety tez musze isc do pracy na jakies 2h, ehhh :-/ -- 09 lis 2013, 11:15 -- wieslawpas, super, że tak Ci sie dzien udal i tyle rozrywki zaznales :) Czlowiek moze sie niezle "zresetowac" na takich imprezach, pamietam, jak sama czulam sie jak nowo-narodzona wtedy. A co do tego napiecia - to masz pewnie racje. Faktycznie, nawet moze jak nie ma jakichs wiekszych lęków i ataków, to mimo wszystko caly czas ciało jest napiete i potem jednak wychodzi to zmeczenie... Ja to musze zaczac bardziej zwracac uwage na napiecie miesni w ciagu dnia. Bo kilka razy jak sobie przypomnialam, to okazywalo sie, ze faktycznie mam napiete. Musze to czesciej sprawdzac i rozluzniac je.
-
A jak wyglada u was kwestia zmeczenia? Ci np. ktorzy do pracy chodza, macie po pracy takie straszne zmeczenie? Bo ja sie troche dziwie... wcale rano nie wstaje, do pracy docieram przewaznie koło 13, ale posiedze tam ze 4-5h i jestem juz zmeczona. Mam sile tylko isc do domu, zjesc cos i posiedziec przy kompie :) lub filmy jakies ogladac. A przeciez ludzie po pracy normalnie prowadza jeszcze aktywne życie, na spotkania chodza itd. a ja nawet sobie nie wyobrazam tego, jestem tak wykonczona, ze chce jak najszybciej znalezc sie w domu. Nie wiem do konca czy to normalne, bo mam tak nawet gdy podczas dnia nie mam jakichs wykanczających ataków i tym podobnych...
-
hania33, a jak u Ciebie wyglada sprawa z tym piciem kawy? Bo pamietam, że nie odmawiasz sobie :) Ale co, nie czujesz sie po niej bardziej roztrzesiona taka? Kurde, bo mnie juz dobija ta sennosc w ciagniu dnia. Jak siedzie w pracy, nie moge sie skupic ani na czytaniu ani na pisaniu ani na niczym. Ale zazwyczaj jak walne kawe to potem albo mi niedobrze, albo wlasnie takie zbyt duze pobudzenie czuje, a sennosc i tak w sumie nie przechodzi. Jak to u Ciebie dziala? I z mlekiem pijasz czy bez?
-
No wlasnie wiem.. to jest niestety najgorsze uczucie jakie mozna miec (wg. mnie). Ja w pewnym momencie strasznie bałam się tego lęku, tego uczucia - mimo, ze wiedizalam że w sumie nic mi nie zrobi. Ale potem jakos zaczelam myslec, ze ok, jest to straszne, mysle, ze zawariuje albo umre - ale to TYLKO uczucie, emocja. I przewaznie, taki duzy atak nie trwa dluzej niz pare minut. Wiec jak dostane takiego ataku, to po prostu czekam... staram sie myslec, ze ok - przyszlo, trudno, trzeba to przetrwac i za chwile bedzie lepiej. Wiem, łatwe to nie jest :-/ A ja w pracy jeszcze siedze.. ale takie mam dzisiaj otumanienie, ze nie wiem. Wypilam już kawe i cole i nic. Jeszcze taka deszczowa pogoda - pewnie to tez ma wplyw. Ale ciezko mi sie skupic na czymkolowiek... I dodatkowo u mnie w pokoju siedzi teraz jeszcze 5 osob, i jasne swiatlo jest wlaczone - zdecydowanie to nie są warunki dla mnie. -- 08 lis 2013, 16:47 -- aha, jeszcze jak mam atak i mysle, ze tym razem do domu nie dam rady dojechac, to zawsze sobie przypominam, ze mialam chyba juz z 1000 takich sytuacji i ZAWSZE bylam pewna, ze cos mi sie stanie i ze nie dam rady tym razem, ale tez ZAWSZE przechodzilo i bylo potem ok. Wiec tak naprawde, nie ma zadnych podstaw, zeby uwazać, ze tym razem bedzie nagle inaczej :)
-
majka40, tez tak mamy - ale to wszystko na szcziesice nie trwa wiecznie :) Takze, nie zalamuj sie! Ja jeszcze 2 miesiace temu mialam mega lęki w nocy i w domu i w ogole caly czas. A teraz w miare dobrze, do pracy chodze itd. W nocy w ogole mnie lęki juz nie mecza (i to bez zadnych leków!). Za to teraz meczy mnie troche lęk przed mdleniem. Jakos juz sie nie balam od dawna zawałów i ataków serca. Potem bałam się ataku paniki - samego w sobie, czyli tego lęku. Ale tez juz ogarnelam temat, i juz wiedzialam, ze przeminie i musze przeczekac, wiec juz tez bylo ok. A teraz mnie naszly lęki na temat tego, ze czuje sie tak slabo , ze zaraz zemdleje :-/ ehh
-
platek rozy, w gabinecie lekarza bezpiecznie - w razie czego :) ja wczoraj jak wracalam i tak mi slabo bylo, przed oczami zaczelo sie ciemno robic, a akurat przechodzilam obok wejscia do kliniki, i jak pomyslalam, ze moge tam wejsc, lekarze są, to od razu mi sie lepiej zrobilo ))
-
Dokladnie.. ehh, a pametam jak kiedys, wrecz mialam ochote isc, posiedziec ze znajomymi, albo jak nie mialam co robic, to wybrac sie gdzies, np. do kina. I jakos wrecz czekalam na takie "atrakcje". A teraz, tak jak platek rozy, piszesz - tak samo, tylko ide tam gdzie musze - praca, sklep, spacer. Najgorsze, ze ja niemal jestem pewna, ze kiedys bede zalowala tych straconych miesiecy czy lat (zreszta, juz zaluje). Ale no co zrobic? Na chwile obecną to w ogole sie ciesze, ze moge normalnie do pracy jezdzic, bo przeciez i z tym byl juz mega problem.
-
Ehhh ja tez nigdzie nie chodze, na zadne spotkania ani nic. Juz mi az glupio, bo czesto ludzie z pracy razem wychodza, a ja zawsze cos wymyslam, ze nie moge, albo ze nie chce mi sie :-/ no ale naprawde, mysle, ze jakbym miala isc, to bym sie strasznie zmusisc do tego musiala - a tego tez nie chce robic - bo co to za przyjemnosc?
-
Dokładnie, OnHorseback, jesli mozesz - sprobuj terapii. Ja polecam. Jak 10 lat temu mialam mega lęki, depresjie, bałam sie wychodzic z domu itd. to wlasnie terapia mi pomogla (bez zadnych leków). Wg. mnie leki pozwalają tylko przetrewac najgorszy czas, albo troche się "ogarnac" jak stan kiepski, ale nie wyleczą problemu samego w sobie. I rozumiem Cie z tymi tabletkami - ja po wzieciu nawet jednej, czulam się tak źle, ze po prostu nie dałam rady brać więcej.
-
Ja to powiem wam, ze teraz jak wmuszam w siebie wiecej jedzienia (szczegolnie z rana) to jakos wiecej energii do działania mam w ciagu dnia!
-
hania33, ooo to podobnie jak ja! :) tez ostatnio ze 46kg (mam 170cm) Ale powiem Ci - zaczelam "diete"! Obliczylam, że zeby przytyc, musze jesc powyzej 1600 kcal. I jak tak zaczelam jesc, to juz chyba nawet ze 48 waże! -- 07 lis 2013, 20:32 -- chociaz lekko nie jest z tym jedzeniem :-/ Ciezka robota... mam wrazenie, ze caly czas trzeba jesc
-
PJT, mozliwe, ale wszedzie gdzie szukalam, byly artykuly mowiace o poziomie sodu (ze to moze byc niebezpiecznie po wypiciu duzej ilosci wody), a nigdzie nie wspomnieli o potasie. Wybacz, ale mam w zwyczaju wierzyc raczej artykułom naukowym :) Oprocz tego, znalazlam jeszcze, ze niebezpieczne jest to, że woda zwieksza objętość krwii - i to obicąza własnie serce i żyły.
-
Ale wcale nie o magnez i potas tu chodzi. Problem w tym, ze duza ilosc wody rozrzedza krew i robi się małe stęzenie sodu. To wlasnie prowadzi to hiponatremii (i w efekcie smierci przez to). Ale to trzeba by wypic podobno wiecej niż 5l i to dosyć szybko.
-
wieslawpas, a ja tez juz od kilku dni - mam same dziwne i stresujace sny :)
-
Megi_, nie, nigdy nie zemdlalam w sumie. Chociaz kilka razy "prawie". Raz jak wracalam od lekarza, mialam dosc wysoka gorączke i po drodze zrobilo mi sie ciemno przed oczami - az sie na trawe polozylam i jakos przeszlo :) Nie wiem czy to moglo byc od zdenerwowania, bo to bylo z 15 lat temu. Natomiast mialam ze 2-3 razy taki atak paniki w domu, ze zaczynalo mi doslownie ciemniec przed oczami, mroczki, slabo - bylam wtedy pewna, ze zemdleje (albo i umre), ale zawsze wtedy kladlam sie i przechodzilo. Co dziwne, nigdy nie zdrzyl mi sie az taki atak poza domem. A podczas okresu to myslalam, ze moze nawet nie tyle z bólu co z takiego ogolnego oslabienia, braku żelaza czy cos... -- 07 lis 2013, 18:13 -- hania33, nooo to super!!!! :)))) i jeszcze kawe masz pic! :)
-
Wlasnie dotarlam do domu, chociaz cieka byla droga.. pare razy mysallam, ze naprawde zemdleje! jakos tak mi sie ciemno przed oczami robilo. Kurde najgorsze, ze nie wiaodmo ile z tego wszystkiego od okresu a ile z nerwicy :) Bo jak mi nic nie dolega innego, i boje sie, że zemdleje, to sobie tlumacze - nerwica. Ale teraz to w sumie takie zemdlenie mogloby byc nawet prawdopodobne...