
deader
Użytkownik-
Postów
4 886 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez deader
-
Candy... po pierwsze, ja trochę nie o tym. To dlaczego dziecko kradnie nie jest przedmiotem dyskusji. Mówimy o tym jak reagować kiedy do takich rzeczy dochodzi. Ty decydujesz się to rozstrzygać po swojemu, ktoś inaczej. Ja absolutnie wierzę w możliwość wychowania porządnego człowieka bez ani jednego "cielesnego upomnienia" - znałem taką osobę. OK. W jej przypadku się sprawdziło. W moim - nie sprawdziłoby się. U mnie się sprawdziło wychowywanie poparte czasem pasem - czemu próbujecie mi wmawiać co innego..? A po drugie - to przypomniała mi się moja pierwsza i ostatnia kradzież. Było to w sklepiku koło szkoły, gdzie próbowałem ukraść gumę do żucia - i przysięgam że ta historia to nie fake - ale zostałem przyłapany: babka w sklepie kazała mi oddać gumę i chlasnęła mi "plaskacza" po wyciągniętej ręce. Czemu ją chciałem ukraść? To nie miało nic wspólnego z tym że moi starzy wynosili papier toaletowy z roboty, tylko zwyczajnie - ukraść gumę to był "szpan" w wieku 8 lat w szkole.
-
Mnie mój tatko próbował uczyć boksu już jak miałem z 5 lat. Bo już od małego mówił że kiedyś może mi się przydać, oraz że nawet jak bym się nauczył - to i tak choć raz dostanę w życiu wpierdziel. I - wow! - miał rację! Kto by pomyślał!
-
no moze klaps to nie przemoc ale w ten sposob upokarzasz dzieciaka wiec chcac nie chcac go krzywdzisz Ale przecież to jest część nauki życia!!! Chcesz wychować dziecko pod szklanym kloszem? Jak klaps jest dla twojego dziecka "upokorzeniem" to nawet nie wiem jakimi słowami opiszesz to co go spotka w szkole jak dostanie wpierdziel od kolegów bo [wstaw jakikolwiek powód dla którego dzieci się biją]
-
To jest zabronione przez to samo prawo, które reguluje krzywiznę banana. Prawo w niektórych aspektach jest po prostu głupie i sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem w imię politycznej poprawności. A na pytanie odpowiedziałem w pierwszym tutaj poście. Jest też subtelna różnica kiedy najeżdżasz na mnie a jak najeżdżasz na moich rodziców. Do mnie sobie gadaj co chcesz. Od nich się odpierdol bo ich nie znasz.
-
Przecież napisałem "uprzejmie proszę". Zresztą kto mnie będzie pouczał o kulturze, koleś który mi się kazał pukać w czoło? Weź mnie nie rozśmieszaj.
-
Niktita, to przede wszystkim opierdziel swojego lekarza że ustawia wizytę na 14 a leki przepisuje do 30 poprzedniego miesiąca, przecież to tragikomedia jakaś...
-
Hahahaha ale danie klapsa to już "wychowywanie w przemocy"? Ten temat przeradza się w parodię. Tak, ok, rodzice powinni iść na terapię, leczyć się itd - ale to wcale nie odpowiada na pytanie co zrobić z dzieckiem które kradnie. Ani jednym słowem.
-
Nie. Mam wrażenie że to ty nie chcesz pojąć że może istnieć coś takiego jak "złoty środek", czyli wychowanie polegające zarówno na dialogu jak i karceniu cielesnym w ekstremalnych przypadkach. Wręcz wmawiasz nam jak my byliśmy wychowywani, nie mając o tym zielonego przecież pojęcia Kurde, jeszcze kilka postów i się pewnie dowiem że mnie tatko molestował a matka mnie pedofilom sprzedawała Moi rodzice są jak najbardziej z klasą i ogładą, uprzejmie proszę żebyś się od nich odpierdolił w tym momencie, bo gadasz głupoty. Nie było cie koło mnie jak miałem 5/10/15 lat, nie wiesz jak to wyglądało, ja ci opisuję - a ty mi wmawiasz że musiało być inaczej! Tym razem to ja zapostuluję: puknij się w czoło. Przykład: idziesz z dzieckiem do sklepu. Dziecko w sklepie kradnie batonik. Odkrywasz to i urządzasz mu spokojną lekcję na temat uczciwości, tego że nie można kraść, tłumaczysz że to co zrobiło jest niewłaściwe. Idziecie do sklepu oddać batonik. Następnego dnia sytuacja się powtarza. Dziecko kradnie gumę do żucia. Ponownie mu tłumaczysz i tłumaczysz. Ponownie idziecie oddać skradzioną gumę do żucia. Kolejnego dnia dziecko kradnie czipsy. Myślę że gdzieś tak przy 10-tej kradzieży dziecko zdecydowanie zasługuje na to żeby mu sprać dupsko skoro tłumaczenie nie dociera. A może nigdy jej nie miałeś. Wiesz co? Mam jej na tyle że nie będę się wyśmiewał z tego co sugerujesz.
-
To jakaś zmowa lekarzy, też mam wizytę 14 Ale wracając do sedna - trochę kiepsko że leki skończyły ci się dwa tygodnie przed wizytą. Przepisują ci za mało, czy szamiesz za dużo? Nie wiem co bierzesz, więc nie wiem co byś mógł jako zamiennik zastosować, zresztą, w takim wypadku i tak lepiej by Dark wiedział pewnie...
-
Luktar, NieznanySprawca, ja nie wiem jak to u was wyglądało, nie wiem czemu na siłę chcecie mi wmówić że mnie "napierdalano" - i w sumie zwisa mi to. Mnie rodzice nie "napierdalali", nie odzierali z godności - dostawałem czasem pasem po dupie i w dodatku zasłużenie, nigdy nie dostałem "za nic". Ja rozumiem, że może mieliście inne, bardziej intensywne doświadczenia w tym temacie, ale brzmicie teraz jak dzieci alkoholików które wrzeszczą tu w niektórych działach żeby zdelegalizować alkohol. Śmiech na sali Podpisuję się pod tym.
-
Niktita, dzwoń, czemu nie? Telefon jest z tego co wyczytałem darmowy, więc nic nie tracisz. Inna sprawa, że skoro wiesz konkretnie jaki masz problem, to zadaj sobie pytanie: czy problem ten da się rozwiązać rozmową? Jeśli myślisz że tak, to dzwoń bez wahania, jeśli myślisz że sprawa nie jest taka łatwa, to dzwoń, może ci poradzą co dalej.
-
Candy14, rozumiem twoją postawę, bo ty doświadczałaś przemocy. Zresztą o swojej matce nie wypowiadałaś się raczej pozytywnie. A ja nie byłem katowany, tłamszony, nie dostawałem "za nic". Zbierałem lańsko tylko jak na to zasłużyłem. Współczuję i tobie i innym którym rodzice zgotowali piekło za młodu, ale ja tak nie miałem. "Wszystko jest dla ludzi, ale z umiarem"...?
-
Chciałem zadzwonić i się wypowiedzieć, ale wyguglowałem ten numer telefonu i on jest mocno "wyspecjalizowany" - to jest Dziecięcy Telefon Zaufania Rzecznika Praw Dziecka: http://zlydotyk.pl/id-0-800-12-12-12 Tak więc w swojej dziedzinie może mogą coś pomóc, ale zdaje się że to raczej telefon dla dzieci - ofiar przemocy domowej itd. Ja nie miałbym tam czego szukać. BTW pytasz bo ciekawią cię doświadczenia forumowiczów z "liniami zaufania" czy czujesz że potrzebujesz tam zadzwonić?
-
Candy14, jak już mówiłem, to jest kwestia opinii, ty masz takie, ja inne, nie mam zamiaru cie przekonywać do swojej, bo u ciebie zadziałała twoja metoda - i bardzo dobrze. Nie mam też zamiaru bronić bicia, agrh, w ogóle, to to jest kwestia językowa. Bo jak pojawia się słowo "bicie" to od razu rozplata się łańcuch negatywnych skojarzeń. Dlatego ja de facto nie jestem zwolennikiem bicia dzieci. Ja uważam że czasem po prostu w niektórych przypadkach jest uzasadnione użycie - uwaga, nowomowa start! - "cielesnego upomnienia". O, tak bym to nazwał. "Cielesne upomnienie". Nie kojarzy się tak negatywnie. Bo niestety jakbym bardzo nie chciał sympatyzować z metodami wychowawczymi polegającymi wyłącznie na rozmowie - to moja sympatia kończy się kiedy w sklepie jakieś rozwydrzone dziecko biega, wrzeszczy, potyka się o ludzi, a matka jedynie wzdycha "Maciuś, przestań... Maciuś przestań..." - moim zdaniem Maciuś po zasadzeniu klapsa pobeczałby przez chwilę i się opanował żeby nie dostać drugiego.
-
Yyy... cóż, człowieka który jest agresywny nie nazwałbym "porządnym". Wiec jak dla mnie ten argument jest inwalidą. Nigdy nikogo w życiu nie uderzyłem celowo - bo po własnej dupie wiedziałem jakie to nieprzyjemne. Ba, pewnie że ciekawe - bo coś w tym jest I już ci mówię o co chodzi - otóż chlasnąć pasem po tyłku a wpierdol, to zupełnie dwie różne rzeczy. Ktoś kto był za dziecka katowany ponad miarę, bez powodu - nie dziwne że wyrasta na agresywnego prymitywa, bo w ten sposób wylewa całą żółć i złość i bezradność z czasów kiedy nie był na tyle duży żeby się uchronić przed tym wpierdolem... A co do tego czy fakt że nikogo nie zabijam i nie okradam to mały sukces - to nie zgodzę się. Oczywiście, sprowadzone do takiego krótkiego zdania wygląda to komicznie, ale myśl należy rozwinąć - otóż nie chodzi o to że nie kradnę - chodzi o to że jestem uczciwy. Czyli - nie tylko nie wyrywam babciom torebek. Ale też na przykład odmówiłem jak kumpel z pracy chciał mi wodomierze "zhakować" żeby mi mniejsze rachunki za wodę wychodziły. W okresie kiedy namiętnie ćpałem NIGDY nie poszedłem na włamy z dresami z osiedla. I wiele innych podobnych drobnostek, które składają się na całokształt osoby uczciwej. "Porządnego obywatela". Może tak, może nie. To jest kwestia opinii, ja mam taką jak mam, ty inna - ważne że moja "działa" u mnie, a twoja - u ciebie. Dla mnie najlepszym "miernikiem" tego że ta metoda się sprawdziła, jest to że po latach nie mam za złe swoim rodzicom że wychowywali mnie tak a nie inaczej, oraz że właśnie "porządny ze mnie gość". Dla tych którzy mnie mniej znają dorzucam informację że na tutejszym forum znalazłem się wcale nie przez sprawy rodzinne. Tego też próbowali. Ale zbyt oporny na to byłem. Mogli gadać godzinami a ja "wiedziałem swoje".
-
Mam dość - jak sobie poradzić z tą całą sytuację - brak chęc
deader odpowiedział(a) na friizi temat w Depresja i CHAD
Na twoim miejscu zabrałbym się za "wychowywanie" tej siostry aż dorośnie do jakiegoś sensownego wieku A bardziej serio - cóż, z perspektywy kogoś dziesięć lat starszego, to stwierdzenie "przegrałem całe wszystko" w wieku 18 lat powoduje mimowolny uśmiech - mimo że dobrze się pamięta że w takim wieku tak się postrzegało takie "dramaty". Czy coś ci może pomóc? Cóż - nie To znaczy - wiele rzeczy może ci pomóc, ale nie ma raczej wśród nich tego czego oczekujesz - magicznej odmiany losu. Z tego co przytaczasz z wypowiedzi tej dziewczyny maluje mi się obraz osoby której nie za bardzo nawet miałbym ochotę poznawać - wiem że to tylko kilka zdań, pewnie jeszcze wyrwanych z kontekstu, ale - nie wzbudza nimi mojej sympatii. Ty jesteś nieco pewnie "zaślepiony" przez uczucie i masz zdaje mi się wyidealizowany obraz tej panny. Moja "na serio" rada: zaciśnij zęby, przeżuj całą tą sytuacje, wypluj ją - jak na faceta przystało. No bo jak wspominałem - myślenie życzeniowe się w tym przypadku nie sprawdzi, a zapisywanie się do psychiatry z powodu nieszczęśliwej miłości w wieku 18 lat to jak tępić mrówki w cukrze napalmem - "lekka przesada". Wiem, będziesz cierpiał, w dodatku pewnie wcale nie ostatni raz. Ale szczerze mówiąc nie za bardzo masz inne wyjście, prawda? Jak najbardziej masz prawo potraktować to jak rady starego pierdziela który nie rozumie romantycznych uniesień wieku młodzieńczego - zrobiłbym dokładnie tak na twoim miejscu Może tylko napiszę że nie jest tak że sobie na ten temat teoretyzuję - nie, po prostu w swoim życiu takich sytuacji, w różnych wariantach, wariacjach i opcjach, miałem multum. Więc "wiem jak to jest" -
Jako osobnik który wychowywany niebezstresowo, a przy pomocy pasa i kabla, i wyrośnięty na porządnego obywatela, optuję za drugą opcją :) Oczywiście podczas okresu wychowawczego taka metoda mi jak najbardziej nie odpowiadała ale z perspektywy czasu uważam ją za dobrą. Nie twierdzę oczywiście że dziecko trzeba katować, ale podzielam pogląd że musi ono wiedzieć "kto tu rządzi". Najlepszym przykładem to że najgłupsze rzeczy w swoim życiu robiłem kiedy już byłem za duży na lanie pasem, a jeszcze zbyt młody żeby używać mózgu sensownie
-
Ja co prawda nie miałem problemu z alkoholem, a z amfetaminą, ale wprowadziłem coś w rodzaju takiego wewnętrznego rygoru, podziału. Nie kupuję. Nie używam żeby zacelebrować albo w drugą stronę - "odbić sobie" - niczego związanego z moją osobą. I się sprawdza - nie kupiłem dla siebie towaru od dobrych kilku lat, "pozwalam sobie" tylko kiedy np. ktoś mnie na imprezie poczęstuje. A jako że takie okazje zdarzają się dwa czy trzy w roku... Wiem że z alko jest "trochę" inaczej, bo kusi z wystawy co drugiego sklepu, ale zasada wydaje mi się taka sama.
-
To już zupełnie inaczej sformułowana teza. "Niewielu" a "żaden" to jednak różnica.
-
Bo jak przychodzę i mówię na pierwszej wizycie że dziewczyna mi umarła to raczej nie ma co się doszukiwać jakichś dziwacznych powodów depresji?? Zwłaszcza takich o których informacji udziela Wykop i jakieś forum dla pakerów??
-
Jak chciałeś na poważnie to nie pisz że Detroit "zbankrótowało", jak widać za mały mamy socjal w kraju bo słownika to ci nie przydzielili...
-
Kumpela w pracy, która o dotarciu kuriera z firmy K-EX poinformowała mnie że "przyjechał pan z keksu"
-
Czego nie rozumiesz..? Widać lekarz przyuważył że dawkę masz zbyt niską i stąd zalecenie zwiększenia.
-
Mieszkanie z rodzicami
deader odpowiedział(a) na Annie_Wilkes temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Ciekawostka - ten przekręt, znany jako "Hiszpański więzień" ma korzenie sięgające XIX w. -
Mieszkanie z rodzicami
deader odpowiedział(a) na Annie_Wilkes temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Błąd rozumowania. Ludzie nie słuchają cię dlatego, bo jesteś kierownikiem, ale zostajesz kierownikiem, ponieważ ludzie cię słuchają. Błąd rozumowania. Kierownikiem zostajesz bo masz plecy, chody, albo farta A tak na poważnie to serio, nie tylko "zostajesz kierownikiem, ponieważ ludzie cię słuchają", są przecież oferty pracy na stanowiska kierownicze, trzeba "tylko" spełniać wymagania. Mało to się czyta historii spod znaku "mamy nowego kierownika i od pierwszego wejrzenia wiedziałem że będzie wrzodem na dupie"?.. Jak "ludzie cię słuchają" to zostajesz przywódcą związku zawodowego