Skocz do zawartości
Nerwica.com

refren

Użytkownik
  • Postów

    3 901
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez refren

  1. To się zdziwi... Wygląda na toksyczny, uzależniający związek. Tak jak mówiłam, to jest jak z uzależnieniem, do pewnego momentu można być szczelnym na fakty. Problem w tym, że ten koleś zniknie szybciej niż się pojawił. To że się rozwiedliście powinno go wystraszyć i spłoszyć - myślę że sytuacja wyrwania kobiety zamężnej była dla niego bezpieczna, a teraz ma problem. Niedługo Twoja żona może zostać sama z rozchwianymi emocjami, wpaść w dołek. I będziesz miał dopiero zgryz, kiedy będzie chciała wrócić. Nie bądź za dobry, bo może Cię nie szanować. Co do córki - może nie trzeba formalnie na razie żonie zabierać opieki, żeby się nią zająć? Nie możesz jej zabierać gdzieś po lekcjach, do siebie na weekendy?
  2. Jasne zima, z pewnością vlad1974 ma jakieś braki, skoro żona poleciała na innego, to jego wina, w dodatku nie rozumie ich miłości, bo jest egocentrycznym samcem. vlad1974, wydaje mi się że to jak z uzależnieniem, otoczenie może mówić komuś, że ma problem, ale nie wyśle go na siłę na leczenie. Jeśli żona się faktycznie z nikim nie liczy, to nic nie poradzisz, jej wybór. Nie masz wpływu na swoją żonę, sama musi się zderzyć z życiem, a raczej jej obecna ścieżka nie skończy się happy endem. Czasami dopiero zderzenie pomaga. Nie możesz żyć za nią i żyć jej problemami, to może być forma unikania przyjęcia do wiadomości rozwodu. Możesz tylko chronić siebie i otoczenie przed ewentualnymi negatywnymi skutkami jej zachowania, nie wiem w jakim wieku są Wasze dzieci, jeśli nie są dorosłe to potrzebują może więcej zainteresowania, jeśli matka jest pochłonięta sobą. Analizowanie jej zachowania, Waszego małżeństwa nie ma według mnie sensu, bo nie mamy wpływu ani na Twoją żonę ani na to, co już zaszło.
  3. Pomyślałam teraz, że geny nas "determinują" do tego, żebyśmy nie byli jak inni ludzie. Bo każdy ma unikalną kombinację genów, nie do powtórzenia. Czyli jesteśmy zdeterminowani w dużej części do oryginalności. I może tym samym jesteśmy wolni od tego, by być kalką innych.
  4. Zaczęłam myśleć nad kubełkiem, co doprowadziło mnie do rozważań z serii "geny a środowisko a własne wybory ". Wniosek: wszystko, ale z pierwszym nie ma żartów.
  5. Prowokujecie mnie do optymizmu. Zgłoszę moderatorowi. marwil, a nie masz problemu z odstawianiem leków? Chodzi mi o jakieś mocniejsze rozregulowanie?
  6. Nie musicie zaniżać poziomu dyskusji, bo on i tak ledwo się trzyma. od kiedy napisał o tym w wielkiej improwizacji,w sumie napisał ,ze jest równy bogu czyli analogicznie ,ze jest bogiem , a nawet w sumie napisał,ze jest lepszy od boga, wiekszy Rzeczywiście, nie miał Mickiewicz Adam zaniżonej samooceny.
  7. Tamto Ci się być może nie należało. Złoty Cielec to akurat nie Twoja wina, tylko marwila, bo do tego (chyba) nie pretendowałeś. A "król dragów" na pewno Ci się podoba, zresztą sam to właśnie wymyśliłeś. Nie udawaj.
  8. Małżeństwo bez seksu nie jest normalne. "Związek" to trochę co innego. Dziewczyna ma 20 lat i chłopaka, który wariuje na punkcie seksu (choć sama się też do tego przyczynia), a co jeśli rzeczywiście wpadnie? Czy jw1994 jest na to gotowy?
  9. Ja się nie czuję urażona, okrzyk "fuj" był dezaprobatą wyrażoną w celach pedagogicznych do marwila, który modli się bałwochwalczo do psychotropów i do Lorda Kapucyna, który je.. hm, reprezentuje. Po prostu fuj, ale nie uważam, że to wyśmiewanie się z wiary, ani nie przypisuję marwilowi złych intencji, wyraził co czuje, żartobliwie, literacko bez zarzutu, ale to jednak mnie smuci, że kolega w lekach zbawienie swe widzi i herezji pozytywistycznej ulega.
  10. Podstawowe muzułmańskie wyznanie wiary "Nie ma boga prócz Allaha..." jest odcięciem się od idei chrześcijańskiej Trójcy Św i zaprzeczeniem katolickiego wyznania wiary. Credo katolickie jest pozytywne, a nie jest negacją: "Wierzę w jednego Boga, ojca wszechmogącego i w Jezusa Chrystusa..."
  11. tahela, myślę że rzutujesz jakieś swoje historie życiowe na tę sprawę. Moim zdaniem, że tu nie chodzi o to, że dziewczyna ma ambiwalentny stosunek do tego związku, jest niewystarczająco zaangażowana, niezdecydowana co do bycia razem.. Jest niezdecydowana co do rozpoczęcia życia seksualnego. Taki etap, choć obiecywanie, nakręcanie atmosfery i wycofywanie się jest słabe. jw1994, ja bym odpuściła na razie temat, niech się dziewczyna uspokoi.
  12. Nie pomagacie. To że dziewczyna ma opory przed pierwszym razem, nie znaczy że czeka na kogoś, kto jej da więcej i że jw1994 jest "zapchajdziurą". Dziewczyna łatwa też może uciec i to z innym.
  13. Są, potwierdzone badaniami, uczyłam się o tym, bo trochę się zajmowałam profilaktyką. Chwilowo nie chce mi się szukać linków, jak temat znowu wypłynie, to może się zmuszę. Uogólnienie swojego przypadku to niezbyt pewne uogólnienie :) A nie mówili Ci na przykład, że wiara zależy m.in od osobowości a osobowość od wiary? Nie to, żeby to coś wnosiło, ale rozszerzam Ci horyzonty
  14. Nie naciskaj, nie zmuszaj. Daj jej trochę luzu, nich sama dojdzie do tego, czego chce i kiedy chce. Nie powinny Twoje stany depresyjne zależeć od tego czy miałeś kontakt seksualny z kobietą czy nie. Coś tu nie tak z poczuciem własnej wartości. To że nie miałeś nie znaczy, że jesteś nieudacznikiem. Chyba jesteś atrakcyjny dla swojej dziewczyny, skoro jest z Tobą i nie taki z Ciebie nieudacznik, skoro jesteś w związku? To jest trudniejsze niż seks.
  15. Rzeczywiście. Pascal był tendencyjny
  16. Generalnie, zakładasz uprzednio, że wiara w Boga wyklucza zadowolenie z życia. Błąd. Można wierzyć i być szczęśliwym. Wiara jest też czynnikiem chroniącym przed różnymi głupstwami (narkotyki, zbyt wczesne seksualizowanie się w postaci słoneczek i innych pomysłów, nadużywanie alkoholu). Wiara daje różne korzyści i nadaje życiu sens. Tylko że te korzyści nie są celem samym w sobie. Celem jest Bóg. Zresztą to właśnie odniesienie do sensu wyższego, transcendencja, daje poczucie sensu i dobre życie. Według pewnych badań ( nie każcie mi przeglądać stosu papierów) odsetek osób praktykujących maleje po 20-ym roku życia, a po 35 znowu rośnie. Czyli trzeba się ustatkować :)
  17. Po pierwsze, mylisz chrześcijaństwo z ortodoksyjnym judaizmem (zapewne już historycznym, ale nie znam się na żydach). Nowy Testament to znosi. Po drugie, jeśli chodzi o traktowanie kobiet, to w żadnej innej religii nie jest tak dobre i na tle innych ówczesnych chrześcijaństwo było w tej kwestii przełomem. "Nie masz Żyda, ani Greka; nie masz niewolnika ani wolnego; nie masz mężczyzny i niewiasty; albowiem wszyscy wy jednym jesteście w Chrystusie Jezusie. " Dlaczego kobiety się wyemancypowały w społeczeństwach źródłowo chrześcijańskich? Właśnie dlatego, choć coś poszło nie tak.
  18. Lenistwo, nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu... Ostatni bastion kato na forum zmierza ku zatraceniu. Nie zarzucaj tycia z obżarstwa osobie ludzkiej, która bierze trzy psychotropy. Człowiek człowiekowi kapucynem...
  19. "Święte wojny" się film nazywał? Jeśli tak, to bardzo dobry jest, oglądałam kiedyś. Dla mnie różnica między islamem a katolicyzmem jest, najkrócej ujmując, jak różnica między masową egzekucją i bombardowaniem, a atakowaniem klinik aborcyjnych modlitwą różańcową. "Moja religia jest prawdziwa, a nie bo, moja jest" - czy taka kłótnia musi oznaczać, że żadna z religii nie jest prawdziwa? Jeśli chodzi o islam i katolicyzm, to rozpatrywałabym je w kategorii przeciwieństw, a nie podobieństw. Jeśli jeden człowiek idzie w prawo, a drugi w lewo, to można stwierdzić, że obaj idą, że to ich łączy. Może z laickiej czy ateistycznej perspektywy różne religie wyglądają podobnie, np. religie monoteistyczne. Ale to jest spojrzenie z dużego dystansu, nie wiem czy nie za dużego.
  20. Nie należy się na każdym kroku obwiniać ani popadać w absurd. Aby zasady etyczne miały sens, trzeba je stosować tak, aby miały sens. :) One mają jakiś cel i to należy mieć na uwadze. W różnych sytuacjach są różne priorytety, jeśli chodzi o wartości. Jeśli np. ktoś kogoś oszuka, żeby mu ukraść pieniądze, jest to niewątpliwie złe. Ale kłamstwo, żeby ocalić komuś życie już nie. Nic nie uwolni nas od myślenia, nawet Katechizm. I dla mnie jest coś odpychającego w tym, aby ukonkretniać do bólu zasady i dawać ludziom schematy na całe mnóstwo sytuacji. Pierwsi chrześcijanie tego nie mieli, a sobie radzili. Z drugiej strony jak możemy być rozliczeni ze swoich czynów, jeśli nie wiemy na pewno co dobre a co złe? Dziś jest duży indywidualizm jeśli chodzi o wybór wartości, wiarę i można się pogubić. Świat narzuca niedobre wzory. Bóg jest uczciwy i m.in po to jest nauka Kościoła, żebyśmy mogli rozwiać wątpliwości, nie szli za nauką fałszywą i żeby Kościół był spójny sam ze sobą. W kwestiach moralnych jest w Katechizmie moim zdaniem jednak wiele sformułowań, które mogą pomieszać w głowie, zwłaszcza jeśli ktoś nie ma w sobie równowagi, nie ma stabilnego sumienia i coś sobie wyolbrzymi albo przypisuje zasady do innych sytuacji niż te, których powinny dotyczyć. Katechizm może być wręcz zabójczy, bo dla wielu ludzi nie dotyka tego, co autentyczne, duchowe i co może się rozwijać. Czasem stajemy w życiowej sytuacji wyboru moralnego, szukamy odpowiedzi lub po prostu jesteśmy otwarci, by się kierować nauką chrześcijańską, a czasami coś przeczytamy trochę przypadkiem, część z tego rozumiemy część nie, część źle zinterpretujemy albo nie jesteśmy gotowi, otwarci by iść w jakimś kierunku. I wtedy może czytanie Katechizmu zaszkodzić zamiast pomóc, zniechęcić, a nadwrażliwych moralnie dobić. Co do mojego awka, to nie robię sobie jaj, naprawdę nie chce mi się pracować. To wieli ból dla mnie i dla świata. W dodatku od momentu, kiedy go umieszczałam, przybyło mi jakieś 12 kilo, więc nic już mnie nie uratuje.
  21. To są rzeczy czwartorzędne, inaczej mówiąc pierdoły, zresztą robią je też niewierzący. Poza tym czynność może być ta sama, ale mieć inną symbolikę. A jeśli chodzi o "palenie ognia", to w każdej religii jest wiara w życie pozagrobowe czy jakiś substytut, u Słowian, katolików, żydów i wyznawców woodoo. Nie wiem co chcesz udowodnić. Tak, czwartorzędne. Jak chodziłem święcić, a dla babci to chodziłem święcić jeszcze chyba po 20-stce, to pamiętam jak ksiądz mówił, że jajko to symbol zmartwychwstania, czy jakoś tak. Taki ważny symbol, a tu jakieś malunki pogańskie. Święcenie pokarmów w Polsce upowszechniło się dopiero w XX w, z drugiej strony są z tym związane różne przesądy, które nie są chrześcijańskie. Kościół wiąże święcenie jajek ze Zmartwychwstaniem, żeby miało to jakiś sens, jak inne rytuały. W Wielką Sobotę poza święceniem jest Wigilia Paschalna wieczorem (msza), która jest wymienna z mszą w Niedzielę wielkanocną, ale trwa ok. 4 godzin i jest oczekiwaniem na Zmartwychwstanie - Wielkanoc się zaczyna w sobotę, po zachodzie słońca. Ogólnie istotne jest Triduum Paschalne, a pisanki to dekoracja.
  22. To są rzeczy czwartorzędne, inaczej mówiąc pierdoły, zresztą robią je też niewierzący. Poza tym czynność może być ta sama, ale mieć inną symbolikę. A jeśli chodzi o "palenie ognia", to w każdej religii jest wiara w życie pozagrobowe czy jakiś substytut, u Słowian, katolików, żydów i wyznawców woodoo. Nie wiem co chcesz udowodnić.
  23. a dla ciebie nie jest? refren,też jesteś Bogiem uświadom to sobie Dla Boga istnieje tylko czas teraźniejszy według tej koncepcji, może tak powinnam napisać. Ja mam przeszłość, teraźniejszość i przyszłość buka, kot Ci się nudzi.
  24. refren

    Natręctwa myśli...

    Owszem, piszesz jakbyś chciał przekonać siebie i nas, że to tylko iluzja. Skoro te myśli są dla Ciebie udręką, to znaczy że są przeciwstawne z tym, czego chcesz. Tylko że ciągłe przekonywanie siebie nie działa i kręcisz się wśród szczegółów, szukając na siłę ich znaczenia, szukasz ciągle nowych potwierdzeń. Dlaczego nie możesz tego zostawić na jakiś czas? I zobaczyć co życie przyniesie? Jeśli nie możesz sam do końca siebie przekonać, to może życie Cię przekona, przyjdą jakieś doświadczenia, które rozwiążą wątpliwości. Albo spróbuj sobie zdefiniować miłość, tak ogólnie co dla Ciebie oznacza.
×