Skocz do zawartości
Nerwica.com

In_Chains_Of_DD

Użytkownik
  • Postów

    544
  • Dołączył

Treść opublikowana przez In_Chains_Of_DD

  1. Dawka88, Życie jest na ogół najeżone wkur....jącymi sytuacjami, problemami i teraz bądź tu mądry, żeby wyizolować się od tych wszystkich problemów, lęków i pozbyć się DD. Długo to masz?
  2. In_Chains_Of_DD

    Akatyzja

    Ja miałem jedyny raz akatyzję kiedy brałem fluanxol - odstawiłem praktycznie od razu i przeszła.
  3. panowie walnijcie coś na rozluźnienie browarka albo benzo (tylko nie jedno i drugie) i uderzać na podryw a nie lamentować!
  4. Piję śmieszny wynalazek pt desperados red, moje drugie piwo może w tym roku taki ze mnie abstytent
  5. Kalebx3, dlatego mówię, że jedni masakrują się nie takimi rzeczami i nic im nie jest a ktoś inny potrafi napisać, że dostał derealizacji po zapaleniu trawki i już go trzyma rok taki stan... inny doznał derealizacji po jakiejś tam bójce etc. Ja dnia następnego po tym mixie jak napisałem zdrzemnąłem i obudziłem się po prostu w zupełnie innym świecie... to był dla mnie szok - chciałem żeby mnie ktoś strzelał w mordę i obudził bo ciągle mi się wydawało, że śnię... byłem taki odrealniony, że nie wiedziałem co mi się stało, z tego szoku dostałem ataku paniki, histerii i każdy kolejny dzień to była ta sama powtórka z rozrywki "co się ze mną dzieje! dlaczego wszystko jest inne! dlaczego inaczej widzę jak przez szybę, co się we mnie uszkodziło!"aż przeczytałem o derealizacji i zacząłem po prostu z tym żyć i testować masę leków zresztą bezskutecznie.
  6. hmm..bo jestem ciężki przypadek? :>
  7. znerwicowana92, nie wpędzaj się w poczucie winy - to największy błąd, pomyśl, że jesteś na prawdę fajną osobą i Bóg Cię właśnie taką kocha, spowiedź to nie jest jak sadi31 powiedziała magiczny rytuał. Uświadamiaj sobie codziennie, że jesteś wolną osobą, im mniej zaczniesz się przejmować w kontekście "grzechu" i "przymusu spowiedzi" tym poczujesz się wolniejsza od poczucia winy. Natrętne myśli czepiły się Ciebie na punkcie wiary bo wiara jest w Twoim życiu ważna i obsesyjnie chcesz zachować "czystość sumienia", może po prostu przy codziennej modlitwie załączaj prostą sentencję "Boże jeżeli zgrzeszę myślami wobec Ciebie, nie poczytuj mi tego bo nie mam kontroli nad nimi" - tak u mnie to zadziałało, w dzień myśli i tak się pojawiały a ja je olewałem bo myślałem świadomie, że "uprzedziłem Boga", że nad nimi nie mam kontroli. Właśnie po jakimś czasie co raz rzadziej i rzadziej się pojawiały. Szybko z tego wyszedłem w ten sposób a pamiętam, że pierwszych kilka dni byłem na siebie taki zły, że tak myślę i to poczucie winy było najgorsze bo działało jak błędne koło.
  8. zawsze jeszcze w części przypadków pozostaje inne podłoże np. borelioza, pyroluria i tym podobne ustrojstwa, które też mogą generować stan dd, ale podejrzewam, że na tym forum raczej mało kto cierpi na dd z innych przyczyn niż lękowe lubudubu, czy będzie taki lek kiedyś czy nie to się okaże jak tego przełomu dożyjemy lub nie, ale ja mam nadzieję wyjść z tego jeszcze przed jego ewentualnym wynalezieniem Perspektywa czekania latami na jakiś cud lek nie wydaje się optymistyczna A tak poza tematem właśnie odstawiłem wenlafaksynę z flupentiksolem i jakoś odczułem poprawę nastroju a zjechałem momentalnie z dnia na dzień, jednego dnia 150mg a następnego 37,5mg przez 3 dni i jest ok, to samo fluanxol z dnia na dzień uciąłem - jeden dzień był tragiczny i megadepresyjny, cały dzień w łóżku i gapienie się w sufit, a kolejnego dnia już pobiegałem sobie, dzisiaj nawet jakbym miał więcej energii, nie wspominając już, że pomiędzy nogami coś odżyło
  9. znerwicowana92, odpowiem Ci tak jak wierząca osoba wierzącej - jeżeli tak na prawdę te myśli są natrętne i niezależne od Ciebie i szczerze wiesz, że nie chciałabyś obrażać Boga to pomyśl, że z pewnością jeśli w Niego wierzysz, On wie o tym co przechodzisz i nie poczytuje Ci tego jako celowe obrażanie Go! Miałem takie myśli chyba z 10 lat temu, krótki 2-3 tygodniowy epizod i tak sobie wytłumaczyłem, pomodliłem się, żeby mi Bóg tego nie poczytał jako winy bo nie kontroluje tego - przeszło i już nigdy nie wróciło :)
  10. Tak na prawdę ciągle mało wiemy o tym, czym tak na prawdę jest ten stan, co zachodzi w mózgu podczas jego trwania, derealizacją i depersonalizacją psychiatria interesuje się stosunkowo niedługo stąd tak często "starsi po fachu" psychiatrzy przypisują młodym ludziom na ten stan schizofrenie i katują ich (zresztą bezskutecznie) starej generacji neuroleptykami. Na razie to co wiemy, kręci się wokół zaburzeń lękowych i obrony organizmu przeciw stresogennym czynnikom. Słyszałem kilkakrotnie wypowiedzi, że gdyby zabrać lęki i stres całkowicie to pewnie w ciągu kilku dni wrócilibyśmy do świata rzeczywistego. Po pierwsze jest to najzwyczajniej niemożliwe, po drugie nie wierzę, że 2 tygodniowa jazda na xanaxie a więc pełen luz sielanka i ogólnie rzecz biorąc na wszystko mając wy....bane powróci mnie do rzeczywistości. Tak jak mówię - lęki miałem przed derealizacją i to kilka lat, lęki mam nadal - nie da się ich w 100% zlikwidować - więc prędzej mogę liczyć na samorzutną remisję albo doczekać się wynalezienia leku typowo na DD Pamiętam też, że kiedyś mając DD byłem na paroksetynie i dawała mi ona bardzo pozytywny efekt przeciwdepresyjny. DD miałem gdzieś, miałem hobby, studiowałem, bawiłem się, miałem dziewczynę, jeździłem w różne miejsca - ogółem bardzo dobry okres w życiu, mimo ciągłej derealizacji- niestety DD/DP nie przeszło wtedy... potem paroksetyna się wypaliła i było już dno... na prawdę jeżeli "pozytywne nastawienie, zajęcie się czymś innym" miało uzdrawiać to wtedy byłbym zdrowy.
  11. Niktita, napisz co u Ciebie!
  12. A właśnie w jaki sposób działa? Brałeś je osobno czy tylko razem? Szczególnie swego czasu interesował mnie naltrexon.
  13. "Moje suple" Witamina B6 10mg x10tabs. (połowa na noc) B-complex 3x2tabs. Tran - łycha Mielone siemię lniane na noc: 500mg i więcej Magnezu preferowane chelaty 45mg Cynku (ponownie forma chelatowana) Witaminka B6 Leki odstawione i teraz jadę tylko na takim zestawie... zobaczymy jak długo. Cudów się nie spodziewam Dark Passenger, multiple olimpa są jedne z najlepszych na rynku, za czasów koksania na siłowni przeżarłem kilogramy i były na prawdę dobre, wręcz mogę powiedzieć, że "czułem" je. Witalność na + szybciej wstawałem z łóżka, jakoś tak więcej chęci, mniej się przemęczałem etc.
  14. Ogólnie lepsze okresy są przeplatane gorszymi - derealizacja jest praktycznie ciągle z tym samym nasileniem, ale do tego dochodzi jeszcze chociażby nawracający epizod depresyjny a wtedy to leże i kwiczę, potrafię przeleżeć z ogromnym bólem istnienia cały dzień w miejscu i oby zachować tylko higienę, nigdzie nie wychodzę, prawie nikogo nie chcę widzieć ani z nikim rozmawiać, nawet myślenie sprawia mi ból. Jak są te lepsze okresy to łapię motywację i chęci do walki - wtedy nawet wychodzę, widuję się z czasu ze znajomymi, pracowałem normalnie (jeżeli mogę tak to nazwać), studia mam skończone, pod koniec roku poprzedniego straciłem pracę - nie wiem czy mogę powiedzieć, że jestem na etapie poszukiwań, raczej bym powiedział, że jestem na etapie walki z moimi dolegliwościami, po prostu teraz słabo siebie bym widział w pracy... Na pewno nie tak sobie wyobrażałem dorosłe życie. A co tam u Ciebie, dajesz jakoś radę? Z czym masz problemy?
  15. Ja zaczynam od jutra brać magnez a teraz przez Ciebie nie uwierzę w jego zbawienną moc
  16. lubudubu, mi jako osobie z zaburzeniami lękowymi SSRI i SNRI prawie wcale na te lęki nie pomagały, jedynie benzo tak sensownie coś działało
  17. wysłowiona, istnieje teoria, która mówi, że pewne osoby mają predyspozycje do wpadania w stan derealizacji tak więc czynnikiem wyzwalającym może być traumatyczne przeżycie, dragi, leki, alkohol a nawet brak snu. Inni nieraz ryją sobie beret dragami i nie mają problemów z DPD a u niektórych pojawia się ono np. po zapaleniu raz marihuany, więc może coś być na rzeczy. Co do tego, że wszyscy ludzie mają to od czasu do czasu - ok racja, ale nie wszyscy ludzie mają to 24h/dobę przez kilka lat i to w takim nasileniu, że niejedna zdrowa osoba jakby doświadczyła chwili takiej derealizacji tutejszych lękowców to by pewnie narobiła ze strachu. Sam pamiętam, że miewałem przelotne lekkie stany derealizacji może kiedyś jako zdrowa osoba, ale to co teraz mam nie przypomina takich lajtowych stanów. Jestem potwornie oderwany od świata wraz ze swoją osobowością - i tak, owszem jestem lękowcem, bo cierpię na zaburzenia lękowe, fobię społeczną i depresję, ale miałem to jeszcze lata wcześniej przed derealizacją. Znam ten mechanizm, przerobiłem już dziesiątki artykułów o DPD, niestety teoria sobie a praktyka sobie. Potrafię się czymś zająć, ale niemalże niezależnie ode mnie część mnie kontroluje ten stan i się mu sprzeciwia. Tak na prawdę w wyzdrowieniu z DPD największymi wrogami jesteśmy sami MY... więc pozostaje pokonać siebie A Ty trzymaj mocno kciuki! Bo jak się nie uda to potem będzie na Ciebie!
  18. Ja po ponad 4 latach od startu derealizacji, ciągle testowałem leki szukając tego, który mi pomoże i przerobiłem: sertralinę, paroksetynę, citalopram, klomipraminę, wenlafaksynę, amitryptylinę, karbamazepinę, lamotryginę, sulpiryd, flupentiksol, chlorprotiksen, lewopromazynę, mianserynę, mirtazapinę, moklobemid, buspiron i pewnie coś tam jeszcze, ale w tej chwili zapomniałem. Generalnie po żadnym leku nie przeszło mi DD/DP. Paroksetyna przez wiele miesięcy pozwalała mi funkcjonować mimo DD/DP nakręcała mnie pozytywnie, że nawet mając DD/DP żyłem, miałem hobby, udzielałem się jako tako towarzysko - więc uważam ją za najlepszy antydepresant. Natomiast klomipramina najmocniej nakręcała mnie w sensie aktywizacji i muszę przyznać, że przy dawce 150mg nawet DD/DP miałem wrażenie, że było o te kilka % mniej nasilone, trochę wyostrzała bardziej zmysły (niestety daleko tutaj było do poprawy i wyleczenia) ale niestety potęgowała lęki społeczne + masa innych efektów ubocznych. Moje DD/DP dzieje się 24h/dobę, - rozpoczęło się następnego dnia po sylwestrze wieczorem. Niestety poprzedniego dnia (w sylwestra) walnąłem 1,5mg alprazolamu (xanax, zomiren etc) zapitego wódką a następnego dnia czułem dziwne rozluźnienie w głowie i ciele, położyłem się - zdrzemnąłem się 2 godziny czując się potwornie zmęczony, po przebudzeniu byłem już w innym świecie i tak jest do dzisiaj a było to w sylwestra 2008/2009.. BANG! Mój świat się zawalił i nie wiem czy w końcu doznałem jakiegoś organicznego uszkodzenia mózgu przez ten mix, czy po prostu uwolniłem drzemiące we mnie predyspozycje do derealizacji a po prostu alkohol i benzo stanowiły tylko czynnik wyzwalający. Niech teraz ktoś mi powie, że benzo + alko nie są wcale groźne... Po ponad 4 latach po raz pierwszy odstawiłem właśnie z dniem dzisiejszym wszystkie leki, bo i tak nic mi nie pomagają w tej kwestii. Mam nadzieję chwycić byka za rogi bez leków, postawię na suplementację wysokimi dawkami magnezu, cynku, witamin z grupy B, omega 3 etc. w końcu nic nie tracę, dam odpocząć wątrobie, dam odpocząć receptorom w bani, które ciągle bombardowałem lekami szukając zbawienia. Pewna osoba po 5 latach walki z dd/dp odstawiła zupełnie leki, po prostu poddała się farmakologicznie, odpuściła zupełnie ciągłej kontroli tego stanu, zaakceptowała siebie i fakt, że ten stan może trwać do końca życia już i... wyzdrowiała. Ponoć wszystko jest jak dawniej!
  19. niestety, ale rozumiem co to za uczucie, moja derealizacja/depersonalizacja wyłączyła mnie zupełnie z udzielania się w życiu codziennym, mam wrażenie, że jestem cieniem człowieka którym kiedyś byłem, moja osobowość po prostu zniknęła z tego ciała a został tylko jakiś "półautomat" który za mnie funkcjonuje, niestety mimo wszystko gdzieś za tym "półautomatem" jest ból, tęsknota, niemoc, chęć wyzdrowienia, szczypta nadziei, która mnie trzyma przy życiu...
  20. Marga_rita, ja też podczas mojej kilkuletniej derealizacji czuje się jakby całość zamknęła się we mnie, człowiek jak gdyby zostaje sam ze swoimi odczuciami odcięty od świata jakby taką mentalną kurtyną, osłoną (która rzekomo chroni nas). Ten stan awaryjny ma nam pomagać, przynajmniej tak to wygląda w teorii. Nie wiem czy mijające obok mnie życie to dobra metoda na życie... na razie nie potrafię tego zwalczyć w żaden sposób, mimo akceptacji tego stanu i brania leków nie mija już od 4 lat. A u Ciebie?
  21. a propos zbierania owoców - mój rekord w zbieraniu czereśni 60kg w ciągu 4 godzin (właśnie doszedłem do wniosku, że jednak mam jakieś osiągnięcia życiowe)
  22. Bezimienna123, to chyba masz podobnie jak ja. Po pierwsze nie mam sił energii na nic, opadam, osuwam się po prostu po fotelu, nie mam energii chęci do niczego a z drugiej strony jestem lękowcem i to co powoduje naspeedowanie uniemożliwia mi funkcjonowanie w społeczeństwie, wyjście do sklepu, na miasto bo zaraz mnie paraliżuje i telepie... sam myślę o wellbutrinie ale boje się lęków. Do tego mam niesamowicie mocną trwałą derealizację od 4 lat... po prostu iść się tylko zapier..olić z takim życiem
  23. ..pizza z owocami morza - tym razem trafiło mi się dużo sera i masa gumowych alienów zatopionych w nim
×